czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 44

Następnego dnia zjawiłam się trochę wcześniej w szpitalu bo Justin prosił żebym mu pomogła. Tak poprosił o pomoc. Normalnie mogę powiedzieć że jestem z niego dumna.
Weszłam do jego pokoju bez pukania i znowu go nie było, po chwili jednak wyszedł z łazienki nie sam, a w towarzystwie tej młodej wrednej pielęgniarki. Miał na sobie tylko bokserki jak wczoraj
-Hej - Uśmiechnęłam się
-Część słoneczko - Zbliżył się do mnie i cmoknął mój policzek
-Może pani wyjść? - Zapytała ta baba
-Słucham? - Justin okręcił się w jej stronę
-Muszę nałożyć maść - Uśmiechnęła się do niego i zamrugała
-Myślę że ona w niczym nie będzie przeszkadzała - Uśmiechnął się -A pozatym raczej nie byłoby problemem jakby to zrobił ktoś inny - Podszedł do niej -Mój kotek to zrobi - Z uśmiechem wziął od niej maść
-Od tego są pielęgniarki - Zacisnęła usta
-Miłe pielęgniarki. Gdybyś taka była pacjenci pewnie z chęcią przyjmowaliby twoją pomoc. - Wstałam -A pozatym - Owinęłam ręce wokół ciała Justina -Nie lubie gdy ktoś dotyka czegoś co należy do mnie.
Wściekła wyszła z pokoju a Justin obkręcił się w moich ramionach.
-Więc należę do ciebie? - Objął moją twarz dłońmi
-Czasami - Mrugnęłam
-Jestem całkowicie oddany tobie - Nachylił się nade mną -Piękna jak zawsze - I pocałował mój nos
Nie powiem, bo liczyłam na coś więcej, ale....
-Połóż się - Wyjęłam z jego dłoni maść.
Posłusznie wykonał moje polecenia i z jednej strony było mi go tak cholernie szkoda, a z drugiej chciało mi się śmiać kiedy zobaczyłam w jaki sposób wchodzi na łóżko i kładzie się na nim.
Podeszłam do niego.
-Mój biedaczek - Delikatnie pogłaskałam jego pierś i złożyłam tam pocałunek.
Patrzył na mnie z uśmiechem kiedy wycisnęłam trochę zawartości tubki na palce i zaczęłam jak najdelikatniej wcierać to w jego ciało. Nie uniknęłam jednak momentów w których wykrzywiał usta w grymasie, gdy dotykałam jego sinych żeber i barku.
Nie ważne jak bardzo go bolało ciągle trzymał owinięte ręce wokół mojego ciała i uśmiechał się.
-Bierzemy dzisiaj wózek? - Uśmiechnęłam się
-Nie - Energicznie pokręcił głową
Zaśmiałam się i pocałowałam jego czoło. Zaczęłam smarować najciemniejszy siniak na ramieniu i obojczyku.
-Podnieś się - Objęłam go w pasie i pomogłam usiąść.
Usiadłam bliżej niego żeby widzieć jego barki i plecy, które również delikatnie smarowałam. Objął mnie mocniej i oparł policzek o moje prawe ramie.
-Coś dzisiaj taki spokojny jesteś - Zakręciłam tubke i pomasowałam jego kark i oparłam swoją głowę o jego prawe ramie tak jakbyśmy się przytulali -Coś się stało? - Pocałowałam jego ramie. Cóż nie mogłam się powstrzymać ma tak cudownie delikatną skórę.
-Wszystko dobrze - Wymruczał mi do ucha.
-W takim razie powinniśmy już się zbierać. Pozwól że ja cię ubiore jesteś dzisiaj słaby i nie chce żebyś się przemęczał. Dobrze? - Spojrzałam na niego łapiąc jego twarz w dłonie.
-Będzie mi miło - Uśmiechnął się -Chociaż sam też dałbym radę, ale nie odmówie bo kocham twój dotyk.
Uśmiechnęłam się i wstałam, podeszłam do jego torby z czystymi ubraniami które jak zgaduje, przyniosła jego mama.
Wzięłam białą koszulkę którą kochałam widzieć na nim i szare luźne dresy, do tego białe stopki i czarną bluzę bo nie było dzisiaj jakos specjalnie ciepło.
Podeszłam do Justina i zaczęłam od założenia skarpetek, następne były spodnie i koszulka. Z uśmiechem śledził każdy mój ruch i przy każdej możliwej okazji obejmował mnie albo dotykał.
Pomogłam mu wstać i wsunęłam mu vansy na stopy, a później bluzę na ramiona.
-Ja bym jednak wzięła ten wózek - Pogładziłam jego boki
-Kamila - Jęknął
-Boję się o ciebie Justin - Oparłam czoło o jego klatkę piersiową
-Nie masz o co skarbie - Pogłaskał moje plecy
-Mam. Jesteś słaby dobrze o tym wiesz a przemęczając się pogorszysz sobie sytuację - Uniosłam głowę i spojrzałam na niego
-Popatrz ile tam jest ławek - Wskazał palcem na ogród -Od razu usiąde. Obiecuje - Zrobił słodki dziubek. -Możesz mnie nawet trzymać - Zaśmiał się
-I będę - Chwyciłam jego dłoń i wolnym krokiem wyszliśmy z pokoju.
Z jakieś 10 minut zajęła nam droga ze szpitala do ogródka, aż w końcu dotarliśmy do ławek gdzie wszyscy już byli, oprócz Pauli
-Hej - Mruknęłam do nich i usiadłam obok Justina który łapał głębokie wdechy -Wszystko w porządku? - Potarłam jego ramię
-Tak - Uśmiechnął się i złapał moją dłoń.
-Więc może ja zacznę - Odezwał się Patrick -Zdaje mi się że usłyszałaś wczoraj coś co nie było o tobie - Prychnęłam cicho -Chodziło o to że nie szukam dziewczyny, a Paulina nie interesuje mnie w taki sposób, lubie ją i jest naprawdę śliczna ale nic więcej, po prostu nie chce i już, a nie lubie gdy ktoś próbuje wybierać mi dziewczyny...
-Nie robię tego. Po prostu martwiłam się, chciałam żebyś był szczęśliwy
-Jestem szczęśliwy i jak najbardziej odpowiada mi to co mam
-Dobrze rozumiem, już nie będę wtrącała się w twoje życie i w życie was wszystkich. Po prostu przepraszam, chciałam dobrze, teraz jednak wiem że myliłam się i okazuje się że wogóle was nie znam, nic o was nie wiem. Przepraszam! - Złapałam się za głowę -Nie chciałam
-Kochana ale o czym ty mówisz - Ryan podszedł do mnie i złapał moją twarz w dłonie -Przecież gdyby nie ty to byśmy zginęli
-Mhm - Spuściłam głowę
-Wszystko ostatnio się pomiędzy nami spieprzyło a było tak dobrze przed wyścigami. Pamiętacie? - Wyprostował się -Nie chcielibyście do tego wrócić?! Cholera ja chce bo sam dłużej zwariuje. Chce żeby wszystko było tak samo. Jesteśmy jak rodzeństwo pamiętacie? - Wszyscy spojrzeliśmy na siebie
-Masz rację - Westchnął Patrick -To moja wina. Przepraszam - Podszedł do mnie -Wybaczysz mi? - Zapytał niepewnie
-Chyba powinnam - Wstałam słabo się uśmiechając
-Kocham cię wiesz? - Przytulił mnie
-Ja ciebie też - Mocniej się w niego wtuliłam
Po chwili dołączyła do nas reszta i zrobiliśmy grupowego misiaczka.
Usłyszałam chrząknięcie tak jak reszta i odsunęlismy się od siebie patrząc do tyłu
-Nie przejmujcie się mną. Popatrze sobie - Justin machnął ręką
-Stary mogłeś się przyłączyć - Powiedział Chris
-Och jasne może powiedz mi to jak nie będę miał złamanej ręki, obitych żeber i barku - Parsknął
-Nie spinaj się - Uniósł ręce w obronnym geście
Usiadłam obok Justina i złapałam jego dłoń
-Spokojnie - Oparłam brodę na jego ramieniu
-Czy to oznacza że będziemy oglądać filmy i jeść popcorn!? - Krzyknął Toby
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem
-Ty idioto już nigdy nie dostaniesz popcornu - Ryan poklepał go po plecach
-CO?!!! - Krzyknął aż z piskiem przez co zakryłam dłonią usta żeby nie wybuchnąć śmiechem jeszcze głośniej
-Jesteś uzależniony powinieneś iść na jakąś terapię
-Wsadz se w dupe tą terapię! - Oburzył się
-No i widzisz jak się zachowujesz - Mówił spokojnie
-Dobra spokój - Krzyknął Justin i lekko zakaszlał. Pogłaskałam go po klatce piersiowej, przez co posłał mi wdzięczny uśmiech.
-Gdzie Toby? - Zapytałam
Ryan wzruszył ramionami
-Biedny się obraził - Zrobiło mi się smutno
-Jak kocha to wróci - Szepnął Chris
-Wiecie - Zaczęła Patrycja -Ja bym poszła do domu, nie czuje się najlepiej - Usiadła na ławce i zgięła się w pół.
-Co ci jest?  - Zapytałam obkręcając się w jej stronę
-Nie wiem
-Kotku powinien cię zbadać lekarz - Chris ukucnął przed nią
-Nic mi nie będzie
-Chris ma rację - Wstałam -Chodźmy do szpitala
-Nie chce - Mruknęła
-Nie masz zbyt wiele do powiedzenia - Chris podniósł ją w stylu ślubnym i zaczął się kierować w stronę szpitala a ja z Klaudią za nimi
-Zaraz ale gdzie ty idziesz - Justin złapał mnie za dłoń
-No jak to gdzie? Muszę tam być
-Ale Kamila...
-Przecież wrócę - Zaśmiałam się -Pilnujcie go, ma się nie wysilać - Zagroziłam chłopakom
-Tak jest seksi pielęgniareczko - Powiedział Ryan a Patrick z Davidem wyszczerzyli zęby
-Nie słyszałam tego - Pomachałam ręką i oddaliłam się.
Dogoniłam ich przy drzwiach szpitala i razem weszliśmy do środka, od razu posadzono ją na wózku inwalidzkim i kazano czekać na lekarza.
-Ona nie może czekać - Krzyknął Chris
-Przestań - Bąknęła Patrycja
-Jesteś blada jak ściana, nie chce żebyś mi zemdlała - Warknął
Podszedł do nas lekarz
-Co się dzieje? - Spojrzał na Chrisa
-Od kilku dni ma zawroty głowy, boli ją brzuch i kilka razy wymitowała.
-Zabierzcie ją na sale - Powiedział do pielęgniarek, a one natychmiast wykonały jego polecenie
-Proszę tu zaczekać, wykonamy badania i wtedy potwierdze moje przypuszczenia. Chris pokiwał głową -Jest pan kimś z rodziny?
-Jestem narzeczonym - Powiedział bez większego zastanowienia
-Proszę mi powiedzieć czy narzeczona krwawiła ostatnimi dniami? - Wszyscy zmarszczyliśmy czoła
-Jezu... Nie wiem, ale raczej nie
-Dobrze. Proszę tu zaczekać
Zniknął za drzwiami gdzie zawieźli Patrycje. Usiedliśmy na krzesłach i czekaliśmy.
~*~
Po 30 minutach podszedł do nas ten sam lekarz, wstaliśmy wszyscy i czekaliśmy na relacje
-Co z nią? - Zapytał Chris
-No więc mam dla pana dwie wiadomości, dobrą i złą. Dobra jest taka, że nie wiem czy pan wiedział ale pańska narzeczona jest w ciąży - Oczy Chrisa powiększyły się kilkakrotnie, przytuliłam go od boku -W ciąży? - Zapytał z niedowierzaniem
-Tak
-A...a.. ta zła?
-No właśnie - Westchnął -Jej ciąża jest zagrożona, właściwie gdyby tutaj dzisiaj się nie zjawiła. - Zrobił na chwilę pauze -Byłoby duże prawdopodobieństwo poronienia - Chris aż usiadł -Dlatego musi być pod stałą opieką lekarzy
-Będzie - Powiedział szybko Chris
-Teraz jest już dobrze ponieważ podaliśmy odpowiednie leki więc jeżeli pan chce, może ją pan odwiedzić. Nie powinna się denerwować - Dodał i wycofał się -Przepraszam ale mam innych pacjentów.
Przytakneliśmy.
Chris wstał więc my zrobiłyśmy to samo
-Będę ojcem - Złapał się za głowę dalej w szoku
-Będziesz najlepszym ojcem - Poprawiłam go
-Idź do niej - Klaudia potarła uspokajająco jego ramie
Przełknął śline i ruszył do sali, przez szybę widziałam jak natychmiast przytula ją z całej siły.
Łza spłynęła po moim policzku
-Hej - Klaudia do mnie podeszła -Czemu płaczesz? - Złapała moje ramiona
-Cieszę się waszym szczęściem - Pociągnęłam nosem
Zaśmiała się cicho i przytuliła mnie.
-Co do szczęścia - Odsunęła się lekko -Powinnaś iść do Justina
Czułam jak się rumienie
-Przecież Justin to...przyjaciel
-Przyjaciel którego kochasz jak nie przyjaciela - Spuściłam głowę zawstydzona
-To ja jednak do niego pójdę - Z uśmiechem i rumieńcem poszłam w stronę wyjścia.
Czułam się trochę jak taki posłuszny piesek który biegnie do...swojego pana.
Justin stał do mnie tyłem i rozmawiał z chłopakami, nawet Toby był
-Justin prosiłam żebyś się nie przemęczał
Odwrócił się do mnie przodem z lekkim uśmiechem, w dłoni miał czerwoną różyczke.
Spojrzałam na niego pytająco kiedy zbliżył się do mnie i złapał moją dłoń.
-Posłuchaj - Pocałował wierzy mojej dłoni -Wiesz jak bardzo cię kocham i moje dalsze życie chce spędzić z tobą - Nie wyobrażacie sobie jakie było moje zaskoczenie na te słowa. Normalnie czułam się jakby miał mi się zaraz oświadczyć. Wzruszyłam się -Zostaniesz moją dziewczyną? - Widziałam jak przygryza wnętrze policzka ze zdenerwowania
-Justin - Szepnęłam -To.... Za szybko - Westchnęłam
-Ja - Spuścił głowę -Racja przepra...
-Żartowałam - Uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam go na tyle, na ile mogłam sobie pozwolić -Moja odpowiedź to tak - Jego usta wykrzywiły się w szerokim uśmiechu -I wiesz co? - Złapałam jego twarz -Też cię kocham Justin - Złączyłam nasze usta.
Mocno mnie objął i przytulił a chłopcy zaczęli klaskać
-Nie masz pojęcia jak się cieszę - Oparł swoje czoło o moje i potarł kciukami moja policzki -Moja księżniczka - Znów mnie pocałował   
_______________________________________________________________________
Przepraszam za błędy
Krótki, głupi....
Wiem
Przepraszam :( 
KOMENTUJCIE!!!
(odpowiadam chętnie na wszystkie pytania)

Mój ask:http://ask.fm/biebsie94
TT: https://twitter.com/Ania86972230
Drugi blog: http://you-can-make-me-fall-in-love.blogspot.com/

sobota, 15 listopada 2014

Rozdział 43

 Proszę niech każdy kto czyta skomentuje
-Może przeczytam ci bajkę - Stwierdziłam
-Jeżeli chcesz. Ważne żebyś ty tu była
-Może już niedługo cię wypuszczą - Głaskałam delikatnie jego nagą klatkę piersiową
-Wiesz o czym ja marzę? - Objął mnie w tali i spojrzał w oczy
-O czym?
-O tym żeby nasze relacje zostały takie jakie są teraz, albo się polepszyły nawet kiedy stąd wyjdę
-Ja też nie chce żeby coś się pomiędzy nami psuło
-Będę się starał o wszystko co najlepsze - Uśmiech pojawił się na moich ustach tak samo jak na jego
Zaczął się do mnie zbliżać i kiedy byłam gotowa złączyć nasze usta, mój telefon zaczął wibrować.
A może to nawet dobrze....? Bo jakoś często się ostatnio całujemy a nie jesteśmy parą...
-Sorki - Odsunęłam się od niego i sięgnęłam po komórkę
Na wyświetlaczu był numer mamy
-Halo? - Zmarszczyłam czoło
-Wracaj do domu - Była zła
-Jestem u Justina
-Wiem, ale i tak musisz wrócić
-Po co?
-Bo musimy porozmawiać
-No dobrze
Rozłączyłam się się przygryzłam wnętrze policzka
-Co się stało? - Zapytał głaszcząc moje plecy
-Muszę wracać do domu
-W końcu!  - Moje oczy się powiększyły
-Eee
-Nie! Nie o to mi chodziło. To źle zabrzmiało - Zakrył twarz dłońmi a ja poczułam się tak głupio....
-Wiesz ja jednak już pójdę - Wstałam i zaczęłam chować do torebki moje rzeczy
-Kamila mi chodziło o to że przeze mnie zaniedbujesz szkołę, a ja nie chce żebym był tego powodem. Uwielbiam spędzać z tobą czas, mógłbym bez przerwy być przy tobie - Złapał moją dłoń -Chciałbym....nawet do końca życia. - Spuścił głowę - Czułem jak rumieniec wpełza na moje policzki
-Jednak trochę samotności ci nie zaszkodzi
-Będę tęsknił - Pocałował wierzch mojej dłoni
-Ja też - Puściłam mu oczko i włożyłam buty
-Mam nadzieję - Przyciągnął mnie do siebie -Wracaj jak najszybciej - Wyszeptał przy moich ustach
-Postaram się - Szybko pocałowałam jego policzek i wyprostowałam się
-Pa Jussssi - Zamrugałam słodko i wytkałam mu język
-Kaaaaamila - Jęknął
Zaczęłam się śmiać i złapałam za klamkę
-Niedługo wrócę
-Już tęsknię
Puścił mi buziaczka....
-Awwww to było takie słodkie - Pisnęłam i szybko wyszłam, za drzwiami usłyszałam tylko jego śmiech.
Odwróciłam głowę a naprzeciwko stanął Patrick. Moja mina od razu się zmieniła.
-Hej - Mruknęłam i ominęłam go
Nie wiem czy odpowiedział, nie słyszałam więc nie wiem.
Było mi smutno bo on był mi najbliższy a teraz tak nagle wszystko się zepsuło.
Wyszłam ze szpitala i powędrowałam do mojego samochodu.
Jak najszybciej udałam się do domu gdzie czekali na mnie rodzice i Jula
-Co się stało? - Weszłam do salonu i usiadłam na fotelu
-Posłuchaj - Zaczęła mama -Rozumiemy że Justin nie jest ci obojętny ale musisz się uczyć to twoja ostatnia klasa i jeżeli chcesz gdzieś studiować to musisz wszystko nadrobić i postarać się o wysoką średnią.
-Wiem - Westchnęłam -Ale nie jestem jeszcze w stu procentach przekonana do tych studiów
-Powinnaś się kształcić
-Przemyśle to jeszcze
-Ale obiecaj że od jutra idziesz do szkoły
-Obiecuje - Wstałam
-A jak się czuje Justin ? - Uśmiechnęłam się
-Coraz lepiej
-Lubisz go, prawda? - Patrzyli na mnie a ja czułam że się rumienię
-Tak - Spuściłam głowę -Chce jeszcze do niego dzisiaj jechać
-Tylko na krótko żebyś się wyspała
-Doooobrze - Jęknęłam
-Nie jęcz tylko się ucz - Tata pogroził mi palcem
-Dobrze już dobrze - Uniosłam ręce w geście obronnym -Idę do pokoju - Pobiegłam na górę i zaczęłam pakować zeszyty na jutrzejsze lekcje. Kiedy moja torba była pełna zeszytów, podeszłam do szafki i wyciągnęłam z niej coś luźnego i poszłam do łazienki.
Szybki prysznic orzeźwił moje ciało i zrelaksował.
Ubrana w za duży bordowy podkoszulek z ogromną czarną cyfrą 66 na plecach i czarnych legginsach przeszłam do pokoju i wskoczyłam na łóżko z książką od biologi.
Przerabiałam dwa działy bo nauczycielka przeskakiwała tematy a zaległych kazała uczyć się w domu.
Kiedy do przeczytania został mi ostatni rozdział ktoś zapukał w moje drzwi.
-Proszę - Szepnęłam z dziwnym strachem że to Justin.... Cholera ja oszaleję przez tego chłopaka
Ku mojemu zdziwieniu w drzwiach pojawiła się Klaudia
-Cześć - Uśmiechnęła się
-Hej - Odłożyłam na szafkę nocną książkę i oparłam się wygodnie o poduszki
-Jak ja cię dawno nie widziałam - Przytuliła mnie
-Tyle się teraz dzieję że nie było okazji
-Jeju a kiedyś każdą wolną chwilę spędzałyśmy wspólnie, nie tak dawno dawno byłyśmy pustymi gówniarami które oglądały się za każdym chłopakiem
-Te czasy - Westchnęłam -Chciałabym czasami do tego wrócić
-Ja też
-Najbardziej tęsknię za tym jak nie miałyśmy żadnych obowiązków i tylko we trzy spędzałyśmy czas, a właśnie gdzie jest Patrycja?
-Została w domu bo źle się czuła
-Och. To coś poważnego?
-Nie tylko brzuch ją bolał
-Aa całe szczęście
-A jak tam u Justina. Nawet tam u niego ani razu nie byłam - Spuściła głowę
-Jest coraz lepiej, w ogóle wydaje mi się że ten chłopak zrobiony jest ze stali bo zaraz gdy się wybudził, przytulał mnie i ani razu nie jęknął. Ciągle podają mu leki przeciwbólowe dlatego też nie odczuwa takiego bólu.
-Jest silny, będzie dobrze - Uśmiechnęła się
-Wiem. Musi być dobrze
-Powiedz mi - Podrapała się po głowie -Co jest pomiędzy wami?
-A co ma być? - Wzruszyłam ramionami -Jesteśmy przyjaciółmi....tak mi się wydaje
-Co masz na myśli mówiąc że tak ci się wydaję? - Skrzyżowała ręce na piersi
Czułam jak na moje policzki wlewa się rumieniec, kiedy przypomniałam sobie jak mnie całował
-Nic - Bawiłam się swoimi palcami
-Nie kłam mnie - Jęknęła -Chce znać szczegóły
-Czasami tam się pocałowaliśmy - Mruknęłam
-Co?! - Pisnęła
-No - Jeszcze bardziej się zarumieniłam
-Awww - Klasnęła w dłonie -Chociaż nie bardzo za nim przepadam to widzę że będziesz z nim szczęśliwa
-Dlaczego go nie lubisz?
-Nie, że nie lubię, po prostu zranił cię i jakoś mu nie ufam - Przytaknęłam
-Rozumiem ale ja już zapomniałam, to było dawno on się zmienił
-Mam nadzieję bo jak znowu cię zrani to nie ręczę za siebie
Wybuchłyśmy śmiechem
-Wiesz Kamila - Widziałam lekki uśmiech na ustach Klaudii
-Oj przepraszam! Jeszcze ci przerwę! - Wyszczerzyłam zęby
Kiwnęła głową żebym kontynuowała
-Jak twoje maleństwo? - Spojrzałam na jej lekko okrągły brzuch
-Och - Uśmiechnęła się -Jest dobrze. Maluszek się rozwija - Puściła mi oczko -Byliśmy dwa dni temu na usg z Davidem. Jeszcze nie wiadomo czy chłopiec czy dziewczynka, ale on jest taki szczęśliwy jeju tak bardzo go kocham - Schowała twarz w dłoniach
-Awww to takie słodkie. Chcę dowiedzieć się pierwsza czy to chłopczyk czy dziewczynka - Pogroziłam jej palcem
-Zapamiętam - Wyszczerzyła się
-No dobrze. Co chciałaś mi powiedzieć?
-No bo ja z Davidem mamy zamiar zamieszkać razem
-Naprawdę?
-Tak
-To świetnie. Matko on jest taki kochany
-Ja codziennie nie wierzę że on jest mój
-Lepiej nie mogłaś trafić - Westchnęłam
-Kiedy ostatnio powiedział mi, że chce ze mną mieszkać....od tego czasu nie myślę o niczym tylko o tym jak razem siedzimy w salonie przed kominkiem, we własnym domu a przed nami po dywanie biega nasz dzidziuś - Rozmarzyła się
-Weź bo zaraz się rozpłaczę - Zakryłam twarz dłońmi
-Ja na samą myśl się wzruszam
-To cudowne
Położyła się i przymknęła oczy
-Mam też wizję jak nocą kiedy nasz maluszek będzie spał, my przed kominkiem na podłodze..
-Nie kończ! - Zatkałam uszy
-Ale to jest takie podniecające
-Klaudia! Ile razy dziennie uprawiacie seks?
-Z trzy, cztery - Mruknęła
-Szkoda mi go
-Ej! No dzięki - Uderzyła mnie w ramię
-Uzależnisz się
-Mam swoje potrzeby, a on nie narzeka
-A co on robi teraz?
-Śpi - Szepnęła
-Biedak. Klaudia proszę nie wykończ go to mój przyjaciel
-Ja też jestem twoją przyjaciółką
-No właśnie ty jesteś przyjaciółką, a on przyjacielem i chcę mieć was obydwoje
-W sumie. Postaram się trochę uspokoić hormony
Znów zaczęłyśmy się śmiać
-Dobra będę się zbierała - Wstała
-Pozdrów Patrycję
-Jasne - Pocałowała mój policzek
-Widzimy się jutro w szkole - Uściskałam ją
-Ooo w końcu się tam pojawisz? - Zaśmiała się cicho
-Muszę - Westchnęłam
-To do jutra - Otworzyła drzwi -Pozdrów Justina
-Oczywiście - Wyszczerzyłam zęby
-Allle ty go lubisz
-Nie zaprzeczę
-Paaa - Zaśmiała się
-No pa - Posyłając mi ostatni uśmiech, wyszła  
Spojrzałam na zegarek i wow już 17! Nawet nie wiem kiedy tak szybko czas zleciał. Z szerokim uśmiechem wstałam i podeszłam do szafy po jakieś fajne ciuszki. W końcu zdecydowałam na coś takiego

Cholera! Chce już do Justina.
Szybko ubrałam wybrane ciuchy i biorąc telefon zbiegłam na dół
-Kamila wróć za godzinę
-Co? Czemu? - Zmarszczyłam brwi
-Bo chłopcy przyjadą na kolację i zaraz będą dziadkowie
-Babcia z dziadkiem przyjeżdżają? - Pisnęłam
-Tak
-To za godzinę będę - Wybiegłam z domu i wskakując do samochodu szybko zapięłam pas i popędziłam do szpitala.
Nie było korków więc droga zajęła mi nie całe 10 minut.
~*~
Kiedy chciałam wejść do pokoju w którym leżał Justin, zrozumiałam że nie był sam. W środku siedział Patrick i rozmawiali o kimś
-Długo muszę udawać że ją lubie? - Zapytał Patrick
-Wiesz że sprawisz jej przykrość?
-Wiem
-Powinniście porozmawiać
-Ona nie chce mnie znać
-A dziwisz się jej?
 -Już sam nie wiem
-Wszystko jest lepsze od kłamstwa, a ja nie chce żebyś ją ranił
-Dobra...
Przestałam słuchać, za to poczułam jak jedna samotna łza spływa po moim policzku.
Dlaczego on udawał?
Co ja mu takiego zrobiłam?
Nie wymuszałam na nim przyjaźni do mnie...
Chyba tak przykro mi nigdy nie było.
Wytarłam mokry policzek i ruszyłam w stronę wyjścia.
Justin wiedział i nic mi nie powiedział.
Co ja im takiego zrobiłam, że tak mnie nienawidzą...
Wiecie co mnie dobiło?
Nie?
To ja wam kurwa powiem!
W drzwiach wpadłam na Selene!!!
Co ta suka tutaj robi?!
-Uważaj jak kurw... - Kiedy zobaczyła na kogo wpadła jej twarz zbladła i odsunęła się o kilka kroków.
Och.
Boi się mnie?
-Po co tu przyszłaś?
-Przyszłam do Justina to chyba nie zbrodnia. - Odsunęła się jeszcze bardziej
-Teraz sobie o nim przypomniałaś ? - Warknęłam
-To nie twój interes - Machnęła ręką
-Przebywanie w twoim otoczeniu może mu zaszkodzić
-Proszę? - Jej oczy się powiększyły
-Powinnaś mieć na drugie imię tokosyna, suko - Szarpnęłam drzwi i wyszłam.
Właśnie obiecałam sobie, że przestaje płakać. Od tej pory mam wyjebane, co będzie to będzie.
Jeżeli oni nie chcą mnie to ja nie będę się im narzucała.
-Kamila - Kiedy sięgałam klamki samochodu, usłyszałam głos. Głos Patricka
Odwróciłam się do niego przodem i otworzyłam drzwi
-Patrick - Mruknęłam i czekałam oparta o otwarte drzwi na to co ma zamiar mi powiedzieć
-Musimy porozmawiać
-Nie sądzę - Oho i nie wytrzymałam
Zacisnęłam usta w cienką linię.
-Proszę cię - Widziałam ból w jego oczach. Tylko dlaczego?
-Wiem wystarczająco dużo. Wiesz jak cholernie ci ufałam i kochałam cię jak brata. Jeżeli chociaż przez moment czułeś że coś jednak dla ciebie znacze, to proszę nie rań mnie bardziej - Wsiadłam do samochodu i zanim zamknęłam drzwi usłyszałam jego łamiący się głos
-Kochaj mnie i ufaj dalej - Wyszeptał
Posłałam mu ostatnie spojrzenie i zatrzaskując drzwi, odpaliłam silnik.
Przez drogę z całych sił powstrzymywałam łzy.
Boziu jestem taka słaba psychicznie.
Dojechałam do domu i wysiadłam z uśmiechem, kiedy pomyślałam o babci i dziadku.
Szybko wbiegłam do wnętrza domu i pisnęłam
-Babcia! Dziadek! - Rzuciłam się im na szyję
-Kamilka - Mocno mnie objęli
-Jak ja was dawno nie widziałam
-Boże dziecko tak wyrosłaś - Babcia złapała mnie za ramiona i okreciła
-Pannica z ciebie - Powiedział dziadek
Zaśmiałam się i znów ich przytuliłam
-Siadajcie do stołu pewnie jesteście głodni i zmęczeni po podróży - Powiedziała mama
-Tylko trochę - Babcia usiadła -Dziadek przespał prawie cały lot - Przewróciła oczami
-Czyli nic się nie zmienia - Zaśmiał się tata
-A co miałem robić? - Bronił się dziadek
I tak zaczęła się zabawna wymiana zmian pomiędzy nimi wszystkimi. Pomogłam mamie z rozstawieniem jedzenia i usiadłyśmy do stołu.
-Powiedz Kamila - Zaczęła babcia podczas nakładania kurczaka -Masz chłopaka?
-Nie mam - Zaśmiałam się bo zawsze to samo pytanie
-No nie żartuj taka ładna dziewczyna z ciebie i nie masz chłopaka ?
-Tylu kolegów ma ze huhu - Powiedział tata
-To tylko koledzy - Westchnęłam na myśl o Patricku -Miałam chłopaka ale zginął w wypadku - Wszyscy zamilkli -Nie chce o tym rozmawiać. Zmieńmy proszę temat
-Przykro mi - Złapała moją dłoń
-Jest dobrze - Uśmiechnęłam się
~*~
Reszta wieczoru minęła na rozmowie chłopcy z tatą i dziadkiem, ja z mamą, babcią i Julą. Ciągle był jakiś temat. Wieczorem przy kominku babcia z dziadkiem i rodzicami zaczęli wspominać dawne czasy, uwielbiałam o tym słuchać jednak musiałam w końcu iść spać no bo jutro do szkoły.
Kiedy umyta i w piżamie położyłam się spać telefon na szafce nocnej zaczął wibrować. Na wyświetlaczu pojawił się Justin. 
 Daj zdj tła :D
Chwilę zastanawiałam się czy odebrać, czy lepiej tego nie robić.
Postanowiłam jednak odebrać bo może coś się stało
-Halo - Powiedziałam cichym głosem
-Nie przyszłaś - Powiedział takim głosem że coś ścisnęło mnie w środku
-Ja...
-Stało się coś?
-Nie
-Więc dlaczego?
-Nie mogłam
-Kamila
-Przepraszam Justin
-Kochanie
-Chce cię przytulić
-Wystarczy żebyś o mnie śniła
-Obiecuje
-Przyjdziesz jutro?
-Tak 
-Kocham cię 
-Justin 
-Dobranoc myszko 
-Dobranoc 
Rozłączyłam się i położyłam. Uśmiech uformował sie na moich ustach, zagryzłam wargę  i pisnęłam cicho. Byłam taka szczęśliwa 
~*~
 (bez czapki).
Lekcje minęły mi dość szybko, chociaż siedziałam tam z myślami przy Justinie to mniej więcej wiedziałam o czy mówili nauczyciele i niestety albo stety, ale nie było to nic interesującego.  
Przed drzwiami do pokoju Justina wciągnęłam głęboko powietrze i weszłam 
Stanęłam w szoku. 
Nie  było go.
Cholera! Nie było go!!! 
Wszystko było na swoim miejscu, jedynie łóżko było tak jakby dopiero z niego wstał. 
Na podłodze leżała jego koszulka, więc schyliłam się po nią. Uwielbiam go w białych koszulkach. Rzuciłam torebkę na łóżko i zwinęłam miękką koszulkę w dłoniach. Nawet kilkanaście centymetrów przed twarzą czułam jego zapach, zbliżyłam ją do nosa i zaciągnęłam się jego cudownym męskim zapachem perfum. Uśmiechnęłam się ciągle trzymając ją przy twarzy. 
Odsunęłam ją dopiero wtedy gdy poczułam silne ręce wokół pasa. Zostałam delikatnie przyciągnięta do rozgrzanego torsu i do moich nozdrzy dotarł ten ukochany zapach 
-Tęskniłaś - Stwierdził. Jego głos otulił moją twarz a powietrze uderzyło w płatek ucha, przez co przeszły mnie dreszcze 
-Bardzo - Złapałam delikatnie jedną z jego dłoni na moim brzuchu i pogłaskałam jego knykcie 
-Jesteś taka cudowna - Pocałował miejsce za uchem
Przymknęłam oczy i dosłownie rozpływałam się pod jego delikatnym dotykiem. 
-Gdzie byłeś? - Mruknęłam 
Nie było mnie stać na bardziej zdecydowany ton przez to jak składał mokre pocałunki na mojej szyi 
-Brałem prysznic - Odgarnął moje włosy -Sam - Przyssał usta do mojego karku 
-Nie powinieneś chodzić - Zagryzłam wargę żeby nie wydać z siebie żadnego dźwięku 
-Nie powinienem robić wielu rzeczy - Zsunął ramiączko mojej koszulki i tam przycisnął swoje usta 
-Zauważyłam - Jęknęłam cicho gdy zaczął wsuwać dłonie pod moją koszulkę i głaskał mój brzuch 
-Jesteś piękna
Odwróciłam się w jego ramionach i zatrzymałam wzrok na jego nagiej klatce piersiowej, pokrytej sińcami. Delikatnie opuszkami palców dotknęłam jego piersi, nie robił nic po prostu trzymał dłonie pod moją koszulką na plecach. 
Przejechałam palcami w dół po jego twardych mięśniach i przybliżyłam twarz do jego mostka. 
Delikatnie całowałam każdy siny ślad a dłonie położyłam na jego ramionach. 
Uniósł mój podbródek i spojrzał w moje oczy 
-Tak bardzo cie kocham - Szepnął 
Uśmiechnęłam się delikatnie i spojrzałam na jego kuszące usta.
Zachrypnięty śmiech wydobył się z nich, po czym złączył nasze usta


 Jego dłonie błądziły po całych moich plecach, a ja swoje zarzuciłam na jego kark. 
Powoli zjeżdżałam niżej aż dotarłam do jego pośladków, pokrytych jedynie luźnymi bokserkami. Zacisnęłam palce na jego tyłku wbijając w jego pośladki paznokcie. 
Zaśmiał się i wykorzystując sytuację zaczerpnęliśmy powietrza. 
Mieliśmy znów to powtórzyć ale ktoś zapukał do drzwi.
Odsunęłam się od Justina z rumieńcami na policzkach i usiadłam na jego łóżku 
-Proszę - Powiedział 
Do środka weszli David, Chris, Ryan, Patrick, Klaudia, Patrycja i Paula 
Spuściłam głowę widząc Patricka, dziwnie poczułam się niepotrzebna tutaj 
-To ja pójdę - Wstałam 
-Dlaczego? - Justin złapał mój nadgarstek i zmarszczył brwi 
-Pewnie chcecie porozmawiać - Spuściłam głowę i wzruszyłam ramionami 
-A od kiedy z nami nie rozmawiasz? Jesteśmy przyjaciółmi zawsze rozmawialiśmy razem - Powiedział Ryan 
-No właśnie - Justin podniósł mój podbródek 
-Czuję się niepotrzebna - Westchnęłam 
-Co ty mówisz? - Przytulił mnie 
-Dobra dość tego wszystkiego jutro o 17.00 macie wszyscy być w tym ogródku szpitalnym i nie ma odwrotu. Rozumiecie?! - Powiedział wkurzony Ryan 
-Okej 
-------------------------------------------------------------------------------------------------
 Przepraszam że tak długo mnie nie było :(
Przepraszam za błędy
Jak myślicie co wydarzy się w tym szpitalnym ogródku? 
 Pokażcie ile was jest <3 
KOMENTUJCIE!!!
(odpowiadam chętnie na wszystkie pytania)

Mój ask:http://ask.fm/biebsie94
TT: https://twitter.com/Ania86972230
Drugi blog: http://you-can-make-me-fall-in-love.blogspot.com/

sobota, 11 października 2014

Rozdział 42

Ja... - Nie skończyłam bo drzwi od sali się otworzyły
-Przepraszam czy mogłabym prosić panią o wyjście? - Zapytała młoda pielęgniarka
-Dlaczego? - Zapytał Justin
-Bo chcę panu zmienić kroplówkę - Nie odrywała od niego wzroku
-A w czym ona przeszkadza? - Zmarszczył czoło
-Spokojnie Justin nie ma problemu wyjdę - Wstałam
-Nie chcę żebyś szła - Nie puszczał mojej dłoni -Chcę żeby ona tu została - Zwrócił się do pielęgniarki
-Ech - Prawie przewróciła oczami
O co jej chodzi?....
Justin puścił moją dłoń a ja odsunęłam się do tyłu i przyglądałam jak ta cała pielęgniarka wzrokiem pożera Justina, zamiast zmieniać kroplówkę prawie ośliniła się na widok jego gołej klaty.
-Długo jest pani pielęgniarką? - Zapytałam po chwili
-Od trzech lat a co? - Burknęła
Lekko odchyliłam głowę przez jej niechęć do mnie. Justin zmarszczył brwi i spojrzał na nią
-Jakaś pani powolna - Mruknęłam
Cichy chichot uciekł z ust Justina a ona zła opuściła salę
-Wredota - Skomentował i się położył
Drzwi się otworzyły a do środka wpadli chłopcy i dziewczyny
-Justin stary jak dobrze że jestes wśród nas - Chris rzucił sie w stone Justina
~*~
Tak minęła reszta dnia co sprawiło że pod koniec Justin był wykończony i przez to, że leki przestały działać zaczął czuć ból. Widziałam jak próbował nie pokazywać nam tego jak bardzo go boli, ale ja widziałam.
Przed chwilą z sali Justina wyszedł lekarz i zostaliśmy we dwoje
-Odpocznij - Pogłaskałam jego lekko spocone czółko
-Czym jestem tak bardo zmęczony? - Zapytał otwierając oczy i patrząc na mnie
-To przez wypadek, musisz teraz dużo odpoczywać - Złapałam jego dłoń i kciukiem pocierałam jej wierzch
-A co z tamtym kolesiem?
-Ma tylko złamaną rękę i nogę
-Nigdy nic takiego mi się nie przydarzyło
-Nikt tego nie przewidział
-Wiem
-Nie myśl już o tym. Spróbuj zasnąć - Pocałowałam jego skroń
-Ty też powinnaś wrócić do domu i się przespać  - Pogłaskał mój policzek
-I mam cię zostawić z tą napaloną pielęgniarką? - Powiedziałam dopiero po chwili zdając sobie z tego sprawę -Matko - Sapnęłam -Nie powiedziałam tego
-Powiedziałaś - Szczerzył zęby
Schowałam twarz w dłoniach czując jak się rumienię.
-Gdybyś wiedziała że ona siedziała przy mnie całą noc.... Byłabyś zazdrosna? - Pomimo tego że w pomieszczeniu było dosłownie ciemno i paliła się tylko mała lampka, widziałam błysk w oku Justina.
-Może - Wzruszyłam ramionami i zaczęłam się bawić moimi palcami
Złapał za moją bluzę i przyciągnął mnie do siebie.
Nie pewnie podniosłam na niego wzrok, a on się do mnie przybliżył
Popatrzyłam najpierw na jego usta, później w oczy.
Pozostawał w tej samej pozycji, nie wytrzymałam i obejmując jego twarz dłońmi, przybliżyłam się i złączyłam nasze usta

 Czułam jak uśmiecha się delikatnie.
Jego usta były takie mięciutkie, dosłownie jak dwie poduszeczki. Jego dotyk sprawiał że czułam się jak w niebie. Głaskał moje plecy i przyciskał mnie coraz bliżej do siebie
-Będzie cię bolało - Szepnęłam i delikatnie pogłaskałam jego pierś
-Przeżyję - Znów mnie do siebie przyciągną
-Kocham sposób w jaki mnie dotykasz - Powiedziałam nieśmiało
-Chciałbym to robić bez przerwy - Potarł kciukiem moją dolną wargę
-Co gdybym ci na to pozwoliła - Spuściłam głowę tak, że oparłam czoło o jego usta
-Nigdy nie zmarnowałbym tej szansy - Wyszeptał -Na kochanie ciebie - Dokończył
Nie  byłam jeszcze gotowa na to żeby pokochać go. Czułam coś do niego, ale nie wiem czy to miłość, nie wiem czy go kocham
-Nie oczekuję jeszcze odpowiedzi
-Nie jestem jeszcze gotowa
-Rozumiem
-Jednak dalej trzymam się wersji, że musisz iść spać i nie mam zamiaru cię zostawiać
Spoważniałam a po chwili zaczęliśmy się śmiać
-Dobranoc - Powiedział
Złapałam jego kark

-Dobranoc - Wymruczałam i cicho się śmiejąc ułożyłam głowę na materacu obok niego
-Śpij dobrze słonko - Głaskał moje włosy -I śnij o mnie
-Od kilku dni, nie śni mi się nic innego - Zachichotałam i przytuliłam się do jego dłoni
-Ja też...
~*~
-No Justin !
-Kamila!
-Siadaj!
-Nie!
-Sama się zaraz tu posadzę!
-Powodzenia!
-Dupek!
-Piczka!
Czekaj, czekaj...
-Co ty właśnie powiedziałeś?
-Nic - Zrobił się cały czerwony od powstrzymywanego śmiechu i spuścił głowę lekko się trzęsąc przez śmiech.
-Udam że tego nie słyszałam, a ty grzecznie tu usiądziesz - Wymusiłam uśmiech
-Nie kochanie, nie zrobię tego bo będę wyglądał jak baba w sukience - Powiedział poważnie
-Możesz założyć spodenki
-Mogę?! - Ożywił się
-Tak - Mruknęłam
-Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej? - Zmarszczył czoło
-Bo słodko wyglądasz w tej koszuli - Wydęłam usta
-Raczej mój goły tyłek - Puścił mi oczko
-Też - Zaśmialiśmy się
-A mam jakieś spodenki? - Popatrzył na mnie
Otworzyłam małą szafeczkę i zauważyłam szare materiałowe spodenki do kolan.
-Mam - Uśmiechnęłam się i podeszłam do jego łóżka
-Sam nie dam rady - Mruknął
-Ooookej...? - Jeju mam mu je założyć kiedy on jest nagi?
Wsunęłam ręce ze spodenkami pod kołdrę i zaczęłam mu je wsuwać.
-Podnieś trochę dupę do góry - Wytkałam mu język 
Naciągnęłam mu spodenki i się odsunęłam
-Kamila - Mruknął
-Co? - Odwróciłam się znów na niego patrząc -Tylko mi nie mów że nie idziesz bo siłą zaciągnę i ....
-Nie o to chodzi - Przerwał mi
-A o co? - Zmarszczyłam brwi
-Nie schowałaś mi wszystkiego - Szepnął
-Co? - Nie miałam pojęcia o co mu chodzi
-No - Kiwnął głową na dół
-Nie rozumiem Justin - Westchnęłam
-Spodenki - Przymknął oczy
-Och - Czułam jak się czerwienię
Podeszłam do niego i znowu wsunęłam dłonie pod kołdrę.
~*~
Wyszłam z nim do szpitalnego ogrodu, nie mógł jeszcze chodzić i się przemęczać dlatego prowadziłam go na wózku inwalidzkim. Chciał wyjść na dwór, ale chciał o własnych siłach, a nie wolno mu było. Chyba z pół godziny namawiałam go na ten wózek aż w końcu niechętnie ale zgodził się.
-Jak miło - Mruknął odchylając głowę kiedy zatrzymałam się pod jednym z drzew  -Dzięki że mnie tu zabrałaś
-Oj nie ma sprawy - Usiadłam na ławeczce
Zobaczyłam jak w naszą stronę zbliżają się chłopcy
-Siema - Przywitali się z Justinem i ze mną
-Jak tam stary? - Zapytał Chris
-Bardzo dobrze - Wyszczerzył zęby
-Jakbym miał taką opiekunkę to też bym się czuł dobrze dwa dni po wypadku - Powiedział Patrick
-Ale nie masz - Warknął Justin i zgromił go wzrokiem
-Może mam
-Co? - Krzyknęli wszyscy
-Powiedz proszę, że to Paulina - Spojrzałam na niego
-Możliwe - Wzruszył ramionami
-Ty dupku i nie zamierzałeś nic powiedzieć? - Uderzyłam go w ramię
-No bo przecież nic pomiędzy nami nie ma, żartowałem tylko - Zaśmiał sie
-Ale chciałbyś - Puściłam mu oczko 

-Za dużo myślisz - Ukuł palcem moje żebra
-Byłbyś z nią szczęśliwy - Oparłam głowę na jego ramieniu
-Ale ona ze mną nie
-Dlaczego tak mówisz?
-Bo taka jest prawda
Wyprostowałam głowę i coś mnie ruszyło. Czemu oni są tacy głupi? Tak wrogo nastawieni do życia? Są młodzi ale to nie będzie trwać wiecznie. Nie potrafią dopuścić do siebie czegoś poważnego, a przecież co za sens ma życie w samotności? Do nikogo się nie odezwiesz, nie przytulisz, a komu się zwierzysz albo wypłaczesz? Kto cię pocieszy? Nikt! Bo inni będą mieli rodziny i czasu dla ciebie nie będzie tyle co w młodości kiedy to wszyscy żyli bez zobowiązań.
-Nie! Wcale nie i masz tak o sobie nie myśleć! Jesteś świetnym chłopakiem jak każdy z was - Powiedziałam dość donośnym głosem
-Kamila....
-Co Kamila?! Stwierdzam fakt, dlaczego macie tak niską samoocenę? - Spuściłam głowę
-My nigdy nie próbowaliśmy stałych związków - Ryan wzruszył ramionami
-David spróbował i Chris też. Jesteście już dorośli David ma dziecko w drodze - Widziałam jak David się lekko uśmiecha -Chris jest szaleńczo zakochany, a wy nikogo do siebie nie dopuszczacie - Poczułam dłoń na kolanie -Chce żebyście byli szczęśliwi - Spuściłam głowę
-A ty? - Zapytał Patrick
-Co ja? - Zmarszczyłam czoło
-Dlaczego ty nie potrafisz być szczęśliwa?
-Potrafię!
-Jasne...
-Co ty sugerujesz?
-To że też ciągle jesteś sama.
-Może nie pamiętasz ale nie tak dawno temu umarł chłopak którego kochałam i wybacz że nie potrafię zakochać się od razu w pierwszym lepszym.
-Skoro to był pierwszy chłopak którego tak naprawdę kochałaś - Zrobił cudzysłów w powietrzu -To skąd wiesz że to było prawdziwe? Hm? Może to tylko szczeniackie zauroczenie!
-To się czuje! Ty nigdy nikogo nie kochałeś więc nie masz o tym bladego pojęcia!
-Może nie chce być tym pieprzonym romantykiem jakim był ten twój chłoptaś?!
-A może jesteś skończonym idiotom?
-A ty jesteś s.... - Zamilkł zanim zdążył dokończyć
Czułam jak pod moimi powiekami zbierają się łzy. Zaskoczyłam z ławki i stanęłam naprzeciw niego
-No dokończ. - Syknęłam -Na to też nie masz odwagi? Suką? Może, ale ja przynajmniej mam coś takiego jak uczucia.
Spuścił głowę a po moim policzku zleciła łza
-I nigdy nie mów o Tommy'm w ten sposób - Warknęłam i się odwróciłam.
Szybkim krokiem wyszłam ze szpitalnego ogrodu i odnajdując samochód wsiadłam do niego. Kiedy wsadziłam kluczyk do stacyjki, oparłam głowę na kierownicy i rozpłakałam się.
Co się właśnie stało?
Pokłóciłam się z Patrickiem. Dlaczego?
Wytarłam oczy i szybko uruchomiłam silnik. Wyjechałam z parkingu i pognałam na koniec miasta. 
Wiedziałam gdzie chcę jechać dlatego nie zastanawiałam się nad tym czy ktoś postanowi mnie szukać, czy nie i tak pojechałam. 
~*~
Ukucnęłam przy grobie i zapaliłam znicz. 
-Hej - Mruknęłam i usiadłam na ławeczce 
-Chce żebyś wrócił, gdybym tylko mogła cofnąć czas.... - Czułam jak łzy zaczynają mi spływać po policzku  -Nigdy nie pozwoliłabym na to żebyś odszedł - Schowałam twarz w dłoniach. -Wczoraj....całowałam się z Justinem. Nie wiem co do niego czuję. Nie wiem już nic - Dalej płakałam, a łzą nie było końca -Czasami się zastanawiam czy widzisz to co robię... Jeju pewnie podglądasz mnie w łazience - Cicho się zaśmiałam i przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej -Zawsze wchodziłeś do łazienki kiedy ja tam byłam, ja celowo nie zamykałam drzwi, a ty dobrze o tym wiedziałeś - Uśmiechnęłam się na wspomnienie 
*Wspomnienie
~ Kilka godzin przed wyjazdem z ich wspólnych wakacji....
Siedziałam w wannie i cieszyłam się tymi kilkoma ostatnimi godzinami tutaj. 
Moje powieki były przymknięte wodę miałam chłodną, ale tak było idealnie. 
Siedziałam tyłem do drzwi i zastanawiałam się co robi Tommy.
Z pokoju słychać było głośną muzykę, a ja wyobrażałam sobie jak on kręci tam tym swoim seksownym tyłeczkiem. 
Nagle poczułam na ramionach dłonie. Nie musiałam otwierać oczu żeby wiedzieć, że należą do niego. Trochę jednak krępowała mnie sytuacja, że w wanie nie mam piany i on widzi mnie całkowicie nagą, ale w ostatnim czasie i tak widział mnie już zbyt wiele razy bez ubrań. 
Jego usta dotknęły mojego ramienia, a ja odchyliłam głowę w bok. 
-Co tu robisz Tommy? 
-Patrzę na ósmy cud świata - No tak on i jego teksty 
-Nie przesadzaj - Zaśmiałam się 
-Nigdy nie przesadzam - Nachylił się tak, że całował mój dekolt -Bierzesz kąpiel i mnie nie zawołałaś?  Nie ładnie - Oderwał swoje usta od mojego ciała i wstał 
-Co robisz? - Zapytałam kiedy stał naprzeciwko mnie i przyglądał się z góry mojemu ciału 
-Czy też uważasz że należy mi się coś za to? - Mrugnął do mnie
-Za co? 
-Za nie poinformowanie mnie o wspólnej kapieli
-Od kiedy to wspólna kąpiel? 
Nim zdążyłam w jakikolwiek sposób zareagować, ściągnął bokserki i stał przede mną całkowicie nagi. Moje usta rozchyliły się na widok przede mną 
-Od teraz - Wszedł do wanny i z uśmiechem zajął miejsce naprzeciwko mnie -Zamknij usta kochanie bo kusisz - Złapał za moje kostki i przyciągnął mnie tak, że siedziałam na nim okrakiem. 
Całował mnie pomiędzy piersiami i schodził coraz niżej......
*Koniec wspomnienia
-Tak bardzo brakuje mi ciebie - Szepnęłam 
-Chyba powinnam jechać i przeprosić Justina za to że tak uciekłam, mam nadzieję że ktoś go odprowadził do szpitala 
Wstałam i podeszłam do płyty nagrobka na której było zdjęcie mojego, uśmiechniętego Tommy'ego 
-Zawsze będziesz w moim sercu - Uśmiechnęłam się 
Po tych słowach odeszłam do mojego samochodu i postanowiłam jechać na chwile do domu. 
Nie chciałam spotkać dzisiaj już żadnego z chłopaków oprócz Justina. Może to wszystko moja wina? Nie powinnam się wtrącać. Teraz juz nie będę.
Coś mi się wydaję, że nic już nie będzie takie same.....
~*~
O 21 byłam pod szpitalem. Czemu tak długo? Bo postanowiłam się umyć, coś zjeść i trochę się przespałam. Teraz czułam się jak nowo narodzona. Ubrana w to
  
Weszłam po cichu do pokoju Justina. Siedział na łóżku i patrzył na mnie, światło lampki nocnej oświetlało jego twarz.
-Przepraszam Justin - Szepnęłam spuszczając głowę 
Nic się nie odezwał i właśnie to było najgorsze. Chciałam żeby chociaż zaczął na mnie krzyczeć, wszystko oprócz tej głuchej ciszy. Opadłam na krzesło obok drzwi i schowałam twarz w dłoniach 
-Za co? - Odezwał się w końcu
-Za wszystko - Szepnęłam nie podnosząc głowy 
-Chodź tutaj - Krzyknął szeptem 
Nie pewnie wstałam i podeszłam do jego łóżka 
-Kładź się obok mnie 
-Nie..Ju...
-Nie dyskutuj - Warknął więc lekko przestraszona wykonałam jego polecenie. Buty zostawiłam na podłodze, a na krześle marynarkę
-Nigdy więcej, nie przepraszaj mnie za coś czego nie zrobiłaś, a nie zrobiłaś nic. Więc za co mnie przepraszasz? - Patrzył na mnie z wyczekiwaniem 
-Zostawiłam cię dzisiaj, a miało być tak fajnie.... - Bawiłam się pierścionkiem na moim palcu 
-Wszystko przez tych zdesperowanych kretynów - Mruknął a ja cicho zachichotałam -Jedyna osoba która może za to oberwać, to Patrick 
-Nie chcę o nim rozmawiać 
-Dobrze - Uśmiechnął się i odgarnął kosmyk moich włosów za ucho 
-Czy ty chłopcze nie czujesz żadnego bólu? - Zapytałam bo zwisał nade mną jak gdyby nigdy nic 
-Tyle prochów przeciwbólowych mi dali że nie czuje dosłownie nic - Zaśmiał się 
-A spałeś coś? 
-Nie? - Uśmiechnął się słodko 
-No to na co przepraszam bardzo czekasz? - Zapytałam z ironią w głosie 
-Czekałem na ciebie, teraz czekam aż ściągniesz te świecidełka i położysz się ze mną
-Ja nie mogę tu spać
-Możesz
-Będziemy mieli przechlapane Bieber 
-Trudno - Wzruszył ramionami 
-Dobra - Mruknęłam i siadając zaczęłam ściągać kolczyki, naszyjnik i pierścionek. Wrzuciłam to do torebki a torebkę do szafeczki obok łóżka. 
Odwróciłam się w stronę Justina miał delikatny uśmiech na ustach
-Co? - Zapytałam 
-Nic - Uśmiechnął się  złapał moją twarz w dłonie i dał mi buziaka, którego.....odwzajemniłam

-Mogę się przyzwyczaić? - Zapytał gładząc delikatnie moje policzki
-A ja mogę? 
........
-------------------------------------------------------------------
TAK BARDZO PRZEPRASZAM!!!!!!
Wiem zwaliłam na całej linii, ale ja już nie wyrabiam teraz tyle szkoły, ze masakra :( 
Przepraszam że tak długo nie dodawałam 
Mam nadzieję że nie odeszliście 
KOMENTUJCIE!!!
(odpowiadam chętnie na wszystkie pytania)

Mój ask:http://ask.fm/biebsie94
TT: https://twitter.com/Ania86972230
Drugi blog: http://you-can-make-me-fall-in-love.blogspot.com/

sobota, 6 września 2014

Rozdział 41

Chciałam na początku podziękować Kubusiowi za to że pomógł i dzięki Niemu pojawił się rozdział!!!
Kwestia ''oczami Justina'' była pisana tak jakby z Nim :D
Dziękuje! <3  
---------------------------------------------------------------
Siedziałam na krześle szpitalnym totalnie odłączona od życia. Głowę miałam opartą o ścianę i gapiłam się w przezroczyste drzwi, które prowadziły na OIOM. Nie wiem ile tu siedzę, nie mam siły nawet sprawdzić godziny.
Nie mam pojęcia co dzieje się wokół mnie, czy chłopcy którzy mnie tutaj przywieźli, są tu i czekają tak jak ja, czy pojechali martwić się w domu.
Bez przerwy w mojej głowie był tylko Justin. Nie mam zamiaru stracić go po raz kolejny.
Przez te kilka godzin, które tu siedzę zdałam sobie sprawę z tego, że nie chce spędzać kolejnych dni bez niego. Nie potrafię spędzić kolejnych dni bez niego.
Dosłownie uzależniłam się od jego osoby.
Nie mogę tak...
I tak nagle zaniosłam się płaczem, kuląc się na krzesełku.
Czułam jak ktoś owija ramiona wokół mojej tali.
Trzęsłam się cała, nie mogłam tego dłużej w sobie trzymać.
-Spokojnie skarbie - Patrick
-Boję się - Wyszeptałam łkając
-Wszystko będzie dobrze - Głaskał moje włosy
-Ile już tutaj jesteśmy? - Wytarłam wierzchem dłoni policzki.
-Około czterech godzin - Szepnął
Zakryłam twarz dłońmi i pokręciłam z niedowierzaniem głową.
-Dlaczego jeszcze nic nie wiadomo? - Wtuliłam się w niego
-Będzie dobrze
Siedzieliśmy przytuleni jeszcze chyba z godzinę, może krócej.
Na korytarzu za przezroczystymi drzwiami, wyłonił się lekarz.
Wszyscy zerwaliśmy się z siedzeń i podeszliśmy do niego.
-Co z moim synem doktorze? -  Zapytała Pattie.
-Pani Pattie Malette? - Spojrzał w kartę
-Tak - Otarła policzki -Co z moim synem? - Powtórzyła
-Jest w śpiączce farmakologicznej - Czułam jak robi mi się słabo
-A..a..ale d..dlaczego? - Zasłoniła dłonią usta
-Niech pani posłucha - Wsadził kartę pod pache i ściągnął z nosa okulary -Proszę usiąść - Wskazał na sofe za nią.
Wykonała jego polecenie i czekała jak chyba każdy z nas.
-Pani syn miał dużo szczęścia, ja nie żartuje, gdyby nie kask który miał na głowie - Zamilkł na chwilę -To skończyłoby się dla niego tragicznie
Złapałam głęboko powietrza
-Miał wybity bark przez co musiał przejść operacje.
-Nie mogliście go nastawić bez operacji? - Zapytała
-To było zbyt poważne i nie chcieliśmy ryzykować na inne utrudnienia. - Przycisnęłam głowe mocniej do klatki Patricka. -Ma złamaną rękę w dwóch miejscach. Przez dość mocne uderzenie, miał lekki wstrząs mózgu. Jego ciało jest mocno poobijane, ale nie doznał żadnych obrażeń wewnętrznych. Żeby jego ciało się zregenerowało musieliśmy go uśpić, to pomoże mu i nie będzie go tak bolało.
-Czy...czy ja mogę do niego wejść? - Zapytała
-Tak oczywiście tylko proszę wchodzić pojedynczo. Rozmawiajcie z nim, to będzie bardziej pomagało mu się zregenerować.
-Rozumiem
I poszła. Patrick usiadł na jej poprzednim miejscu a ja obok niego.
-A co się stało z tamtym chłopakiem? - Zapytałam po chwili
-Nie wiem - Odparł
Nie wiem już czy to była wina tego chłopaka czy nie jego. Wiem tyle, że nie chce więcej takich sytuacji w moim życiu i życiu moich najbliższych.
Teraz zwróciłam uwagę na to, kto tutaj był. Wszyscy. Toby, Chris, Patrycja, David, Klaudia, Ryan i nawet Jack.
Usłyszałam kroki więc zwróciłam głowę w stronę drzwi. Przeszedł przez nie chłopak, wokół głowy miał owinięty bandaż, rękę w gipsie, a w dłoniach trzymał kule.
Kto puścił go tutaj takiego połamanego? I co mu się stało?
Wsadziłam głowę w brzuch Patricka tak jak poprzednio i myślałam o Justinie.
-J..ja nie ch...chciałem - Podniosłam głowę i zobaczyłam zakłopotanego chłopaka.
 Zesztywniałam....
JUSTIN
Wszedłem do sypialni, a na łóżku leżało moje słoneczko. Położyłem się obon niej i owijając ramiona wokół jej tali przyciągnąłem ją do siebie i mocno przytulając pocałowałem jej policzek. Złapałem ją jeszcze mocniej i wciągnąłem na mnie. Uśmiechnęła się jak zwykle z tym pięknym rumieńcem na policzkach.
Głaskałem jej śliczne włoski tym samym podziwiając jej piękną buźkę. Zmarszczyła tak słodko nosek aż nie mogłem się powstrzymać i pstryknąłem ją w niego, na co zachichotała.
-Moja śliczna misia - Jeździłem palcami po jej policzku
Z uśmiechem na ustach sturlała się ze mnie więc położyłem się za nią i przytuliłem do siebie, odgarnąłem jej włoski na bok i pocałowałem jej szyjkę
-Kocham Cię - Szeptałem do niej
Odwróciła się w moją stronę z uśmiechem który tak bardzo kochałem. Złożyłem na jej ustach pocałunek. Przymknęła oczka więc kontynuowałem całując jej szyjkę.
Jej rączki owinęły się wokół mojego pasa więc wtuliłem głowę w zgięcie jej szyi. Zamknąłem oczy wdychając jej śliczny zapach...
Słyszałem jak przez pewien czas szeptała do mojego ucha to jak bardzo jestem dla niej ważny. Od pewnego czasu zauważyłem w jej zachowaniu coś dziwnego. Jest jakby smutna, a ja nie mam pojęcia dlaczego. Podniosła głowę i przez chwile patrzyła w moje oczy, schyliła się i pocałowała mnie. Taki krótki gest, a tak wiele znaczy. Kocham tą dziewczynę bez dwóch zdań. Moja malutka księżniczka. Jej głowa ułożyła się na mojej klatce.
Objąłem ją ramionami...bardzo szczelnie. Uśmiechnąłem się szeroko ponieważ wiedziałem że teraz mi nie ucieknie.
~*~
Obudziłem się chyba po godzinie a jej nie było obok mnie. Zszedłem więc na dół gdzie zastałem ją w kuchni przy kolacji
-Smacznego misiu - Stanąłem za nią i pocałowałem jej szyjkę
Odchyliła głowę do tyłu z lekkim uśmiechem i łapiąc mnie za kark, przyciągnęła do pocałunku. Wykorzystałem jej nieuwagę i zabrałem jej z talerza jedzonko.
-Ej - Uderzyła mnie małą piąstką w klatkę piersiową
-Dziękuję - Uśmiechnąłem się szeroko
-Foch - Złożyła rączki na piersi
-Też cię kocham - Pocałowałem jej czółko
-Buziak w usta, albo nie wybaczę - Zrobiła dzióbek
Złapałem jej twarz w dłonie i mocno ją pocałowałem
-Przepraszam - Szepnąłem z uśmiechem i znów zabrałem jej z talerza
Tym razem zerwałem się biegiem na górę i wszedłem do szafy, co nie było dobrym pomysłem ponieważ od razu mnie zauważyła
-Haha w szafie? Poważnie? Kochanie mogłeś wybrać lepiej - Wybuchnęła śmiechem
-Jak mnie zauważyłaś? - Zaśmiałem się wychodząc i przytulając ją
-Magia - Wskoczyła mi na ręce i przytuliła mocno
-Jesteś taka leciutka - Szepnąłem w jej włosy
Zszedłem z nią na dół i położyłem ją na kanapie. Zająłem miejsce obok, a głowę ułożyłem na jej nogach 
-Tak bardzo cię kocham - Szepnęła całując moje czoło
-Ja ciebie też - Jeździłem palcami po jej udach
-Obejrzymy film? - Wsadziła dłoń pod moją koszulkę, głaszcząc mój brzuch
-Jasne, ale jaki? - Czułem jak robi mi się zimno
-Zaraz coś znajdę - Wzięła koc i przykryła mnie, całując mój policzek
-Kochana jesteś - Szepnąłem wtulając się w nią
Włączyła film i wróciła do poprzedniej pozycji.
ONA
Oparła głowę o jego ramię i wpatrywała się w niego. Leżał wpatrując się w ekran, totalnie nie miał pojęcia jak bardzo boli ją to wszystko.
Po chwili odwrócił się w jej stronę i przyciągnął do siebie cmokając jej usta. Schowała twarz w zgięciu jego szyi
-Co jest? Widzę, że nie jesteś tak wesoła jak zawsze - Pocałował czubek jej główki
Nie odpowiedziała tyko wzruszyła ramionami i wymusiła lekki uśmiech
-Misiek, co jest? - Usiadł ciągle się jej przyglądając
-Nic skarbie - Położyła się wtulając w poduszkę
-Widzę, że coś się dzieję. Mów - Nalegał głaszcząc i tuląc ją
Odwróciła się na plecy i pogłaskała jego policzek
-Nic się nie dzieję
-Misiu proszę - Jęknął zrezygnowany
Złapała jego dłonie i pociągnęła go tak, że upadł na nią. Owinęła ramiona wokół niego i wtuliła się w niego
-Co się dzieję? - Nalegał  -Błagam powiedz mi
-Kocham cię przecież wiesz - Szepnęła w jego ucho
-A co w tym złego? - Spojrzał na nią z uniesionymi brwiami
-Nic złego - Wytłumaczyła szybko -Chcę tylko żebyś wiedział - Spuściła wzrok
-Jesteś smutna z tego powodu? - Uniósł się na łokciach i spojrzał w jej oczy
-Kocham cię bardzo, ale wiem że sprawia ci ból bycie ze mną... - Bawiła się palcami dalej nie patrząc w jego oczy
-Puknij się w czółko skarbie - Przytulił ją mocno
-Znam cię...przecież - Wyszeptała w jego ramię czując jak obraz się jej rozmazuję
-Widocznie, nie tak dobrze - Pocałował ją
-Bo myślę że tęsknisz za swoją byłą i wolałbyś żeby to ona była na moim miejscu - Jedna samotna łza spłynęła po jej policzku
-Nigdy przez głowę mi nie przeszło, że mogłaby cię zastąpić. To ty jesteś najważniejsza - Otarł jej łezki
-Naprawdę? - Podniosła na niego swój wzrok
-Tak - Przybliżył się do niej i złączył ich usta
-Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła - Westchnęła
-Żyłabyś - Uśmiechał się
-Obiecać bym ci tego nie mogła....
-Nie znałabyś mnie - Przyciągnął ją jeszcze bliżej
-Myślę o tym....gdybyś mnie zostawił - Owinęła ręce wokół jego pasa
-Ale nie zostawię - Cmoknął jej usta
-Udowodnij - Rzuciła mu wyzwanie 
-Ale jak? - Zapytał
-Pokaż - Wyjaśniła delikatnie się uśmiechając
Wyciągnął z kieszeni portfel i wręczył jej kartę
-Idź na zakupy czy coś - Powiedział
-Pieniądze? - Zapytała nie dowierzając
Kiwnęła głową i bez słowa wyminęła go podchodząc do drzwi.
-Nie szukaj mnie - Po tych słowach wybiegła z domu
Biegła przed siebie nie patrząc gdzie dokładnie. Nie chciała wracać do domu, nie chciała już nic. Czuła wibracje w kieszeni, wiedział że to on i nie miała najmniejszego zamiaru sprawdzać co chciał. Wiedziała że już nigdy nie będzie tak jak wcześniej
Stała na moście kiedy jej telefon znów wibrował, wzięła go do ręki i ostatni raz spojrzała na ekran gdzie widniała tapeta ich razem...szczęśliwych. Rzuciła telefon do wody i ocierając policzki ruszyła dalej. Nie miała pojęcia gdzie się znajduję tym bardziej że na dworze było już ciemno a ona najprawdopodobniej była po drugiej stronie miasta.
Usłyszała za sobą kroki, lekko przestraszona odwróciła się i to był on.
-Misiu piszę do ciebie, a ty nie odpisujesz. Co się dzieję? Wracaj ze mną do domu
-Nie chce wracać. Zostaw mnie - Próbowała mu się wyrwać
-Kochanie proszę, chodź ze mną - Złapał jej dłoń
-Nie - Pokręciła głową
-Skarbię proszę. W domu czeka na ciebie niespodzianka. Obiecuje, że jak ci się nie spodoba to cię puszczę - Przytulił ją do siebię
-Zaproponowałeś mi wcześniej pieniądze - Prychnęła -Nie chcę twoich pieniędzy, nie chcę twojej litości, a tym bardziej nie chce na tobie wymuszać miłości do mnie - Rozpłakała się
-Nie płacz proszę cię i chodź ze mną, a miłość do ciebie nie jest wymuszona. Jest prawdziwa. Kocham Cię! - Przytulił ją
-Wiesz jak wrócić? - Zapytała cicho
-Tak. Chodź - Złapał jej dłoń i przyciągając mocno ją przytulił, ruszając w stronę domu. -Przepraszam za te pieniądze. - Spuścił głowę
Nie odezwała się, po prostu ruszyła za nim
Doszli do domu, zatrzymał się przed drzwiami i stanął przed nią
-Kocham cię i nigdy się to nie zmieni. Wejdź do domu - Odgarnął kosmyk włosów z jej czoła i pocałował to miejsce
Weszła do domu, a jej oczom ukazała się ścieżka z płatków róż która ciągnęła się od drzwi aż do kuchni. Weszła do wyznaczonego miejsca a na stole również z płatków róż, zrobiony był napis KOCHAM CIĘ! W kieliszkach było wino, a w powietrzu unosił się zapach jej ulubionego dania...spaghetti
-Sam to zrobiłeś? - Zapytała z niedowierzaniem
-Tak a pieniądze były pretekstem żebyś wyszła. Przepraszam - Spuścił wzrok na swoje buty
-Dziękuję. Ja tez cię kocham - Stanęła na palcach i unosząc delikatnie jego podbródek, pocałowała jego usta
Siadaj i jedz misiu - Odsunął jej krzesełko
-Dziękuję - Posłusznie zajęła miejsce i zajęła się jedzeniem
-Smacznego skarbie - Usiadł naprzeciw niej i przyglądał się jej -Smakuję? - Zapytał
-Bardzo - Mruknęła nieśmiało
Kiedy zjedli, wyprzedził ją i zabierając talerze, wstawił je do zlewu i zaczął myć
-Tak bardzo dziękuję - Przytuliła się do niego od tyłu
-Nie dziękuj. Wszystko dla ciebie skarbie - Złapał jej twarz w dłonie i uśmiechnął się całując ją delikatnie
-I tak dziękuję - Uśmiechnęła się
-Kocham cię - Przytulił ją
Ja ciebie też - Odwzajemniła
Złapał ją w tali i uniósł ją tak, że owinęła nogi wokół jego pasa. Zarzuciła mu ręce na karki i bawiła się końcówkami jego włosów. Z uśmiechem złączyła ich usta, które zaczęły poruszać się w równym, niezbyt szybkim tempie. Mruknęła z przyjemności
Po chwili musieli się od siebie oderwać żeby zaczerpnąć powietrza
-Co będziemy robić? - Zapytała z lekkim uśmiechem patrząc mu w oczy
-A na co misiu ma ochotę? - Uśmiechną się kiedy mierzwiła jego włoski
-A proponujesz coś? - Szturchnęła nosem jego szyję i złożyła tam delikatny pocałunek
-Spacerek? - Przytulił ją
-Może być - Zeskoczyła na podłogę i poszła po sweterek.
Szybko ubrała i podeszła do drzwi gdzie już na nią czekał. Złapał jej dłoń i wyszli na zewnątrz.
-To gdzie chcesz iść? - Zapytał przyciągając ją bliżej
-Z tobą wszędzie - Uśmiechnęła się i ścisnęła jego dłoń
-Do parku - Uśmiechał się
Oparła głowę na jego ramieniu i posłusznie szła w stronę parku
-Jesteś kochany - Pocałowała jego policzek
-Może troszkę - Spojrzał na nią z uśmiechem
-Przepraszam że taka byłam, że ci nie ufałam
-Już mniejsza o to - Pociągnął ją w stronę ławki i usiedli na niej
-Pięknie tutaj - Mruknęła patrząc na jeziorko przed nimi
Przyciągnął ją do siebie i wsadził nos w jej szyję
-Ty jesteś piękniejsza - Wyszczerzył ząbki
-Jaaasne - Zarumieniła się i schowała twarz w dłoniach
-Taka prawda misiaczku - Zaczął składać mokre pocałunki na jej szyi
-Mhmm - Mruknęła rozpływając się pod jego dotykiem. Odchyliła głowę na bok, dając mu lepszy dostęp
Ułożył jedną dłoń na jej biodrze a drugą odgarnął jej włosy z ramienia, całując jeszcze bardziej namiętnie.
-Mmm - Jęknęła cicho kiedy zassał miejsce pod uchem, zagryzła wargę i zacisnęła dłoń na jego udzie
Uśmiechał się
-W łóżku potrafię więcej przyjemności Ci zrobić - Wpił się w jej usta
-Och - Zassała powietrza i przerzuciła jedną nogę przez jego
Usiadła na jego kolanach okrakiem
-Tak? A jakie? - Szepnęła mu do ucha i przygryzła jego płatek
-Niedługo się przekonasz - Objął ją w pasie i przycisnął bardziej do siebie
-Kiedy? - Sapnęła do jego ucha i przesunęła biodrami tak, że otarła się o jego krocze. Jęknął z przyjemności jaką wywołał ten jeden ruch 
Dopiero teraz zwróciła uwagę na to że są tutaj sami a wokół panują egipskie ciemności.
-Jak będziesz grzeczna - Uśmiechnął się szeroko -Idziemy do domu?
-Mhm - Zeszła z jego kolan rumieniąc się przez to co właśnie zrobili. Niby nic takiego, ale dla niej to nowość
Szybkim krokiem udali sie do domu, ciągle nie puszczając swoich dłoni.
Kiedy dotarli na miejsce, jak przystało na dżentelmena..puścił ją przodem i zamknął za nimi drzwi.
-Jesteś głodna? - Zapytał wchodząc do kuchni
-Nie - Ściągnęła sweterek
Poszedł coś zjeść a ona pobiegła do łazienki żeby wziąć prysznic. Szybko się rozebrała i wskoczyła pod ciepłą wodę. Umyła swoje ciało i wychodząc owinęła swoje ciało ręcznikiem.
Umyła zęby i nasmarowała ciało balsamem.
Rozejrzała się po łazience w poszukiwaniu ciuchów.
Nie wzięła.
Westchnęła i wyszła z łazienki udając się do pokoju po jakieś ciuchy.
Otworzyła szafę i sięgnęła po koszulkę.
Zanim zdążyła ją wyciągnąć dwie silne ręce owinęły się wokół jej tali.
-Ślicznie pachniesz - Usłyszała przy uchu i aż zadrżała 
-Ch..chciałam się ubrać - Wyszeptała przełykając ślinę
-Po co? - Zaczął składać pocałunki od jej ucha do ramienia
Złapała za tył jego głowy i dała mu lepszy dostęp przechylając głowę na bok. Czuła jak jego dłoń wślizguje się pod ręcznik na brzuchu. Jęknęła przymykając oczy kiedy zaczął delikatnie masować jej brzuch
-Ale.... - Zaczęła
-Ciii - Odwrócił ją przodem do siebie i wręcz agresywnie wpił się w jej usta
Napięcie, które wybuchło pomiędzy nimi było wręcz nie do zniesienia, cały pokój wypełniło podniecenie panujące pomiędzy tą dwójką. Wsadziła dłonie pod jego koszulkę na co on od razu podniósł ręce do góry. Rzuciła biały materiał na podłogę znów wracając do namiętnego pocałunku.
Nie wytrzymując pociągnął za biały ręcznik zrzucając go na podłogę, pozostawiając ją nagą. Sapnął pierwszy raz widząc jej nagie ciało, które sprawiło, że napięcie w jego spodniach prawie je rozrywało. Całował jej szyję w tym samym czasie układając dłonie na jej pośladkach. 
Uniósł ją do góry tak, że owinęła nogi wokół jego bioder.
Ruszył w stronę ich łóżka. Chwilę później jej ciało zderzyło się z miękkim materacem, a on pospiesznie ściągał spodnie nawet na chwilę nie spuszczając wzroku z jej ciała.
Położył sie nad nią i spojrzał w jej oczy
-Kocham cię Kamila - Wyszeptał
KAMILA
-Chcesz do niego iść? - Zapytała Pattie
-Bardzo - Wstałam
-To droga wolna - Uśmiechnęła się -Rozmawiaj z nim
-Dobrze
Szybko ruszyłam do sali Justinka.
Przed drzwiami odetchnęłam głęboko i weszłam do środka.
Przyłożyłam dłoń do ust żeby się nie rozpłakać kiedy zobaczyłam go podłączonego do tych wszystkich maszyn.
Był taki blady i chudziutki, bardziej niz zwykle.
Podeszłam do łóżka i schyliłam się
-Cześć misiu - Szepnęłam całując jego czółko
Usiadłam na krzesełku i przysunęłam je tak blisko, że bez problemu mogłam pocałować jego policzek. Złapałam jego dłoń i potarłam jej wierzch, kciukiem.
Chciałam coś powiedzieć, cokolwiek, ale nie mogłam. Ogromna kula uformowała się w moim gardle i jedyne co było w stanie wydobyć się z mojego gardła szloch, dlatego wolałam na razie nie otwierać ust. Był taki spokojny, cichy, słaby, wyglądał jakby spał.
-Tęsknię za tobą - Szepnęłam w końcu i tak jak mówiłam łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Niekontrolowany szloch uciekł z mojego gardła, aż zasłoniłam dłonią usta -Przepraszam - Powiedziałam -Tak bardzo tęsknię że aż mnie to przeraża, nie możesz mnie zostawić. Rozumiesz? - Zaszlochałam przybliżając się -Nie możesz - Splotłam nasze palce razem i pocałowałam jego dłoń -To wszystko nie powinno się wydarzyć. - Pokręciłam głową -Nie powinieneś jechać - Czułam jak kolejne łzy spływają po moich policzkach -Już nigdy nie pozwolę ci usiąść na motor - Zaśmiałam się cicho łykając przy tym kolejną dawkę łez. -Musisz... - Wstrzymałam oddech -Musisz się tylko obudzić - Zadrżałam -Nie tak miało to wyglądać - Przyłożyłam nasze splecione ręce do czoła -Jedyne o czym teraz marzę to, to żebyś stał tutaj obok mnie, rozmawiał ze mną, śmiał się, śpiewał, przytulał, złościł, krzyczał nie ważne, ważne żebyś był. Chce rozmawiać z tobą do późnych nocy nie ważne czy przez telefon, czy osobiście. Chce żebyś na mnie krzyczał jak zrobię coś źle. Chce Justina - Uśmiechnęłam się blado. Mój wzrok powędrował do jego włosków, grzywka była naturalna, bez żelu po prostu leżała spokojnie na jego czole, a ja nie mogłam się powstrzymać i palcami zaczesałam ją do góry -Miliony dziewczyn zazdroszczą ci włosów - Zaśmiałam się
Oparłam się łokciem na łóżku a twarz położyłam na dłoni, drugą ręką dotknęłam jego twarzy. Palcami przemierzałam drogę od czoła do brody, przez nosek, później do policzka i delikatnie po ustach. Kilka razy przejechałam palcem wskazującym po idealnie zróżowionych, pulchnych, w kształcie serca ustach. Zabrałam palec i chwilę się jeszcze w niego wpatrywałam, zanim zdecydowałam złożyć na jego ustach pocałunek. Zwykłe krótkie muśnięcie nic wielkiego, żeby nie było, że całuje chłopaka, albo nie wiem co z nim robię, kiedy on jest nie przytomny. Kiedy moje usta dotknęły jego...zapragnęłam żeby on to odwzajemnił. Odsunęłam się od niego i położyłam głowę na poduszce obok niego, moja dłoń znalazła sobie miejsce na jego piersi i tam pozostała, delikatnie ją masując.
~*~
-Kochanie - Usłyszałam przy uchu
-Hm? - Mruknęłam
-Obudź się - Delikatny dotyk, dosłownie jak piórko musnął moją szyje na co zachichotałam
-Jeszcze chwila mamo - Mruknęłam próbując spać dalej
-Mamo? - Normalnie śmiech anioła rozbrzmiał w moich bębenkach
-Wstanę - Jęknęłam
-Wstaniesz - Coś ostrego wbiło się w moje ucho
Robią mi przez sen kolczyka?
Szybko się zerwałam, stając na nogi i łapiąc za ucho.
Otworzyłam oczy mrugając kilka razy żeby przyzwyczaić się do jasnego światła.
Kiedy mniej więcej kontaktowałam, okazało się że jestem w szpitalu.
Chwila. To sala Justina? Kto mnie obudził?
Spojrzałam na jego łóżko i doznałam szoku.
Justin z szerokim uśmiechem wpatrywał się we mnie. Rozłożył ręce na boki
-Nie przytulisz się? - Uśmiech nie schodził z jego buźki
-Ale...Ja...Ty...Przecież....Ty... - Złapałam się za głowę -Obudziłeś się - Szepnęłam -Myślałam, że... - Otworzyłam szeroko oczy -Matko! - Pisnęłam i po chwili znalazłam się w jego uścisku
-Tęskniłaś? - Czułam jak się uśmiecha w moją szyję
-Nie masz pojęcia jak bardzo - Przymknęłam oczy -Kiedy się obudziłeś? - Odsunęłam się od niego
-Kilka godzin temu, przyszli do mnie lekarze, chcieli cię budzić, ale nie mogłem na to pozwolić - Uśmiechnął się szeroko
-Jak się czujesz? - Zmieniłam temat
-Dobrze - Wzruszył jednym ramieniem ponieważ drugie miał obolałe
-Nie mogę w to uwierzyć - Czułam jak łzy turlają się po moich policzkach
-Hej. Słonko. Nie płacz - Starł wierzchem dłoni moje łzy
-To ze szczęścia - Spuściłam głowę śmiejąc się cicho
-Chodź tu do mnie - Znów mnie przytulił
-Nie chce żebyś mnie puszczał - Mruknęłam
-Nie zamierzam - Odepchnął mnie lekko
Ciągle patrząc w moje oczy, odgarnął kosmyk moich włosów  za ucho, pozostawiając na moim karku dłoń. Czułam jak mój oddech staje się płytszy, a Justin jest coraz bliżej. 
Jego wzrok skanował całą moją twarz aż zatrzymał się na ustach, byłam tak zakłopotana że czułam jak się rumienie, a moje zęby niekontrolowanie przygryzły wargę. 
Palce Justina przejechały po moim policzku, a kciuk dotknął dolnej warki, tym samym wypuszczając ją z mocnego ścisku zębów. 
Sapnął cicho i przysunął się do mnie maksymalnie, a jego usta zderzyły się z moimi. 
Nie był to jakiś delikatny pocałunek, wręcz przeciwnie. 
Było gorąco. Czułam się jakbym nigdy się nie całowała. 
Potrzebowałam tego jak powietrza, potrzebowałam Justina 
Przysięgam, że gdybym nas teraz zobaczyła to pomyślałabym, że jedno chce połknąć drugie
Moje dłonie powędrowały do jego nagiej klatki piersiowej. On wsadził palce w moje włosy i jeszcze bardziej przycisnął mnie do siebie. Czy ten chłopak nie czuje bólu?
Jego dłonie masowały skórę na mojej głowię, a my dopiero po chwili zaczęliśmy się uspokajać. Kiedy zabrakło nam powietrza zmuszeni byliśmy do tego, żeby oderwać się od siebie. Oboje ciężko dyszeliśmy, a do tego na mojej twarzy pojawił się rumieniec. 
Jego dłonie nadal były na moim karku i delikatnie go pocierały. 
Spuściłam głowę skrępowana tą sytuacją. 
-Wszystko dokładnie pamiętam - Powiedział 
-Co? - Spojrzałam na niego 
-Wszystko na przykład to, co powiedziałem ci przed wypadkiem. 
-Och - Znów czułam że się rumienie 
-Naprawdę cię kocham - Złapał mój podbródek i uniósł moją twarz do góry. -Nie oczekuję że powiesz mi to samo. Wiem jakim kretynem byłem i że wszystko zawaliłem, ale zrozumiałem, że tak cholernie cię kocham i nie chcę tego ukrywać - Oznajmił 
Przełknęłam ślinę i spojrzałam w jego oczy 
-Ja....
--------------------------------------------------------------------------------------------
To po pierwsze: Jednak 41!!!
Drugie: Dziękuję za wszystkie komentarze
Trzecie: Przepraszam za błędy!!!!!!!
Bardzo wam dziękuję że jesteście i wspieracie!!! 
Mam do was prośbę:
Niech każdy komentuje tylko raz! Nie ważne czy z anonima, czy nie. Chce wiedzieć ile was jest. Wiem że niektóre osoby bardzo się starają o to żeby jak najszybciej pojawił się kolejny, ale komentowanie kilka razy przez tą samą osobę nie pomaga. Doceniam to! Naprawdę! Jednak chcę wiedzieć dla ilu osób piszę. 
Przepraszam za długą nieobecność, ale szkoła i wiecie....ech 
Jest kilka problemów :(    ale mniejsza z tym :D
Powodzenia w szkole!!! <3

KOMENTUJCIE!!!
(odpowiadam chętnie na wszystkie pytania)

Mój ask:http://ask.fm/biebsie94
TT: https://twitter.com/Ania86972230
Drugi blog: http://you-can-make-me-fall-in-love.blogspot.com/