środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 20

Oczami Justina
Siedziałem ze Scooterem w pubie i piliśmy piwo 
-No stary to co to za laska? Zapytał Scoot
-No poznałem ją na wyścigach....
-Hu hu a ona się ściga? Zapytał
-Dzwonił Toby i mówił ze rozmawiała ostatnio z Jackiem i zaproponował jej wyścigi.....
-I co?
-No zgodziła się
-No to świetnie 
-Taaaa
-Co? Nie cieszysz się?
-Z czego tu się cieszyć.... Siedziałem ze spuszczoną głową i okręcałem kufel od piwa 
-No macie ta sama pasję stary nie rozumiem cię
-Nie musisz...
-No mów co się dzieje 
-No bo to jest niebezpieczne 
-Aha czyli boisz się o nią
-Brawo
-Ehhh a widziałeś jak ona jeździ?
-Tak czasem razem nawet jeździliśmy
-No i jak jej idzie?
-Bardzo dobrze
-To nie masz się o co martwić to duża dziewczynka da sobie rade
-No ale boje się o nią
-No a w sumie to dlaczego jesteś taki przygnębiony? Było coś pomiędzy wami?
-Mhm......
-Co znaczy to mhm?
-Zakochałem się! Ok. Krzyknąłem dość głośno
-Spokojnie stary... Nie raz już tak gadałeś może to tylko zauroczenie
-Może... Ale nie mogę przestać o niej myśleć
-No ale było coś?
-Miałem już spytać jej o chodzenie ale.....
-Co ale?
-No zawsze wszystko spieprzę 
-Co znów zrobiłeś? Zapytał a ja podniosłem na niego wzrok i zmrużyłem oczy na co on się zaśmiał.
-Nic. Burknąłem zły i spuściłem znów głowę
-No jak byś nic nie zrobił to byś taki teraz nie chodził
-Całowałem się z inna a ona to widziała.... Powiedziałem przyciszonym głosem bo miałem nadzieję że nic nie usłyszy ale on to wszystko musi usłyszeć zawsze 
-Że co zrobiłeś? 
-Pocałowałem inna tak? Ale po pierwsze to byłem pijany, po drugie wkurzony bo zobaczyłem ja z Mattem, i to tamta się na mnie rzuciła
-Ale ty nie protestowałeś.... 
-Nie pomagasz..
-Sam sobie nagrabiłeś
-No wiem.....
-A widziałem ją?
-Nie wiem ale raczej nie 
-A masz jakieś jej zdjęcia?
-Mam
-No to pokaż
Wyjąłem telefon z kieszeni i wszedłem w galerię włączyłem zdjęcie Kamilki i dałem telefon Scootowi. Przyglądał się zdjęciom z lekkim uśmiechem na twarzy
-Taka laska ach Bieber zawsze coś odwalisz. Mówił do mnie a wzrok miał ciągle wlepiony w ekran
-Tak wiem jestem skończonym kretynem. Ale świat się nie kończy na jednej lasce nie? Uśmiechnąłem się a on spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem/ Nagle telefon
 w jego ręce zaczął wibrować a Scoot otworzył szeroko oczy, wyrwałem mu szybko telefon z reki. Na wyświetlaczu pojawiłem się ja z Kamcią jak się całujemy ona do mnie dzwoniła nie mogłem uwierzyć...
-Chyba ktoś się stęsknił. Powiedział Scoot a ja szybko wybiegłem z pubu i odebrałem.  
-Kamila? Zapytałem ale nikt się nie odzywał słyszałem tylko nierówny oddech  -Halo? Jest tam ktoś?
-T...Tak
-Kamila...Zacząłem ale ona mi przerwała
-Dzwonie w sprawie chłopaków
-Co się stało? Zaniepokoiłem się
-Nic możesz mi powiedzieć gdzie zawsze jeździliście jak mieliście jakiś spór z przeciwnikami?
-Na tor a co coś się stał?
-Nie! I na torze ich nie ma nie mieliście innego miejsca?
-Mieliśmy ale tam to tylko w koniecznych przypadkach
-Kurwa mów gdzie
-Spokojnie na pewno coś ci się pomyliło oni nap....
-Powiesz do jasnej cholery czy nie?!
-Jak powiesz co się stało
-Nie ma na to teraz czasu nie rozumiesz Jussi proszę.  Czy ona właśnie nazwała mnie Jussi?
-Jesteś koło ich kafejki?
-Tak
-To jedź prosto 
-Jak tam droga się kończy przecież
-Wiem ale jedź prosto później skręć w lewo tam jest taka duża hala przeważnie drzwi tam są otwarte dlatego wejdź tam...albo lepiej tam nie wchodź 
-Dzięki za informacje pa
-Kamcia czekaj....
-Dobranoc
-Dobranoc.....


 

Trudna dziewczyna... pomyślałem i wróciłem do środka.
RANO....................
Oczami Kamili
Była 6 nad ranem była dość ładna pogoda i ciepło. Leżałam i zastanawiałam się nad tym co powiedział mi Toby wczoraj wieczorem. A mianowicie:
                                                                          *
-Bo my z Justinem i reszta chłopaków zgodziliśmy się bić za pieniądze
-Że co?!
-No potrzebowaliśmy kasy od Justina nie chcieliśmy pożyczać dlatego zaczęliśmy brać udział w płatnych walkach
-Ale już nie?
-No właśnie bo my już nie chcemy tego robić ale to nie jest takie proste...
-Jak to?
-Bo szef powiedział że w sobotę będzie ostatnia walka i później możemy skończyć z tym
-Ostatnia w sobotę?
-No tak
-A jak wam szło do  tej pory?
-Całkiem dobrze zawsze wychodziliśmy z tego w podobnej sytuacji jak dzisiaj nas przyłapałaś
-Jeśli ma to być ostatnia to zróbcie to
-No tak ale.... bo Patrick on może tego nie przeżyć
-Co? Dlaczego?
-Bo on ma problemy z sercem a on jest nam najbardziej potrzebny
-Jak to z sercem?!
-No nie powinien się wysilać
-A...ale dzisiaj przecież wy...
-No właśnie i on nie jest w najlepszym stanie
-Gdzie on jest? Wrzasnęłam 
-Na dole w pokoju gościnnym
Zeskoczyłam z łóżka i czym prędzej pobiegłam do pokoju na dole, drzwi były uchylone wpadłam tam leżał na łóżku a wokół siedzieli chłopcy wskoczyłam obok niego leżał na boku z twarzą w poduszce. Zrobiło mi się go szkoda kiedy go tak zobaczyłam, Lekko potarłam ręką jego ramię na co on wzdrygnął się i zrzucił moja rękę 
-Dajcie mi spokój przecież wam mówiłem
-Patrick to ja. Pogładziłam go delikatnie po policzku
-Aaa przepraszam nie chciałem być nie miły
-Już dobrze, powiedz tylko dlaczego nic wcześniej nie mówiłeś?
-Nie chciałem cię martwić. Przekręcił się na plecy i spojrzał na mnie teraz zobaczyłam jaką twarz miał we krwi, przechyliłam głowę na bok i spojrzałam na niego współczująco 
-Wiesz że teraz zmartwiłeś mnie jeszcze bardziej. Przymknął oczy widziałam jak walczy z bólem
-Wiem....
-Chłopacy idźcie się umyć a tobie oczyszczę rany wami zajmę się później
-Damy radę. Powiedział Chris z jego nosa lała się krew
-Już do łazienek a później do kuchni i czekać na mnie zrozumiano!
-Dobrze. Ryan poklepał Davida i Chrisa po plecach i wyszli
-Poczekaj tu cie opatrzę
-Ale ja chce się wykąpać najpierw. Jęknął
-Dasz radę w takim stanie
-Muszę dać... Podniósł się ale po chwili z powrotem upadł na poduszkę 
-Pomogę ale jutro jedziesz do szpitala
-Cooo?
-Właśnie to i nie masz nic do gadania rozumiemy się?
-Po co nic mi nie jest przecież
-No właśnie widzę jak nic ci nie jest
-Nie pojadę tam
-Gnojek... Burknęłam czemu on był taki uparty
-Pozwól mi się wykąpać proszę
-Zaraz leż tu
-Dobra
Wyszłam z pokoju i ruszyłam do pokoju Toby-ego bo on jedyny był ogarnięty ale w pokoju go nie było ostatni raz widziałam go w moim pokoju wiedz tam poszłam. Stanęłam w drzwiach i uśmiechnęłam sie sama do siebie leżał wtulony w poduszkę i tak słodko spał aż mnie serce bolało jak miałam go obudzić no ale musiałam...
-Toby. Szepnęłam mu do ucha ale on tylko coś zamruczał - Toby obudź się proszę. Powiedziałam nieco głośniej....Dalej nic -Toby słońce obudź się 
-Słońce? Szepnął 
-Tak słoneczko wstawaj musisz mi pomóc
Uchylił oczy i spojrzał na mnie a ja się uśmiechnęłam
-W czym mam ci pomóc hmm? Wstał i przeciągnął się
-Patrick chce się wykąpać...
-I co ja mam go umyć?!!! Wrzasnął 
-Nieee... Zaśmiałam się
-Uff
-Podprowadzisz go do łazienki bo on nie daje rady
- No ok
-To idź a ja wody naleje
Tak zrobiłam weszłam do łazienki na dole i napuściłam wody do wanny po chwili  w łazience stał Toby z Patrickiem. Już trochę lepiej się czuł bo widać to stał o własnych siłach i rozbierał się powoli, Toby wyszedł z łazienki a ja stałam i przyglądałam się mu odpinał pasek a ja śledziłam każdy jego ruch lekki uśmiech widniał na jego ustach pewnie sobie coś myślał zboczuch spodnie zjechały z jego nóg i upadły na podłodze wyszedł z nich i ściągną koszulka a później skarpetki. Dalej stałam i mierzyłam go od góry do dołu. Stał przede mną w samych bokserkach
-Skarbie bokserki tez mam ściągnąć przy tobie. Uśmiechnął się?  się i spojrzał na mnie miał przekrwione oczy
-Nie.. Po prostu jesteś strasznie chudy Patrick to nie są żarty jesteś jeszcze młody chcesz się wykończyć?
-Nie martw się mała niedługo wszystko wróci do normy
-Możesz mi coś obiecać? Spytałam i spojrzałam mu w oczy
-Tak dla ciebie wszystko. Powiedział chwile się zastanawiając
-Jutro rano jedziemy do szpitala
-Eh Kamila...
-Obiecałeś wszystko
-No dobrze
-No w końcu coś mądrego. Uśmiechnęłam się i chciałam dać mu buziaka w policzek ale miał twarz we krwi wiedz się odsunęłam -Później dostaniesz. Zaśmiał się tylko i zaczął zsuwać bokserki na co ja szybko wybiegłam z łazienki. Weszłam do kuchni przy stole siedzieli wszyscy chłopcy byli umyci i teraz było widać opuchliznę na ich twarzach, pokręciłam tylko głową i wyciągnęłam z szafki nad zlewem apteczkę. Podeszłam i każdemu oczyściłam rany i nakleiłam plastry nic nie mówili bali sie mnie czy co. Podeszłam do drzwi od łazienki
-Patrick wszystko dobrze?
-Tak tylko ten ciuchów nie mam
-Zaraz coś ci przyniosę 
-No ok
David dał mi jakieś jego ciuchy bo byli miej więcej tych samych rozmiarów chociaż teraz Patrick wyglądał strasznie, później poszedł od razu spać jak już usnął opatrzyłam jego rany i padnięta poszłam spać
                                                                          *
Wstałam z łóżka i weszłam do mojej łazienki, wzięłam szybki zimny prysznic dla orzeźwienia i postanowiłam trochę popływać ubrałam strój 


   


Wyszłam z pokoju i najpierw zajrzałam do pokoju w którym spał Patrick tak jak myślałam spał jak zabity reszta chłopaków pewnie tez ruszyłam do basenu po woli zaczęłam pływać. To chodź na chwile pozwoliło mi nie myśleć o tych wszystkich sprawach. Pływałam w tą i z powrotem aż zauważyłam kogoś na leżaku zwolniłam wiedz i spojrzałam na leżak siedział tam David
-Wyspany?
-Heh jest 12 w południe moja droga
-Już tak szybko?
-Od której tu pływasz?
-No nie wiem jakoś po 10 zaczęłam
-Wychodź i idź śniadanie zjedz bo strasznie wychudłaś ostatnio
-No ok już wychodzę
-A właśnie Matt o ciebie pytał
-Tak a co?
-Mówił żebyś w końcu telefon odebrała bo dodzwonić się do ciebie nie może
-No ok to zadzwonię do niego
-Najpierw masz  zjeść
-Dobrze już dobrze
Tak zrobiłam zjadłam śniadanie a później poszłam do pokoju, przebrałam się:


 



 i zadzwoniłam do Mattiego 
-No hej podobno chciałeś ze mną rozmawiać
-Tak bo chciałem w końcu wyjść gdzieś z tobą obiecałaś mi
-Tak wiem ale teraz tyle tych spraw
-Obiecaj mi że w poniedziałek będę mógł cie gdzieś porwać
-No dobrze
-Serio?
-Tak
-To świetnie. A co robisz teraz?
-Pływałam ale mnie David z tego transu wyrwał
-Nie przesadzaj z tym pływaniem bo i tak jesteś bardzo chuda
-A to w czymś przeszkadza?
-Nie oczywiście że nie jesteś piękna ale to może źle wpływać na twój organizm
-No dobrze już nie będę tak się męczyć
-Dobrze to.....
-KAMILA CHODŹ TU SZYBKO!!!!!
-Oddzwonię później pa
Szybko zbiegłam na dół
-Co się dzieje?
-Patrick stracił przytomność chłopacy zawieźli go do szpitala chcesz jechać ze mną? Zapytał Chris 
-Tak
Popędziliśmy szybko do samochodu i ruszyliśmy do szpitala. Po chwili staliśmy już pod ogromnym budynkiem wbiegłam szybko po schodach na korytarzu siedzieli chłopacy wiedz szybko do nich podbiegłam
-Co się stało gdzie on jest?
-Zabrali go na intensywną terapie 
-Ale mówili coś?
-Nie jeszcze nikt nie wychodził stąd
Siedzieliśmy w poczekalni chyba z 3 godziny aż w końcu wyszedł z niej jakiś lekarz wszyscy szybko wstaliśmy
-Co z im wszystko dobrze? Zapytał Ryan
-Wy jesteście?
-Znajomi Patricka
-Przepraszam ale nie mogę udzielić wam jakichkolwiek informacji potrzebuje jakiś kontakt do jego rodziny
-Ale jego rodzina wyjechała na wakacje są gdzieś za granica teraz my jesteśmy jego rodzina proszę nam powiedzieć cokolwiek. Toby już aż zaciskał pięści
-Niestety ale nie mogę
-Niech pan się zlituje i powie chociaż czy będzie dobrze martwimy się niech pan postawi się w naszej sytuacji. Powiedziałam spokojnie
Doktor zmierzył mnie wzrokiem później otworzył swój notatnik i coś tam przeczytał
-Mogę wam tylko powiedzieć że jego stan jest krytyczny.............
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejo:) Mamy 20 rozdział wiem że jest bez sensu ale chciałam napisać coś przed świętami dla was nie wiem kiedy napisze następny bo jutro jadę do szpitala i nwm kiedy mnie wypuszczą.
Życzę Wszystkim Wesołych Świąt :d



























7 komentarzy:

  1. Super, czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawzajem skarbie. Wesołych świąt! Życzęci dużo zdrowia,szczęścia, żeby ci dobrze szli w szkole, fajnego chłopaka chyba że już masz ^^ i wg wszystkiego co najlepsze. To mój ulubiony blog więc każdy rozdział jest genialny. Powodzenia w szpitalu. Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny <3 Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wesołych <3
    Rozdział jak zwykle wspaniały <3

    OdpowiedzUsuń
  5. O bosh!! Ejjj... Mam nadzieje ze nic mu nie bedzie!!
    A Justin z tekstem "Ale świat się nie kończy na jednej lasce nie? " Zachowal sie jak dupek... Serio? Ona jest tylko dla niego kolejna laska?! Pfff
    Rozdzial jest boski!! Naprawde mega :D
    Ejjj czemu do szpitala jedziesz?! Co sie dzieje?? :c
    Martwie sie
    Wesolych swiat!! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham <33
    + u mnie nowy :)) http://beauty-and-a-beat-swaggy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń