czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 44

Następnego dnia zjawiłam się trochę wcześniej w szpitalu bo Justin prosił żebym mu pomogła. Tak poprosił o pomoc. Normalnie mogę powiedzieć że jestem z niego dumna.
Weszłam do jego pokoju bez pukania i znowu go nie było, po chwili jednak wyszedł z łazienki nie sam, a w towarzystwie tej młodej wrednej pielęgniarki. Miał na sobie tylko bokserki jak wczoraj
-Hej - Uśmiechnęłam się
-Część słoneczko - Zbliżył się do mnie i cmoknął mój policzek
-Może pani wyjść? - Zapytała ta baba
-Słucham? - Justin okręcił się w jej stronę
-Muszę nałożyć maść - Uśmiechnęła się do niego i zamrugała
-Myślę że ona w niczym nie będzie przeszkadzała - Uśmiechnął się -A pozatym raczej nie byłoby problemem jakby to zrobił ktoś inny - Podszedł do niej -Mój kotek to zrobi - Z uśmiechem wziął od niej maść
-Od tego są pielęgniarki - Zacisnęła usta
-Miłe pielęgniarki. Gdybyś taka była pacjenci pewnie z chęcią przyjmowaliby twoją pomoc. - Wstałam -A pozatym - Owinęłam ręce wokół ciała Justina -Nie lubie gdy ktoś dotyka czegoś co należy do mnie.
Wściekła wyszła z pokoju a Justin obkręcił się w moich ramionach.
-Więc należę do ciebie? - Objął moją twarz dłońmi
-Czasami - Mrugnęłam
-Jestem całkowicie oddany tobie - Nachylił się nade mną -Piękna jak zawsze - I pocałował mój nos
Nie powiem, bo liczyłam na coś więcej, ale....
-Połóż się - Wyjęłam z jego dłoni maść.
Posłusznie wykonał moje polecenia i z jednej strony było mi go tak cholernie szkoda, a z drugiej chciało mi się śmiać kiedy zobaczyłam w jaki sposób wchodzi na łóżko i kładzie się na nim.
Podeszłam do niego.
-Mój biedaczek - Delikatnie pogłaskałam jego pierś i złożyłam tam pocałunek.
Patrzył na mnie z uśmiechem kiedy wycisnęłam trochę zawartości tubki na palce i zaczęłam jak najdelikatniej wcierać to w jego ciało. Nie uniknęłam jednak momentów w których wykrzywiał usta w grymasie, gdy dotykałam jego sinych żeber i barku.
Nie ważne jak bardzo go bolało ciągle trzymał owinięte ręce wokół mojego ciała i uśmiechał się.
-Bierzemy dzisiaj wózek? - Uśmiechnęłam się
-Nie - Energicznie pokręcił głową
Zaśmiałam się i pocałowałam jego czoło. Zaczęłam smarować najciemniejszy siniak na ramieniu i obojczyku.
-Podnieś się - Objęłam go w pasie i pomogłam usiąść.
Usiadłam bliżej niego żeby widzieć jego barki i plecy, które również delikatnie smarowałam. Objął mnie mocniej i oparł policzek o moje prawe ramie.
-Coś dzisiaj taki spokojny jesteś - Zakręciłam tubke i pomasowałam jego kark i oparłam swoją głowę o jego prawe ramie tak jakbyśmy się przytulali -Coś się stało? - Pocałowałam jego ramie. Cóż nie mogłam się powstrzymać ma tak cudownie delikatną skórę.
-Wszystko dobrze - Wymruczał mi do ucha.
-W takim razie powinniśmy już się zbierać. Pozwól że ja cię ubiore jesteś dzisiaj słaby i nie chce żebyś się przemęczał. Dobrze? - Spojrzałam na niego łapiąc jego twarz w dłonie.
-Będzie mi miło - Uśmiechnął się -Chociaż sam też dałbym radę, ale nie odmówie bo kocham twój dotyk.
Uśmiechnęłam się i wstałam, podeszłam do jego torby z czystymi ubraniami które jak zgaduje, przyniosła jego mama.
Wzięłam białą koszulkę którą kochałam widzieć na nim i szare luźne dresy, do tego białe stopki i czarną bluzę bo nie było dzisiaj jakos specjalnie ciepło.
Podeszłam do Justina i zaczęłam od założenia skarpetek, następne były spodnie i koszulka. Z uśmiechem śledził każdy mój ruch i przy każdej możliwej okazji obejmował mnie albo dotykał.
Pomogłam mu wstać i wsunęłam mu vansy na stopy, a później bluzę na ramiona.
-Ja bym jednak wzięła ten wózek - Pogładziłam jego boki
-Kamila - Jęknął
-Boję się o ciebie Justin - Oparłam czoło o jego klatkę piersiową
-Nie masz o co skarbie - Pogłaskał moje plecy
-Mam. Jesteś słaby dobrze o tym wiesz a przemęczając się pogorszysz sobie sytuację - Uniosłam głowę i spojrzałam na niego
-Popatrz ile tam jest ławek - Wskazał palcem na ogród -Od razu usiąde. Obiecuje - Zrobił słodki dziubek. -Możesz mnie nawet trzymać - Zaśmiał się
-I będę - Chwyciłam jego dłoń i wolnym krokiem wyszliśmy z pokoju.
Z jakieś 10 minut zajęła nam droga ze szpitala do ogródka, aż w końcu dotarliśmy do ławek gdzie wszyscy już byli, oprócz Pauli
-Hej - Mruknęłam do nich i usiadłam obok Justina który łapał głębokie wdechy -Wszystko w porządku? - Potarłam jego ramię
-Tak - Uśmiechnął się i złapał moją dłoń.
-Więc może ja zacznę - Odezwał się Patrick -Zdaje mi się że usłyszałaś wczoraj coś co nie było o tobie - Prychnęłam cicho -Chodziło o to że nie szukam dziewczyny, a Paulina nie interesuje mnie w taki sposób, lubie ją i jest naprawdę śliczna ale nic więcej, po prostu nie chce i już, a nie lubie gdy ktoś próbuje wybierać mi dziewczyny...
-Nie robię tego. Po prostu martwiłam się, chciałam żebyś był szczęśliwy
-Jestem szczęśliwy i jak najbardziej odpowiada mi to co mam
-Dobrze rozumiem, już nie będę wtrącała się w twoje życie i w życie was wszystkich. Po prostu przepraszam, chciałam dobrze, teraz jednak wiem że myliłam się i okazuje się że wogóle was nie znam, nic o was nie wiem. Przepraszam! - Złapałam się za głowę -Nie chciałam
-Kochana ale o czym ty mówisz - Ryan podszedł do mnie i złapał moją twarz w dłonie -Przecież gdyby nie ty to byśmy zginęli
-Mhm - Spuściłam głowę
-Wszystko ostatnio się pomiędzy nami spieprzyło a było tak dobrze przed wyścigami. Pamiętacie? - Wyprostował się -Nie chcielibyście do tego wrócić?! Cholera ja chce bo sam dłużej zwariuje. Chce żeby wszystko było tak samo. Jesteśmy jak rodzeństwo pamiętacie? - Wszyscy spojrzeliśmy na siebie
-Masz rację - Westchnął Patrick -To moja wina. Przepraszam - Podszedł do mnie -Wybaczysz mi? - Zapytał niepewnie
-Chyba powinnam - Wstałam słabo się uśmiechając
-Kocham cię wiesz? - Przytulił mnie
-Ja ciebie też - Mocniej się w niego wtuliłam
Po chwili dołączyła do nas reszta i zrobiliśmy grupowego misiaczka.
Usłyszałam chrząknięcie tak jak reszta i odsunęlismy się od siebie patrząc do tyłu
-Nie przejmujcie się mną. Popatrze sobie - Justin machnął ręką
-Stary mogłeś się przyłączyć - Powiedział Chris
-Och jasne może powiedz mi to jak nie będę miał złamanej ręki, obitych żeber i barku - Parsknął
-Nie spinaj się - Uniósł ręce w obronnym geście
Usiadłam obok Justina i złapałam jego dłoń
-Spokojnie - Oparłam brodę na jego ramieniu
-Czy to oznacza że będziemy oglądać filmy i jeść popcorn!? - Krzyknął Toby
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem
-Ty idioto już nigdy nie dostaniesz popcornu - Ryan poklepał go po plecach
-CO?!!! - Krzyknął aż z piskiem przez co zakryłam dłonią usta żeby nie wybuchnąć śmiechem jeszcze głośniej
-Jesteś uzależniony powinieneś iść na jakąś terapię
-Wsadz se w dupe tą terapię! - Oburzył się
-No i widzisz jak się zachowujesz - Mówił spokojnie
-Dobra spokój - Krzyknął Justin i lekko zakaszlał. Pogłaskałam go po klatce piersiowej, przez co posłał mi wdzięczny uśmiech.
-Gdzie Toby? - Zapytałam
Ryan wzruszył ramionami
-Biedny się obraził - Zrobiło mi się smutno
-Jak kocha to wróci - Szepnął Chris
-Wiecie - Zaczęła Patrycja -Ja bym poszła do domu, nie czuje się najlepiej - Usiadła na ławce i zgięła się w pół.
-Co ci jest?  - Zapytałam obkręcając się w jej stronę
-Nie wiem
-Kotku powinien cię zbadać lekarz - Chris ukucnął przed nią
-Nic mi nie będzie
-Chris ma rację - Wstałam -Chodźmy do szpitala
-Nie chce - Mruknęła
-Nie masz zbyt wiele do powiedzenia - Chris podniósł ją w stylu ślubnym i zaczął się kierować w stronę szpitala a ja z Klaudią za nimi
-Zaraz ale gdzie ty idziesz - Justin złapał mnie za dłoń
-No jak to gdzie? Muszę tam być
-Ale Kamila...
-Przecież wrócę - Zaśmiałam się -Pilnujcie go, ma się nie wysilać - Zagroziłam chłopakom
-Tak jest seksi pielęgniareczko - Powiedział Ryan a Patrick z Davidem wyszczerzyli zęby
-Nie słyszałam tego - Pomachałam ręką i oddaliłam się.
Dogoniłam ich przy drzwiach szpitala i razem weszliśmy do środka, od razu posadzono ją na wózku inwalidzkim i kazano czekać na lekarza.
-Ona nie może czekać - Krzyknął Chris
-Przestań - Bąknęła Patrycja
-Jesteś blada jak ściana, nie chce żebyś mi zemdlała - Warknął
Podszedł do nas lekarz
-Co się dzieje? - Spojrzał na Chrisa
-Od kilku dni ma zawroty głowy, boli ją brzuch i kilka razy wymitowała.
-Zabierzcie ją na sale - Powiedział do pielęgniarek, a one natychmiast wykonały jego polecenie
-Proszę tu zaczekać, wykonamy badania i wtedy potwierdze moje przypuszczenia. Chris pokiwał głową -Jest pan kimś z rodziny?
-Jestem narzeczonym - Powiedział bez większego zastanowienia
-Proszę mi powiedzieć czy narzeczona krwawiła ostatnimi dniami? - Wszyscy zmarszczyliśmy czoła
-Jezu... Nie wiem, ale raczej nie
-Dobrze. Proszę tu zaczekać
Zniknął za drzwiami gdzie zawieźli Patrycje. Usiedliśmy na krzesłach i czekaliśmy.
~*~
Po 30 minutach podszedł do nas ten sam lekarz, wstaliśmy wszyscy i czekaliśmy na relacje
-Co z nią? - Zapytał Chris
-No więc mam dla pana dwie wiadomości, dobrą i złą. Dobra jest taka, że nie wiem czy pan wiedział ale pańska narzeczona jest w ciąży - Oczy Chrisa powiększyły się kilkakrotnie, przytuliłam go od boku -W ciąży? - Zapytał z niedowierzaniem
-Tak
-A...a.. ta zła?
-No właśnie - Westchnął -Jej ciąża jest zagrożona, właściwie gdyby tutaj dzisiaj się nie zjawiła. - Zrobił na chwilę pauze -Byłoby duże prawdopodobieństwo poronienia - Chris aż usiadł -Dlatego musi być pod stałą opieką lekarzy
-Będzie - Powiedział szybko Chris
-Teraz jest już dobrze ponieważ podaliśmy odpowiednie leki więc jeżeli pan chce, może ją pan odwiedzić. Nie powinna się denerwować - Dodał i wycofał się -Przepraszam ale mam innych pacjentów.
Przytakneliśmy.
Chris wstał więc my zrobiłyśmy to samo
-Będę ojcem - Złapał się za głowę dalej w szoku
-Będziesz najlepszym ojcem - Poprawiłam go
-Idź do niej - Klaudia potarła uspokajająco jego ramie
Przełknął śline i ruszył do sali, przez szybę widziałam jak natychmiast przytula ją z całej siły.
Łza spłynęła po moim policzku
-Hej - Klaudia do mnie podeszła -Czemu płaczesz? - Złapała moje ramiona
-Cieszę się waszym szczęściem - Pociągnęłam nosem
Zaśmiała się cicho i przytuliła mnie.
-Co do szczęścia - Odsunęła się lekko -Powinnaś iść do Justina
Czułam jak się rumienie
-Przecież Justin to...przyjaciel
-Przyjaciel którego kochasz jak nie przyjaciela - Spuściłam głowę zawstydzona
-To ja jednak do niego pójdę - Z uśmiechem i rumieńcem poszłam w stronę wyjścia.
Czułam się trochę jak taki posłuszny piesek który biegnie do...swojego pana.
Justin stał do mnie tyłem i rozmawiał z chłopakami, nawet Toby był
-Justin prosiłam żebyś się nie przemęczał
Odwrócił się do mnie przodem z lekkim uśmiechem, w dłoni miał czerwoną różyczke.
Spojrzałam na niego pytająco kiedy zbliżył się do mnie i złapał moją dłoń.
-Posłuchaj - Pocałował wierzy mojej dłoni -Wiesz jak bardzo cię kocham i moje dalsze życie chce spędzić z tobą - Nie wyobrażacie sobie jakie było moje zaskoczenie na te słowa. Normalnie czułam się jakby miał mi się zaraz oświadczyć. Wzruszyłam się -Zostaniesz moją dziewczyną? - Widziałam jak przygryza wnętrze policzka ze zdenerwowania
-Justin - Szepnęłam -To.... Za szybko - Westchnęłam
-Ja - Spuścił głowę -Racja przepra...
-Żartowałam - Uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam go na tyle, na ile mogłam sobie pozwolić -Moja odpowiedź to tak - Jego usta wykrzywiły się w szerokim uśmiechu -I wiesz co? - Złapałam jego twarz -Też cię kocham Justin - Złączyłam nasze usta.
Mocno mnie objął i przytulił a chłopcy zaczęli klaskać
-Nie masz pojęcia jak się cieszę - Oparł swoje czoło o moje i potarł kciukami moja policzki -Moja księżniczka - Znów mnie pocałował   
_______________________________________________________________________
Przepraszam za błędy
Krótki, głupi....
Wiem
Przepraszam :( 
KOMENTUJCIE!!!
(odpowiadam chętnie na wszystkie pytania)

Mój ask:http://ask.fm/biebsie94
TT: https://twitter.com/Ania86972230
Drugi blog: http://you-can-make-me-fall-in-love.blogspot.com/