wtorek, 31 grudnia 2013

WAZNE!!!

Sluchajcie z okazji Nowego roku chcialabym zyczyc wam zeby on byl lepszy od tego poprzedniego zeby sie spelnialy wasze marzecia i zeby bylo o wiele wiele lepiej:) Wiem ze to nowy ro i powinien byc prezent w postaci nowego rozdzialu czy cos ale niestety nie mam dobrych wiesci poniewaz mialam wiele planow na ten blog ale nie komentujecie mial pojawic sie nastepny gdy bedzie pod 21 pietnascie komentarzy ale ja raczej koncze z tym blogiem. Bardzo wam dziekuje ze byliscie i wspieraliscie ale no raczej by nie wypalil albo rozdzialy bylyby bardzo rzadko.... Nie wiem co myslec juz

niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 21

Oczami Kamili
Po słowach lekarza musiałam usiąść bo zrobiło mi się słabo mój przyjaciel Patrick jest w stanie krytycznym, tyle razy mi pomagał a ja mu nie mogę pomóc dlaczego? Dlaczego ten świat jest taki okrutny? A w dodatku lekarz nie chce nam nic więcej powiedzieć. Od razu po tym jak lekarz powiedział że Patrick jest w stanie krytycznym Ryan wybiegł ze szpitala, Chris poszedł gdzieś długim korytarzem zostałam tylko ja i Toby i David. Byli załamani tak samo jak ja
-Zadzwonię do jego rodziców. Powiedział Toby i wyszedł na zewnątrz
David siedział obok mnie i miał głowę oparta o ścianę widziałam jakie ma zaszklone oczy. Wtuliłam się w jego pierś, poczułam jego silne ramiona wokół mojej tali a głowę wsadził w moje włosy objęłam go mocno w pasie i zaczęłam płakać
-Powiedz proszę że będzie dobrze. Zapłakałam w jego koszulkę i ścisnęłam ją mocniej
-Chciałbym ale nie mogę. Poczułam że moja szyja robi się mokra co znaczył że płakał mój David płakał. Chciałam podnieść głowę ale mi nie pozwolił tylko wcisnął swoją głowę bardziej w moją szyję
-Nie płacz proszę, wszystko się ułoży musi być dobrze
-Ale nie jest...
Znów próbowałam podnieść głowę i tym razem mi się udało spojrzałam na jego twarz która była mokra od łez wytarłam jego policzki i objęłam rękoma szyje żeby go mocno przytulić co oczywiście odwzajemnił.
-Będzie na pewno. Pocałowałam jego czoło a on mnie znów przyciągnął do uścisku.
W tym momencie z sali gdzie był Patrick wybiegła pielęgniarka i zaczęła wołać lekarza ten szybko wbiegł na sale do Patricka. Stałam oszołomiona nie wiedziałam co się dzieję patrzyłam ja coraz więcej lekarzy wbiega do sali a po chwili biegli korytarzem tym długi co wcześniej poszedł Chris a własnie gdzie on jest? Jeszcze stamtąd nie wrócił ale co się dziwić chciał odetchnąć rozumiem go. Moje rozmyślenia przerwał hałas kółek łóżka leżał na nim Patrick był po podłączany do różnych kabli pchali jego łóżko w stronę tego korytarza wręcz biegli z nim zaczęłam biec za nimi chciałam złapać za jego łóżko ale zostałam złapana w pasie i przyciągnięta do czyjegoś torsu
-Dajmy im działać a tak możemy wszystko pogorszyć. Głos Davida dał mi do zrozumienia że miał rację. Płakałam jak nie normalna David okręcił mnie przodem do siebie przytuliłam go tak mocno jak tylko potrafiłam dziękowałam teraz Bogu że on tu został że mnie nie zostawił nie wiem co bym bez niego zrobiła.
Minęły już chyba z 2 godzinki a na tamtym korytarzu nie było żywej duszy wolałam tam nie iść po prostu bałam się co mogę tam zobaczyć. Siedziałam na podłodze przytulona do Davida po chwili widziałam że ktoś idzie długim korytarzem, nie myliłam się był to Chris szedł jakby w  nim życia nie było usiadł obok nas na krześle dlatego żeby spojrzeć na niego musiałam podnieść głowę
-Gdzie byłeś? Zapytałam
-Tam. Kiwnął głową w stronę korytarza
-Tyle wiem ale po co tam byłeś? Złapałam za jego dłoń
-Przejść się a teraz stałem chyba z godzinę pod salą gdzie przywieźli Patricka. Ścisnęłam jego rękę mocniej na co spojrzał w końcu na mnie. Widziałam w jego oczach ból i....strach?
-Chris co oni tam robią? Wstałam i spojrzałam na niego pytająco. On puścił moja rękę i zakrył dłońmi twarz. Zauważyłam że David spojrzał na niego również wystraszonym wzrokiem a pon chwili stał obok mnie
-Co ty tam widziałeś? Spytał nie pewnie jakby bał się odpowiedzi. Chris podniósł głowę do góry i spojrzał po nas.
-Już chyba z 30 minut go reanimują. Spuścił głowę i przejechał nerwowo palcami po włosach po czym pociągnął za ich końcówki
-c..co r...robią? Wybełkotałam i zakryłam dłonią usta
-Powiedz że żartujesz? David złapał za krzesło które stało obok niego i rzucił nim o ścianę że całe się roztrzaskało aż podskoczyłam
-Walczą o jego życie... Chris powiedział przyciszonym głosem. Nagle podbiegła do nas ochrona
-Prosimy o wyjście  ze szpitala tutaj ma panować spokój. Zwrócili się do Davida
-Jak ja mam być kurwa spokojny jak mi kumpel umiera co? Przybliżył się do tego ochroniarza  tak blisko że rawie się stykali
-Po pierwsze to uspokój się a po drugie przykro mi z powodu twojego kumpla ale są tu tez inni pacjenci
-Przykro? Widziałam wściekłość w jego oczach Chris chyba tez bo wstał.
-Wyjdziesz czy mamy cię wyprowadzić?
-Chuj mi możecie zrobić! Pierwszy raz widziałam go w takim stanie jeszcze niedawno wydawał się być oazą spokoju a tu takie coś. Zaczął się szarpać z tymi ochroniarzami aż Chris do nich podbiegł złapał Davida za ramiona i wyprowadził ze szpitala no tak teraz zostałam sama ale ja nie mogę go zostawić. Szłam długim korytarzem tam gdzie prowadzili Patricka. Szłam i wydawało mis ie że ta droga nigdy się nie skończy aż doszłam do sali z której właśnie wychodziła cała gromada lekarzy przez przezroczysta szybę widziałam Patricka miał po podłączane  jeszcze więcej kabelków zatrzymał się przy mnie dość młody lekarz 
-Czekasz na kogoś? Zapytał
-Jestem przyjaciółka Patricka ale niestety nikt nie chce mi nic powiedzieć. Patrzyłam ciągle w szybę gdzie leżał Patrick  z oka poleciała mi łza
-Przykro mi ale obowiązuje nas tajemnica lekarska. Odwróciłam się w jego stronę
-Wiem
-No dobrze powiem co nie co, ale przysięgnij mi że nikt się o tym nie dowie bo wtedy już nie będę miał pracy
-Obiecuje nikt się nie dowie
-Dobrze wiedz chodź. Położył dłoń na moich plecach i skierował w stronę jakiegoś pomieszczenia.
-Patrick Steven?
-Tak
-No jest poważnie chory. Jego życie wisiało na włosku przez 40 minut reanimowaliśmy go udało się ale niestety na razie oddycha za niego maszyna. Nie jest dobrze ale jest lepiej niż było bez przerwy jest pod okiem specjalisty nie długo ma przylecieć kardiolog wie nieco więcej od nas. Niestety następnego kroku nie będziemy mogli podjąć póki nie zjawia się jego rodzice nie mamy o nim żadnych informacji.
-Rozumiem. A jak jest z nim teraz
-Za dobrze z nim nie jest, za duże przemęczenie i wysiłek, nerwy tez na to wpływają no ale jak już powiedziałem póki nie mamy jakichkolwiek wiadomości o nim nie możemy nic zrobić, nie możemy podać jakichkolwiek leków ponieważ może być na coś uczulony a to jeszcze większe zagrożenie dla życia
-Bardzo panu dziękuje naprawdę nie mam pojęcia jak panu dziękować
-Po prostu niech nikt się nie dowie
-Dobrze, jeszcze raz bardzo bardzo dziękuje.
Wyszłam z tego pomieszczenia i podeszłam do szyby patrzyłam na Patricka biedny tak mi go szkoda. Gdzie ci chłopacy się podziewają
Oczami Justina
 Miałem wolne 4 dni i byłem dość blisko Stratford miałem taka cholerną ochotę tam jechać iść do Kamili. Nie nie nie nie mogę tak ciągle o niej myśleć muszę w końcu znaleźć inną tak dzisiaj impreza na pewno jakaś laska się znajdzie. Poszedłem do łazienki i wziąłem zimny prysznic, ogoliłem się i postawiłem moje włosy później ubrałem się tak


   


Była 22.00 tłum w mojej chacie był taki że ledwo co można było przejść laski były w takich miniówach, że prawie było im dupy widać. Szczerze powiem że żadna nie była interesująca wręcz przeciwnie były odpychające nie lubię dziewczyn które chodzą w ciuchach tak małych ze aż widać im więcej niż mają zakryte. Stałem właśnie przy stole z alkoholem podeszła do mnie laska w różowej sukience zmierzyłem ją od góry do dołu całkiem niezła figura spojrzałem na jej twarz u puściłem oczko na co ona się uśmiechnęła i wtedy wszystkiego mi się odechciało na zębach czerwona szminka fuuu zrobiłem minę jakbym się wystraszył i odszedłem. Wyszedłem na dwór kolo basenu stała fajna laska miała czarną sukienkę do połowy ud bez ramion długie opalone nogi a na nich czarne wysokie szpilki, jej głowę pokrywały loki, zbliżałem się do niej i gdy miałem do niej zagadać telefon w moich spodniach rozdzwonił się. Mruknąłem ''kurwa'' pod nosem i wróciłem do środka przepychając się przez tłum dopiero teraz dojrzałem kilka fajnych lasek. Wszedłem do swojego pokoju przynajmniej tam było cicho telefon dalej dzwonił wyciągnąłem go na ekranie wyświetlił mi się Toby ''po co on do mnie dzwoni znów chce się kłócić czy tym razem powie że Kamila jest jego'' nie chciałem odbierać ale nie dawał za wygraną wiedz odebrałem
-Halo! Warknąłem do słuchawki
-Cześć
-Czego?
-Możesz milej? Spytał spokojnie
-Ta haha haha śmieszny jesteś co chcesz? Ostatnio dzwonisz i się kłócisz a teraz jakby nigdy nic dzwonisz i mówisz cześć myślisz że ja jestem jaki.....
-Patrick jest w szpitalu! Przerwał mi i wydarł się do słuchawki, a mi było głupio że tak zacząłem
-Co Patrick? Dlaczego, co się stało?
-Biliśmy się i miał atak
-Nie raz już miał atak
-Wiem ale tym razem nie jest dobrze od rana jest nie przytomny
-Jesteś z nim?
-Nie nie mogłem jestem na torze
-Przyjadę
-Nie nie musisz będziemy cię powiadamiać jak coś się będzie działo nie musisz przerywać koncertów on by tego nie chciał
-Mam przerwę zaraz wsiadam w samolot i będę
-No jak chcesz...
-Toby poczekaj
-Hmmm?
-Sory że tak naskoczyłem
-Spoko
-To cześć
-No cześć
Po tych słowach rozłączyłem się i od razu zadzwoniłem do Scootera
-Siema stary co tam? Jak impreza?
-A no spoko spoko słuchaj muszę jechać do Stratford teraz
-Co? Czemu? Po co?
-Patrick jest w szpitalu znów miał atak
-Mam samolot załatwić?
-Tak proszę
-Dobra zaraz po ciebie będę i jadę z tobą
-No ok
Miałem chwile żeby się umyć i przebrać wskoczyłem pod prysznic i wyszorowałem swoje ciało razem z włosami wyszedłem i wysuszyłem się z włosami zrobiłem to co wcześniej wynik końcowy taki:

 


zbiegłem na dół poszukałem Tygi stał otoczony laskami
-Stary chodź na chwilę. Powiedziałem klepiąc go w plecy
-Przepraszam moje panie zaraz wracam. Powiedział do nich a ja się zaśmiałem -Co jest, gdzie ty się wybierasz że się tak wystroiłeś?
-No właśnie bo ja muszę jechać do Stratford
-Co? Teraz?
-Tak nagła sprawa
-Coś się stało?
-No kolega w szpitalu leży
-A no stary to leć.  Poklepał mnie po plecach
-Zostawiam moją chatę pod twoją odpowiedzialnością
-Spoko i tak miałem dzisiaj nie chlać
-No to pilnuj
-Będę nie martw się idź bo chyba Scooter przyjechał
-No dobra siema
Wybiegłem z domu i wskoczyłem do samochodu Scootera przez całą drogę do mojego prywatnego samolotu nic się nie odzywał wiedział że to i tak nie pomoże. Po 15 minutach wysiedliśmy na lotnisku a te paparazzi już tam byli i skąd oni wiedzą o tym że ja mam gdzieś lecieć spojrzałem pytająco na Scoota
-Co myślisz że w takim przypadku bym rozgłos robił? Zapytał
-Już sam nie wiem co myśleć ale skąd oni by się tu wzięli?
-Przecież oni na taką chwilę jak tak ta czekają wieczność
-No dobra nie ważne chce już tam być
Jak najszybciej przemknęliśmy do mojego samolotu i wbiłem w fotel a koło mnie zjawił się Scoot 
-Stary wszystko będzie dobrze
-On cały dzień jest nie przytomny, ciekawe jak teraz
-Będzie dobrze zawsze był silny
-No tak
Resztę lotu nie odzywaliśmy się do siebie jak wylądowaliśmy od razu pojechaliśmy pod szpital wpadłem do środka było pusto co było trochę dziwne spojrzałem na zegarek no tak po drugiej w nocy, światła były pogaszone podszedłem do recepcji siedziała tam starsza pielęgniarka. W duchu dziękowałem Bogu że tak mało dzisiaj wypiłem 
-Dobry wieczór 
-Dobry wieczór chłopcze szukasz kogoś?
-Tak Patrick Steven jest tutaj taki?
-Ach tak biedny chłopak
-Mogłaby mi pani powiedzieć gdzie on leży?
-A jesteś kimś z rodziny?
-Nie jestem przyjacielem. Zmierzyła mnie od góry do dołu 
-Niestety nie mogę udzielać informacji nikomu kto nie jest z rodziny
-Proszę tylko o numer pokoju to chyba nie tak wiele?
-Nie ale nie mogę
-Proszę niech się pani postawi w mojej sytuacji
-No dobrze pokój 103 proszę iść tym długim korytarzem 
-Bardzo pani dziękuję 
-Tylko cicho bo niektórzy śpią
-Dobrze jeszcze raz bardzo dziękuję
Ruszyłem ciemnym korytarzem co trochę zerkałem na drzwi 44,45,46..... jak to daleko. Scoot pojechał do mojej mamy i dziadków żeby poinformować ich gdzie jestem i co się stało. Szedłem i szedłem a droga wydawała się nie mieć końca. W końcu pokój nr 101 ''jest'' mruknąłem w duchu nikogo nie było tam co mnie zdziwiło no ale co się po nich spodziewać ciekawe gdzie oni poleźli i co robią. Pewnie jak tylko dowiedzieli się w jakim stanie jest Patrick nie chcieli więcej słuchać no cóż byliśmy sobie bardzo bliscy. Podszedłem do szyby w drzwiach nr, 103 leżał bezwładnie na łóżku  cały w przeróżnych jakiego tylko się chce koloru kabelkach wyglądał strasznie biały jak ściana jeszcze nigdy tak źle nie wyglądał. Spojrzałem obok niego na krzesełko bo coś się tam poruszyło i zobaczyłem jej drobniutkie ciało.....
Oczami Kamili
Krążyłam ciągle koło pokoju Patricka aż w końcu usiadłam zrezygnowana na ławeczce a z oczu znów polały mi się łzy tym razem myślałam o Patricku i o chłopakach gdzie oni są, co robią, miałam nadzieję że nie zrobią jakiejś głupoty. Była już 23,00 a nadal nikogo nie było żaden lekarz nie udzielił mi jakiejkolwiek informacji co cholernie bolało, zastanawiałam się tez kiedy wrócą jego rodzice może z nimi się dogadam i wiedziałabym więcej o stanie Patricka. W tym momencie z rozmyśleń wyrwał mnie głos lekarza tego co pomógł mi wcześniej
-Chcesz do niego wejść? Zapytał a ja otworzyłam szeroko oczy
-Mogłabym? Zapytałam z niedowierzaniem 
-Rozmawiałem z innymi lekarzami i pozwolili pod warunkiem że mu nic nie zrobisz. Zaśmiał się
-Tak bardzo panu dziękuję. Przytuliłam go
-Jestem Victor 
-Miło mi Kamila
-Mi również. Wiedz Kamila możesz wejść do niego na kilka godzin tylko staraj się być cicho
-Dobrze będę
-Wiedz zapraszam. Otworzył drzwi, a ja położyłam dłoń na usta i zapłakałam usiadłam obok niego na krzesełku ale najpierw pocałowałam jego czoło. Ciągle trzymałam go za dłoń był blady strasznie blady, ale jego stan się trochę poprawia po lekach podanych przez tego kardiologa, zarządził że należy podać mu te leki wiedz tak tez zrobili i pomogło od jakiegoś czasu sam oddycha ale jeszcze ma maskę ponieważ jest duże ryzyko, co do jego serca padło nawet słowo przeszczep choć ja ciągle się modle żeby to nie była prawda żeby on mógł samodzielnie funkcjonować dalej tak jak było, jest jeszcze młody.  Był już tak poźno jeszcze żaden z chłopaków nie zjawił się tutaj, siedziałam dalej wpatrując się to w Patricka to w urządzenie do którego był podłączony położyłam głowę na jego kolanach i głaskałam jego dłoń. Nagle usłyszałam lekki stukot w szybę za mną myślałam że to któryś z chłopaków, i się nie myliłam. 
                         Odwróciłam głowę do tyłu żeby spotkać te brązowe tęczówki o mało co spadłabym z krzesełka na którym siedziałam ''czy ja mam zwidy czy tam stoi Justin'' kiwnął palcem żebym do niego podeszła. Odwróciłam się z powrotem do Patricka wstałam i znów ucałowałam jego czółko po czym wyszłam.
-Hej. Powiedział i podrapał się po karku
-Hej. Odpowiedziałam i spojrzałam na moje buty wydawały się takie interesujące. Panowała niezręczna cisza, ale on ja przerwał
-Jak on się czuje?
-Nie jest dobrze ale też nie jest aż tak źle
-Aha
-Nom a co ty tu robisz?
-Toby dzwonił i wszystko mi powiedział a że mam przerwę to postanowiłem przyjechać
-Mówisz o tym tak spokojnie... Powiedziałam i usiadłam na ławeczce 
-No chyba nie jest aż tak źle?
-Nie jest źle? Justin on jest nieprzytomny od rana chyba z 3 godziny temu dopiero przestała oddychać za niego maszyna wcześniej reanimowali go przez 40 minut rozumiesz on mógł umrzeć. Zaczęłam płakać Poczułam jak mnie obejmuje nie myśląc o tym co zaszło pomiędzy nami wcześniej wtuliłam się w niego potrzebowałam teraz kogoś.
-Nie płacz skarbie wszystko będzie dobrze
-Nie potrafię
-Na pewno on jest silny
-Wiem
ścisnęłam go jeszcze bardziej a on mnie
-Gdzie chłopaki?
-Sama nie wiem Ryan jak się dowiedział że jego stan jest krytyczny wyszedł, Toby wyszedł żeby zadzwonić do jego rodziców i nie wrócił, David wpadł w furie jak się dowiedział że walczą o jego życie i Chris musiał go wyprowadzić tak zostałam sama
-Już nie jesteś sama, zostanę z tobą
-Dziękuję
-Nie dziękuj. Pocałował moje czoło 
Podniosłam głowę i spojrzałam na niego miał uśmiech na twarzy ja też się uśmiechnęłam. Złapał delikatnie za mój podbródek i pocałował moje usta a ja to odwzajemniłam
''Czy ja znów całuję Justina Biebera?''
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
HOŁ HOŁ HOŁ :D
 Siemka jednak napisałam przed świętami bo już jestem w domciu:) 
Myślę że choć trochę ciekawy??
Kocham wasze komentarze takie długie... i dziękuje za życzonka:)
Kocham was<3
Następny rozdział dodam dopiero jak będzie tutaj 15 komentarzy wiem że stać was na to :0
A to z okazji świąt:
Małą gwiazdkę przed świętami
Przyjmij proszę z życzeniami
Może spełni się marzenie
Białe Boże Narodzenie
Lub, gdy przyjdzie Ci ochota
Niech to będzie gwiazdka złota
Bo, gdy spada taka z nieba
Wtedy zawsze marzyć trzeba
No, a jeśli tak się zdarzy,
Że srebrzysta ci się marzy
Możesz także taką zdobyć
I choinkę nią ozdobić
Gwiazda, gwiazdce zamrugała
I choinka lśni już cała
Naszych marzeń jest spełnieniem
Bo jest piękna jak marzenie
A pomarzyć czasem trzeba
Każdy pragnie gwiazdki z nieba.

Zdrówka kochani i Justinka pod choinką:)
KOMENTUJCIE!!!
Pytać:
http://ask.fm/aneczka2735
I zapraszam tutaj:
http://love-you-like-a-long-song.blogspot.com/











środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 20

Oczami Justina
Siedziałem ze Scooterem w pubie i piliśmy piwo 
-No stary to co to za laska? Zapytał Scoot
-No poznałem ją na wyścigach....
-Hu hu a ona się ściga? Zapytał
-Dzwonił Toby i mówił ze rozmawiała ostatnio z Jackiem i zaproponował jej wyścigi.....
-I co?
-No zgodziła się
-No to świetnie 
-Taaaa
-Co? Nie cieszysz się?
-Z czego tu się cieszyć.... Siedziałem ze spuszczoną głową i okręcałem kufel od piwa 
-No macie ta sama pasję stary nie rozumiem cię
-Nie musisz...
-No mów co się dzieje 
-No bo to jest niebezpieczne 
-Aha czyli boisz się o nią
-Brawo
-Ehhh a widziałeś jak ona jeździ?
-Tak czasem razem nawet jeździliśmy
-No i jak jej idzie?
-Bardzo dobrze
-To nie masz się o co martwić to duża dziewczynka da sobie rade
-No ale boje się o nią
-No a w sumie to dlaczego jesteś taki przygnębiony? Było coś pomiędzy wami?
-Mhm......
-Co znaczy to mhm?
-Zakochałem się! Ok. Krzyknąłem dość głośno
-Spokojnie stary... Nie raz już tak gadałeś może to tylko zauroczenie
-Może... Ale nie mogę przestać o niej myśleć
-No ale było coś?
-Miałem już spytać jej o chodzenie ale.....
-Co ale?
-No zawsze wszystko spieprzę 
-Co znów zrobiłeś? Zapytał a ja podniosłem na niego wzrok i zmrużyłem oczy na co on się zaśmiał.
-Nic. Burknąłem zły i spuściłem znów głowę
-No jak byś nic nie zrobił to byś taki teraz nie chodził
-Całowałem się z inna a ona to widziała.... Powiedziałem przyciszonym głosem bo miałem nadzieję że nic nie usłyszy ale on to wszystko musi usłyszeć zawsze 
-Że co zrobiłeś? 
-Pocałowałem inna tak? Ale po pierwsze to byłem pijany, po drugie wkurzony bo zobaczyłem ja z Mattem, i to tamta się na mnie rzuciła
-Ale ty nie protestowałeś.... 
-Nie pomagasz..
-Sam sobie nagrabiłeś
-No wiem.....
-A widziałem ją?
-Nie wiem ale raczej nie 
-A masz jakieś jej zdjęcia?
-Mam
-No to pokaż
Wyjąłem telefon z kieszeni i wszedłem w galerię włączyłem zdjęcie Kamilki i dałem telefon Scootowi. Przyglądał się zdjęciom z lekkim uśmiechem na twarzy
-Taka laska ach Bieber zawsze coś odwalisz. Mówił do mnie a wzrok miał ciągle wlepiony w ekran
-Tak wiem jestem skończonym kretynem. Ale świat się nie kończy na jednej lasce nie? Uśmiechnąłem się a on spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem/ Nagle telefon
 w jego ręce zaczął wibrować a Scoot otworzył szeroko oczy, wyrwałem mu szybko telefon z reki. Na wyświetlaczu pojawiłem się ja z Kamcią jak się całujemy ona do mnie dzwoniła nie mogłem uwierzyć...
-Chyba ktoś się stęsknił. Powiedział Scoot a ja szybko wybiegłem z pubu i odebrałem.  
-Kamila? Zapytałem ale nikt się nie odzywał słyszałem tylko nierówny oddech  -Halo? Jest tam ktoś?
-T...Tak
-Kamila...Zacząłem ale ona mi przerwała
-Dzwonie w sprawie chłopaków
-Co się stało? Zaniepokoiłem się
-Nic możesz mi powiedzieć gdzie zawsze jeździliście jak mieliście jakiś spór z przeciwnikami?
-Na tor a co coś się stał?
-Nie! I na torze ich nie ma nie mieliście innego miejsca?
-Mieliśmy ale tam to tylko w koniecznych przypadkach
-Kurwa mów gdzie
-Spokojnie na pewno coś ci się pomyliło oni nap....
-Powiesz do jasnej cholery czy nie?!
-Jak powiesz co się stało
-Nie ma na to teraz czasu nie rozumiesz Jussi proszę.  Czy ona właśnie nazwała mnie Jussi?
-Jesteś koło ich kafejki?
-Tak
-To jedź prosto 
-Jak tam droga się kończy przecież
-Wiem ale jedź prosto później skręć w lewo tam jest taka duża hala przeważnie drzwi tam są otwarte dlatego wejdź tam...albo lepiej tam nie wchodź 
-Dzięki za informacje pa
-Kamcia czekaj....
-Dobranoc
-Dobranoc.....


 

Trudna dziewczyna... pomyślałem i wróciłem do środka.
RANO....................
Oczami Kamili
Była 6 nad ranem była dość ładna pogoda i ciepło. Leżałam i zastanawiałam się nad tym co powiedział mi Toby wczoraj wieczorem. A mianowicie:
                                                                          *
-Bo my z Justinem i reszta chłopaków zgodziliśmy się bić za pieniądze
-Że co?!
-No potrzebowaliśmy kasy od Justina nie chcieliśmy pożyczać dlatego zaczęliśmy brać udział w płatnych walkach
-Ale już nie?
-No właśnie bo my już nie chcemy tego robić ale to nie jest takie proste...
-Jak to?
-Bo szef powiedział że w sobotę będzie ostatnia walka i później możemy skończyć z tym
-Ostatnia w sobotę?
-No tak
-A jak wam szło do  tej pory?
-Całkiem dobrze zawsze wychodziliśmy z tego w podobnej sytuacji jak dzisiaj nas przyłapałaś
-Jeśli ma to być ostatnia to zróbcie to
-No tak ale.... bo Patrick on może tego nie przeżyć
-Co? Dlaczego?
-Bo on ma problemy z sercem a on jest nam najbardziej potrzebny
-Jak to z sercem?!
-No nie powinien się wysilać
-A...ale dzisiaj przecież wy...
-No właśnie i on nie jest w najlepszym stanie
-Gdzie on jest? Wrzasnęłam 
-Na dole w pokoju gościnnym
Zeskoczyłam z łóżka i czym prędzej pobiegłam do pokoju na dole, drzwi były uchylone wpadłam tam leżał na łóżku a wokół siedzieli chłopcy wskoczyłam obok niego leżał na boku z twarzą w poduszce. Zrobiło mi się go szkoda kiedy go tak zobaczyłam, Lekko potarłam ręką jego ramię na co on wzdrygnął się i zrzucił moja rękę 
-Dajcie mi spokój przecież wam mówiłem
-Patrick to ja. Pogładziłam go delikatnie po policzku
-Aaa przepraszam nie chciałem być nie miły
-Już dobrze, powiedz tylko dlaczego nic wcześniej nie mówiłeś?
-Nie chciałem cię martwić. Przekręcił się na plecy i spojrzał na mnie teraz zobaczyłam jaką twarz miał we krwi, przechyliłam głowę na bok i spojrzałam na niego współczująco 
-Wiesz że teraz zmartwiłeś mnie jeszcze bardziej. Przymknął oczy widziałam jak walczy z bólem
-Wiem....
-Chłopacy idźcie się umyć a tobie oczyszczę rany wami zajmę się później
-Damy radę. Powiedział Chris z jego nosa lała się krew
-Już do łazienek a później do kuchni i czekać na mnie zrozumiano!
-Dobrze. Ryan poklepał Davida i Chrisa po plecach i wyszli
-Poczekaj tu cie opatrzę
-Ale ja chce się wykąpać najpierw. Jęknął
-Dasz radę w takim stanie
-Muszę dać... Podniósł się ale po chwili z powrotem upadł na poduszkę 
-Pomogę ale jutro jedziesz do szpitala
-Cooo?
-Właśnie to i nie masz nic do gadania rozumiemy się?
-Po co nic mi nie jest przecież
-No właśnie widzę jak nic ci nie jest
-Nie pojadę tam
-Gnojek... Burknęłam czemu on był taki uparty
-Pozwól mi się wykąpać proszę
-Zaraz leż tu
-Dobra
Wyszłam z pokoju i ruszyłam do pokoju Toby-ego bo on jedyny był ogarnięty ale w pokoju go nie było ostatni raz widziałam go w moim pokoju wiedz tam poszłam. Stanęłam w drzwiach i uśmiechnęłam sie sama do siebie leżał wtulony w poduszkę i tak słodko spał aż mnie serce bolało jak miałam go obudzić no ale musiałam...
-Toby. Szepnęłam mu do ucha ale on tylko coś zamruczał - Toby obudź się proszę. Powiedziałam nieco głośniej....Dalej nic -Toby słońce obudź się 
-Słońce? Szepnął 
-Tak słoneczko wstawaj musisz mi pomóc
Uchylił oczy i spojrzał na mnie a ja się uśmiechnęłam
-W czym mam ci pomóc hmm? Wstał i przeciągnął się
-Patrick chce się wykąpać...
-I co ja mam go umyć?!!! Wrzasnął 
-Nieee... Zaśmiałam się
-Uff
-Podprowadzisz go do łazienki bo on nie daje rady
- No ok
-To idź a ja wody naleje
Tak zrobiłam weszłam do łazienki na dole i napuściłam wody do wanny po chwili  w łazience stał Toby z Patrickiem. Już trochę lepiej się czuł bo widać to stał o własnych siłach i rozbierał się powoli, Toby wyszedł z łazienki a ja stałam i przyglądałam się mu odpinał pasek a ja śledziłam każdy jego ruch lekki uśmiech widniał na jego ustach pewnie sobie coś myślał zboczuch spodnie zjechały z jego nóg i upadły na podłodze wyszedł z nich i ściągną koszulka a później skarpetki. Dalej stałam i mierzyłam go od góry do dołu. Stał przede mną w samych bokserkach
-Skarbie bokserki tez mam ściągnąć przy tobie. Uśmiechnął się?  się i spojrzał na mnie miał przekrwione oczy
-Nie.. Po prostu jesteś strasznie chudy Patrick to nie są żarty jesteś jeszcze młody chcesz się wykończyć?
-Nie martw się mała niedługo wszystko wróci do normy
-Możesz mi coś obiecać? Spytałam i spojrzałam mu w oczy
-Tak dla ciebie wszystko. Powiedział chwile się zastanawiając
-Jutro rano jedziemy do szpitala
-Eh Kamila...
-Obiecałeś wszystko
-No dobrze
-No w końcu coś mądrego. Uśmiechnęłam się i chciałam dać mu buziaka w policzek ale miał twarz we krwi wiedz się odsunęłam -Później dostaniesz. Zaśmiał się tylko i zaczął zsuwać bokserki na co ja szybko wybiegłam z łazienki. Weszłam do kuchni przy stole siedzieli wszyscy chłopcy byli umyci i teraz było widać opuchliznę na ich twarzach, pokręciłam tylko głową i wyciągnęłam z szafki nad zlewem apteczkę. Podeszłam i każdemu oczyściłam rany i nakleiłam plastry nic nie mówili bali sie mnie czy co. Podeszłam do drzwi od łazienki
-Patrick wszystko dobrze?
-Tak tylko ten ciuchów nie mam
-Zaraz coś ci przyniosę 
-No ok
David dał mi jakieś jego ciuchy bo byli miej więcej tych samych rozmiarów chociaż teraz Patrick wyglądał strasznie, później poszedł od razu spać jak już usnął opatrzyłam jego rany i padnięta poszłam spać
                                                                          *
Wstałam z łóżka i weszłam do mojej łazienki, wzięłam szybki zimny prysznic dla orzeźwienia i postanowiłam trochę popływać ubrałam strój 


   


Wyszłam z pokoju i najpierw zajrzałam do pokoju w którym spał Patrick tak jak myślałam spał jak zabity reszta chłopaków pewnie tez ruszyłam do basenu po woli zaczęłam pływać. To chodź na chwile pozwoliło mi nie myśleć o tych wszystkich sprawach. Pływałam w tą i z powrotem aż zauważyłam kogoś na leżaku zwolniłam wiedz i spojrzałam na leżak siedział tam David
-Wyspany?
-Heh jest 12 w południe moja droga
-Już tak szybko?
-Od której tu pływasz?
-No nie wiem jakoś po 10 zaczęłam
-Wychodź i idź śniadanie zjedz bo strasznie wychudłaś ostatnio
-No ok już wychodzę
-A właśnie Matt o ciebie pytał
-Tak a co?
-Mówił żebyś w końcu telefon odebrała bo dodzwonić się do ciebie nie może
-No ok to zadzwonię do niego
-Najpierw masz  zjeść
-Dobrze już dobrze
Tak zrobiłam zjadłam śniadanie a później poszłam do pokoju, przebrałam się:


 



 i zadzwoniłam do Mattiego 
-No hej podobno chciałeś ze mną rozmawiać
-Tak bo chciałem w końcu wyjść gdzieś z tobą obiecałaś mi
-Tak wiem ale teraz tyle tych spraw
-Obiecaj mi że w poniedziałek będę mógł cie gdzieś porwać
-No dobrze
-Serio?
-Tak
-To świetnie. A co robisz teraz?
-Pływałam ale mnie David z tego transu wyrwał
-Nie przesadzaj z tym pływaniem bo i tak jesteś bardzo chuda
-A to w czymś przeszkadza?
-Nie oczywiście że nie jesteś piękna ale to może źle wpływać na twój organizm
-No dobrze już nie będę tak się męczyć
-Dobrze to.....
-KAMILA CHODŹ TU SZYBKO!!!!!
-Oddzwonię później pa
Szybko zbiegłam na dół
-Co się dzieje?
-Patrick stracił przytomność chłopacy zawieźli go do szpitala chcesz jechać ze mną? Zapytał Chris 
-Tak
Popędziliśmy szybko do samochodu i ruszyliśmy do szpitala. Po chwili staliśmy już pod ogromnym budynkiem wbiegłam szybko po schodach na korytarzu siedzieli chłopacy wiedz szybko do nich podbiegłam
-Co się stało gdzie on jest?
-Zabrali go na intensywną terapie 
-Ale mówili coś?
-Nie jeszcze nikt nie wychodził stąd
Siedzieliśmy w poczekalni chyba z 3 godziny aż w końcu wyszedł z niej jakiś lekarz wszyscy szybko wstaliśmy
-Co z im wszystko dobrze? Zapytał Ryan
-Wy jesteście?
-Znajomi Patricka
-Przepraszam ale nie mogę udzielić wam jakichkolwiek informacji potrzebuje jakiś kontakt do jego rodziny
-Ale jego rodzina wyjechała na wakacje są gdzieś za granica teraz my jesteśmy jego rodzina proszę nam powiedzieć cokolwiek. Toby już aż zaciskał pięści
-Niestety ale nie mogę
-Niech pan się zlituje i powie chociaż czy będzie dobrze martwimy się niech pan postawi się w naszej sytuacji. Powiedziałam spokojnie
Doktor zmierzył mnie wzrokiem później otworzył swój notatnik i coś tam przeczytał
-Mogę wam tylko powiedzieć że jego stan jest krytyczny.............
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejo:) Mamy 20 rozdział wiem że jest bez sensu ale chciałam napisać coś przed świętami dla was nie wiem kiedy napisze następny bo jutro jadę do szpitala i nwm kiedy mnie wypuszczą.
Życzę Wszystkim Wesołych Świąt :d



























poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział 19

Jak kładłam się spać to w domu był tylko Ryan, Toby i Chris byłam zła na nich, że mówią mi że ja coś źle robię a oni robią to samo. Może chcieli dla mnie dobrze ale ja mam już prawie 18 lat wiem co chcę robić a mianowicie wszystko związane z moja pasja czyli motorami w Polsce nie raz brałam udział w jakiś nie legalnych wyścigach fakt nie jakoś często ale czasem jak chciałam to jeździłam i nikt o tym nie wiedział oprócz Klaudii i Patrycji chociaż one nigdy tego nie tolerowały po prostu bały się szybkości no ale cóż każdy ma inna pasję. Z tymi myślami zasnęłam.
Oczami Justina
Wiem że ona znienawidziła mnie za to co zrobiłem no ale ja robiłem to pod wpływem impulsu wszystko tym popsułem po co byłem zazdrosnym dupkiem przecież mogłem wtedy tam podejść a dzisiaj pewnie nazywałbym ją swoja dziewczyną, musielibyśmy się rozstać albo wziął bym ja ze sobą w trasę a teraz co? Zobaczę ją pewnie dopiero za jakieś pół roku a jak już ją zobaczę to ona będzie szczęśliwa z innym. Siedzę właśnie w hotelu i rozmyślam o tym jak było oglądam jej zdjęcia w telefonie chciałbym tam być i przytulać ją całować patrzeć na nią a teraz zostały mi tylko zdjęcia to wszystko przez moja głupotę i zazdrość. Leżałem i oglądałem w kółko te same zdjęcia nagle telefon zaczął wibrować aż wypadł mi z rąk podniosłem go na ekranie był Toby 

-Siema Jus
-No siema, co tam?
-Słuchaj sprawa jest...
-Jaka? Coś się stało?
-Bo Kamila.....
-Co z nią?!!! Wydarłem się bo wystraszyłem się czy coś jej się stało czy co 
-Ona wpakowała się w to gówno...co my
-Że co? Kurwa jak? Czemu jej nie powstrzymaliście? Ja pierdole
-Kurwa co mieliśmy zrobić była się przejechać i wpadła tam na Jacka i on jej to zaproponował
-Jak ja dorwę tego gnoja to.... Toby mi przerwał
-Ona go chyba polubiła.. Powiedział ściszonym głosem
-Jak to?
-No przecież wiesz że on podoba się każdej lasce a zły taki nie jest jak Kevin
-Co ty pierdolisz to jest jego brat pewnie taki sam jak on
-Ja nic do niego nie mam oprócz tego że to nasi wrogowie bo musimy się ze sobą ścigać 
-A czy ona się już zgodziła?
-Na co? 
-No ścigać z innym 
-Tak. Próbowaliśmy nawet z nią rozmawiać żeby to przemyślała ale powiedziała że jest w takim samym gównie jak my i nie zamierza nic zmieniać
-Kiedy?
-W sobotę pierwszy wyścig
-Pilnujcie jej
-No przecież wiemy
-A Kevin jak na to zareagował nawet on jej nie powstrzymał?
-Nie, nie dał rady to twarda laska dobrze o tym wiesz
-A jak on na to zareagował? 
-Rozwalił jej ścianę na zewnątrz domu
-Ja pierdole ten to nigdy nie może się opanować
-A jak tam u Ciebie? Kiedy pierwszy koncert?
-Dzisiaj, nie wiem jak ja wyrobie...muszę jakaś imprę zrobić to może zapomnę o niej 
-Stary tylko nie przesadzaj
-A co ja mam kurw zrobić co?
-Nie wiem ale nie tylko ty cierpisz myślisz że jej to nie boli że  się na jej oczach przelizałeś z inną? 
-Wiem...
-Chuj wiesz nie ma cie tu, a dalej myślisz tylko o sobie
-Co mam zrezygnować z wszystkich koncertów żeby ja pocieszać?!!!
-Nie wiem rób co chcesz ale ja na pewno nie zachowałbym się tak jak ty...
-Ja kurwa tobą nie jestem, z resztą chuj z wami!!!
Połączenie przerwane........
Pierdole ich wszystkich muszę zadzwonić po chłopaków i niech na weekend zorganizują jakaś balangę w mojej chacie przyjdzie dużo lasek na pewno jakąś znajdę.

Była 21.00 przebierałem się w mojej garderobie próbowałem myśleć o tej imprezie ale w mojej głowie ciągle była ona pamiętam jak pierwszy raz ją zobaczyłem na tym motorze ona jest piękna. Zakochałem się i jak zwykle wszystko spierdoliłem była jak marzenie a teraz znajdzie sobie nowego a ja będę nikim. Kto inny będzie ją dotykała nie ja i tu mnie boli że już więcej nie zasmakuje jej delikatnych ust. Pamiętam jak razem jeździliśmy było cudownie jeden obraz ciągle mam w głowie 

 



Z tych rozmyśleń wyrwał mnie Scooter 
-Bieber ty jaja sobie robisz czekamy już 15 minut cię nie ma twój pierwszy koncert po przerwie a ty już musisz się spóźniać?!! Krzyknął na mnie
-Sorry no zamyśliłem się... Już idę
-Stary pogadamy po koncercie
-Nooooom...a o czym
-O tej lasce
-Jakiej lasce? Zapytałem zdziwiony
-No nie bez powodu jesteś jakiś nie obecny
-Taaa
-No co nie mam racji?
-Masz...ale stawiasz browara
-Dobra a teraz masz dać z siebie wszystko
-Tak jest kapitanie. Zasalutowałem a on wybuchnął śmiechem 
-Idź głupku. Poczochrał mi lekko włosy a ja zmroziłem go wzrokiem 
Wyszedłem z mojej garderoby ubrany tak

       


i zacząłem śpiewać wybrałem moja OLLG była bardzo śliczna no ale nie obrażając jej nie była Kamilą moja księżniczką...moją? Kurwa przecież ona nie jest już moja i zapewne nie będzie.
Po kilku godzinach skończyłem wykończony padłem na kanapę w mojej garderobie nagle do pokoju wpadł Scooter...no przecież się z nim umówiłem  
-Stary wstawaj pod prysznic i lecimy do knajpy
-Dooobra... Przeciągnąłem 
Poleciałem pod prysznic umyłem się i trochę mnie to rozbudziło czysty i ubrany w świeże ciuchy:




wyszedłem ze Scooterem i ruszyliśmy do pobliskiej knajpy.

Oczami Kamili 
Była już 22.00 przez cały dzień leżałam nie chciałam wychodzić chłopacy często do mnie przychodzili ale ani razu nie przyszedł do mnie Patrick nie wiem co go tak wkurzyło przecież oni tez nie są święci co trochę się ścigają nawet nie długo ma być ten wyścig i ma być na nim Justin...ja nie chce go więcej spotkać kiedy go widzę wszystko wraca kocham go dalej nie mogę przestać muszę coś z tym zrobić żeby odreagować pójdę teraz pobiegać jest ciemno dużo osób nie będzie w parku to zrobię kilka kółek  a jutro muszę pojeździć przygotować się trochę, nie mam zamiaru z tego rezygnować. 
Wstałam i ubrałam 


   

do uszu wsadziłam słuchawki i zeszłam na dół w salonie siedzieli wszyscy chłopcy nawet Patrick jak mnie zobaczył od razu do mnie podbiegł
-Kamila ja chciałem cie przeprosić 
-Możemy porozmawiać jak wrócę?
-Jasne...zaraz..zaraz a gdzie ty się wybierasz?
-Pobiegać za 2-3 godzinki wrócę
-No ok uważaj tylko na siebie
-Dobrze. Na razie!!! Krzyknęłam tak żeby reszta usłyszała
-Pa!! Krzyknęli chórem 
Wybiegłam z domu i skierowałam się do paru fakt trochę ciemno jest ale znam drogi w słuchawkach leciał mi piosenka uwielbiałam ją, podśpiewując biegłam ciągle przed siebie kochałam czasem biegać to mnie odprężało. Stanęłam na chwile żeby luknąć na godzinę było po północy kurde biegłam półtorej godziny teraz wrócić znów wywiad będzie. Ruszyłam w stronę domu jak dobiegłam do drzwi niepewnie je otworzyłam ale były zamknięte. Może spać poszli pomyślałam wyciągnęłam kluczyki i otworzyłam je w domu panowała dosłowna cisza. Uff na pewno śpią pewnym krokiem weszłam na górę miałam już wchodzić do swojego pokoju ale coś przykuło moja uwagę a mianowicie drzwi od pokoi chłopaków były otwarte zapaliłam światło i zajrzałam do każdego po kolei było pusto wołałam ich ale nie odpowiadali. Kurwa gdzie oni są pobiegłam do mojego pokoju i wzięłam mój telefon zostawiłam go w domu a muzykę słuchałam przez mp 3. Na ekranie 40 połączeń nie odebranych od każdego z chłopaków. Kurde! Wybrałam numer do Davida ale nie odbierał ponowiłam próbę kilka razy tak samo z innymi chłopakami ale żaden nie odebrał, coś jest nie tak i własnie wpadło mi do głowy to że pod domem stały ich motory, wyjrzałam przez okno nie było ich Kurwa pojechali na tor na bank myśleli że tam jestem. Szybko wleciałam do mojej łazienki umyłam się jak najszybciej umiałam i ogarnęłam swoje włosy następnie ubrałam:





















wzięłam telefon do torebki i zbiegłam ze schodów złapałam kluczyki i wychodząc z domu zamknęłam nimi drzwi popędziłam do garażu i wsiadając na mój motor pojechałam prosto na tor jak na pierwsza w nocy to był dość duży ruch omijałam wszystkie samochody i pędziłam jak najszybciej w końcu znalazłam się w wyznaczonym miejscu jechała do tej knajpki co ostatnio spotkałam tego Jacka byłam już blisko wyznaczonego miejsca niestety był ciemno światła pogaszone i ani jednego motoru a na bank powinni tu być przecież niektórzy tu mieszkają. Nie miałam pojęcia co zrobić kręciłam się w kolo motoru....
Kolejny raz wykręcałam numer któregoś z chłopaków dalej tkwiąc w tym samym miejscu co wcześniej czyli koło kafejki. Już miałam się poddać siedziałam na zimnym asfalcie i żaden nie odbierał i wtedy przyszła mi do głowy jeszcze jedna osoba która na pewno wie gdzie oni są a mianowicie tym ktosiem był Justin nie no nie mogę do niego zadzwonić...ale muszę nie mam innego wyjścia... Biłam się z własnymi myślami na ekranie mojego telefonu widniał napis Justin i jego zdjęcie  mimowolnie uśmiechnęłam się kiedy go zobaczyłam ale nie teraz to mi w głowie po chwili trzymałam już telefon przy uchu Co ja robię? zapytałam w myślach i już miałam się rozłączyć ale po drugiej stronie odezwał się głos 
-Kamila? Ten jego głos... -Halo? Jest tam ktoś?
-T...Tak
-Kamila...Powiedział ale mu przerwałam
-Dzwonie w sprawie chłopaków
-Co się stało?
-Nic możesz mi powiedzieć gdzie zawsze jeździliście jak mieliście jakiś spór z przeciwnikami?
-Na tor a co coś się stał?
-Nie! I na torze ich nie ma nie mieliście innego miejsca?
-Mieliśmy ale tam to tylko w koniecznych przypadkach
-Kurwa mów gdzie
-Spokojnie na pewno coś ci się pomyliło oni nap....
-Powiesz do jasnej cholery czy nie?!
-Jak powiesz co się stało
-Nie ma na to teraz czasu nie rozumiesz Jussi proszę. Kurwa jak ja go własnie nazwałam..mówiłam tak do niego wcześniej
-Jesteś koło ich kafejki?
-Tak
-To jedź prosto 
-Jak tam droga się kończy przecież
-Wiem ale jedź prosto później skręć w lewo tam jest taka duża hala przeważnie drzwi tam są otwarte dlatego wejdź tam...albo lepiej tam nie wchodź 
-Dzięki za informacje pa
-Kamcia czekaj....
-Dobranoc
-Dobranoc.....
Rozłączyłam się i wskoczyłam na motor jechałam tak jak Justin kazał stanęłam przed wielka opuszczona halą nie pewnie złapałam za klamkę od starych obdrapanych drzwi weszłam do środka słyszałam odgłosy krzyki ruszyłam w kierunku tego dźwięku byłam coraz bliżej celu ponieważ głosy były coraz głośniejsze. W końcu doszłam do drzwi i spojrzałam za nie moim oczom ukazały sie poobijane twarze chłopaków wszystkich bez wyjątku i chyba było im mało kilku było nieprzytomnych ale to na szczęście z tamtej grupy. David trzymał jakiegoś chłopaka widziałam ze ten chłopak już jest wykończony i chyba nieprzytomny przed nim stał Patrick i miał mu zadać kolejny cios w brzuch kiedy wydarłam się na całe gardło załamującym głosem żeby przestali, w tym momencie w moją stronę odwrócił się Toby który wisiał nad jakimś kolesiem 
-Kamila...ty
-Mam was dość zachowujecie się jak małe dzieci kiedy wy w końcu dorośniecie? 
-My myśleliśmy że ty....że oni... Próbował się tłumaczyć ale mu nie pozwoliłam
-Jak tak ma wyglądać nasza przyjaźń to ja dziękuje..
-Nie rozumiesz że się martwimy.Podbiegł do mnie David. Spojrzałam mu prosto w oczy i złapałam za jego koszulkę
-A czy ja jestem mała dziewczynką? Kocham was ale przeginacie.. Jak zmądrzejecie to pogadamy. Puściłam go i wyszłam. Wsiadając na motor ruszyłam z takim impetem do domu że w 10 minut byłam na miejscu. Motor trafił na swoje miejsce a ja poszłam do domu padałam z wykończenia postanowiłam wziąć długa relaksującą kąpiel poszłam do swojego pokoju a następnie do łazienki drzwi zamknęłam na kluczyk i zrzuciłam z siebie ubrania wanna po woli napełniała się woda a ja nalewałam do niej przeróżnych płynów zapach kwiatów i owoców roznosił się po całej łazience w końcu weszłam do wanny i położyłam się wygodnie na uszy założyłam słuchawki i zatracałam się w przeróżnych myślach. Większość nich była o chłopakach że chciałabym w końcu znaleźć tego księcia ale co pomyślałam o jakimś to Justin odwiedzał moje myśli i przerywał te o innych chłopakach. W końcu woda zaczęła robić się chłodna wiedz ściągnęłam słuchawki i wyłączyłam muzykę. Zaczęłam wcierać w swoje ciało żel czekoladowy a we włosy kokosowy, pachnąca i świeża wyszłam z wanny wytarłam leniwie swoje ciało białym puchatym ręcznikiem owinęłam włosy a w ciało wtarłam balsam o zapachu lilii nie wzięłam bielizny ani piżamy wiedz owinęłam się ręcznikiem z powrotem i zaczęłam czyścic twarz, później rozczesałam włosy i wysuszyłam je najlepsza ich zaleta było to że są długie i proste. Już po wszystkich wykonanych czynnościach wyszorowałam zęby i owinięta ręcznikiem wyszłam z pokoju, podeszłam do szafy i zaczęłam szukać jakiejś bielizny w końcu wybrałam taką  rzuciłam wybrany zestaw na łóżko i szukałam piżamę  już miałam zrzucić z siebie ręcznik gdy drzwi od pokoju się otworzyły a w nich stał Toby

    


-Ups przepraszam przyjdę za chwilę. Powiedział i zamykając drzwi wyszedł
Szybko ubrałam wybrane zestawy i zawołałam Toby-ego z powrotem
-Wiedz coś chciałeś tak? Spytałam
-Porozmawiać
-Ok... mów wysłucham chociaż po tym co zrobiliście powinnam mieć was w dupie.. Burknęłam a on się zaśmiał
-Nie śmiej się tylko mów o co chodzi
-Bo jest taka sprawa a mianowicie chodzi o to że my i Justin kiedyś zgodziliśmy się brać udział w....
-No w czym? Do jasnej cholery?
-W..............................
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to macie 19:) chyba najdłuższy ze wszystkich rozdziałów jakie napisałam albo mi się wydaje....no nie ważne. Nawet podoba mi się ale to tylko moja opinia a co wy sadzicie? Piszcie w komentarzach bo to naprawdę motywuje :D
Do następnego<3<3<3
KOMENTUJCIE!!!
WBIJAĆ I PYTAĆ!!:d
http://ask.fm/aneczka2735









niedziela, 8 grudnia 2013

Libster Award Blog

                                                     Libster Award Blog


Zostałam nominowana do Libster Award Blog przez: Oliwia Bieber


Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować boga, który Cię nominował.   


Moje nominacje:
1. http://seven-scary-secrets.blogspot.com/
2.http://karla-justin-ichhistoria.blogspot.com/
3.http://ilosteverythingwhatihave.blogspot.com/
4.http://danger-love-bieber-brooklyn.blogspot.com/
5.http://blieveinourlove.blogspot.com/
6.http://justinbieberopowiadaniaa.blogspot.com/
7.http://the-biggest-secret-i-love-you-bieber.blogspot.com/
8.http://your-love-heals-my-scars.blogspot.com/
9.http://beauty-and-a-beat-swaggy.blogspot.com/
10.http://one-more-chance-at-love.blogspot.com/
11.http://as-long-as-you-love-me-true-story.blogspot.com/

Pytania od: Oliwia Bieber

1. Dlaczego założyłaś bloga ?
-założyłam bloga ponieważ lubię pisać opowiadania i pomyślałam że może się nimi z kimś podzielę:)
2. Ile masz lat ?
-skończyłam 15 :)
3. Co lubisz robić w wolnym czasie ?
-słuchać muzyki, pisać piosenki i opowiadania. Lubie fantazjować;) 
4. Imię przyjaciółki/ przyjaciela ?
-Oliwia i Klaudia
5. Ulubiony kolor ?
-fioletowy od zawsze:D
6. Gdzie mieszkasz ?
-w nie dużej wiosce:)
7. Twoje największe marzenie ?
-spotkać Justina Biebera:)
8. Ulubiony cytat ?
-----------------------------------------
9. Kolor twoich włosów ?
-bardzo ciemny brąz
10. Jak dasz na imię swoim dzieciom ?
-heh jeszcze nie wiem, z mężem pomyśle:P
11. Jakie jest twoje hobby ?
-lubię tańczyć, śpiewać, rysować grać w piłkę nożną:D

Moje pytania:
1*Dlaczego założyłaś bloga?
2*Ile masz lat?
3*Masz rodzeństwo?
4*Jakie jest twoje największe marzenie?
5*Jakiego koloru masz oczy?
6*Czy byłaś na koncercie Justina?
7*Twoje zainteresowania?
8*Czy masz jakąś zaufana osobę?
9*Co robisz w wolnym czasie?
10*Masz jakiegoś pupilka?
11*Czego najbardziej się boisz?


















piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 18

Rano
Obudziłam się wtulona w Matta, leniwie podniosłam głowę do góry leżał i uśmiechał się 
-Nie spisz już?
-Nie. Uśmiechnął się i pogłaskał mnie po placach
-Czemu mnie nie obudziłeś? 
-Po co? Byłaś taka słodka jak spałaś. Czułam jak moje policzki robią się gorące
-A długo nie spisz?
-Jakieś 3 godzinki
-Aaa. Dobra idę się ogarnąć i ubrać
-Oki idź idź  
-A Mati chciałam ci podziękować że ze mną wczoraj byłeś. Usiadłam i spojrzałam na niego
-Wiedz że na mnie zawsze możesz liczyć. Również usiadł i cmoknął delikatnie mój policzek. 
Wyskoczyłam z łóżka i zabierając zestaw ubrań:

         


Weszłam do łazienki i zrzuciłam z siebie ciuchy które wczoraj przed spaniem na siebie włożyłam, i weszłam pod prysznic puściłam ciepła wodę i oparłam się o zimne kafelki aż ciarki przeszły przez moje ciało powoli zaczęłam wcierać w swoje ciało żel o zapachu jakiś kwiatów, włosy umyłam szamponem truskawkowym. Czyściutka wyszłam z kabiny i owinęłam się białym mięciutkim ręcznikiem  następnie zaczęłam myć twarz i zmywać resztki makijażu. Wysuszyłam włosy i swoje ciało po czym ubrałam wybrany wcześniej zestaw i wyszłam z łazienki. Matta już nie było a łózko było ładnie pościelone. Wolnym krokiem znalazłam się w kuchni gdzie już wszyscy jedli śniadanie oni byli tacy szczęśliwi a ja? Ja byłam załamana ja mogę przyznać z czystym sercem że ja się w nim zakochałam? Chyba tak mogę nazwać uczucie którym obdarzyłam go przez ten czas. Czemu musieliśmy się zbliżyć? No cóż ale niestety czasu nie cofnę. Usiadłam do stołu i wsunęłam jednego tosta. 
-Kamcia dzisiaj już wyjeżdżamy może pójdziemy do jakiejś kawiarenki porozmawiać? Zapytała Patrycja 
-Dobrze
-To zbieraj się i idziemy. 
-Idę się przebiorę tylko i możemy iść. Tak tez zrobiłam pobiegłam na góre i ubrałam 


     

zbiegłam na dół i ruszyłam z dziewczynami do kawiarni, szłyśmy w ciszy z jakieś 15 minut w końcu znalazłyśmy się w wyznaczonym miejscu usiadłyśmy do stolika przy oknie po chwili podeszła do nas młoda kelnerka
-Dzień doby co wam podać?
-J poproszę kawę. Powiedziała Klaudia
-Ja to samo. Odezwała się Pati
-A ja wodę. Zwróciłam się do kelnerki
-Dobrze zaraz zostaną przyniesione 
Dziewczyny spojrzały na mnie
-Coś nie tak? Spytałam spoglądając na nie
-Powiesz nam co się stało? Chłopcy coś nam mówili co się wczoraj wydarzyło ale sądząc po tym co mówili to ty i Justin nie byliście w związku, dlaczego wiedz takie zachowanie? Hmmmm?
-Nie chce o tym gadać ok.... Odwróciłam głowę w druga stronę 
-Kamila proszę jak nam powiesz będzie ci łatwiej. Dłoń Klaudii oplotła moją
-No...no bo ja czuje coś do niego. Spuściłam głowę -I myślałam że on coś do mnie tez ale najwyraźniej się myliłam 
-Kamcia to jest Justin Bieber on zmienia dziewczyny jak skarpetki nie warto dla kogoś takiego się poświęcać ani zakochiwać. Klaudia próbowała mnie pocieszyć
-Ja tak nie uważam znam trochę Justina w końcu jestem belieber on taki nie jest coś musiało być przyczyną tego zachowania, fakt zachował sie jak zachował ale myślę że jednak była jakaś przyczyna.
-Obydwie macie trochę racji, ale ja mam tego dość nie chce tak żyć to juz drugi raz jak się tak zachował nie chce tego więcej. Z reszta temat skończony wy lepiej co tam pomiędzy wami na imprezie zaszło widziałam was w pokoju rano po imprezie. Uśmiechnęłam sie w strone Patrycji i poruszyłam zabawnie brwiami a Klaudia wytrzeszczyła oczy
-Coo mnie? Musiało coś ci się pomylić. Na jej twarzy pojawił sie rumieniec
-Oj ja dobrze widziałam a wyglądało to tak.. Wyciągnęłam telefon i pokazałam jej zdjęcie  
-Coooo o kurde skąd to wzięłaś!!! Krzyknęła 
-Przesłał mi ktoś ale nie zdradzę kto to taki. Uśmiechnęłam się i zaczęłyśmy się śmiać z Klaudią
-No bo on jest taki słodkiii. Ja nie chce stad wyjeżdżać 
-Oj wez nie przesadzaj ile ty go znasz? Zakpiła Klaudia 
-Taaaa a to co ma być? Pokazałam kolejne zdjęcie tym razem Klaudii
-Łoooohoho i co chyba nie ja tu przegięłam bo ja przynajmniej nikogo nie zdradziłam. Pati wytkała jej język a ta zjechała na siedzeniu 
-Klaudia kiedy ty w końcu zrozumiesz że on cie zdradza ciągle na każdym kroku, jesteś świetna dziewczyną a chodzisz z tym Fabianem 
-Wiem.... Powiedziała przyciszonym głosem 
-Coooo?!!!!! Krzyknęłam razem z Patrycja w tym samym czasie
-No ja widziałam ostatnio go jak wychodził z jakąś z kibla szkolnego
-Ja zabije gnoja. Jak tylko wrócimy do domu urwę mu jaja. Powiedziała Pati i nawet Klaudię to rozbawiło
-Dlaczego z nim nie zerwiesz? Spytałam łapiąc  ją za rękę
-Ja myślałam że go kocham   
-Jak to myślałaś? Spytała Pati
-No bo kochałam go bardzo ale później zaczęłam sobie uświadamiać że on naprawdę mnie zdradza, a teraz kiedy pocałował mnie David poczułam takie ciepło bijące od niego, jak wrócimy do Polski to ja z nim zerwę nie chce być więcej tą druga chce uczciwego chłopaka który będzie mnie kochał. Z jej oka spłynęła łza od razu przytuliłyśmy ją 
-Wracajmy juz do domu posiedzieć jeszcze z chłopakami
-Oki. 
Wstałyśmy i ruszyłyśmy w stronę domu przez drogę rozmawiałyśmy jeszcze o tym jak dziewczyny dają sobie rade same w szkole bo zawsze trzymałyśmy się we trzy a teraz.....
Po 20 minutach byłyśmy w domu weszłyśmy do salonu siedzieli tam wszyscy i oglądali jakiś film
-I jak? Porozmawiałyście? Spytał Ryan
-Tak już lepiej. Uśmiechnęłam się 
-No to świetnie siadajcie oglądamy jakiś horror 
-Uhhhh jak ja horrorów nie cierpię. Jęknęłam siadajac koło Tobyego a on objął mnie ręką
Oglądaliśmy tak az zadzwonił dzwonek do drzwi 
-To ja otworzę krzyknęłam. Szybko poderwałam się do drzwi na co oni się zaśmiali wiadomo dlatego tak wyrwałam bo to było jedyne wyjście aby nie oglądać tego straszydła. Podbiegłam do drzwi i otworzyłam je w drzwiach stał Justin
-Kamila wysłuchaj mnie proszę
-Nie Justin to ty mnie wysłuchaj nie jesteśmy i nie byliśmy para i zakładam że nie będziemy nią. Nie musisz mi się z niczego tłumaczyć juz wszystko jasne i skończone to cokolwiek pomiędzy nami było 
-Ale co ty za głupoty opowiadasz ja chce ciebie chce przeprosic ja to zrobiłem pod wpływem impulsu. Zaśmiałam sie ironicznie 
-Daruj sobie Justin 
-Kamila proszę
-Nie Justin z mojej strony to wszystko, cześć. Otworzyłam drzwi i spojżałam na Justina później na nie dając mu do zrozumienia że ma wyjść
-Przepraszam. Żegnaj. Wychodząc dał mi przelotnego buziaka i spóścił głowę



   



Wyszedł a ja zamykając za nim drzwi zsunęłam sie po nich i zaczęłam płakać ale tak żeby oni nie słyszeli
-Kamila wszystko w porządku? Usłyszałam głos Davida
-T...Tak ja zaraz wracam. Powiedziałam i biorąc szybko kluczyki wybiegłam z domu i weszłam do garażu i spojrzałam na mój motor szybko wyprowadziłam go z garażu i wjechałam na ulice pojechałam w to miejsce co zawsze TOR to był mój cel na moje szczęście był pusty jechałam slalomem po całym torze postanowiłam jechać jak najdalej mijałam rożne znaki i nie tylko. Jechałam tak z dobre 40 minut aż mój motor zaczął zwalnia co oznaczało tylko jedno a mianowicie że mój bak jest pusty no i znów mam szczęście bo zobaczyłam ze niedaleko jest jakiś mały budynek dojechałam tam, był to chyba jakąś kawiarenka wokół stało pełno motorów przeróżnych a przy stoliku pod parasolem siedział pełno chłopaków. Zatrzymałam się niedaleko nich od razu wszystkie głowy skierowały się na mnie po woli zeszłam z mojego motoru i wolniejszym ruchem ściągnęłam z głowy kask i zarzuciłam włosami. Po chwili byli z powrotem zatopieni w rozmowie i piciu piw podeszłam do chłopaka który stał najbliżej 


     



-Emmm przepraszam. Stuknęłam go lekko w ramię 
-Tak? Spyta spoglądając na mnie
-Bo... ymmm.. mam pusty bak i no potrzebuje pomocy
-Nic za darmo mała. Odezwał sie inny 



   




-Stary daj spokój. Powiedział ten bez koszulki 
-Łooo no jak już tu jest taka laska to może się zabawimy. Podszedł do mnie i przejechał dłonia po moich włosach a ja aż eis wzdrygnęłam i odsunęłam od niego
-Przeginasz... Znów mówił ten pierwszy
-Jack przestań taka laska to trzeba korzystać. Znów się do mnie przysunął 
-Skończ stary! Powiedział już donośniejszy głosem Jack i łapiąc go za ramiona odsunął do tyłu
-Masz szczęście że on tu jest ale spokojnie jeszcze nie raz się zabawimy. Mrugnął do mnie a ja zrobiłam odruch wymiotny. Jack złapał mnie za dłoń i wprowadził do tej kawiarenki 
-Poczekaj tutaj zaraz przyniosę. Oznajmił i się uśmiechnął 
-Dobrze, dzięki. Również się uśmiechnęłam 
Po parunastu minutach przyszedł z kanistrem w ręce 
-Chodź to naleje. Powiedział znów się uśmiechając no nie ukrywajmy tego ze był zabójczo przystojny i jeszcze te jego mięśnie uhhhh. Zrobił wszystko za mnie odstawiając kanister na drogę zaczął mówić
- Nie zwracaj uwagi na Kevina on już taki jest
-Dobrze. Chciałam ci jeszcze raz podziękować 
-A to drobiazg, a no i masz świetna maszynę. Powiedział uśmiechając się
-A dzięki
-Słuchaj nie chciałabyś brać udziału w wyścigach? 
-Jakich wyścigach? Spytałam 
-Co kilka miesięcy są tutaj organizowane wyścigi dla chłopaków i dla dziewczyn 
-W sumie czemu nie ale niestety mam szkołę już niedługo 
-Ale to nie problem bo wyścigi zawsze są wieczorem po szkole. My tez się uczymy
-Interesująca propozycja 
-Pierwszy wyścig będzie za tydzień tutaj masz wszystkie informacje jeśli będziesz zainteresowana masz mój numer. W tym momencie podał mi karteczkę z numerem -Dzwon i daj znać bo musisz być zapisana
-To nie będzie potrzebne ja już podjęłam decyzję chce się ścigać, będę za tydzień w tym miejscu
-Świetnie wiedz przygotuj się bo jest dużo mocnych zawodniczek 
O godzinie 20.00 byłam w domu dziewczyny z chłopakami zaatakowali mnie od samego progu, uspokoiłam ich i niestety ale nadeszła chwila pożegnania z dziewczynami. Było mi strasznie przykro z tego powodu ale miałam jakieś takie uczucie że one niedługo znowu tu wrócą. Żegnałyśmy się chyba godzinę ryczałyśmy jak głupie no ale to i tak nie jest najgorsza rzecz. O 23.30 siedziałam z chłopakami w kuchni i wcinaliśmy kolacje która zrobiłam
-Dobra teraz nam powiedz prawdę gdzie do cholery byłaś tak długo?! Patrick był wyraźnie wkurwiony
-Byłam na torze!
-Po co? Dlaczego tak nagle i nawet nic nie powiedziałaś? Zapytał łagodnie Toby
-Justin tu był i chciałam trochę pobyć sama 
-Justin? Powiedział ci?
-Ale co? Zapytałam zdezorientowana 
-No ze już jutro a raczej dzisiaj w trasę wyjeżdża 
-C..Co? A na jak długo?
-Dość długo chyba pół roku ale będzie czasem miał przerwy wiedz pewnie wpadnie
-Aha
-No i ty tak długo po torze jeździłaś? Znów wtrącił Patrick
-Nooo bo jechałam i nagle bak pusty dojechałam do jakiejś kawiarenki tam mi pomógł Jack pogadałam z nim i przyjechałam
-Ze kurwa kto?!!!! Wrzask rozszedł się po całym domu
-Jack...znasz go?
-Ten kretyn brat Kevina
-A on tez tam był..jakiś palant. A dowiem się kto to taki?
-Nasza konkurencja Jack nie jest taki zły al...
-Ale jest bratem tej mendy Kevina! Znów krzyknął Patrick
I teraz mi się przypomniało to ten Kevin wtedy ścigał się z Ryanem, no to się wpakowałam ale jak już jest źle to lepiej powiedzieć teraz niż kiedy indziej zaczynać znów to bagno 
-Emmm... bo jest jeszcze coś... Podrapałam się w skroń. Patrick wstał i widziałam jak mięśnie na jego ciele spinają się, Ryan spojrzał na mnie pytająco - B...Bo..Ja będę się za tydzień ścigała. Patrick walnął pięścią w ścianę tak mocno ze aż krew zaczęła mu lecieć. Stary wyjdź  stąd. David wstał i łapiąc go za ramiona wyszli z mojego domu
-Kamila w ty żeś się wkopała? Spytał Ryan
-W to samo bagno co wy! Krzyknęłam już zmęczona ta historia. Oni tylko spuścili głowy i nic się nie odezwali.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest 18 sorki ale tamten mi się usunął a ten nieco zmieniłam. Przepraszam że tak długo ale już mam kompa wiedz jeśli chcecie czytać tego bloga dalej to rozdziały będą regularnie dodawane. Martwi mnie tylko to że jak pisze że blog zostanie zawieszony to wtedy pojawia się dość duża liczba komentarzy a jak nic nie napisze takiego to jest 5, 6 komentarzy a wiem że stać was na więcej. Dlatego jeśli chcecie się dowiedzieć co będzie dalej pod tym rozdziałem muszą być jakiekolwiek komentarze, i niech każdy pisze po jednym bo chce zobaczyć ile was jest:)
KOMENTUJCIE!!!
http://ask.fm/aneczka2735
PYTAJCIE JAK CHCECIE COS WIEDZIEĆ:D