piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 35

NOTKA!!!
Już nie wiem co mam pisać. Tyle czytelników mnie opuściło, jest mi strasznie przykro, ale wiem że to moja wina bo pisałam głupoty. Nie mam pojęcia co zrobić żeby moi czytelnicy wrócili. Kiedyś zawsze pod rozdziałem miałam ok. 200 wyświetleń a teraz nawet 100 nie ma. 
Wiem że zawaliłam na całej linii ale 3 klasa była masakryczna i tyle wszystkiego było na głowie. Teraz wracam i mam nadzieję że będę na bieżąco, staram się. 
Ale proszę was o wsparcie i komentowanie bo to boli jak pod rozdziałem mam 4-5 komentarzy, a bywało że było ich 17. Poświęćcie tą chwilę i napiszcie co sądzicie, co wam nie pasuje. Postaram sie jakoś dostosować, chociaż mam już plan co będzie dalej. 
Każdy niech napisze kilka słów które wywołują u mnie ogromny uśmiech. 
PRZEPRASZAM!!! 
--------------------------------------------------------------------------------

 Obudziłam się i z uśmiechem na ustach rozciągnęłam się w ramionach Tommy'ego. Otworzyłam oczy on jeszcze spał a ja zdałam sobie sprawę z tego że leżymy nadzy na pościeli nie pod nią. Szybko złapałam wielką poduchę i przykryłam nią swoje ciało. Co my wczoraj wyprawialiśmy? Nie mogę uwierzyć że pozwoliłam mu na to wszystko, to takie krępujące. Dotykał mnie, całował, lizał i ssał miejsca gdzie jeszcze nigdy żaden chłopak nie miał dostępu. Dziękowałam w duchu za to że nie posunął się do czegoś więcej, on jakby czytał w moich myślach robił to na co mogłam mu pozwolić. No i tak przyznaje się bez bicia że wczorajszej nocy, wieczora, mniejsza z tym, wczoraj przeżyłam swój pierwszy w życiu orgazm. Ja? Cóż umm... Nie mogę powiedzieć, że byłam grzeczna bo to nie prawda nie chciałam być nie miła i zostawiać go w potrzebie.
-Dzień dobry - Słyszę jego głos
-Dzień dobry - Uśmiecham się z rumieńcem
-Jak się czujesz? - Pyta całując moje usta
-Cudownie - Mruknęłam
-Nie żałujesz tego? - Był lekko zakłopotany
-Nie. A ty? - Spojrzałam na niego
-Oczywiście że nie - Spojrzał w dół i zrobił się cały czerwony. Leżał nago. Zabrał mi kawałek poduszki
-Co chcesz na śniadanie? - Odwrócił się w moją stronę
-Nie jestem głodna - Wykrzywiam buzię w grymasie
-Musisz coś zjeść bo mam już na dzisiaj pewne plany - Uśmiechnął się
-Jakie? - Otworzyłam szeroko oczy
-Niespodzianka - Cmoknął mnie i przytulił
-Powiedz - Mruknęłam
-Zobaczysz ale musisz mieć siłę
-No dobrze.
-Co mam ci zrobić? - Przejechał palcem po mojej brodzie
-Co chcesz - Uśmiechnęłam się
-Okej - Usiadł -Gdzie moje bokserki?
-Nie wiem - Też usiadłam dalej przykrywając się poduchą
-Czemu się zakrywasz? - Spojrzał na mnie
-Też się zakryłeś - Mruknęłam a on podniósł ręce do góry na co ja się zarumieniłam
-Widziałem cię już. Nie wstydź się. - Nachylił się i złapał za mój podbródek. Złączył nasze usta a drugą ręką wyciągnął mi poduszkę spod rąk -Jesteś piękna - Uśmiechnął się mierząc mnie wzrokiem a ja byłam cała czerwona. -Kocham Cię - W przeciągu kilku sekund obsypał CAŁE moje ciało pocałunkami
-Ja ciebie też - Zachichotałam
~*~
Szliśmy jakieś 20 minut pod górkę a później z niej i tak w koło
-Jak daleko jeszcze? - Jeknęknęłam
-Już prawie - Uśmiechnął się ciągle trzymając mnie za dłoń
-Uff - Mruknęłam
-No dobrze zamknij oczy - Stanął
-Niech będzie - Byłam zrezygnowana
Szliśmy kawałek, a on obejmował mnie w tali i ciągle mówił żebym zrobiła większego lub mniejszego kroka żeby się nie wywrócić.
-Okej możesz otworzyć - Puścił mnie. Otworzyłam oczy i mnie zatkało. Przede mną było małe jezioro a do niego wlewał się nie duży wodospad. Widok był wspaniały aż zapierał dech w piersiach.
-Podoba się? - Przytulił mnie od tyłu
-Skąd ty znasz te wszystkie cudne miejsca? - Nie mogłam przestać podziwiać
-Przez moich starszych - Zaśmiał się
-Jest przepięknie - Przekręciłam głowę tak żeby Cmoknąć jego usta
-Ty dodajesz temu miejscu jeszcze większego uroku - Pocałował moje ramię
-Jaki bajer - Wybuchłam śmiechem
-Żaden bajer to cała prawda - Przytulił mnie mocniej
-Masz ochotę popływać? - Mruknął mi do ucha i lekko je przygryzł
-Mhm - Mruknęłam przymykając oczy
-Pomóc? - Złapał za brzegi mojej koszulki i podwinął ją do góry. Moją odpowiedzią było tylko odwrócenie się w jego stronę i uniesienie rąk. Jednym zwinnym ruchem pozbył się mojej koszulki tak że zostałam w samym czarnym staniku od stroju i krótkich spodenkach. Całując mój mostek zjechał palcami do guzika od spodenek. W mgnieniu oka pozbył się ich a ja ściągnęłam mu koszulkę i spodenki.
-Chcesz skoczyć? - Zapytał łapiąc mnie za dłoń
-A to bezpieczne? - Zaśmiałam się
-Nie jest wysoko ani głęboko ale może lepiej nie ryzykować - Skrzywił się
-A ty już to robiłeś? - Popatrzyłam na niego
-Tak
-No więc na co czekamy? - Uśmiechnęłam się szeroko
-Jesteś pewna? Skarbie - Pocałował mnie
-Tak jestem. Chodźmy. - Pociągnęłam go i stanęliśmy na szczycie
-Gotowa?
-Gotowa - Dał mi mocnego buziaka
-No to ... Hop - I skoczyliśmy
Wynurzyłam się i z uśmiechem wytarłam wierzchem dłoni wodę z oczu i ogarnęłam włosy do tyłu.
-Skarbie - Tommy płynął do mnie i nie mógł przestać się śmiać
-Z czego się cieszysz? - Zmarszczyłam brwi
-Coś zgubiłaś - Zaczął machać górą od mojego kostiumu. Szybko mój wzrok powędrował na piersi i czułam jak gorąco wlewa się na moje policzki
-O matko - Pisnęłam i odwróciłam się szybko tyłem do niego
-Chyba za luźno zawiązałaś - Mruknął przy moim uchu
-Oddaj - Poczerwieniałam
-Możesz pływać tak - Pocałował moje nagie ramię
-Tommy proszę - Jęknęłam
-Pod warunkiem że ja ci go założę - Podpłynął do mnie od przodu
-Ale to krępujące - Spuściłam głowę
-No przestań - Złapał za moje dłonie i odciągnął je
~*~
-Już jutro wyjeżdżamy - Powiedział Tommy przytulając mnie kiedy leżeliśmy gotowi do spania
-To minęło tak szybko - Jęknęłam
-Podobało ci się? - Uśmiechnął się a ja odwróciłam się w jego stroną i oparłam na łokciu
-To były najwspanialsze wakacje jakie kiedykolwiek przeżyłam. Tak bardzo dziękuje i nie masz pojęcia jak bardzo cieszę się z faktu że to ty tu ze mną przyjechałeś. Było wspaniale i dalej jest. Nigdy o nich nie zapomnę - Złapałam jego szczękę i pocałowałam mocno jego usta
-Ja czuję to samo - Objął mnie dłońmi za plecami
-Kocham cię Tommy - Przytuliłam się do niego
-Ja ciebie też skarbie - Ścisnął mnie mocniej - Ja ciebie też - Wyszeptał raz drugi i pocałował moje czoło
~*~
-Jeszcze jeden zakręt i będziemy w Stratford - Tommy złapał moją dłoń
-W końcu - Uśmiechnęłam się
-Jesteś zmęczona?
-Tak
-Pojedziemy do mnie i się prześpimy - Pocałował moje knykcie i uśmiechnął się
Nagle z za zakrętu wyjechała ciężarówka jechała z takim impetem jeszcze po naszym pasie na wprost nas. Tommy docisnął hamulec i kierowca ciężarówki też. Samochód jechał prosto na nas i było słychać tylko pisk opon, a ciężarówka zaczęła okręcać się. Ostatnim co widziałam to jak przyczepa od tamtego samochodu uderza w nas z taką siłą że samochód wykonał kilka obrotów. Uderzyłam głową o boczną szybę 'znów głowa' i ciemność.
~*~
Obudziłam się ale nie otwierałam oczu, było mi wygodnie tak jak jest. Ale chwila dlaczego czuje że ktoś mocno ściska moją dłoń. Powoli uchyliłam oczy a przy moim łóżku siedział Justin
-Cześć słoneczko - Uśmiechnął się ze smutkiem
-Hej - Rozejrzałam się nie pewnie po pokoju i o boszz jestem w szpitalu -Co się stało? - Spojrzałam na niego
-Miałaś wypadek - Powiedział cicho. Tak przypominam sobie ciężarówka, nasz samochód, Tommy. Tommy!
-Gdzie jest Tommy? - Zapytałam szybko patrząc na niego
-Nie ma go tutaj
-Jak to? - Spięłam się
-Nie w tym szpitalu - Spuścił głowę
-A gdzie? - Zmarszczyłam czoło
-W Atlancie - Mruknął cicho
-G...Gdzie? D...Dlaczego? - Wydukałam
-Musieli - Tylko tyle powiedział
-Wszystko z nim dobrze tak? - Nic nie odpowiedział -Justin! Odpowiedz - Potrząsnęłam nim
-Nie Kamila. Nie wiem. Pójdę po lekarza - Wstał i pospiesznie wyszedł
Co on miał na myśli mówiąc : Nie? Dlaczego tak powiedział? Co jest z Tommym?
-Dzień dobry Kamilo - Do sali wszedł lekarz ten co wtedy
-Dzień dobry
-Jak się czujesz?
-Co z Tommym? - Nie odpowiedziałam na jego pytanie
-Tommym? - Zmarszczył brwi
-Jechał ze mną w tym samym samochodzie - Wyjaśniałam
-Och. - Spuścił głowę i usiadł koło mnie -Nie miał tyle szczęścia co ty -Odwrócił głowę
-Jak to? Nie miał tyle szczęścia? - Moje serce chyba zaraz mi klatkę rozerwie
-Helikopter zabrał go do Atlanty tam mają lepszy sprzęt... - Urwał
-Ale? Jest jakieś ale? - Poruszyłam się nie spokojnie
-Posłuchaj mnie. Musisz być silna. Zaraz dostaniesz wypis i możesz wyjść - Wstał i podszedł do drzwi
-Czy..czy mu coś grozi? - Podniosłam się
-Nigdy nie trać wiary - Uśmiechnął się blado i wyszedł
Czemu? O co mu chodził? Czemu nie chcą mi powiedzieć co się stało? Do pokoju weszła moja mama
-Cześć córcia - Pocałowała moje czoło
-Cześć
-Ubierz się zaraz możemy jechać do domu
-Dobrze
Ubrałam się w ciuchy które mama mi przywiozła i podeszłam do niej
-Powiedz mi co z Tommym? - Spojrzałam na nia błagalnie
-Nie wiem skarbie. - Pogłaskała mnie po głowie
-Mogę do niego jechać? - Nawet nie wiem kiedy głos zaczął mi się łamać
-Skarbie nie sadze żeby to był dobry pomysł
-Dlaczego? Co ukrywacie? Chce do niego jechać. Chce przy nim być. Kocham go. Mamo - Zaczęłam płakać a ona mnie przytuliła -Chce do mojego Tommy'ego - Wychlipałam jej w bluzkę
-Dobrze skarbie ale dopiero jutro
-Naprawdę?
-Tak
~*~
-Dzień dobry - Zdziwiłam się kiedy mama Tommy'ego zadzwoniła do nas
-Cześć skarbie - Miała jakiś dziwny głos. Mama z tatą i Julą patrzyli na mnie
-Co z Tommym? - Wybuchła płaczem
-O...O...On N...N...Nie Nie przeżył t..tego - Kolejny wybuch płaczu. Nagle wszystko wokół jakby zatrzymało się. Moje serce przestało bić. Telefon wypadł z mojej dłoni, a ona pozostała w tym samym miejscu co była. Stałam jak wryta nie mogłam wykonać jakiegokolwiek ruchu, moje ciało całe zesztywniało. Mój Tommy. On nie...nie przeżył tego. Nie żyje. Nie będzie go tutaj ze mną. Już nigdy... Upadłam na kolana i zaniosłam się ogromną fala płaczu, mama z tatą podbiegli do mnie i przytulili. Wszystko widziałam jak przez mgłę, łzy płynęły takim strumieniem że na dywanie zrobiła się mokra plama.Ból w klatce piersiowej był tak mocny że całe moje ciało ogarnął ból. Moje serce właśnie w tym momencie rozpadło się na milion kawałków, sens mojego życia przestał istnieć. Odszedł razem z nim
-Nie żyje. Mój Tommy nie żyje - Wydukałam ciągle będąc jak w transie
-Ciii -Szeptała mama i głaskała mnie po głowie i lekko kołysała nami na boki. Moja szyja robiła się mokra co oznaczało że mama też płacze. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, tata wstał i poszedł otworzyć
-Dzień dobry - Usłyszałam głos Justina
-Cześć Justin
-Co z Kamilą?
-Właśnie dowiedziała się.... - Zaciął się na chwilę, a ja zatkałam uszy bo nie chciałam słuchać tego po raz drugi. Łzy ciągle wypływały z moich oczu i wydawać by się mogło ze nie mają końca. Mój kochany Tommy nie żyje, już nigdy więcej nie zobaczę go, nie usłyszę jego kojącego głosu, nie dotknę go.
Leżałam z głowa na kolanach mamy i wpatrywałam się pustym wzrokiem w płonący kominek, ciągle świeże łzy wypływały z moich oczu a ja dalej nie mogłam tego pojąć on...on umarł. To słowo nawet przez myśli ciężko mi przechodziło. Za oknem padał deszcz i zrobiło się zimno dlatego w kominku się paliło.
Przez moją głowę w jednym momencie zaczęły przelatywać myśli związane z nim
-Pozwól ze wyjaśnię te zabójcze wzroki  - Szepnął mi do ucha kiedy pierwszy raz usiadł ze mną w klasie a wszystkie dziewczyny prawie mnie zabijały wzrokiem
-Słucham? - Kazałam mu kontynuować i tak tez zrobił
-Dwa dni temu zerwałem z dziewczyną więc jestem wolny, jestem kapitanem drużyny koszykarskiej w tej szkole i każda laska na mnie leci. Dlatego tez gdyby wzrok mógł zabijać ty już dawno leżałabyś martwa a to tylko dlatego że masz zaszczyt ze mną siedzieć wiec powinnaś czuć się wyjątkowo - Chciało mi się śmiać z niego
-Mogłeś tu nie siadać
-Co?
-Jakoś mnie do siebie nie przekonałeś
-Mam cię do siebie przekonywać?
-Nie jakoś nie mam ochoty słuchać jaki to jesteś cudowny bo i tak nie uwierzę
-Ho ho ho czy ty wiesz z kim rozmawiasz?!
-Tak z największym narcyzem w tej klasie
-Tylko tak mówisz a myślisz co innego i chętnie byś się tu na mnie rzuciła i rozebrała
-Jesteś żałosny wiesz?
-Lecisz na mnie kochanie
-Nawet gdybyś był ostatnim chłopakiem na tej planecie nie poleciałabym na ta twoją lalusiowata buźkę
I właśnie w tej buźce się zakochałam. Kto by pomyślała, że ja kiedyś z nim będę.
Albo wtedy gdy leżeliśmy u niego na łóżku


-Wiesz chciałbym czegoś spróbować - Powiedział nagle
-Czego? - Zapytałam zdezorientowana i spojrzałam na niego a on popchnął mnie tak że leżałam a on zawisł nade mną i nim się zorientowałam przycisnął do moich swoje usta. Bosz jak on bosko całuje, nagle zapomniałam o tym że my się nienawidzimy i wplątałam rękę w jego włosy, odwzajemniłam jego pocałunek..............
Wtedy pierwszy raz mnie pocałował i to tak bardzo mi się podobało. Nie chciałam żeby kończył to uczucie było cudowne


-Em..bo - Za jąkał się 

-Tak? - Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. Nabrał powietrza w płuca i spojrzał mi w oczy

-Zostaniesz moją dziewczyną? - Wymusił z siebie, zatkało mnie. Tak się cieszyłam

-Tak - Przytaknęłam. Pochylił się i z wielkim uśmiechem na ustach pocałował mnie.
Zostałam jego dziewczyną i później jeszcze te wygłupy na plaży. Tak bardzo kocham tego chłopaka, a nie byłam przy nim w tych ostatnich minutach. Dlaczego akurat on? Dlaczego nie ja?
 
-Kamila? - Powiedział
-Tak? - Spojrzałam na niego
-Jaaa... - Zmieszał się
-Tyyy? - Zachichotałam
-Boo...jaa.. - Był zakłopotany
-Tommy spokojnie - Złapałam za jego policzki
-Kocham Cię - Wydusił z siebie a mnie zamurowało Tommy, Tommy mnie kocha? -Wiem to głupie nie powinienem, za szybko....
-Ja ciebie też - Pocałowałam go
To było na szkolnej imprezie, powiedział że mnie kocha. Te silne uczucie obudziło się wtedy we mnie i zrozumiałam, że to on. Mój kochany Tommy. Mój aniołek. Wiem że on dalej będzie ze mną, może nie ciałem ale duszą. Mój kochany aniołek.
-Pójdę na górę - Wytarłam wierzchem dłoni policzki i wstałam
-Kamila? - Mama złapała za moją dłoń
-Tak? - Spojrzałam na nią
-On będzie czuwał nad tobą - Lekko ścisnęła moja dłoń 
-Wiem mamo - Spojrzałam na nią ostatni raz i ruszyłam na górę Na schodach kolejna porcja łez zaczęła spływać po moich zaczerwienionych policzkach, zatkałam dłonią tylko usta żeby nie wydać z siebie szlochu i szybko wpadłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i przytulając do poduszki zaczęłam płakać, wyć jak małe dziecko.
Nie mogłam spać całą noc, nie wiem skąd we mnie tyle tego, ale całą noc płakałam przypominając sobie wszystkie chwile z nim spędzone, nawet te najgorsze kiedy się kłóciliśmy, chociaż nie było tego wiele. Odblokowałam telefon i spojrzałam na tapetę
-Tak bardzo cię kocham - Szepnęłam przejeżdżając palcem po ekranie.
~*~
Kolejne dni były takie same, leżałam w łóżku i płakałam. Przychodziły do mnie dziewczyny i chłopcy, ale nie miałam ochoty na rozmowy. Próbowali mnie wyciągnąć z domu ale nie chciałam. Świadomość tego że dzisiaj pogrzeb zniechęcała mnie do wszystkiego. Tak bardzo się boję, nie lubię pogrzebów, a jeszcze kogoś ci tak bliskiego. Nie mam pojęcia jak to będzie na samą myśl przechodzą mnie ciarki. W końcu porządnie umyta stanęłam przed lusterkiem i wystraszyłam się samej siebie, oczy miałam przekrwione i spuchnięte od płaczu i nie przespanych nocy, mój nos był czerwony, a włosy tak potargane że ledwo je rozczesałam.
Postanowiłam się nie malować bo po co? Nie idę na pokaz mody, a jak będę płakała to bym wyglądała jeszcze gorzej niż teraz. Ubrałam czarną sukienkę i do tego czarne balerinki, do torebki pod kolor wrzuciłam dwie paczki chusteczek i telefon. Gotowa zeszłam na dół
-Ślicznie wyglądasz - Mama mnie przytuliła
-Dzięki - Uśmiechnęłam się blado
-Możemy już jechać - Oznajmił tata
-Gotowa? - Zapytała mama a mnie znów przeszył  ten ból w klatce 'ze strachu', pokiwałam nie pewnie głową
Julka jest u pani Marii bo rodzice nie chcą jej zabierać na pogrzeby ja tez zawsze się jakoś wykręcałam, ale teraz wiem że muszę iść. Dla Niego
Jechaliśmy w takiej że dosłownie słyszałam bicie swojego serca. Ręce trzęsły mi się i pociły chociaż były lodowate. Gdy dojechaliśmy pod kaplicę zakręciło mi się w głowie i zrobiło nie dobrze.
-Ja nie dam rady - Nie wiedziałam co mam robić
-Dasz kochanie - Mama mnie objęła i poprowadziła pod już zbierający się tłum. Rodzice Tommy'ego stali najbliżej trumny byli w masakrycznym stanie, postanowiłam do nich podejść. Jego tata próbował być silny pewnie dlatego żeby wesprzeć jego mamę która była dosłownie w rozsypce.
-Dzień dobry - Powiedziałam nie pewnie podchodząc do nich. Podnieśli swoje głowy i spojrzeli na mnie z bólem
-Kamila - Mama Tommy'ego wstała i przytuliła mnie mocno, a z moich oczu zaczęły płynąć łzy
-Nie mam pojęcia co powiedzieć w tej sytuacji - Mruknęłam lekko zażenowana
-Nie mów nic - Szepnęła
-Wiem co pani czuje - Odsunęła się już ode mnie
-Byłaś jego oczkiem w głowie. Właściwie całkiem go zmieniłaś. Na lepsze oczywiście - Wytarła mokre policzki
-Kochał panią. Bardzo - Uśmiechnęła się
-Ale ciebie kochał bardziej. Jeszcze nigdy dla nikogo taki nie był to szczęście że zjawiłaś się w jego życiu - Uśmiechnęła się po raz drugi
-Ja też go kochałam, bardzo. Dalej go kocham - Nie powstrzymałam się i zaczęłam szlochać
-Cii skarbie. Nie płacz - Przytuliła mnie
~*~
Trumna była zamknięta nie pytałam dlaczego, może to nawet lepiej bo gdybym go zobaczyła to bym zwariowała. Ale chciałam zobaczyć go jeszcze raz, ten ostatni raz. Przyszli wszyscy nawet Justin. Stał nie daleko mnie. Każdy zaczął składać mi kondolencję, a na koniec wpadłam mu w ramiona i płakałam jak małe dziecko. Przez cały czas próbowałam być twarda i nie rozpłakać się, ale i tak nie wychodziło bo ciągle łzy płynęły po moich policzkach
-Spokojnie - Głaskał mnie po głowie.
-Jak to się dzieje że tak młodzi ludzi muszą odejść? Jest tyle osób które nie chcą żyć, popełniają samobójstwa, a los zabrał mi go. Miał tylko 18 lat - Łkałam w jego szyję
-Widocznie tak musiało być - Szepnął
-Mogłam to być ja - Ścisnęłam go mocniej
-Nie mów tak. Wtedy on mówiłby to samo. Tyle że chłopacy są słabsi od dziewczyn - Gładził moje plecy
-Dobrze że wróciłeś - Odsunęłam się od niego
-Nie zamierzam już ciebie - Odchrząknął -Was zostawiać - Wytarł moją łzę
-Kamila jedziemy do domu - Mama podeszła do mnie
-Ja tu zostanę jeszcze - Nie chciałam iść chciałam pobyć tutaj, wiedząc że mój Tommy tu jest
-Jesteś pewna? - Zapytała nie pewnie -Nie długo zrobi się ciemno
-Tak mamo. Chce zostać
-Jak już będziesz chciała wrócić to zadzwoń do mnie albo taty, przyjedziemy po ciebie - Pogłaskała mój policzek
-Okej
-Jak chcesz to zostanę z tobą i później cię podwiozę - Zaproponował Justin
-Możesz zostać - Powiedziałam
-To proszę się nie martwić odwiozę ją do domu całą i zdrową - Zapewnił moją mamę
-No dobrze - Powiedziała ze smutkiem
Poszła, a my usiedliśmy na ławce przy świeżo zakopanej trumnie. Zaczęłam czytać napisy na wieńcach które były poukładane. Były takie wzruszające, że łzy zaczęły mi spływać to już aż bolał.  
-Nie płacz już - Objął mnie ramieniem a ja oparłam na nim głowę, nie miałam już sił 
-To boli, tak bardzo - Szepnęłam powstrzymując łzy
-Wiem skarbie, wiem - Głaskał mnie po plecach i głowie
-Co miałeś na myśli mówiąc że nie zamierzasz nas zostawić? - Wytarłam policzki 
-Nie zrezygnuję z muzyki, ale będę bardzo często wracał. W każdej możliwej chwili. Tak bardzo żałuję tego że wtedy odwróciłem się od was. Chciałbym to wszystko naprawić - Mówił
-Brakowało mi Ciebie - Ścisnęłam jego dłoń 
-Mi ciebie też - Pocałował moje czoło
-Dlaczego dopiero w takich okolicznościach zdajemy sobie z tego sprawę? - Okręcałam na palcu pierścionek
-Nie wiem. Nie było tyle czasu - Wzruszył ramionami
-Możliwe - Mój telefon za wibrował
Wyciągnęłam go i odczytałam wiadomość
*Od nieznany
-Widzę że już znalazłaś pocieszenie suko. Szkoda że nie u mnie:(
Zacisnęłam usta w cienką linie a w mojej głowie zahuczało 'WRÓCIŁ'
-Coś się stało? - Zapytał Justin
Podałam mu zrezygnowana telefon. Jego ciało napięło się i puścił mnie 
*Do nieznajomy
-Daj już spokój 
Napisał Justin ze spokojem, po chwili przyszedł sms
*Od nieznajomy
-Czemu? Fajnie się na was patrzy. Jestem zazdrosny i chętnie bym cię zabił Bieber. A co księżniczka nie może odpisać?
-Jest tutaj - Szepnął Justin i szybko zadzwonił a za nami, gdzieś za krzakami usłyszeliśmy muzykę. Debil nie był na tyle mądry żeby wyciszyć telefon. Justin szybko zerwał się z ławki i przeskakując przez nią pobiegł w tamtym kierunku. Nie wiedziałam czy mam czekać, czy biec za nim ale postanowiłam zostać. Justin zdążył oddać mi telefon więc żeby mu trochę pomóc zadzwoniłam do tego typa. Nie odbierał a sygnał szedł ciągle. Pewnie zdążył wyciszyć i teraz jest już daleko. 
Wpatrywałam się pustym wzrokiem w kwiaty i czekałam aż Justin wróci. Mam nadzieję że nic mu się nie stało. Jakieś 15 minut po tym, usłyszałam szelest krzaków, a z nich wyłonił się Justin cały zdyszany. 
-Nic ci nie jest? - Zapytałam podchodząc do niego
-Nie. Zgubiłem skurwiela, wskoczył do jakiegoś samochodu - Warknął
-Trudno - Wzruszyłam ramionami
- Wydawało mi się tak z tyłu, że już gdzieś go widziałem - Podrapał się po głowie
-Możliwe, w końcu on zna nas wszystkich. 
-Coś w końcu się stanie jak gdzieś tego nie zgłosisz. Dlaczego w ogóle  tego nie zrobisz? - Zapytał marszcząc brwi
-Nie wiem, zawsze myślałam że ktoś robi sobie jaja ale możliwe ze nie... - Wzruszyłam ramionami
-Powinnaś komuś powiedzieć, najlepiej rodzicom. Albo na policje zgłoś 
-Pomyśle, ale nie teraz. To wszystko jest takie bez sensu
-Nie mów tak - Podszedł do mnie i mnie przytulił
-Nie dam rady bez niego - Łzy wygrały
-Dasz rade, jesteś silną dziewczynką. Każdy w ciebie wierzy. Ja w ciebie wierzę - Pocałował moje czoło i znów przytulił. 'Jak dobrze mieć kogoś takiego'
-Dziękuje - Ścisnęłam jego koszulkę
-Chcesz wrócić do domu? - Założył mi za uch kosmyk włosów
-Tak. Robi się chłodno - Potarłam ramiona
-Chodź tam za rogiem mam samochód. - Uśmiechnął się
-Okej - Mruknęłam i wolnym tempem szliśmy do bramy cmentarza
~*~
Miesiąc minął jak za pstryknięciem palca. Czuję się już trochę lepiej i jakoś oswajam się ze świadomością że go już tutaj nie ma i nie będzie. Boli, cholernie boli, ale wiem że on i tak jest przy mnie. Codziennie odwiedzam jego grób. Czasami odwiedzam również jego rodziców, lubię spędzać z nimi czas. Jego mama jest przemiłą kobietą. Pokój Tommy'ego jest zamknięty, dzieciaki załamane w sumie to tylko Eric. Maluchom nie chcieli tłumaczyć, ciągle pytają kiedy wróci braciszek, a im się tłumaczy że pracuje daleko, ale na pewno niedługo ich odwiedzi. Prawda jest całkiem inna i bardzo bolesna. Na każdym kroku są jakieś wspomnienia. Nie chcę wymazywać go z mojej głowy, ale też nie chcę ciągle o nim myśleć. Staram się zrobić krok do przodu, ale zawsze cofam się o dwa do tyłu. Nie radzę sobie sama. Taka bolesna prawda. Justin codziennie wyciąga mnie na dwór żeby spotkać się z dziewczynami i chłopakami. Chodzimy na boisko i gramy. Z dziwnego powodu zabronili mi wsiadać na motor, nawet nie ma go w moim garażu jest u Toby'ego. Były 3 wyścigi eliminujące do drugiego z trzech etapów, jeszcze przed śmiercią Tommy'ego. Przeszłam go i dostałam się do drugiego etapu, który ruszy w następnym tygodniu. Musze pogadać z chłopakami żeby oddali mi moje cacko, może jak zajmę się czymś innym to nie będę ciągle myślałam o Tommym. Jestem bardzo wdzięczna moim przyjaciołom, że tak się starają i za wszelką cenę chcą mi pomóc. Musze przyznać że udaje się im to, bo ostatnio nawet potrafiłam się szczerze uśmiechnąć...wiem taka banalna rzecz a cieszyli się jak głupi gdy uśmiech pojawił się na moich ustach. Relacje z Justinem uległy znacznej zmianie, znów jest jak kiedyś gdy poznaliśmy się i zaczęliśmy razem spędzać czas. Chłopcy ułożyli plan już do końca wakacji których zostało półtora miesiąca (trwały 3 miesiące, tak jakoś zaplanowałam). Powiedzieli że mamy zrealizować każdy punkt z tej listy inaczej będzie jakaś kara, nie chcieli jednak wyjawić jaka. 
Dwa dni temu zrobiliśmy ognisko całą naszą paczką i było świetnie, bawili się cudownie, ja tez ale mniej, jeszcze nie potrafię wrócić do normalnego życia tak jakby nic nigdy się nie stało.Justin śpiewał piosenki, pierwszy raz je słyszałam były o miłości. Pewnie o Selenie. Ładne. On jest dobrym chłopakiem więc powinna cieszyć się ze swojego szczęścia. 
-Idziesz dzisiaj? - Zapytał Justin siedząc na fotelu w moim pokoju
-Do Tommy'ego? Tak - Uśmiechnęłam się blado
-Wiesz że nie powinnaś późno wracać? - Wstał
-Wiem - Zarzuciłam na siebie kurtkę skurzaną
-Przyjade po ciebie - Złapał moje ramiona
-Nie musisz naprawdę dam sobie radę - Złapałam jego twarz
-Chce tylko twojego bezpieczeństwa - Popatrzył mi w oczy i przytulił
-Nie musisz się o mnie martwić
-A jednak - Odsunął się ode mnie
-Wrócę przed 22 obiecuję  
-Dlaczego nie chodzisz tam w dzień tylko wieczorem? - Zmarszczył czolo
-Bo mi na to nie pozwalacie - Mruknęłam
-Bo się martwimy - Złapał moje dłonie
-Jest 20 i jest widno obiecuję wrócić przed 22, napisze do ciebie, zadzwonię. Dam jakikolwiek znak że wróciłam. Okej? - Uśmiechnęłam się lekko
-Obiecujesz? - Uniósł brwi
-Obiecuję - Posłałam mu taki uśmiech na jaki w tej chwili najbardziej mnie było stać
-To trzymam za słowo - Pocałował moje knykcie i czoł
~*~
O 21.30 wyszłam z cmentarza i skierowałam się do domu, było widno, ale było cicho. Dziwi mnie to bo sa wakacje a nikogo nie ma na dworze. Mój telefon zaczął dzwonić. Klaudia
-Halo? - Zapytałam
-Hej - Powiedziała nie pewnie
-Co się stało? - Zapytałam od razu 
-Mogłabyś przyjechać za 15 minut do mnie? - Zapytała
-Tak a to coś ważnego? 
-Tak. Muszę wam wszystkim coś powiedzieć. Już wszystkich obdzwoniłam więc bądź za 15
-Okej będę - Rozłączyłam się 
Usłyszałam za moimi plecami kroki. Zignorowałam to i szłam dalej. Dźwięk stawał się coraz głośniejszy i szybszy. Odwróciłam się a za mną szedł ktoś w dresie i kapturze na głowie. Przyspieszyłam kroku. Lekki strach ogarnął moje ciało. Dźwięk butów stawał się coraz glośniejszy...biegł? Ja też zaczęłam biec ale nie dobiegłam za daleko kiedy poczułam mocne szarpnięcie do tyłu a do moich ust i nosa została przyłożona szmatka. Wszystko zaczęło się rozpływać i nagle zniknęło.
~*~
Obudziłam się gdzieś w pokoju cały ciemny, czarne ściany i sufit, jedynie na środku stało wielkie czerwone łóżko. Podniosłam głowę i rozejrzałam się bardziej byłam przywiązana do grubej stalowej rury. Moje nogi związane były na wszystkie sposoby tak żebym nimi nie mogła ruszać. Na szczęście usta miałam wolne i niczym nie zakneblowane. Nagle po pokoju rozszedł się huk i drzwi zostały otworzone. Zaraz zaraz, ten pokój, w moim śnie, tak było...
-Ooo kto to się obudził - Usłyszałam męski głos, a moja głowa od razu powędrowała w tamtym kierunku
-Kim jesteś? Czego chcesz? - Warknęłam
-Myślę że już ty wiesz czego ja chcę. W końcu mam cię tylko dla siebie. Mogę robić z tobą co chcę - Podszedł do mnie i ....
-Kevin? - Zapytałam.
Pogłaskał mnie po policzku po czym wymierzył mocny cios
-Gotowa na zabawę suko?

8 komentarzy:

  1. Super rozdział :) czekam na dalszy rozwój wydarzeń :) /JB

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę zjebałaś rozdział po co tomi umarł

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku ale szkoda mi Kamili. Ona taka biedna teraz. Najpierw chłopak jej umiera a teraz ktoś ją porywa mam nadzieję, że Justin ją znajdzie. Rozdział genialny. Czekam na nn i zapraszam do mnie :)
    person-who-changed-my-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieeee mij ukochany Tommy !!!!ożyw go jakos nie wiem ze in nie umarl tylko ktos go porwal albo cos ja chce tommy'ego zywego !!!!!:(/kinia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ogolnie fajny rozdzial ale ja nie chce zeby z Justinem byla bo mnie wkurza :o/kinia

      Usuń
  5. Fajny rozdział :)) JA tam Tomiego nie lubiłam... XD Jakoś od początku byłam za Justinem

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu.. ryczałam jak dziecko! Dawaj dalej bo nie moge się doczekać! Powodzenia, kochana Xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Poryczalam sie jak Tommy umarl. :'c tak szkoda. Chcialabym, zeby zyl. A rozdzial genialny. <3

    OdpowiedzUsuń