piątek, 18 października 2013

Rozdział 11

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Zbiegłam na dół szczęśliwa że mój szlaban się skończył w końcu mogę wyjść poza naszą posiadłość:)
-Hej wszystkim:) Powiedziałam wchodząc na śniadanie do kuchni 
-Hej. Co ty taka szczęśliwa? Zapytała mama uśmiechając się 
-Dzisiaj kończy się mój szlaban w końcu wolna będę mogła gdzieś iść. 
-No własnie nie do końca. Mam spojrzała na mnie, a ja myślałam, ze się przesłyszałam 
-Jak to przecież miał być tylko tydzień. Myślałam że się rozbeczę zaraz 
-Tak wiem ale my z tatą mamy wyjazd z pracy na 4 dni i musisz zostać z Jula a za tydzień jedziemy za miasto do cioci i zostaniesz sama bo ty jej nie lubisz. 
-Mamooo 4 dni ja nie wyrobie no. Tupnęłam noga jak mała dziewczynka 
-Ale będziesz mogła przecież wychodzić i spotykać się ze znajomymi 
-Dlaczego nie powiedzieliście mi wcześniej? Mówiłam prawie poważnie bo w środku aż mnie rozrywało ze szczęścia ze za tydzień wolna chata:) 
-Sami dowiedzieliśmy się z jakieś 2 godzinki temu
-No dobrze ale następnym razem informujcie mnie wcześniej.
-Wiem ze godzisz się na to tylko dlatego że za tydzień będziesz sama w domu. Ja nie mogłam się powstrzymać i wielki banan pojawił się na moich ustach.  
-Nieee 
-Tak jasne ale pamiętaj.... Mama pogroziła mi palcem 
-Wiem mamo'' nie szalej za bardzo'' Rodzice zawsze jak wyjeżdżali pozwalali mi na imprezy tylko trzeba znać umiar:)
-Ufam ci.
-Przecież nie puszcze chaty z dymem. 
-No ja myślę. 
Po zjedzonym śniadaniu pobiegłam do pokoju ubrałam:







i postanowiłam w końcu odpalić swój motor wybiegłam z domu nawet nie raczyłam powiedzieć rodzicom gdzie wychodzę nie mogłam się doczekać aż w końcu znowu poczuje wiatr we włosach weszłam do garażu i wyprowadziłam moja maszynę ubrałam kask i pojechałam na tor można było tam jeździć. Gdy już tam wjechałam nikogo nie było rozpędziłam się jak najszybciej mogłam nic w okół nie widziałam jechałam przed siebie aż nagle minęłam jakiś motor zaczęłam zwalniać  i odwróciłam głowę w stronę motoru który właśnie minęłam był fioletowy i siedział na nim chyba chłopak odwrócił głowę tez w moja stronę i widziałam że zawraca jechał prosto do mnie, odwróciłam głowę  patrząc z powrotem na drogę i tak nieszczęśliwie wjechałam na jakiś kamień  gwałtownie zahamowałam na szczęście nic mi się nie stało zeszłam z motoru i ściągnęłam kask ten koleś tez już był obok mnie zszedł ze swojej maszyny i podszedł do mnie ściągnął kask i nie zgadniecie kto to: Justin, Justin Bieber we własnej osobie i czemu mnie ten widok nie dziwi?  
-Jezu, Kamila nic ci się nie stało? Rzucił swój kask na drogę i zaczął mnie oglądać
-Nic mi nie jest Justin spokojnie 
-Na pewno?  
-Tak 
-Wiedz co tu robisz? 
-W końcu dzisiaj pierwszy raz po szlabanie mogłam wyjść i postanowiłam się przejechać. 
-A dlaczego miałaś szlaban? 
-Bo wtedy od ciebie tak późno wróciłam. Za późno. Mówiłam ze spuszczoną głową
-Przepraszam to prze zemnie gdybym wtedy....
-Nie Justin to nie twoja wina. Przerwałam mu
-Wiesz chciałabyś iść na lody? Porozmawialibyśmy 
-O czym?
-No wiesz wtedy...
-Nie proszę zapomnijmy   to nie powinno mieć miejsca
-Ale miało, Kamila chciałaś tego i gdyby nie telefon doszłoby do po......
-Nie!! Powiedziałam przerywając mu
-Dlaczego oszukujesz sama siebie? Złapał mnie za ramiona i patrzył w oczy był blisko, zbyt blisko
-Musze jechać, przepraszam jeśli robiłam ci nadzieje.  Odeszłam i wsiadłam na motor spoglądając jeszcze raz na niego czy on? Czy on miał łzy w oczach? Szkoda mi się go zrobiło ale co ja mogłam ruszyłam w stronę domu wolałam jakoś siedzieć tam niż wychodzić gdziekolwiek Na podjeździe do mojego garażu zatrzymałam motor postanowiłam go wymyć zaprowadziłam go do ogrodu i myłam po chwili pojawiła się Julka pomogła mi w umyciu gdy spłukiwała piane z niego zaczęła chlapać mnie lodowata wodą 
-Ej mała nie pozwalaj sobie. Mówiłam śmiejąc się co ona uznała za śmieszne i zaczęła mnie ganiać po całym ogrodzie  w pewnym momencie złapałam za drugi szlauch i schowałam się za drzewem dość duże było prawie na środku ogrodu, nagle wyskoczyłam zza drzew i zaczęłam polewać..... Toby'ego?  
-O matko przepraszam ja ja myślałam że to Julka  
-Nie jestem twoja matka. Zaśmiał się i poruszył brwiami posyłając mi zadziorny uśmiech, a ja wiedziałam ze to nie wróży nic dobrego zaczęłam odchodzić po woli do tyłu a on przybliżać 
-W mokrym ci do twarzy. Powiedziałam śmiejąc się z niego gdy oglądał swoja koszulkę która pod wpływem wody zrobiła się przezroczysta   
-Zapłacisz mi za to. Zaczął mnie gonić puściłam szlauch i uciekałam poczułam nagle jego ręce jak oplatają moja talie  
-Puść, proszę, co chcesz ze mną zrobić ? Pytałam a on się tylko śmiał szedł w stronę mojego basenu
-Umiesz pływać? 
-Nieee? 
-A ja myślę że jednak tak. Zaśmiał się a po chwili wylądowałam w wodzie zaczęłam pływać a on leżał na leżaku i chyba się suszył postanowiłam zrobić mu na złość wyszłam po cichu z basenu i wskoczyłam mu na kolana przytulając do niego
-Co kurwa.... Krzyknął, szybko się podnosząc 
-Ze mną się nie zadziera a teraz jak chcesz to chodź do mnie do pokoju bo muszę się przebrać  ruszyłam w stronę domu a on za mną
-Nie podaruje ci tego wiesz?
-Tak, tak wiem
Weszliśmy do domu 
-Mamo tato to jest Toby 
-Dzień dobry. Powiedział Toby podając rękę mojemu tacie i mamie 
-My idziemy do mnie do pokoju muszę się przebrać. Mam zmierzyła mnie tylko wzrokiem i pokręciła głowa śmiejąc się lekko. Ruszyliśmy do mojego pokoju a już po chwili znaleźliśmy się w nim 
-Siadaj a ja zaraz wrócę. Powiedziałam do niego on uczynił to co kazałam a ja zniknęłam za drzwiami łazienki z ubraniami włożyłam:



       
   


wyszłam z łazienki i usiadłam na fotelu na przeciwko Toby ego spojrzał na mnie i oparł ręce o kolana a na rękach głowę przyglądał mi się uniosłam brwi do góry i spojrzałam po sobie coś nie tak czy co?  Pomyślałam
-Chcesz może coś do picia? Zapytałam nie pewnie  a on tylko pokręcił przecząco głową -To o co chodzi jakoś dziwnie na mnie patrzysz, coś jest nie tak? Zapytałam w końcu
-Słuchaj powiedz mi co się dzieje pomiędzy tobą a Justinem
-Co ma się dziać. Momentalnie nie wiedziałam co robić 
-Proszę Kamila powiedz 
-Ja... ja.. nie... wiem..no.. bo.. my.. my.. prawie się pocałowaliśmy. Powiedziałam i schowałam twarz w dłonie 
-Cooo? Zapytał zdziwiony
-No tak tydzień temu u niego 
-Ale jak... dlatego on teraz taki przygnębiony chodzi ale dlaczego nie rozumiem?
-Bo powiedziałam że to był błąd
-Oj Kamila jesteś pewna? Podszedł do mnie i usiadł obok mnie, przytulił
-Ja nie wiem lubię go ale na razie tylko przyjaźń mi wystarczy 
-Rozumiem
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy tak z jakieś 4 godzinki aż Toby musiał iść naprawdę lubię tego chłopaka można z nim szczerze porozmawiać i po wygłupiać się  zeszłam na kolacje zjadłam zapiekankę i ruszyłam do mojej łazienki wykąpałam się i ubrałam 








poszłam spać. Rano obudziłam się i zeszłam na śniadanie były przygotowane tosty a na stole leżała karteczka, ''kochanie my już musieliśmy jechać pilne bawcie się dobrze i opiekuj się Julą'' zjadłam śniadanie a po chwili dołączyła do mnie Jula
-Kamcia idziemy dzisiaj na spacer?
-Jasne leć się przebrać i ogarnąć ja zrobię to samo i przejdziemy się na lody
-Ok to lecę
Posłusznie poszła do pokoju ja zrobiłam to samo wyprostowałam włosy zrobiłam codzienny makijaż składający się z kreski tuszu i błyszczyka było strasznie gorąco wiedz ubrałam:










Wzięłyśmy pieniądze i ruszyłyśmy to parku ale najpierw po lody szłyśmy z jakieś 10 minut aż doszłyśmy jakoś mi się nie chciało wiedz kupiłam tylko Julce i ruszyłyśmy na plac zabaw jak nieraz tam przechodziłam to widziałam tam bardzo dużo dzieci w wieku Julki albo nawet starszych . W końcu doszłyśmy w wyznaczone miejsce Jula od razu pobiegła do dziewczynek i chyba się polubiły bo bawiły się razem, ja w tym czasie siedziałam na ławeczce i przyglądałam się wszystkim dzieci nagle podbiegła do mnie dziewczynka miała może z 3 latka, wskoczyła na ławeczkę i spojrzała na mnie ja się uśmiechnęłam
-Ceść jestem Jazmyn. Podała mi malutka rączkę która zaraz złapałam delikatnie
-Cześć śliczna jestem Kamila. Powiedziałam -Gdzie masz rodziców?
-Psysłam tutaj z braciskiem
-I zostawił cie sama pewnie cie szuka
-Niee jest zajety caluje się z dziewcyną bleee. Zaśmiałam się
-A ile masz latek?
-3 i pół. Uśmiechnęła się 
-Czemu się nie bawisz?
-Bo już mi się nie chce  
Rozmawiałam z nią z dobra pół godzinki cudowna dziewczynka ale zaczęłam się niepokoić czy ona jest tu sama? Nagle podbiegła do mnie Jula 
-Hej Kamilka idziemy już pic mi się chce?
-Tak jasne -A ty skarbie musisz już chyba iść do braciszka. Powiedziałam do małej Jazmyn
-Zaprowadzisz mnie do niego? Złapała za moja dłoń
-No dobrze chodź 
Szłam tam gdzie mnie prowadziła az doszliśmy do ławeczki a na niej siedział Justin z................
________________________________________________________________________________
I jak 11? Dziękuje bardzo za wszystkie komentarze i że wspieracie<3 kocham was
KOMENTUJCIE!!!


9 komentarzy:

  1. Kto tam siedzial?! Kto tam siedzial?! Jgfncgnctjdawfhkkhgo daaaj juz 12! !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział super nie mogę sie doczekać nexta *u* !

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Kocham <3 nie mogę się doczekać następnego rozdziału! <3
    + zapraszam do mnie jest nowy rozdział http://beauty-and-a-beat-swaggy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Super nie mogę się doczekać nn !!! Dodaj szybko :D <3333333

    OdpowiedzUsuń
  5. No normalnie kocham cie za twój talent <3

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowny rozdział awww ♥


    u mnie nowy : http://fanfiction-justinbieber-believe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny blog *.*
    Przeczytałam wszystkie posty!

    Zapraszam do mnie dopiero zaczynam, ale mam nadzieję, ze się spodoba ;)
    (obserwacja za obserwację?)

    Zapraszam!!
    Just-believe6.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń