piątek, 13 września 2013

Rozdział 5

Chłopacy ustawiali się już do startu a po chwili znak że mają ruszać, tak też zrobili. Jechali jakieś 10 minut Ryan ciągle prowadził ale jak zbliżali się do mety tamten chłopak dodał gazu no i niestety Ryan przegrał, zszedł z motoru i ściągnął kask z głowy ciągle się śmiejąc, przybił piątkę z kolesiem który przed chwilą go pokonał jakoś nie ruszało go to, że przegrał tak przynajmniej wywnioskowałam z tego co widziałam i zdawało mi się,że dobrze się znają. Siedziałam i tak sobie rozmyślałam i po chwili przypomniał mi się Justin gdzie on tak długo jest? Z tych rozmyśleń wyrwał mnie nie kto inny jak Ryan gestem ręki pokazał żebym do nich podeszła nie zastanawiając się nad tym wstałam i podeszłam do niego reszta chłopaków  stała i gratulowała Ryanowi tamtego ''tajemniczego'' kolesia już nie było.
-Byleś świetny. Powiedziałam do chłopaka 
-Dzięki. Uśmiechnął się
-A kto to ten ostatni co się z nim ścigałeś?
-A co spodobał ci się? Poruszył zabawnie brwiami.
-Nie! Ogarnij się Ryan. Walnęłam go lekko w ramie.
-No sorki, sorki. Podniósł ręce w obronnym geście. A wszyscy chłopacy ( Toby, David,Chris i Patrick) zaczęli się śmiać.
-Dobra spoko jak nie chcesz to nie mów. Odwróciłam się niby obrażona i założyłam ręce na piersi.
-Ej mała no nie obrażaj się. Czułam jak obejmuje mój brzuch i przyciąga lekko do siebie.
-Nie pozwalaj sobie. Powiedziałam do niego i spojrzałam na jego ręce którymi mnie obejmował a później na jego twarz, dziwnie się czułam jak mnie przytulał, jak mnie dotykał przez moje ciało w tym czasie przechodziły ciarki co było trochę dziwne. Odwróciłam się w jego stronę a on szybko cmoknął mój policzek i mnie puścił. 
-Przepraszam. Spuścił głowę.
-Dobra już spoko. Poklepałam go po plecach i się uśmiechnęłam co on oczywiście odwzajemnił. Nagle poczułam jak ktoś od tyłu zasłania mi oczy.
-Teraz zgadnij kto to, bo to on się ze mną ścigał.
-A skąd ja mam to niby wiedzieć hmmm?
-A podobało ci się? Szepnął mi do uch i to nie był Ryan.
-Justin?
-Brawo:)
-To ty, ty się ścigasz?
-Nom... Nie skończył bo Chris mu przerwał 
-Nom???  To mało powiedziane on jest najlepszy za miesiąc będzie się ścigał już w takich oficjalnych wyścigach, co miesiąc się u nas takie odbywają i od 4 lat on jest najlepszy nikt nie możne go pobić.
-Weź stary nie przesadzaj dobra. Powiedział trochę zawstydzony Juss.
-Wow. Byłam w szoku -Jesteś świetny
-Dzięki. Spojrzał najpierw na czubki swoich butów a później na mnie ukazując rząd tych swoich białych zębów. Zauważyłam, że Ryan posmutniał.
-Dobra idziemy na pizze. Powiedział David
-Och stary ty zawsze wiesz co najlepiej poprawia humor po przegranej. Toby wskoczył mu na plecy i pocałował go w policzek na co my wszyscy zaczęliśmy się śmiać wariaty. Szliśmy tak już z 15 minut przez całą drogę się wygłupialiśmy naprawdę polubiłam tych chłopaków. Widziałam, że Ryan nie jest taki zadowolony a  przecież to on wygrał dzisiaj powinien się cieszyć, szedł z tyłu za wszystkimi postanowiłam do niego podejść.
-Hej:) Co się dzieje? Zapytałam
-Nic. Odpowiedział krótko i się blado uśmiechnął.
-No przecież widzę. Szturchnęłam go ramieniem
-Nie, no jest spoko
Weszliśmy do jakiejś pizzerii i usiedliśmy do stolika ja usiadłam koło Ryana a obok mnie Toby na przeciwko Justin , David i Patrick. Chłopacy poszli coś zamówić zostałam tylko z Ryanem który nadal smutał :( Szczerze? czułam się trochę niezręcznie  ale po chwili postanowiłam się odezwać.
-Chodzi o Justina, tak?
-Kamila przestań przecież mówiłem, że nic mi nie jest.
-A myślałam, że będziemy przyjaciółmi. Spuściłam głowę
-No Kamcia przecież wiesz że jesteśmy. Dobra może i chodzi o Biebera i co? 
-Nie musiałeś mówić. Powiedziałam trochę wkurzona bo powiedział to jakbym go do tego zmuszała, a tak nie było. Wstałam i skierowałam się do wyjścia ale odwróciłam się jeszcze i powiedziałam do niego -Dla mnie i tak ty byleś najlepszy. Wyszłam i skierowałam się do domu, widziałam jak wybiega za mną ale staną kopnął nogą w śmietnik który stał obok niego i wrócił do środka. Jak wróciłam do domu była godzina 17.00 zbliżał się wieczór a robiło się coraz cieplej, siedziałam przed telewizorem z jakieś 10 minut spojrzałam na zegarek 17.10 wzruszyłam ramionami a po chwili skoczyłam jak poparzona do drzwi bo przypomniało mi się że motor został tam gdzie go Justin zaprowadził a ja nie wiem gdzie. Szybko wybiegłam z domu i poleciałam prosto do tej pizzerii gdzie siedzieliśmy wcześniej, na moje szczęście jeszcze tam siedzieli.
-Justin!! Powiedziałam zdyszana opierając się o jego ramie
-Ooo Kamcia gdzie ty byłaś? Zapytał
-Nie ważne, znaczy w domu. Spojrzałam na Ryana który siedział ze spuszczona głową.
-Coś się stało? Zapytał zaniepokojony
-No, zaprowadź mnie tam gdzie zostawiłeś mój motor
-O kurde zapomniałem, jasne już, chodź. Złapał mnie za rękę ja tylko zdążyłam krzyknąć chłopakom cześć a oni jak się wydarli razem ''pa'' to aż ochroniarz zwrócił im uwagę. Justin podał mi kask.
-Masz włóż go, pojedziemy będzie szybciej a tam jest kawałek drogi i zakładam  że nie chciałoby ci się iść. Uśmiechnął się.
-Y mmm... no.. ok Powiedziałam niepewnie
-Boisz się? Zapytał i się zaśmiał
-Pff jasne że nie. Założyłam kask, jasne, że się nie bałam raczej byłam trochę speszona bo on jeździ jak wariat a ja muszę się go trzymać bo nie mam za co innego. No i ruszyliśmy po jakiś 5 minutach byliśmy na miejscu, Justin przyprowadził mi mój motor.
-Dzięki ci bardzo. Dałam mu buziaka w policzek
-Spoko zawsze możesz na mnie liczyć. Dobra ja lecę bo za godzinkę koncert będziesz?
-T aaa muszę
-Ej nie mów tak bo mi przykro, ze mnie nie lubisz.
-Ale ja ciebie bardzo lubię, tylko nie lubię tłumów
-To po co przychodzisz?
-Siostra Belieberka
-Ooo masz siostrę, ile ma lat. Poruszył zabawnie brwiami
-17
-Serio. Uśmiechnął się z nadzieją
-Nie ja mam 17 a moja siostra 7. Mówiłam to i ciągle się śmiałam
-Ooo masz 17?
-Nom. Dobra lecę pa pa.
-Pa pa, idealnie. Szepnął to drugie pod nosem ale ja i tak to usłyszałam.
-Co?
-Nic, nic
Wróciłam do domu szybko wpadłam do swojej łazienki i pod prysznic jak już się umyłam ubrałam na siebie to : 






włosy pierwszy raz odkąd tu byłam rozpuściłam i wyprostowałam rzęsy jak zwykle po tuszowałam a na usta nałożyłam bezbarwny truskawkowy  błyszczyk.
-Ja już gotowa. Zeszłam da dół.
-Ja też, możemy iść. Rodziców już nie było, wyszłyśmy z podwórka postanowiłyśmy iść pieszo co okazało się błędem bo każdy chłopak który przechodził gapił się na mój stanik, no ale się nie dziwiłam w końcu połowa jego była odkryta. Jak dotarłyśmy na miejsce była godzina 18.30 nie było jeszcze ludzi co mnie szczerze zdziwiło stało kilka dziewczyn Jula od razu pociągnęła mnie po samą scenę
-Kurde Jula nie przeginasz? Az tak blisko?
-No tak zrób to dla mnie
-Jaaa ok. Stałyśmy tam jakieś 5 minut, gdy nagle podszedł do mnie Ryan
-Cz...Cześć.. Powiedział trochę speszony, mierząc od góry do dołu. -Ślicznie wyglądasz
-Emm dzięki. Odpowiedziałam nie pewnie 
-Słuchaj Kami ja cie przepraszam po prostu musisz wiedzieć, że.....Nie dane mu było skończyć bo moja siostra mu przerwała
-Ryan???
-Emm tak. Powiedział spoglądając na mnie pytająco a ja wzruszyłam ramionami.
-Skąd go znasz? Zapytałam
-Jesteś przyjacielem Justina!!!
-No tak
-Dasz mi autograf?
-Jasne. Rzucił jej ten uroczy uśmiech i podpisał w notesiku. Zaczęły zbierać się tłumy wiedz  złapałam Julę za rękę
-Porozmawiasz ze mną po koncercie? Szepnął mi do ucha Ryan
-Pod warunkiem, że tu ze mną zostaniesz. Spojrzałam na niego błagalnie a on przytaknął
-Jasne. Uśmiechnął się
No i po chwili się zaczęło, Justin wpadł na scenę tak szybko, że nawet nie zauważyłam kiedy i skąd. Wszystkie dziewczyny tak piszczały jak jakieś wariatki a moja siostra razem z nimi a mnie aż skręcało w środku. Nie cierpiałam jak ktoś mi krzyczy do ucha ale skoro miałam się zaprzyjaźnić z Justinem to musiałam się przyzwyczaić. Odśpiewał wszystkie piosenki wybrał ta całą OLLG  która prawie pożarła go wzrokiem a jak ją dotykał to aż drżała:) Fajne ma nawet te piosenki, pomyślałam sobie, w końcu skończył bez koszulki rzucił ja w tłum i pech chciał że poleciała prosto na mnie zaśmiałam się i złapałam ją już normalnie a on tylko spojrzał i się uśmiechnął czy on to zrobił specjalnie? no nie ważne gorsze to że Jula wzięła tą koszulkę ode mnie i nie mogła w to uwierzyć
-No nie przecież ona będzie z nią teraz spała. Powiedziałam pod nosem i spojrzałam na Julę która oglądała koszulkę jak jakiś obrazek, pokręciłam tylko głowa i z powrotem spojrzałam przed siebie.
-To nic nieraz się o nią biją. Szepną mi do ucha Ryan
-Wariatki. Zaczęłam się śmiać. Jak koncert się skończył Justin oznajmił, że za scena można zrobić sobie z nim zdjęcie, wszystkie w tym samym momencie ruszyły do kolejki biegły tak szybko, że  nie zdążyłam się odsunąć a one staranowały mnie, a ja poleciałam do tyłu na szczęście w ostatniej chwili złapał mnie Ryan.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest 5 sorki, że aż tydzień ale tyle nauki masakra. No ale martwi mnie to, że nikt nie pisze komentarzy trudno skończę z nim chyba a mam sporo pomysłów i szkoda mi trochę
KOMENTUJCIE!!!!






1 komentarz:

  1. Ej zezwol na anonimowe komentarze bo moja kolezanka lubi twoj blog i czyta i czeka nn.

    OdpowiedzUsuń