środa, 23 lipca 2014

Rozdział 38

-Przepraszam chłopcy czy moglibyście zostawić nas samych? - Patrycja uniosła brwi
-Jasne - Wstali i zaczęli wychodzić
-Nie wysilaj się za bardzo - Justin pocałował moje czoło i wyszedł
-Dobra tłumacz się - siedziałyśmy i patrzyłyśmy wyczekująco na nią
-Ale co tu tłumaczyć? - Wzruszyła ramionami
-No może jak do tego doszło?! - Pati wyrzuciła ręce do góry
-A skąd biorą się dzieci?! - Ona już też traciła cierpliwość
-Nie możesz się teraz denerwować - Powiedziałam spokojnie
-Jak mam się nie denerwować? Może jesteśmy przyjaciółkami ale nie muszę wam mówić o które godzinie, w jakim dniu i gdzie uprawiamy seks! - Wrzasnęła a mnie zamurowało
-Co się z tobą dzieje? - Patrycja pokręciła głową
-Nic się nie dzieje może po prostu jest ktoś ważniejszy od was - Wzruszyła ramionami
-Zawsze wszystko sobie mówiłyśmy..
-Patrycja - Próbowałam jej przerwać
-Co Patrycja? Ty też coś ukrywasz. Nie mówisz nam jaka jest prawda i co tam się wydarzyło
-A ty chciałabyś gadać wszystkim o tym co stało się nie cały dzień wcześniej?! O tym że prawie cię zgwałcili i wbijali nóż w twoje ciało?! - Krzyknęłam a łzy uformowały się pod moimi powiekami
-C....co? - Powiedziały równo
-Właśnie to! Nie dość że mamy teraz dla siebie mało czasu to jeszcze musimy się kłócić. Powiedziałabym wam, ale jeszcze nie teraz! Nie możecie być na moim miejscu więc nie wiecie jak się czuje...
-Kamila...
-Powinnyście się cieszyć że nie was to spotkało - Spuściłam głowę
-My nie...
-Nie ważne - Mruknęłam -To już się wydarzyło, czasu nie cofniemy. Powiedziałam i więcej nie chce do tego wracać
-Przepraszam - Powiedziały równo
-Nic się nie stało, po prostu nie chce do tego wracać to trudne - Bawiłam się swoimi palcami -A z racji tego że nasza najlepsza przyjaciółka będzie miała dzidziusia powinnyśmy się cieszyć - Uśmiechnęłam się smutno
-Ja się cieszę i to bardzo, ale byłam przyzwyczajona do tego że wszystko sobie mowiłyśmy. - Patrycja spuściła głowę
-To ja powinnam przeprosić, bo jesteście moimi najlepszymi przyjaciółkami, ale wstydziłam się powiedzieć że wpadliśmy za czwartym razem - Na jej policzki wlał się rumieniec
-Za którym?! - Pisnęłam a ona tylko poczerwieniała jeszcze bardziej
-Tak bardzo się cieszę - Powiedziała Patrycja -Będę ciocią - Klasnęła w dłonie
-Ja też - Podskoczyłam
-Nie wiecie jaka to ulga, mieć to już za sobą - Odetchnęła
-Seks czy nowe wieści? - Wyszczerzyłam zęby
-Kamila - Klaudia znów zrobiła się czerwona
-Taka wpadka - Pati cicho się zaśmiała pod nosem
-Och - Mruknęłam -A ty, ile razy już to robiłaś? Hmmm? - Spojrzałam na Patrycje
-Jaaa? - Zjechała niżej na łóżku
-Tak ty. Tłumacz się dziewczyno - Patrzyłyśmy na nią wyczekująco
-Kilka - Mruknęła
-To znaczy? - Niecierpliwiłyśmy się
-Siedem - Powiedziała zażenowana
-Sie...sie...siedem? - Moje oczy powiększyły sie do maksimum -Ale kiedy, wy to? Przecież wy... Jak? - Nie mogłam złożyć zdania
-No tak jakoś - Wzruszyła ramionami i schowała twarz w dłoniach
-Boszzz... Ja w porównaniu do was to jestem aniołkiem - Zaśmiałam się
-Co to znaczy? - Klaudia zmarszczyła brwi
-Że jeszcze tego nie robiłam? - Odpowiedziałam bardziej pytaniem i uśmiechnęłam się słodko
-Ale wy coś tam? No wiesz... - Klaudia śmiesznie zaczęła ruszać głową
-O bosz tak! Ale nie będę mówiła szczegółów, wy też nie mówiłyście - Zakryłam twarz dłońmi
-Huhuhu więc Kamila już nie jest takim aniołeczkiem - Zagruchała Pati
-Przecież dalej jestem dziewica - Szepnęłam i położyłam się
-Jeszcze - Zaczęły się śmiać po czym mocno się przytuliłyśmy
-Dobra czas zawołać chłopaków - Zaśmiałam się
Nagle za drzwiami było słychać łomot i dziwne zamieszanie. Klaudia szybko otworzyła drzwi, a za nimi wszyscy chłopacy leżeli na podłodze
-Co wy robicie? - Patrycja zmarszczyła czoło
-Em ten, no, szukaliśmy, bo Ryan, on, zgubił tutaj, wiesz, ten no - Patrick gubił się we własnych słowach
-Podsłuchiwaliście? - Klaudia warknęła
-Kochanie my tylko... - Zaczął David
-Dupki - Pisnęła i odwróciła się
-Matko - Mruknęłam i schowałam twarz w poduszce to takie żenujące
-Dobra oglądamy ten film - Patrick nacisnął play i rzucił się na moje łóżko. Poczułam za plecami czyjeś ciało, ale byłam za bardzo skrępowana tematem który przed chwilą rozpoczęłyśmy żeby się odwrócić i zobaczyć kto to. Na ekranie pojawił się koleś, który gadał coś o tym że nakręca filmy dokumentalne i takie tam. Następnie był facet, który jak twierdził stał przed szpitalem psychiatrycznym w którym najprawdopodobniej zachodziły zjawiska paranormalne.
-To horror - Bardziej stwierdziłam niż zapytałam
-No, ale nie jest aż taki straszny - Wyjaśnił Patrick
-Okej - Wtuliłam się w poduszkę i wpatrywałam w ekran
Leżałam a po mojej lewej stronie była Patrycja z Chrisem w nogach na pościeli którą byłam przykryta, leżał Patrick i Ryan, na fotelu obok łóżka siedział Toby, a Klaudia z Davidem po lewej stronie na małej kanapie...chwila, chwila. Kogoś brakuje
-Gdzie Justin? - Zapytałam lekko podnosząc głowę. Wszyscy spojrzeli na mnie jakbym miała siedem głów. Ktoś postukał moje ramię, a ja się odwróciłam napotykając rozbawione spojrzenie Justina
-Och - Mruknęłam i poczułam jak robię się czerwona
-Stęskniłaś się - Zagruchał i mnie przytulił
-Oczywiście - Zaśmiałam się i położyłam na plecach patrząc na telewizor
Nagle do mojej głowy uderzyły wspomnienia jak z Tommym zawsze tak leżałam i oglądałam filmy on obejmował mnie ręką w tali, a głowę miał ułożoną na moim obojczyku, ja dłoń miałam ułożoną na jego plecach albo wplecioną w jego włosy. Mimo że nie żyje już ponad miesiąc ja nadal czuje jego dotyk i jego miękkie włosy, jego usta na moich i pewnie trzymające mnie jego silne ręce. Zawsze potrafił mnie rozśmieszyć, nawet wtedy gdy kłóciliśmy się - co zdarzało się bardzo rzadko - on zawsze pierwszy przepraszał, nie dając mi tej szansy. Czy on chciałby żebym była szczęśliwa? Czasami zastanawiam się czy on chciałby żeby ktoś zajął jego miejsce, oczywiście że nie przestałam go kochać, myślę że zawsze zostanie w moim sercu i nie jestem pewna czy ktoś kiedyś zastąpi jego miejsce. Tak bardzo mi go brakuje.
-Hej - Usłyszałam przy uchu delikatny głos Justina
-Hm? - Spojrzałam na niego wyrywając się z zamyślenia i mrugając kilka razy
-Dlaczego płaczesz? - Wierzchem dłoni pogładził mój policzek. Dopiero teraz zorientowałam się że po moich policzkach spływają łzy. Szybko je wytarłam i zwróciłam uwagę na wszystkich którzy byli zapatrzeni w film.
-Chodź tutaj - Justin otworzył ramiona a ja chętnie się w niego wtuliłam.
-Tęsknię za nim - Wyszeptałam w jego koszulkę
-Wiem skarbie - Głaskał mnie po głowie -Wiem
-Będę jeszcze kiedyś szczęśliwa? - Moje spojrzenie znalazło jego
-Będziesz - Pocałował moje czoło -Zasługujesz na najlepsze i wiedz że on chciałby twojego szczęścia - Mocno mnie przytulił
-Dziękuje Justin - Pochyliłam się i cmoknęłam jego policzek, wyczuwając na nim kilkudniowy zarost
Nic nie mówiąc głaskał moje ramię a ja wtulona w niego totalnie nie mając pojęcia o czym był film, przymknęłam zaspane powieki. Czułam jak powoli odlatuje do morfeusza
-Będę się starał, byś znowu czuła się szczęśliwa - Ostatnie słowa które wyszły z ust Justina a ja odpłynęłam
*.*
-Hej Kamila - Usłyszałam przy uchu i odwróciłam się w stronę głosu
-Tommy - Uśmiechnęłam się szeroko
-Tęskniłem za tobą słoneczko - Usiadł obok mnie na środku ogromnej polany
-Ja też za tobą tęsknię - Posmutniałam
-Nie smuć się - Na jego ustach był widoczny uśmiech
-Nie ma cię tutaj - Spuściłam głowę
-Jestem skarbie. Zawsze jestem, byłem i będę. Będę do tej pory aż będziesz szczęśliwa beze mnie - Mówił delikatnie i z uśmiechem
-Nie chce być szczęśliwa bez ciebie - Posmutniałam
-Ależ chcesz tylko jeszcze o tym nie wiesz - Uśmiechnął się szeroko i wstał -Szczęście jest bliżej niż ci się wydaje - Zmarszczyłam brwi na jego słowa
-Co to znaczy? - Zapytałam również wstając
-Nie chce byś była smutna. Nie zamykaj swojego serca tylko dlatego że mnie już nie ma - Podszedł do mnie
-Ale..... Ja już nie mam serca - Popatrzyłam w jego piękne oczy
-Posłuchaj - Uśmiechnął się a wokół nas zrobiło się bardzo cicho, nagle głośne pukanie rozniosło się echem po całym naszym otoczeniu
-Co to? - Zapytałam
-Twoje serduszko - Miał taki piękny uśmiech
-Bije? - Zdziwiłam się
-Bo jest ktoś to czeka aż je dla niego otworzysz - Przejechał dłonią po moim policzku ale nic nie poczułam
-Kto to? - Zbliżyłam się do niego maksymalnie
-Tylko ty to wiesz - Posłał mi najpiękniejszy uśmiech niż kiedykolwiek i odwrócił się
-Ale ty też wiesz - Powiedziałam za nim kiedy już odchodził. Odwrócił się na chwilę i z uśmiechem na ustach mrugnął do mnie
-Tommy! - Chciałam za nim biec ale moje nogi jakby wrosły się w ziemię -Powiedz mi! - Próbowałam zdesperowana kiedy jego postać znikała z horyzontu -Proszę nie - Wyszeptałam a jedna samotna łza poturlała się po moim policzku i z wielkim hukiem upadła na ziemię.
*.*

Obudziłam się nagle i zdałam sobie sprawę że jest bardzo ciemno, każdy spał, a telewizor był wyłączony. Spojrzałam na zegarek na szafce 2.20

Westchnęłam cicho i chciałam odkryć swoje ciało, ale coś mi to uniemożliwiło. Justin był wtulony we mnie jak mały chłopczyk, odwróciłam głowę w prawą stronę tym samym dotykając nosem jego noska. Nasze twarze były naprzeciwko siebie, a nosy stykały się. Wpatrywałam się w jego twarz, kiedy spał wyglądał jak aniołek, taki bezbronny, nie mam pojęcia jak ludzie mogą go oceniać nie znając go. Jego oczy powoli się otworzyły, od razu spotykając moje, chwilę leżeliśmy patrząc tak na siebie kiedy ja uśmiechnęłam się delikatnie
-Przepraszam że cię obudziłam - Szepnęłam dalej wpatrując się w jego karmelowe, duże oczka. Nie wiem czy to niedorzeczne określenie, a może prawidłowe, ale wyglądał jak taki mały słodki szczeniaczek
-Nie obudziłaś - Posłał mi uśmiech a dłoń przesuwał po moim policzku - dość często to robi, prawda?
-Chciałam tylko się odkryć bo mi duszno - Powiedziałam zakłopotana
Bez słowa wstał i zrzucił z naszych ciał kołdrę która była teraz na Chrisie i Patrycji. Od razu poczułam się lepiej, kiedy lekki chłód owiał moje ciało. Poprawiłam się na łóżku i zrobiłam więcej miejsca.
-Położę się na podłodze to będzie ci wygodniej - Nachylił się nade mną i uśmiechnął, szepcząc
-Nie - Złapałam jego dłoń i wolno okręciłam się na mój lewy, bolący bok tym samym będąc do Justina plecami -Chodź - Pociągnęłam go i już po chwili leżał za mną, a jego ręka owinęła się wokół mojego pasa, przyciągając mnie do jego klatki piersiowej
-Śpij księżniczko - Szepnął mi do ucha i odgarniając włosy z mojej twarzy, przycisnął swoje usta do mojej skroni, a później jego nos znalazł się w moich włosach.
Uśmiechnęłam się i przymknęłam oczy myśląc o tym kogo Tommy miał na myśli odwiedzając mnie we śnie. 

Justin
Wdychałem jej cudowny zapach może to szampon, a może ona tak pachnie...poprawka ona pachnie ślicznie. Jej oddech stał się równy i spokojny. Podniosłem głowę do góry, wspinając się na łokciu i patrzyłem na jej twarz jest taka piękna.
Ta dziewczyna zdecydowanie namieszała mi w głowie.
To jak mówi do mnie
To jak na mnie patrzy
To jak się porusza
To kiedy daje mi najbardziej niewinnego buziaka
To kiedy się uśmiecha
To kiedy mnie przytula
To kiedy chce żebym był obok
To jak mnie prosi
To jak płacze
To jak zwierza mi się
To jak wtula się we mnie szukając pocieszenia
To jak się rumieni
To jak jest zakłopotana
To kiedy tak słodko chichocze
To kiedy się boi
To kiedy chce mojej pomocy
To kiedy jest ze mną
To kiedy jest na mnie wściekła
Kiedy myśli że jestem na nią zły
Kiedy robi słodkie minki
Kiedy jest szalona
Kiedy chce ukryć swoje uczucia
Kiedy ma nadzieję że wszystko jest okej
Kiedy udaje niewinną
Kiedy chce postawić na swoim
Kiedy jest uparta
Kiedy mnie nienawidzi
Kiedy marzy
Kiedy jest onieśmielona
Kiedy jest po prostu sobą
Uwielbiam w niej wszystko i chce dla niej wszystko. Chce żeby czuła się jak prawdziwa księżniczka. Chce o nią dbać, pilnować, być zazdrosny, uszczęśliwiać ją, wspierać, pomagać, być...
Chce pomóc jej zapomnieć, chociaż wiem że nigdy o nim nie zapomni, chce żeby znów uśmiech był na jej ustach, ten szczery kiedy jest naprawdę szczęśliwa. Tak bardzo chciałbym móc cofnąć czas. Nie chce więcej jej ranić, nie po tym wszystkim co jej zrobiłem, co inni jej zrobili.
Nie chce żeby cierpiała
Nie chce by znowu się smuciła
Nie chce żeby z problemami zostawała sama
Nie chce dla niej złego
Chce dla niej jak najlepiej.
Przyglądałem się malutkiej, niewinnej, prześlicznej dziewczynce którą tak naprawdę była w środku. W moich oczach jest aniołkiem, który wycierpiał tak wiele i powoli jego skrzydełka tracą moc, ale ja na to nie pozwolę. Zrobię wszystko by znów mogła się wzbić na sam szczyt, aby robić to co robiła dotąd, tym samym uszczęśliwiając wszystkich dookoła.
Tylko że teraz ja chce też uszczęśliwiać JĄ
Uśmiechnąłem się patrząc jak mruczy niezrozumiałe słowa z delikatnym uśmiechem na jej pięknych, idealnie różowych, w kształcie serduszka ustach.
Gładziłem dłonią jej ramię które było odkryte przez zsuwającą się koszule. Złożyłem pocałunek na jej nagim ramieniu, miałem taką ochotę całować każdy kawałek jej ciała żeby tylko się uśmiechnęła.
Jej uśmiech był wart milion dolarów, a nawet więcej.
Przyglądałem się jej ciału i przypomniałem sobie jak mówiła dziewczyną że on ją dotykał. Nie powiem bo coś zakuło mnie tam w środku, ale to już nie ważne. Chce patrzeć tylko na przyszłość i na to co się wydarzy.
-Taka idealna - Szepnąłem
-Mhm - Mruknęła i odwracając się w moją stronę, wtuliła we mnie swoje drobniutkie ciałko. Położyłem się obejmując ją i z uśmiechem odgarnąłem kosmyk włosów z jej twarzy
Co Ty ze mną robisz?
Jakie są moje uczucia do Ciebie?
Co do tego, jestem pewny...
---------------------------------------------------------------------------------------
No witam!!!!
Wiem że króciutki ale bardzo chciałam już dodać. 
Kolejny pojawi się niebawem :D
---------------------
Film który oglądali to: Grave Encounters 
Polecam !!! 
---------------------------------------------------------
Jestem zadowolona z miłych komentarzy, które mnie motywują do dalszego działania. 
Ale jeśli będzie ich więcej, ja będę miała więcej weny ;)
Piszcie co sadzicie o takich krótkich rozdziałach. 
Wolicie takie? Czy dłuższe ale z dłuższą przerwą!
Jak wam to odpowiada????
KOMENTUJCIE!!! 

środa, 16 lipca 2014

Rozdział 37

-Ja żyje? - Jęknęłam nie unikając bólu w moim boku
-Masz dla kogo. Tak szybko nie odejdziesz - Patrick cicho się zaśmiał i przytulił mnie.
Otworzyłam oczy zdając sobie sprawę z tego że jestem w domu, w moim łóżku, a wokół mnie są wszyscy chłopcy. Podniosłam się na łokciach i poczułam ból promieniujący od biodra do pachy. Skrzywiłam się i spojrzałam na mój bok, bluzka była na wylot przemoczona w krwi. Podniosłam głowę patrząc po kolei na każdego z chłopaków mieli zmarszczone czoła i przyglądali mi się, przełknęłam ślinę i znów zwróciłam swoją uwagę na moim boku. Łapiąc ręką bluzkę, pociągnęłam ją do góry, a widok sprawił że oczy mi się zaszkliły. Długa zszyta rana ciągnęła się od biodra do żeber była szeroka na dole, idąc w górę robiła się coraz węższa, delikatnie opuszkami palca dotknęłam środka zszytego miejsca i syknęłam z bólu, opadając na poduszki
-Byłaś nie przytomna przez kilka godzin i lekarz zdążył zszyć twoją ranę i obejrzeć stłuczenia, wyprosiliśmy go żeby wypuścił cię do domu bo wiemy że masz już dość tego miejsca. Obiecaliśmy opiekować się tobą. Twoi rodzice są na policji i składają zeznania. Nie musisz się już martwić on nie wyjdzie już z więzienia. - Patrick pocałował moje czoło a ja spięłam się słysząc o kim on mówił
-Chce się umyć - Tylko tyle zdołałam powiedzieć
Spuścili głowy
-Nie możesz moczyć tej rany - David złapał moją dłoń -Ktoś powinien ci pomóc
Nie było tu dziewczyn, a im mogłam na to pozwolić tyle razy przebierałyśmy się razem że nie krępujemy się być przy sobie nago, chociaż ja zawsze się wstydziłam. Mam się rozebrać przy którymś z chłopaków? Patrzyli na mnie ze współczuciem? Chociaż wiedzieli że tego nie lubie ale ja pewnie na ich miejscu zachowywałabym się tak samo, jedynie Justin siedział z głową schowaną w dłoniach. Smutno mi było patrzeć tak na nich, chciałam szybko zniknąć z ich pola widzenia i właśnie przypomniało mi się że Patrick on już widział moje ciało. Fakt, w innych okolicznościach, ale teraz mogę liczyć tylko na niego. Złapałam jego dłoń i spojrzałam na niego nie pewnie. Uśmiechnął się blado i zszedł z łóżka pomagając zrobić mi to samo. Jak szłam czułam na sobie wzrok wszystkich w pokoju, na moje policzki wlał się rumieniec to takie krępujące. Zamykając za nami drzwi, Patrick podszedł do mnie. Zsunęłam z nóg trampki i kopnęłam je w kąt
-Nie wiem... - Spuściłam głowę -To...Czy mogę...Czy to może....Czy to będzie w porządku? - Wydukałam zażenowana
-Spójrz na mnie - Podniósł mój podbródek
Nie pewnie mój wzrok powędrował na niego
-To nie jest coś czego wcześniej nie widziałem - Uśmiechnął się pocieszająco
-Ale to jest krępujące - Zaczęłam bawić się palcami
-Jesteś moją najlepszą przyjaciółką prawie jak siostra. Nie masz się czego wstydzić - Pogłaskał mój policzek
Przytaknęłam. Nie pewnie złapał koniec mojej koszulki i ostrożnie podniósł ją do góry, następnie przeciągnął mi ją przez głowę i rzucił na kosz od prania i złapał za guzik moich spodni, nim się zorientowałam stałam przed nim w samej bieliźnie. Odsunęłam się od niego i stanęłam przed lusterkiem on stał za mną. Przełknęłam śline patrząc na mój siny brzuch, dłonie Patricka bez problemu odpięły mój stanik, który razem z resztą wylądował na koszu, moja głowa opadła do przodu przez co moje włosy zakryły mi piersi.
Całkowicie rozebrana stałam tam naga, zażenowana i nie mogłam uwierzyć że to ja. Wygladałam jak potwór, cała sina aż w niektórych miejscach fioletowa z ogromną, obrzydliwą raną na boku. Łza stoczyła się po moim policzka i rozbiła się na podłodze.
-Nie płacz - Dobiegł do mnie głos Patricka który zmywał myjką ze mnie brud.
-Wyglądam jak potwór - Mój wzrok pusto wpatrywał się w lusterko.
-Nie prawda, dalej jesteś piękna - Przytulił mnie delikatnie otaczając ręce wokół moich ramion.
-Dlaczego to wszystko mnie spotyka? Co ja takiego zrobiłam? - Nie wytrzymałam i łzy płynęły bez opamiętania po moich policzkach, mocząc koszulkę Patricka
-Ciii skarbie proszę - Delikatnie gładził moje plecy przez co zaczęłam się uspokajać
-Przepraszam - Wytarłam policzki i odsunęłam się od niego
-Nie przepraszaj mnie słońce - Pocałował moje czoło -Proszę - Podał mi wilgotny ręcznik -Przetrzyj krew obok rany - Przełknęłam śline i zaczęłam czyścić skórę obok rany w tym samym czasie Patrick mył mi plecy, brzuch, piersi, szyję, kark, nogi. Kiedy już prawie cała byłam odświeżona została jeszcze głowa. Owinęłam swoje ciało ręcznikiem i nachylając się nad wanną Patrick mył mi włosy.
-Przyniosę jakieś ciuchy - Pogłaskał mnie po plecach i wyszedł w tym czasie skorzystałam z okazji i umyłam resztę swojego ciała. Stałam przed lusterkiem w bieliźnie i przyglądałam się nieco oczyszczonej ranie
-Ten chłopak który był z Kevinem - Włożyłam ręce w rękawy koszuli i unosząc ręce zaczęłam zapisać pomimo bólu który wywoływał tak niewielki gest. Patrick złapał moje dłonie i odsunął je sam zaczął zapisać guziki -Kiedy zapytałam go czy um... Czy on mnie może zabić - Spuściłam głowę a Patrick pocierał moje ramiona -Powiedział że "możliwe". Naprawdę byłby w stanie, zrobić to? - Spojrzałam w jego oczy, widziałam w nich ból
-Wiesz.... - Nie skończył bo głos Ryana mu przerwał
-Musimy jechać na komisariat - Krzyknął tak żebyśmy usłyszeli za drzwiami
-Ja... - Zaczął
-Idź - Uśmiechnęłam się
-Na pewno? - Trzymał moje dłonie
-Tak dam radę nie jestem małą dziewczynką - Uśmiechnęłam się pierwszy raz szczerze odkąd się tu znalazłam
-Wrócę jak najszybciej - Pocałował moje czoło i ruszył w stronę drzwi
-Umm... Patrick? - Zatrzymałam go
-Hm? - Zapytał odwracając się i trzymając rękę na klamce
-Kogo ta koszula? - Spojrzałam w dół sięgała mi trochę za kolana
-Moja - Uśmiechał się
-Dziękuje - Podeszłam do niego i mocno przytuliłam -Za wszystko - Ścisnęłam jego koszulkę
-Oj skarbie. Nie masz za co dziękować. Wiesz że cię kocham i zrobię dla ciebie wszystko - Delikatny uśmiech był na jego ustach
-Też cię kocham - Przytuliłam go tak mocno że aż mnie mięśnie bolały a on się zaśmiał
~*~
W końcu wyszliśmy z łazienki, a ja poszłam od razu do łóżka. Patrick otworzył drzwi i w tym samym momencie do środka wszedł Justin. Spojrzał najpierw na Patricka później na mnie
-Mnie, Davida i Chrisa już przesłuchali teraz kolej twoja - Spojrzał na Patricka -Toby'ego i Ryana
-Dobra to idę. Trzymaj się - Uśmiechnął się i zniknął za drzwiami.
Nastała niezręczna cisza pomiędzy mną a Justinem
-Twoi rodzice wrócą niebawem są u rodziców Tommy'ego, David z Chrisem pojechali po dziewczyny - Podrapał się po karku -Pomyślałem że może nie chcesz być sama - Powiedział i zaraz szybko dokończył -Ale jeżeli chcesz zostać sama to ja wyjdę nie muszę tu ... - Zaśmiałam się z niego
-Chodź tutaj - Poklepałam miejsce obok mnie
Zsunął z nóg buty i wsunął się pod kołdrę obok mnie, a ja wtuliłam się w niego nie myśląc o tym ze boli. Owiną rękę wokół mojego ramienia i wsadził nos w moje włosy
-Przepraszam - Szepnął a ja podniosłam na niego wzrok zdezorientowana
-Za co? - Zapytałam marszcząc nos
-Za wszystko. Za to że pozwoliłem aby to się wydarzyło. Gdybym nie pozwolił iść ci tam samej... - Widziałam panikę w jego oczach
-Ej, ej, ej. Przecież nic tutaj nie jest twoją winą - Złapałam jego twarz i potarłam kciukiem policzek -Nikt nie wiedział co się wydarzy w końcu to nie był pierwszy raz kiedy wyszłam o tej godzinie na cmentarz. Co było to się nie odstanie. Nie wracajmy do tego
-I tak czuję się z tym źle to jest moja wina - Potarł twarz w dłonie
-Nie Justin! Przestań - Podciągnęłam się do siadu -Kurde - Jęknęłam a na koszuli pojawiła się mała plamka krwi
-Uważaj - Zerwał się i popychając delikatnie moje ramiona sprawił że znowu leżałam
-Możesz podać mi chusteczkę? - Zapytałam i uniosłam koszulę 
-Jasne - Złapał za pudełko z chusteczkami i podał mi jedną
-Kiedy to cholerstwo się zagoi - Warknęłam już wyraźnie zdenerwowana
-I widzisz - Zaczął -To znowu przeze mnie - Potarł twarz dłońmi
-Justin proszę przestań - Złapałam jego dłoń
-Nie jesteś niczemu winna dlaczego musiało przytrafić się to tobie - Popatrzył na moją ranę
-Widocznie tak już musiało być, czasu cofnąć się nie da - Wzruszyłam ramionami i położyłam głowę na poduszkach i gapiłam się w sufit tak jak Justin obok mnie, trzymając mnie za rękę.
-Wiedz że gdybym mógł cofnąć czas nigdy bym nie pozwolił na to żebyś poszła tam sama, albo w ogóle wyszła z domu - Odwrócił głowę w moją stronę a ja swoją w jego
-To miłe - Mruknęłam lekko się rumieniąc
-To po prostu prawda - Uśmiechnął się
-Zostanie mi blizna no nie? - Przygryzłam wargę
-Z nią czy bez i tak zawsze będziesz piękna - Otworzyłam szeroko oczy na jego wyznanie a na moje policzki wlał się rumieniec
-Och - Spuściłam głowę
Poczułam jak delikatnie wierzchem dłoni sunie po moim policzku w górę i w dół. Podniosłam wzrok a moje spojrzenie skrzyżowało się z jego. Przesunęłam się do niego bliżej i oparłam głowę o jego klatkę piersiową. -Lubie cię Justin 
-Oj uwierz że ja ciebie też - Na chwilę zamilkł -Bardzo - Dokończył
 Kreśliłam wzorki na jego lekko odkrytym brzuchu. Coś dziwnego działo się wewnątrz mnie, coś czego nie umiem opisać, dziwne uczucie przeszło przez moje ciało gdy opuszkami palców przejechałam pod jego pępkiem przez ścieżkę włosków. Jego dłoń spoczywała na moim biodrze tuż pod raną. Słyszałam jak jego serce bije coraz szybciej, a ja dopiero się zorientowałam że dzieje się tak z każdym kolejnym ruchem mojej dłoni, przyglądając się jego podwijającej się koszulce, sunęłam palcami coraz wyżej słuchając jak jego serce wali a oddech staje się płytki. W końcu zatrzymałam moje palce tuż pod jego lewą piersią i przejechałam paznokciami po delikatnej skórze, a cichy prawie nie słyszalny jęk wydobył się z jego ust. 'Bosz co ja robię' dopiero do mnie dotarło co ja wyprawiam i zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, drzwi od pokoju się otworzyły, a ja szybko zabrałam moją dłoń. W moim pokoju pojawiły się dziewczyny z Davidem i Chrisem
-Bosz Kamila - Patrycja z Klaudią rzuciły się na mnie
-Puśćcie ją! - David szybko wrzasnął na nie a one odskoczyły
-Dlaczego? - Zapytała Patrycja
-Boli mnie trochę bok, ale nic się przecież nie stało - Spojrzałam na Davida
-A czemu cię boli? - Klaudia zmarszczyła nos
-Uderzył mnie... - Bawiłam się palcami i wręcz czułam wzrok chłopaków na mnie -Kilka razy - Wzruszyłam ramionami
-Nie mówmy już o tym - Chris przerwał to czego tak bardzo chciałam uniknąć. "dziękuje" szepnęłam w jego stronę a on posłał mi uśmiech.
Nastała niezręczna cisza i wtedy w pokoju zjawiła się moja mama
-Kamila musimy założyć ci opatrunek - Ja pierdziele teraz zaczną się pytania
-Zaraz będę - Uśmiechnęłam się a mama wyszła.
-Po co opatrunek? - Klaudia zmarszczyła brwi a ja się spięłam
-Za dużo chcecie wiedzieć. - Justin powiedział wkurzony i wstał podchodząc od mojej strony.
-Przepraszamy - Patrycja spuściła głowę
-Nie szkodzi - Uśmiechnęłam się blado i złapałam dłoń Justina
Pomógł mi wstać i poczułam się lepiej na nogach bo wtedy tak nie bolało
-Dzięki - Uśmiechnęłam się i puściłam jego rękę i podeszłam do szafki po spodenki
-Kamila? - Patrycja mi przerwała
-Co? - Spojrzałam na nią
-Dlaczego na twojej koszuli jest krew? - Marszcząc czoło zmierzyła moje ciało wzrokiem
-Em - Spojrzałam w miejsce z którego wcześniej leciała krew -To nic - Uśmiechnęłam się i sięgnęłam po szare krótkie spodenki, które oczywiście musiały wypaść z moich rąk a ja zapominając o już mniej więcej zaschniętej ranie, szybko się po nie schyliłam. Nagle przed oczami zrobiło mi się ciemno kiedy poczułam jakby skóra rozrywała mi się na pół. Zacisnęłam oczy łapiąc się szafy, a z drugiej strony Klaudia która siedziała akurat obok złapała mnie za rękę pomagając się wyprostować.
-Wszystko w porządku? - Zapytała
-Tak już jest okej - Wypuściłam powietrze -Możesz mi je podać? - Wskazałam spodenki
-Jasne - Złapała je i na chwilę się zatrzymała. Podała mi je i dziwnie się na mnie patrząc złapała za brzeg koszuli i podniosła do góry ukazując początek rany, nim zdążyła pociągnąć koszule wyżej strąciłam jej dłoń, zdając sobie sprawę z tego że krew płynie po mojej nodze -C...co to? - Zapytała
-Muszę już iść - Szybko wyminęłam chłopaków i wyszłam z pokoju
Zatrzymując się nad schodami zamknęłam oczy w myślach licząc do dziesięciu. Otworzyłam je i wolno zeszłam do kuchni gdzie była mama z tatą i Julką
-Ty krwawisz - Julka krzyknęła
-Nic mi nie będzie - Jęknęłam rzucając spodenki na krzesło,  oparłam się o ścianę
-Nie powinna lecieć krew - Mama zmarszczyła brwi
-Chyba że naruszyłaś - Tata popatrzył na mnie pytająco
-Zapomniałam o tym i wykonałam zbyt gwałtowny ruch
O nic już nie pytali. Mama zaczęła ścierać krew z mojej nogi i już chciała odpiąć mi koszule, ale ją zatrzymałam spuszczając głowę
-Tato - Mruknęłam
-Jakbym nigdy cię nago nie widział - Powiedział bo od razu wiedział o co mi chodzi
-Nie w tym wieku. To było z 10 lat temu - Zaśmiałam się
-A ty dalej jesteś moją córką - Podniósł ręce w geście obronnym kiedy zmroziłam go wzrokiem -Dobra już wychodzę - Ominął nas i poszedł do salonu. Upewniając się że wyszedł, podeszłam do mamy która kręciła głową w rozbawieniu i odpinała mi guziki. Rozsuwając koszule na boki trzymałam jej boki za plecami. Mama ścierała mi krew, a Julka stała obok z otwartą buzią, przyglądając się temu.
-Zaraz coś połkniesz - Poczochrałam jej wolną ręką włosy
-Weź - Odwróciła się lekko przestraszona -Boli cię to? - Znów wgapiała się w moją ranę
-Tylko trochę - Uśmiechnęłam się i Pogłaskałam ją po plecach
-To jest brzydkie - Wykrzywiła twarz, a ja spuściłam głowę
-Julka idź do taty - Powiedziała mama
Nic nie mówiąc, spuściła głowę i wyszła.
Biorąc do ręki ogromną gaze, mama przykleiła każdy z jej końców do mojego ciała. Trochę czułam się jak mumia bo jeden koniec kończył się pod pachą, a drugi nisko na biodrze aż pod gumką majtek. Na szczęście nie musiałam już na to patrzeć. Pomagając mi ubrać spodenki postanowiłam zmienić koszulkę
Nagle ktoś zapukał, a ja zasłoniłam się koszulą którą miałam na sobie. Do środka weszli chłopcy na czele Patrick, który od razu na mnie spojrzał
-Przyniosłem ci świeżą koszule, bo pomyślałem, że... - Nie dokończył kiedy zobaczył dużych rozmiarów plamę krwi na koszuli -Że właśnie coś takiego się stanie - Uśmiechnął się blado -Co zrobiłaś? - Zapytał smutno, podchodząc do mnie, kiedy reszta poszła do mojego pokoju
-Zły ruch - Skrzywiłam się na wspomnienie -Przepraszam. Odkupie ci now... - Przerwał mi
-Przestań ona nie jest ważna. Mam takich mnóstwo - Machnął ręką -Możesz ją wyrzucić i tak krew się już nie zmyje
-Jesteś pewien? - Zmarszczyłam przepraszająco brwi
-Tak - Uśmiechał się -Chodź ubierz tą - Ściągnął z moich ramion tamtą i wsunął mi czystą
-Dzięki - Uśmiechnęłam się
-Nie ma za co - Szczerzył się i zapinał mi guziki -Założyli ci już opatrunek - Zauważył
-Tak i lepiej kiedy nie widzę tego - Westchnęłam
-Szybko się zagoi - Przytulił mnie
-Ale blizna zostanie - Ścisnęłam go
-I tak będziesz śliczna - Zarumieniłam się
-Dzięki - Przeciągnęłam
-Nie dziękuj za prawdę - Zmrużył oczy
-Jesteś drugą osobą która mi dzisiaj powiedział że z tą blizną będę i tak...um...ładna. - Wzdrygnęłam się
-Oo, ale ja powiedziałem że będziesz śliczna - Wypią dumny pierś
-A on że piękna - Zaśmiałam się
-Zgaduje że to Justin - Poruszył zabawnie brwiami
-Ty przecież nigdy się nie mylisz - Wytkałam mu język
-Dziękuje - Ukłonił się
-To był sarkazm - Poklepałam go po ramieniu i nawet przez ten mały gest siniaki na moim ciele dały o sobie znać
-Myśl co tam chcesz, obydwoje wiemy że to prawda - Wzruszył ramionami
-Jak tam chcesz - Zaśmiałam się i zakaszlałam przez poobijane żebra i ból w klatce piersiowej
-No uważaj - Zagroził mi -Chodźmy na górę i masz się nie wysilać - Wygięłam buzię w grymasie
-Nie chce tam iść - Spuściłam głowę
-Dlaczego? - Spojrzał na mnie trzymając moją dłoń
-Bo tam są dziewczyny a one nie wiedzą co mam na boku, a zauważyły krew na koszuli i chcą wiedzieć
-To dlaczego im nie powiesz?
-Bo się wstydzę - Spuściłam głowę a z boku usłyszałam westchnienie. Dopiero teraz się zorientowałam że mama jest tutaj nadal
-Posłuchaj nie masz się czego wstydzić one są twoimi przyjaciółkami - Mama podeszła do mnie
-Ale fakt że one są... - Spuściłam głowę -Ładne a ja taka oszpecona - Westchnęłam -Zazdroszczę im - Bawiłam się palcami
-Przecież ty jesteś o wiele ładniejsza - Powiedział Patrick a ja się zaśmiałam
-To nie czyni cię gorszą - Powiedziała mama
-A jak będą się mnie teraz wstydziły? - Podniosłam wzrok
-Nawet im tego nie mów bo się obrażą że pomyślałaś tak o nich. Kto jak kto, ale ty znasz je najlepiej i powinnaś wiedzieć że one nigdy by się tak nie zachowały - Westchnęłam
-Wiem, ale to już mi działa na mózg - Wzruszyłam ramionami a mama z Patrickiem próbowali powstrzymać śmiech
-Przejdzie ci skarbie - Powiedziała mama a Patrick pocałował czubek mojej głowy
-No może. Dziękuje - Przytuliłam mamę
-Nie ma za co słońce - Pogłaskała mnie po ramieniu
-Chodź piękna. Idziemy stawić im czoła - Patrick objął mnie ramieniem i poszliśmy na górę. 
~*~
Siedzieliśmy, znaczy ja leżałam i opowiadaliśmy jakieś głupoty śmiejąc się jak za dawnych dobrych czasów. Dziewczyny nie pytały o nic więcej, może chłopacy coś im nagadali.  Nie wiem ale się ciesze nie chce do tego wracać. 
-Może obejrzymy jakiś film? - Zapytałam kiedy wszyscy leżeliśmy na moim łóżku, wiedziałam że jest ono duże, ale nie wiedziałam że pomieści tyle osób fakt niektórzy leżeli w nogach, ale wszystkim było wygodnie
-I zjemy popcorn?! - Toby od razu się ożywił 
-Jasne ile tylko będziesz chciał - Poczochrałam mu włosy
-O matko popcorn - Oblizał usta -Kto jedzie ze mną? Musimy zrobić zapas
-Ja pojadę - Ryan wstał
-To ja też - Patrick się podniósł -Jak chodzi o popcorn to trzeba go pilnować
-Ej - Toby uderzył go w ramię
-Taka prawda - Wzruszył ramionami
-Wcale nie - Oburzył się -Dobra szybciej - Otworzył drzwi -Zaraz wracamy - Krzyknął i słyszałam jak zbiega po schodach 
-Uwielbiam tego chłopaka - Powiedziałam śmiejąc się
-Ma dziwne fazy po popcornie -David się zaśmiał 
-Mogłaś mu nie pozwalać - Chris się dołączył 
-Może być zagrożeniem - Dokończył Justin 
-Oj odczepcie się od niego - Klaudia stanęła w jego obronie
-Właśnie - Powiedziałyśmy równo z Patrycją i zaczęłyśmy się śmiać, przybijając sobie piątki
-Jesteście niemożliwe - Chris pokręcił głową
-Nie przesadzaj mały - Nie wiem skąd mi się to wzięło
-Mały? - Prychnął -Poważnie Kamila? Czy ja jestem mały? - Widziałam rozbawienie w jego oczach 
-Może jej nie chodzi o wzrost - Patrycja mruknęła pod nosem myśląc że on tego nie usłyszy 
-Coś ty właśnie powiedziała? - Wstał i podszedł do Patrycji górując nad nią
-Nic? - Zrobiła słodkie oczka
-Wiesz skoro on jest mały to może nie chcesz już go? - Moje oczy powiększyły się
-Uprawialiście już seks?! - Krzyknęłam i po chwili zasłoniłam usta dłonią zdając sobie sprawę z tego że zbyt głośno. Wszyscy oprócz Chrisa i Patrycji zaczęli się śmiać  
-Oj ona ... - Zaczął Chris ale Patrycja mu przerwała
-Christianie przestań - Zasłoniła dłońmi oczy 
-Christianie? Więc teraz już na poważnie? - Zmrużył oczy
-Nie znasz się za żartach - Odwróciła od niego głowę 
-Nie jestem mały ani nie mam małego - Wyrzucił ręce w góre
-Lalalalalalala - Zatkałam uszy nie chcąc dalej słyszeć tego co oni wygadują 
-Dobra bądźcie cicho - Justin rzucił w nich poduszką
-No właśnie Pati bądź cicho - Chris poruszył w jej stronę brwiami
-Jesteś obrzydliwy - Uderzyła jego nogę która akurat była na jej wysokości
-Nigdy ci to nie przeszkadzało - Zaczął się nad nią nachylać, a ja zaczęłam się czuć jak w jakimś pornosie 
-Wy dwoje jesteście jacyś niewyżyci - David zakrył twarz 
-Daj buzi ''mała'' - Chris podkreślił ostatnie słowo
-Nie - Pokręciła głową i zasłoniła dłonią usta 
-No weź - Mruknął uwodzicielsko -Nie bądź taka - Był coraz bliżej jej twarzy
-A odczepisz się? - Zapytała
-Jasne jak słońce - Podarł nosem o jej 
-No chodź tu misiu - Pociągnęła go i zaczęli się całować
Patrzyliśmy na nich z szeroko otwartymi oczami
-Nie powiem to było słodkie - Uśmiechnęłam się -Ale nie na moim łóżku! - Uderzyłam w nich poduchą na co oderwali się od siebie
~*~
Do pokoju wparowali chłopcy z kilkoma miskami popcornu i reklamówkami pełnymi jedzenia. 
-Chcesz gorącą czekoladę? - Zapytał Ryan patrząc na mnie i poruszając śmiesznie brwiami
-Tak - Prawie pisnęłam 
-Gorzką czy mleczną? - Szyderczy uśmiech był na jego ustach...o co chodzi?
-Mleczną - Powiedziałam uważnie i z pomocą Justina który ciągle siedział przy moim boku usiadłam
-Dobry wybór - Podał mi ogromny przezroczysty kubek z parującą czekolada i mnóstwem bitej śmietany do tego rurki z kremem. Wzięłam łyk 
-Mmm pycha - Jęknęłam oblizując się 
-Słyszałem że dobra ta czekolada jest na te wszystkie seksualne sprawy, niby czasami seksu nie trzeba, wystarczy czekolada - Ryan wziął dużego łyka swojej a ja spojrzałam na niego niespokojnie
-Co oglądamy? - Zapytała Klaudia
-Ja bym pornusa obejrzał - Patrick strzelił kilka razy karkiem będąc do nas tyłem i włączając jakiś film 
Moje oczy kilka razy rozszerzyły się patrząc na jego plecy. Co się dzisiaj z nimi dzieje?
-Mmmm - Mój wzrok powędrował do Toby'ego, który zanurzał nos w swoim popcornie i z zamkniętymi oczami  wąchał go 
-Włączaj szybciej to cholerstwo bo chce go w końcu zjeść - Powiedział do Patricka
-Przecież możesz już jeść - Chris zmarszczył brwi
-Nie bo mi zabraknie później - Objął miskę jak swoje dziecko i wtulił się w fotel
-Jesteś chory - Powiedział Ryan 
-Jestem zakochany - Westchnął -Mi dziewczyna nie potrzebna... Mam popcorn. On uwielbia mnie, a ja jego. Związek doskonały - Uśmiechnął się
-W takim razie jesteś gejem - Chris złączył brwi
-Nie? - Zaprotestował
-Właśnie że tak - Ryan pokiwał głową
-Popcorn może być dziewczyną - Oburzył się
-Jak popcorn może być dziewczyną? - Zapytał Chris 
Patrzyłam na nich trzech jak kłócą się o to czym jest popcorn, oni serio mają coś z głowami. 
-On jest obojnakiem - Westchnął Patrick
-Skąd wiesz? - Zapytali we trzech
-Słyszałem tak w internecie - Wzruszył ramionami
-Wiecie? Ja czasami się was boję - Skrzywiłam się -Jedyni mądrzy to Justin i David. Wy ciągle gadacie o seksie, a oni są spokojni. Jak to jest? - Zmarszczyłam czoło
-Właśnie - David się podniósł -Musimy coś wam powiedzieć - Poklepał Patricka po plecach a ten zatrzymał odtwarzanie 
-Już nic mnie nie zaskoczy - Pokręciłam głową
-Mnie też - Odezwała się Patrycja
Klaudia wstała i stanęła obok Davida 
-Jak oficjalnie - Zagruchał Chris
-Tak bo my - David podrapał się po głowie -Właściwie to Klaudia
-Bo ja - Przygryzła wargę
Wzięłam łyk czekolady czekając na to co chcą nam powiedzieć. 
-Wy co? - Zapytał Justin a ja wzięłam kolejnego łyka
-Jestem w ciąży - Oznajmiła Klaudia a ja zachłysnęłam się czekoladą. Zaczęłam kaszleć i przez to ręka mi się zatrzęsła a trochę gorącej cieczy z mojego kubka wylała się na krocze Justina
-Ah - Syknął i poderwał się z łóżka
-O matko - Zasłoniłam dłonią usta -Przepraszam - Odstawiłam kubek
-Wszystko okej - Odetchnął i spojrzał na mnie z uśmiechem
-Naprawdę nie chciałam - Powiedziałam 
-Nic się nie stało poleciało na nogę - Zaśmiał się 
-Całe szczęście - Powiedział Chris
-Zaraz, zaraz - Patrycja się podniosła -Co ty do cholery powiedziałaś? - Krzyknęłam w stronę Klaudii, wyrzucając ręce w górę. Wszystkich wzrok był utkwiony w Klaudii i Davidzie
-No... - David drapał się po karku -Tak wyszło - Uniósł ramiona i uśmiechnął się
--------------------------------------------------------------------------------------------
No co to się dzieje!!!
Klaudia w ciąży!!!
Biedna Kamila :(
Hormony chłopaków szaleją :D
KOMENTUJCIE!!!

wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 36

JUSTIN
-Gdzie ona kurwa jest?! - Przeczesałem palcami włosy
-Spokojnie minęło dopiero 5 minut - David poklepał mnie po plecach
-Miała wrócić przed 22 a nie o 22. Wiem że ona by mnie nie okłamała a do tego wszystkiego nie odbiera telefonu. Jadę tam - Zerwałem się z kanapy i nim ktoś zdążył zaprotestować byłem przy drzwiach. Szybko ubrałem buty i wybiegając z domu Patrycji, pobiegłem do mojego samochodu. Najpierw pojechałem na cmentarz. Nie było jej. Później do jej domu
-Dobry wieczór - Powiedziałem gdy rodzice Kamili otworzyli drzwi
-Część Justin coś się stało? - Zapytała jej mama a tata podał mi rękę
-Jest Kamila? - Zapytałem z nadzieją
-Nie. Przecież poszła na cmentarz - Powiedziała smutno jej mama
-No tak, tylko że nie ma jej tam - Mruknąłem
-Jak to? - Jej tata prawie krzyknął
-Może poszła gdzieś - Nie wierzyłem i tak w to
-Powinniśmy jej poszukać - Zaczęli się ubierać
-Ja jej poszukam. Dam wam znać. Na razie nie róbmy zamieszania - Powstrzymałem ich
-Nie sądzę. Powinniśmy....
-Naprawdę. Dam radę - Uśmiechnąłem się
-Dobrze ale daj od razu znać
-Dobrze
Wsiadłem do samochodu i pogrzałem do rodziców Tommy'ego.
Nie było jej tam.
Znów pojechałem na cmentarz, było już ciemno
-Kamila - Krzyknąłem. Nic -Kamila!!! - Krzyknąłem jeszcze głośniej
Wsiadłem do samochodu i wybrałem jej numer. Nawet nie szedł sygnał. Odpaliłem i pojechałem do domu dziewczyn. Może już wróciła...Oby
Jechałem rozglądając się na wszystkie strony, żadnej żywej duszy. A co jak sobie coś zrobiła...Kurwa bez przerwy najgorsze myśli przelatywały przez moją głowę. A co jak to ten typ co ciągle do niej wypisywał? Tak. Kurwa że ja wcześniej na to nie wpadłem. Zahamowałem pod domem dziewczyn i biegiem znalazłem się w pokoju.
-Nie wróciła? - Zapytałem zdyszany, chociaż znałem odpowiedź
-Nie - Pokręcili głową z lekkim strachem
-Na sto procent to ten typ co do niej wypisuje. Jest 23 nie ma jej w domu, na cmentarzu u rodziców Tommy'ego. Jaja się skończyły. Musimy jej szukać - Powiedziałem na jednym tchu
-Jedziemy do Cola może uda się namierzyć jej telefon  - Patrick wstał i podszedł do mnie
-Zostańcie w domu damy sobie radę - David pocałował Klaudie w czoło i przyszedł do nas
-Racja - Przytaknął Chris i pożegnał się z Patrycją
-Ale my tu tak nie zostaniemy - Patrycja wstała
-Musicie - David powiedział stanowczo i szybko wyszliśmy z domu.
-Gdzie on mieszka? - Zapytałem otwierając drzwi i wskoczyłem na miejsce kierowcy. Dobrze że dzisiaj przyjechałem moim Range Rover'em
 -Jedź do mnie. Połączymy się z nim przez neta bo nie ma go w Kanadzie - Przytaknąłem i ruszyłem do domu Patricka
W tym samym momencie zaczął dzwonić mój telefon. Szybko wyciągnąłem go patrząc na wyświetlacz.
-Rodzice Kamili - Odebrałem
-Halo?
-Justin jest tam Kamila?
-Nie ma. Będziemy jej szukać
-Jedziemy na policję
-Dzisiaj i tak nic nie zrobią. Niech pani się na razie uspokoi. Jutro o 11 gdy jej nie będzie, dopiero proszę jechać.
-Bosz a jak jej się coś stało?
-Będziemy szukać - Tylko tyle byłem w stanie powiedzieć bo wiem ze mówiąc ze wszystko będzie dobrze, skłamał bym. Nigdy się to dobrze nie kończy szczególnie jak to jakiś psychopata.
-Dzwoń jak się czegoś dowiesz. Dobrze?
-Tak jest proszę pani - Rozłączyłem
~*~
-Kurwa - Krzyknęliśmy wszyscy razem
-To jebany psychol - Patrick przeczesał palcami włosy
-Dobra musimy wymyślić coś innego. Skupmy się - Zmarszczyłem czoło
-On wie co robi - Toby wstał z fotela
-Następnym razem musimy działać od razu - Ryan oparł ręce na kolanach i spuścił głowę.
Staliśmy wszyscy jedynie Chris siedział z kamienną twarzą, wyraźnie skupiony. Jego palce w dziwnym tempie stukały o kolano. Nagle zerwał się szybko i zaczął coś przeglądać w telefonie. Chłopacy gadali pomiędzy sobą a ja przyglądałem się Chrisowi. Bywa cichy, szalony, ale jest z nas chyba najmądrzejszy no dobra Ryan jest najmądrzejszy, ale Chris potrafi czasem coś bez zastanowienia rozwiązać. W nim nadzieja...
-Kiedy to się zaczęło - Wyrwał mnie z rozmyśleń a ich z rozmowy
-Te sms? - Zapytał Ryan
-Tak. I to prześladowanie
-Jakoś po wypadku Patricka
-Po moim? - Patrick zmarszczył brwi
-Tak. Wtedy był początek roku szkolnego. Zadzwoniła do mnie i wtedy on był pod jej domem. Czemu Kurwa za nim nie pojechałem! - Ryan uderzył rękom w ścianę
-Co w związku z tym? - Spojrzeliśmy na niego wyczekująco. Złapał głęboko powietrze i wypuścił je.
-Pamiętacie gdzie pojechała przed tym Twoim wypadkiem żeby nas szukać? - Zacisnął szczękę.
Jak na zawołanie nasze głowy uniosły się a oczy rozszerzyły. Tak na sto procent myślimy o tym samym
-Nie... - Patrick pokręcił głową
Nie jest dobrze... Patrick w tym stanie jest w stanie zrobić wszystko.
-To nie on - Zaczął ciężko oddychać -To nie może być on - Jego oczy były czarne
Spojrzał na zegarek
-Nie ma jej około 5 godzin - Zacisnął szczękę. Wszyscy wiedzieliśmy co już mogło się wydarzyć
-Działajmy - Toby podszedł do drzwi a my ruszyliśmy za nim
Patrick siedział na miejscu pasażera, głowę miał opartą o szybę a z jego wzroku nie dało się niczego wyczytać.
-Nie przejedziemy tam - Ryan przypomniał nam o tym jaki tam był wjazd
-Rozjebiemy tą pierdoloną bramę - I Patrick wrócił do życia
-Pokryjemy koszty za samochód - Powiedział Toby
-Chuj z samochodem - Docisnąłem pedał gazu. Po chwili pojawiła się ta brama. Przyspieszyłem jeszcze bardziej i z wielkim impetem wjechałem w to metalowe gówno. Mam wytrzymały samochód więc nic się takiego nie stało chociaż z zewnątrz pewnie jest cały obdarty.
Tor był pusty co umożliwiło mi szybkie dotarcie do celu. Zatrzymałem pod knajpą przy której o dziwo nie było tylu ludzi.
Patrick wyszedł...prawie wybiegł z samochodu nawet nie zamykając drzwi. Pognaliśmy zaraz za nim. Plecami do nas przy barze stał Jack. Patrick gdy go zobaczył od razu do niego podbiegł, odwrócił go tak że przyparł jego plecy do baru
-Co do kurwy?! - Krzyknął
-Gdzie on jest? - Warknął Patrick przyciskając go mocniej do baru
-Kto? - Zmarszczył brwi
-Twój jebany braciszek - Kipiał ze złości.
-Czekaj - Powiedziałem łapiąc go za ramie
-Na co?! - Warknął
Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer typa z cmentarza. Żadnego sygnału
-Swojego telefonu też się pozbył - Spojrzałem na Jacka
-Gdzie jest Kevin? - Mi powoli też puszczały nerwy
-A ja wiem? Nie ma go już jakieś 6 godzin i wybacz że on nie opowiada mi się gdzie wychodzi chociaż ma już 27 lat - Odepchnął Patricka i poprawił koszulkę. Odwrócił się z powrotem do baru...do nas tyłem
-Po tym co stało się dwa lata temu powinieneś się tym interesować - Chris się odezwał. Jack znieruchomiał i z szeroko otwartymi oczami odwrócił się przodem do nas
-Co masz na myśli? - Wydusił przełykając głośno silne
-Kamila - Tylko tyle zdołałem powiedzieć
Wyciągnął z kieszeni telefon i wybrał numer najprawdopodobniej tego....chuj wie jak go określić. Sadysta...tak to idealne określenie
-Kevin gdzie do kurwy jesteś?! - Krzyknął do telefonu -Kevin! Kevin! - Odciągnął telefon od ucha i zmarszczył brwi -Co on odpierdala? - Mówił raczej sam do siebie grzebiąc coś w telefonie. Kilka razy wybierał numery i z żadnym nie uzyskał połączenia.
-Gdzie on może być? - Zapytał Toby
-Nie wiem kurwa - Jego palce bez przerwy przeczesywały włosy. W jego oczach była wyraźna panika
-Ostatnio był... - Nie dokończyłem
-Zburzyli tą fabrykę - Odpowiedział na moje nieskończone pytanie
Telefon Patricka zaczął dzwonić. Odszedł kawałek
-Jest jeszcze kilka takich miejsc. Pójdziemy do jego pokoju. Coś powinniśmy znaleźć.
-Col coś znalazł ale jeszcze nie zna dokładnego miejsca - Powiedział Patrick
-Chodźmy - Powiedział Jack i ruszył przez zaplecze na górę, a my za nim
-Gdzie ten chuj może być? - David wpadł wkurwiony do pokoju tego idioty
-Coś musi być - Mruknął Jack przeszukując szafki
-Gdzie nie raz jeździliście się bić czy coś? - Zapytał Chris
-Nie zabrałby jej w takie miejsce bo to zbyt oczywiste. - No w sumie
-Warto zobaczyć - Ryan już chyba tracił nadzieję
-A jak tylko czas stracimy? - Zapytałem
Podszedłem do tablicy korkowej, wisiały jakieś karteczki.
-A to co? - Zmarszczyłem brwi
-Co tam jest? - Patrick z Jackiem do mnie podeszli
-Zobacz - Podałem mu kartkę z dziwnymi nazwami
-To magazyny - Tutaj u nas
-Jedziemy je obszukać - Ruszyłem do wyjścia a oni za mną
-Jadę z wami - Powiedział Jack
-Jak się zmieścisz - Wzruszyłem ramionami
-Damy radę - Wpakowali się na tylnie siedzenia
~*~
Pierwszy magazyn był z jakieś 5 km od domu Patricka. Przeszukaliśmy cały i nic ani śladu. Kolejne dwa zajęły nam jakieś pół godziny bo były naprawdę wielkie.
Następny był jakieś 40 minut dalej. Była prawie 4 nad ranem kiedy zrezygnowani wchodziliśmy do 5. Jeden pokój był zamknięty na kłódkę, wzięliśmy rozpęd i wyważyliśmy je. Było ciemno jedynie małe okienko z kratami dawało jasne światło wschodzącego słońca. Na środku stało łóżko z czerwoną pościelą, duże, nie wiem i nie chce wiedzieć co on na nim robił. Przy ścianie były jakieś rury
-Świeża krew -  Wydusił David dotykając podłogi koło rury
-Nie ma ich tu. Musiał gdzieś z nią zwiać - Powiedział Toby
Telefon Patricka zaczął dzwonić.
 Szybko wyciągnął go i odebrał.
-No? - Powiedział
-Gdzie?! - Jego oczy powiększyły się
-Jesteś pewny? - Zacisnął dłoń na telefonie
-Dobra. Dzięki - Rozłączył
-Co jest? - Zapytałem
-Znaleźli jej telefon za Kanadą nie daleko lotniska. Ale lotów nie było dzisiaj ani wczoraj
-Nasz ojczym ma śmigłowiec - Jack się odezwał i wyciągnął kartkę ze spodni -Jest magazyn w Los Angeles
-Gdzie?! - Krzyknęliśmy razem...znowu
-Musimy tam być jak najszybciej on jest chory psychicznie - Jack wybiegł z magazynu a my za nim
-Kieruj - Rzuciłem kluczyki Patrickowi -Jedź do hotelu summer54
-Ten na końcu miasta? - Zmarszczył brwi wjeżdżając na ulice
-Tak - Powiedziałem krótko
Wyciągnąłem telefon i szybko wybrałem numer Scootera
-Potrzebuje samolot - Powiedziałem na wstępie
-Co?! - Krzyknął
-Sprawa życia lub śmierci - Trudno mi to przechodziło przez gardło ale taka była prawda
-Impreza? - Zapytał z kpiną
-Scooter ja mówię poważnie. Nie rób jaj. Nie w tym momencie - Łapałem z trudem powietrze
-Dobra na Summer? - Zapytał
-Tak - Rozłączyłem
-Szybciej - Ponagliłem Patricka
Docisnął pedał gazu i już po chwili usłyszeliśmy jak mój samolot ląduje na dachu hotelu. No ale refleks Scooter to ma niezły. Szybko zaparkowaliśmy i zamykając samochód wbiegliśmy do hotelowej windy. Trochę obciążenie było ale jakoś dotarliśmy na samą górę. Wbiegliśmy na dach i od razu weszliśmy do mojego samolotu.
-Justin co Ty robisz? - Nagle pojawił się Scooter
-Jedź do rodziców Kamili i powiedz że w Los Angeles na Wolt Street20 jest magazyn tam niech się zjawią gliny - Miałem już zamykać drzwi ale mnie zatrzymał
-Co się stało?
-Teraz nie mam czasu. Zrób tylko to o co Cię poprosiłem - Drzwi się zamknęły
KAMILA
-Kurwa - Krzyknął ten idiota -Nathan kurwa oni wiedzą gdzie jesteśmy
-Co robimy? - Zapytał tamten lekko zmieszany
-Śmigłowiec mojego ojca...Lecimy do LA - Wyszli z pokoju zostawiając mnie samą w tym ogromnym pokoju. Skóra mnie piekła, a głowa tak pękała z bólu że nie mogłam już wytrzymać. Ten psychol uderzył mnie tyle razy że za piętnastym przestałam liczyć. Nic nie mówił, śmiał się tylko i bił coraz mocniej. Po chwili pojawił się ten kolesi...chyba Nathan.
-Idziemy - Powiedział podchodząc do mnie
-Gdzie?! - Udało mi się powiedzieć jednak nie uniknęłam bólu który przeszedł przez moją twarz.
-Lecimy do Los Angeles - Odwiązał mnie od tego słupa i pociągnął w górę. Nie robił tego agresywnie, całe szczęście.
-Po co?  - Przed oczami zrobiło mi się ciemno i poleciałam do tyłu
-Bo tutaj nas znajdą - Objął mnie w tali i zaprowadził do drzwi.
Więcej nie pamiętam. Obudziłam się w samolocie z głową na kolanach tego chłopaka. Bym podniosła głowę i pomimo tego że on nie był taki zły jak tamten to bałam się go, ale głowa mnie tak bolała. Mam dziwne przeczucia nie tak dawno miałam usuniętego tętniaka, a teraz takie coś. Nikogo wokół nie było
-Boli mnie głowa - Mruknęłam w końcu i zacisnęłam dłoń na jego spodenkach, zwinęłam się na siedzeniu i przyłożyłam dłonie do głowy.
Nic się nie odzywał tylko dłonią gładził moje włosy. Zaczynam się bać...
-Zaraz będziemy na miejscu
~*~
Tutaj pokój był prawie taki sam jak w poprzednim pomieszczeniu. Czarne ściany i sufit i te łóżko...
Nathan...przyprowadził mnie do tego pokoju i kazał usiąść pod ścianą z kratami. Przypiął mnie do nich kajdankami... Wstał i spojrzał ostatni raz na mnie...ze współczuciem?
-Musisz być gotowa na najgorsze - Spuścił głowę i wyszedł
Oparłam głowę o kraty i cicho się modliłam żeby ktoś mnie znalazł. Pociągnęłam ręce i od razu tego pożałowałam bo metal zaczął uciskać moje nadgarstki.
Drzwi gwałtownie się otworzyły a do środka wszedł ten psychol.
-Część - Ukucnął przede mną
Nie odpowiedziałam po prostu patrzyłam prosto w jego oczy
-Języka nie masz? - Zaczął się śmiać
-Odpowiadaj mi kurwa - Krzyknął uderzając mój policzek
-Pierdol się - Spojrzałam na niego
-Zły ruch - Popchnął  mnie tak że leżałam z rękami uniesionymi nad głową. Stanął nade mną i kopnął mocno w żebra. Odchyliłam lekko głowę w tył z bólu
-A teraz mi powiedz. Jak tam sprawa z twoim ukochanym? Och zapomniałbym....nie żyje. Jak mi przykro - No i uderzył w czuły punkt. Czułam jak moje oczy powoli zachodzą mgłą. Nie, nie mogę. Muszę być silna. Nie mogę mu pokazać jak bolą mnie jego słowa. -Chyba aż tak nie tęsknisz bo widziałem jak pocieszał cię Bieberek. - Zaśmiał się i ukucnął nade mną -Pewnie przewraca się teraz w grobie...
-Zamknij się - Wydarłam się prosto w jego obleśną twarz, która była naprzeciw mojej
-Oj. Czyli jednak coś tam jeszcze do niego czujesz? Myślę że możesz się ze mną zabawić tak jak z nim - Oparł dłonie po obu moich bokach
-Za nic - Powiedziałam z obrzydzeniem
-Akurat ty masz tutaj najmniej do gadania. Będę cię pieprzył aż do nieprzytomności. Mam nadzieję że jeszcze tego nie robiłaś. Będzie więcej zabawy - Uśmiechnął się szeroko, a nasze twarze dzieliło kilka centymetrów
-Świnia - Splunęłam mu w twarz
-Ty suko - Wstał i wytarł wierchem dłoni ślinę z policzka
-Nathan - Krzyknął a w drzwiach szybko zjawił się chłopak
-Co jest? - Zapytał nie patrząc na mnie
-Odepnij jej kajdanki i przypnij ją do łóżka. Trochę się zabawimy - Mruknął i zniknął za drzwiami.
Tamten chłopak podszedł i zrobił to co mu kazał. Pomógł mi wstać i Odwiązał sznur z moich nóg. Szybko wykorzystałam sytuację i zaczęłam mu zwiewać.
-Ej! - Krzyknął i ruszył w pogoń za mną
Tamten dureń zostawił otworzone drzwi więc bez największego problemu wybiegłam na długi jasny korytarz. Lewo czy prawo?
Wybrałam lewo. Szybko zaczęłam biec w tamtym kierunku i były jedne drzwi. Otworzyłam je i weszłam do środka... jakiś magazyn. Usłyszałam kroki. Szybko pobiegłam za ogromną szafę, których nie było tutaj mało
-Kurwa byłem dla ciebie dobry. Uwierzy że teraz się to zmieni - Warknął ten chłopak podchodząc do jednej z szaf. Szybko przejrzał kąty, a ja odruchowo złapałam za coś twardego i ciężkiego. Podniosłam do góry i w tym samym czasie ktoś szybko zasłonił mi usta, a to coś w mojej ręce pozostało na wcześniejszym miejscu.
-Ciiii - Wyszeptał mi do ucha ten obrzydliwy głos
Nathan powoli zbliżył się do miejsca w którym stałam unieruchomiona przez tego debila. Kiedy chłopak spojrzał w naszą stronę
-Buuu - Krzyknął Kevin a zaraz potem wybuchł śmiechem
-Kurwa - Warknął tamten
-Dlaczego pozwoliłeś jej uciec? - Nagle spoważniał...tak on zdecydowanie jest chory
-Jakby ci kopa w jaja zasunęła to też byś nic nie poradził. Tym bardziej że to był solidny kop -
Spojrzałam na niego z miną WTF? Czemu on to powiedział? Nic przecież mu nie zrobiłam
-Ach więc to tak? To też możesz ją ukarać. - Oczy chłopaka otworzyły się szeroko -Albo nie... - Widziałam jak tamten wypuszcza powietrze z ulgą? -Ty musisz to zrobić. - Szczerzył zęby wyraźnie zadowolony z tego co wymyślił.
-Czemu? - Zapytał
-Bo tak powiedziałem - Zmieniał nastroje co sekundę. -A co cykasz? - Zaśmiał się z niego
-Nie o to chodzi....
-A o co?!
-Nic już nie ważne
-No więc bierz ją i zrób to co ci wcześniej kazałem - Popchnął mnie na niego.
Szybkim krokiem przemierzaliśmy korytarz a kiedy znaleźliśmy się w pokoju tamten krety znów gdzieś poszedł. Nathan popchnął mnie na łóżko i mocno pociągnął za moje ręce na co syknęłam z bólu.
-Co ty kurwa zarobiłaś - Warknął i mocniej pociągnął za kajdanki na moich nadgarstkach
-On mnie zabije? - Zapytałam bez żadnych emocji
-Możliwe - Mruknął cicho i szybkim krokiem wyszedł z pokoju.
Westchnęłam i lekko się spięłam kiedy do pomieszczenia wszedł ten psychol. Z szerokim uśmiechem wszedł do środka i szybkim krokiem podszedł do mojego łóżka.
-Czego ty ode mnie chcesz? - Zapytałam z jadem w głosie
-Zabawy - Usiadł na łóżku obok mnie i z za pleców wyciągnął dość duży nóż. Przymknęłam oczy i czułam jak każdy mięsień w moim ciele napina się. Dopiero teraz zaczęłam czuć strach. Usiadł na mnie okrakiem na co ja zaczęłam się wiercić pod nim
-Spokojnie mała - Uśmiechnął się i przejechał końcem noża po mojej koszulce. Wcześniej nie wiem jakim cudem ale została zerwana ze mnie moja skóra.
-Co ja ci takiego zrobiłam? - Zapytałam łapiąc głęboko powietrze. Na chwilę zatrzymał się kłując mnie ostrzem noża w brzuch -Nie lubie jak się mnie olewa - Spojrzał na mnie a jego oczy pociemniały.
-Nie wiem o co ci chodzi. Nie rozumiem cie jesteś psychopatą! - Wstrząsnęłam
-Nikt nigdy mnie nie zrozumie! - Warknął i uderzył mnie w twarz
-A teraz się zamknij jak chcesz jeszcze trochę pożyć - Uderzył z pięści w mój brzuch, a ja zaczęłam kaszleć. -To ci nie będzie potrzebne - Wsadził pod spód mojej koszulki nóż i rozciął materiał. Resztę rozerwał i odsunął na boki tak że zostałam w samym staniku
-Zostaw - Powiedziałam szeptem bo nie miałam siły już krzyczeć
-Hahaha to dopiero rozgrzewka - Uśmiechnął się a koniec noża znów przejechał po moim brzuchu -Aż szkoda takiego ciałka - Zjechał z mojego ciała i usiadł w moich nogach. Rozpiął mi guzik i rozporek i pociągnął za nogawki tym samym ściągając ze mnie spodnie. Szybko zacisnęłam uda i przymknęłam oczy. Wiem co on chce zrobić i już chyba nic mi nie pomoże.
-Nathan! - Krzyknął a w drzwiach pokazał się chłopak
-Co jest? - Zapytał i spojrzał na mnie a jego oczy dwukrotnie się rozszerzyły
-Twoja kolej - Uśmiechnął się triumfalnie i zszedł z łóżka
-Stary daj spokój - Chciał wyjść ale tamten stanowczo mu zabronił.
~*~
Podszedł do łóżka i wdrapał się na nie patrząc dziwnym wzrokiem na mnie... Przełknęłam głośno śline i próbowałam się choć trochę zgiąć ale na marne.
-Dotykaj jej - Powiedział ten idiota stając obok nas. Z kieszeni spodni wyciągnął małą kamerę i zaczął to filmować. Moja głowa odwróciła się w drugą stronę a pod powiekami zebrały się łzy. Poczułam na szyi mokre obleśne pocałunki
-Proszę nie - Wydukałam cicho ale on to olał
Moje spojrzenie wręcz błagalne powędrowało w stronę tego psychola, wziął sobie krzesło i usiadł na nim, nie trzymał już kamery. W jego dłoni była jakaś tubka.
-Dotykaj jej! - Powtórzył donośniej i rozpiął sobie rozporek. Bosz on jest obleśny i chory psychicznie. On chce sobie...przy mnie? Na te myśl zrobiło mi się nie dobrze.
Jeszcze gorzej było kiedy dłoń tego chłopaka wsunęła się pod mój stanik i zaczęła ugniatać i niby masować moja pierś. Pierwsza łza spłynęła po moim policzku. 




 Robiło mi się słabo kiedy łapczywie zaczął całować moje usta tak nachalnie ze z odruchu ugryzłam go a on krzyknął
-Kurwa - Warknął w moje usta i zacisnął mocno dłoń na mojej piersi. Zabolało.
-Puści mnie - Kolejne łzy wyleciały spod moich powiek
-Za późno - Uśmiechnął się a jego dłoń dotąd trzymana na mojej dłoni znalazła się na materiale moich majtek, mocno ściskając moje centrum.
Z boku usłyszałam jęk, nawet nie chciałam patrzeć na to co on tam robi
-Popatrz na mnie - Usłyszałam jego głos i jeszcze bardziej skręciłam głowę w drugą stronę
-Powiedziałem spójrz kurwa na mnie - Nie posłuchałam
-Suka - Krzyknął -Złaź z niej! - Prawie zrzucił tego chłopaka ze mnie, a sam zajął jego miejsce
-Po raz kolejny to robisz. Znowu mnie olewasz a wiesz że ja tego nie lubię.- Zaczął pięściami uderzać w mój brzuch, a ja zaczęłam się dusić. Wziął do ręki nóż i uśmiechnął się szeroko przejeżdżając językiem po końcu ostrza. Cała drożałam a łzy... już nad nimi nie panowałam. W najmniej oczekiwanym momencie wbił ostrze noża w moje biodro i zaczął jechać powoli w górę. Robił to tak wolno ze coraz bardziej bolało. Wbijał coraz głębiej a z drugiej strony uderzył pięścią w moje żebra. Kiedy nóż znów posunął się kawałek do góry a później na dół, usłyszałam jeszcze tylko głos który mógł mnie z tego wyciągnąć. Mógł?
-Ty skurwielu - I zapadła grobowa cisza i ciemność
Czy wszystko pozostanie tak samo, kiedy mnie już nie będzie? Czy książki odwykną od dotyku moich rąk, czy suknie zapomną o zapachu mojego ciała? A ludzie? Przez chwilę będą mówić o mnie, będą dziwić się mojej śmierci – zapomną. Nie łudźmy się, przyjacielu, ludzie pogrzebią nas w pa­mięci równie szybko, jak pogrzebią w ziemi nasze ciała. Nasz ból, nasza miłość, wszystkie nasze pragnienia odejdą razem z nami i nie zostanie po nich nawet puste miejsce. Na ziemi nie ma pustych miejsc.

------------------------------------------------------------------------------
Bardzo dziękuje za wszystkie komentarze.
Przepraszam za opóźnienie no ale tak wyszło.
Bardzo, bardzo przepraszam!!!
KOMENTUJCIE!!!