niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział 33

*Justin
Minęło już 12 dni a ona nadal się nie obudziła. Jej samochód jest totalnie zmasakrowany to cud że ona żyje chociaż lekarze nie chcąc nic ukrywać wyjawili nam najciemniejsze scenariusze tego co może w każdej chwili się wydarzyć. Są dwie opcje albo z tego wyjdzie albo śmierć. Wszystkimi to na maxa wstrząsnęło, każdy jest totalnie załamany jedyne co podtrzymuje nas na duchu to ta jedyna nadzieja. Jest pod stałą opieką lekarzy. Teraz kiedy siedzę tu na korytarzu czuje jakbym cofnął się w czasie kiedy to Patrick tutaj leżał tylko że z Kamilą jest o wiele gorzej. Kilka dni temu wykryli u niej tętniaka mózgu nie jest duży ale może pęknąć. Dlatego operacja jest konieczna lecz decydująca.
Położenie pokoju jest w tym samym miejscu co wcześniej pokój Patricka tylko że dwa piętra niżej i nie ma tu tylu ludzi, właściwie na tym korytarzu jesteśmy tylko ja, Tomek, Paweł, Patrick, David, Ryan, Toby, Klaudia, Patrycja, rodzice Kamili i Tommy. Ech ten ostatni...nie chce opuścić szpitala nawet na krok, nie wiem czy udaje czy serio się tak w niej zakochał. Nigdy nie znałem go od tej strony, dziewczyny zawsze zmieniał jak rękawiczki, a teraz już chyba z 7 miesięcy nie widziałem go przy innej dziewczynie. Ciągle siedzi przy Kamili, pilnuje jej, boi się o nią, martwi i próbuje za wszelką cenę ochronić ją przed wszystkim co złe. Schudł ostatnio (słyszałem jak rozmawiał z rodzicami Kamili), na jego twarzy widać zarost ale on na więcej niż 15 minut nie opuszcza szpitala, jeździ tylko żeby się umyć i nic więcej czasami wpadają tu jego rodzice, ale on ich olewa nie widzi nic poza nią. Dziewczyny przyjeżdżają tutaj po lekcjach, chłopcy czasami znikają na dłuższy czas ale są tu codziennie i zachowują się dość dziwnie, jakby wiedzieli coś czego ja na pewno nie wiem. Ja? Czuje.... Właśnie co ja czuje? Pustkę? Niepokój? Strach? Zazdrość mimo wszystko? Ból? Bezradność? Współczucie? Boję się,cholernie się boję jednak za wszelką cenę próbuje to ukryć. Po co? Żebym nie wyszedł tu na debila [za którego i tak już mnie mają]. Nie chce pokazywać swoich uczuć. Czemu? Bo nie chce żeby ktoś mi współczuł? Bo nie lubię jak ktoś się lituje? Dlaczego? Bo kurwa nie o mnie tu chodzi, nie ja tu jestem ważny i moje użalanie się nad sobą samym. Zawsze gdy chce się przed kimś otworzyć nie robię tego. Dlaczego? Bo wtedy jest coś ważniejszego? Bo nie mam odwagi? Bo jestem egoistą  siedzę na tym pieprzonym korytarzu i myślę tylko o sobie wiedząc że za ścianą leży dziewczyna której nigdy nie przestałem kochać, a jej życie wisi na włosku. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego że nie mam pojęcia co zrobiłbym bez niej. Może były chwile gdzie byłem daleko, kiedy były wzloty i upadki, ale ona była i zawsze potrafiła mi wszystko wybaczyć, a teraz? Teraz nie ma jej tu, nie mówi mi jakim to jestem dupkiem, kretynem, przyjacielem, albo że strasznie się zmieniam. Chce żeby to robiła, żeby po prostu była nie musi być obok ale sama świadomość że ona jest gdzieś szczęśliwa nawet gdy ja nie mogę jej tego dać to teraz by mnie uszczęśliwiło i pewnie wszystkich tutaj. Jej życie jest zagrożone i wszystko w rękach Boga. Nawet nie wiem kiedy kilka łez potoczyło się po moich polikach. Starłem je szybko i odwróciłem się w stronę z której doszedł mnie dźwięk stukania buta, nie jakiegoś damskiego chyba przeciwnie. W moja stronę szedł Ryan. Nie odezwał się tylko usiadł na podłodze obok mnie i oparł głowę o ścianę. Zauważyłem że wokół sali zrobiło się lekkie zamieszanie a lekarze zaczęli wchodzić do sali gdzie leżała Kamila
-Co się tam dzieje? - Zapytałem lekko się spinając
-Obudziła się - Mówił nie patrząc na mnie
-To dlaczego tu jesteś? - Szybko poderwałem się na równe nogi
-Bo i tak nas nie wpuszczą, podają jej jakieś leki bo za 2 godziny musi przejść operacje
-Boże - Opadłem bezwładnie  na podłogę
-Nigdy nie czułem się taki bezradny - Ryan schował twarz w dłoniach
-A ja? Ostatnimi czasy byłem dla niej taki nie miły, nie miałem nawet szansy jej przeprosić.
-Przenosisz - Powiedział i widziałem że jego oczy zaszkliły się
-Mam taką nadzieję - Szepnąłem
-Chciałeś ostatnio pogadać - Patrzył na swoje buty
-Chciałem cię przeprosić, za to jakim kretynem byłem. Pomimo wszystko dalej jesteś moim najlepszym kumplem tak jak reszta chłopaków nawet ten kretyn Patrick
-Dlaczego kretyn? - Ryan zmarszczył brwi
-No on wiedział że dalej kochałem Kamile to całował się z nią i jeszcze zdjęcia robił - Skrzywiłem się na to wspomnienie
-Powinieneś z nim porozmawiać i to wyjaśnić - Spojrzał na mnie
-A co tu wyjaśniać? - Oburzyłem się
-Bo to nie jest tak jak myślisz
-Taa - Mruknąłem
-No taa - Przedrzeźniał mnie i wstał odchodząc
~*~
Po jakiś trzech godzinach na korytarzu zjawiła się Selena. Co ona tu robi? Zmarszczyłem brwi i wstałem podchodząc do niej
-Co ty tu robisz? - Podrapałem się niezręcznie po głowie
-Co z nią? - Zapytała patrząc na czubki swoich butów
-Jest w trakcie operacji - Wsadziłem ręce do kieszeni
-Wyjdzie z tego? - Spojrzała na mnie a ja próbowałem wyczytać coś z jej oczu
-Nie wiem - Pokręciłem głową -Jest źle - Spuściłem głowę
-Nie martw się jest silna, wyjdzie z tego - Powiedziała po czym mnie przytuliła, a ja byłem w szoku i aż zesztywniałem z zaskoczenia. Nie pewnie objąłem ją nie pewnie w pasie
-Dlaczego się przejmujesz Kamilą? - Zapytałem w końcu lekko ją od siebie odsuwając
-No bo wiem ile przeszła i szkoda mi jej. Chciałabym zacząć od początku wszystko - Spuściła głowę
-Co masz na myśli mówiąc że wszystko? - Zmarszczyłem brwi
-No z Nią i umm... Tobą
-Skąd mam mieć pewność że to nie kolejna ustawka?
-Nie chcę kolejnej ustawki chcę normalnego prawdziwego związku - W końcu na mnie spojrzała
-I mylisz że tak nagle o wszystkim zapomnę? Bo jeśli tak to jesteś w błędzie
-Wiem Justin i nie oczekuje od ciebie że teraz tak na zawołanie mi wszystko wybaczysz i będziesz ze mną szczęśliwy. Ale pomogłabym...
-W czym? - Zmarszczyłem brwi
-Zapomnieć - Powiedziała nie śmiało
-O czym? - Nie wiedziałem o co jej chodzi
-O Kamili... Wiem że nadal czujesz coś do niej. Nigdy nie powiedziałeś nikomu nic bo nie potrafisz. A tak naprawdę to ona jest jedyną osobą której naprawdę ufałeś, może i ufasz dalej. Tylko przy niej byłeś sobą i potrafiłeś z nią porozmawiać o wszystkim - Mówiła do mnie a ja wszystko powoli skanowałem w mojej głowie
-I ty serio myślisz że ja zapomnę? - Prychnąłem
-Może nie od razu...
-Może nie od razu - Powtórzyłem -Muszę to wszystko przemyśleć - Usiadłem znów na podłodze
- Zostać z tobą? - Zapytała nie śmiało. Zadziwiała mnie ta dziewczyna
-Jak chcesz - Wzruszyłem ramionami obojętnie
-Może po prostu napisz albo zadzwoń jak się obudzi okej? - Ukucnęła obok mnie
-Chcesz to zostań - Jednak miałem nadzieję że pójdzie
-Nie. Wiem że Wolisz żebym poszła - Uśmiechnęła się i pocałowała mój policzek. Następnie wstała i skierowała się do wyjścia.
Odprowadziłem ją wzrokiem i myślałem nad tym co ona znów wymyśliła, jakoś jej nie ufałem.
Wstałem i podszedłem do chłopaków. -Wiadomo już coś? - Zapytałem Ryana 
-Dalej trwa operacja. - Spojrzał na mnie
-Myśl... - Nie dokończyłem bo z sali operacyjnej wyszedł główny chirurg. Wszyscy poderwaliśmy się z miejsc
-Panie doktorze co z naszą córką? - Do lekarza podeszli rodzice Kamili
-Operacja się udała jednak żeby nie zapeszać nie mogę powiedzieć więcej. Na razie jest pod stałą opieką jednego z chirurgów i on pilnuje aby jej stan unormował się. Bądźcie dobrej myśli bo to jest w tej chwili najważniejsze i może to głupie oczywiście nie dla mnie ale może być dla was... - Na chwilę się zaciął -Dziękujcie Bogu bo to cud, jej życie wisiało na włosku
-Wiemy - Przytaknęli
I w taki oto sposób przesiedzieliśmy na korytarzu kolejne 2 godziny. Tommy chodził po korytarzu kręcąc się wokół i kurwa jak ten chłopak wejdzie do jej sali kiedy ona się obudzi to chyba zawału przez niego dostanie. Wygląda jak śmierć i jeszcze taki zarośnięty
-Tommy skarbie idź do domu prześpij się zadzwonimy do ciebie jak tylko się obudzi - Mama Kamili podeszła do niego
-Nie mogę teraz iść jak wiem że ona w każdej chwili może się obudzić - Spojrzał na nią
-Dziecko źle wyglądasz chyba nie chcesz żeby Kamila widziała cie na łóżku obok. Bo wyglądasz jakbyś miał zaraz zemdleć.
-Ale ja nie chcę iść - Usiadł na krzesełku
-Wiesz że jak ona się obudzi to i tak od razu do niej nie wejdziemy bo będą jakieś badania jeszcze robić - Potarła jego ramie, a on wzruszył ramionami
-Chodź zawiozę cie - Tata Kamili wstał i podszedł do nich
-No dobrze ale proszę do mnie od razu zadzwonić jak tylko się obudzi
-Dobrze 

*Kamila
°
Z moją najlepszą przyjaciółką Jazzy i jej bratem Justinem pojechaliśmy na imprezę żeby uczcić zakończenie roku szkolnego. Chciałam zapamiętać ta imprezę już do końca mojego życia. Ale nie mogłam pić ponieważ biorę leki, Jazzy postanowiła się nawalić za mnie i Justina on też nie pije bo prowadzi więc Jazzy pije za nas i za siebie jak to ona powiedziała. Justin podoba mi się od czasu kiedy go poznałam mam 18 lat on ma 20 wiem że nie mam u niego szans on jest chłopakiem który się nie zakochuje ma panienki tylko na jedną noc. Na początku nie przepadłam za nim ponieważ zawsze zgrywał cwaniaka ale z czasem go polubiłam. Zawsze jak coś się działo on stawał w naszej obronie był jak mój brat przynajmniej tak myślałam ale z czasem czułam do niego coś więcej jest bardzo przystojny, dobrze zbudowany, jego karmelowe oczka są cudowne i głos, ma świetny głos kiedyś mi śpiewał. Nigdy nie chciał dla nikogo śpiewać nawet dla Jazzy ale pokłóciliśmy się kiedyś i nie chciałam mu wybaczyć ciągle za mną chodził i pytał co ma zrobić żebym mu wybaczyła poprosiłam żeby mi zaśpiewał i zgodził się. Ma głos jak anioł i jeszcze do tego własna piosenka hm o miłości pamiętam ją do dzisiaj. Siedzieliśmy właśnie przy barze Jazzy już zamawiała drinka a Justin poprosił mnie do tańca. Całą noc przetańczyłam z nim, leciała właśnie jakaś wolna piosenka przytulił się do mnie a ja do niego, nie zdawał sobie sprawy z tego jak uwielbiłam jego bliskość. Poczułam jak składa delikatne pocałunki na mojej szyi cichy jęk opuścił moje usta.
-Jedźmy do mnie nasz dom jest pusty -Szepnął mi do ucha
-Jasne -Nie musiałam się zastanawiać chciałam jego nawet jeśli to miałby być pierwszy i ostatni raz kiedy się do siebie zbliżyliśmy.
Wsiadłam do jego samochodu i pędziliśmy do jego domu. Kiedy przekroczyliśmy próg jego pokoju od razu zaatakował mnie swoimi ustami był cudowny. Tamtej nocy przeżyłam swój pierwszy i jak sądzę ostatni raz z chłopakiem którego naprawdę kochałam wcale nie ruszało mnie to że on do mnie nic nie czuje wręcz cieszyłam się z tego, może myślicie że jestem jakaś łatwa ale wkrótce zrozumiecie mnie. Kiedy po wszystkim zasnęliśmy ja w nocy po cichu opuściłam jego dom co nie było dość łatwe ponieważ trzymał mnie mocno przytuloną do siebie, pocałowałam jego nagie ramie i ściągnęłam je z mojego brzucha. Do domu miałam tylko przejść przez ulice i kilka domów w bok także bliziutko. Z uśmiechem na twarzy położyłam się spać, następnego dnia pisałam trochę z Jazzy, przez okno widziałam jak Justin na podwórku czyści swój motor w samych spodenkach jego ciało takie boskie, ostatniej nocy obsypane przeze mnie pocałunkami.Nie wychodziłam z domu ponieważ czułam się słabo, ale musiałam w końcu się zobaczyć z Jazzy choćby dlatego że to może być ostatni raz kiedy się widzimy..... Następnego dnia postanowiłam do niej iść ubrałam się i przemknęłam szybko na ich podwórko Justin akurat chyba się szykował do odjazdu bo siedział na swoim motorze.
-Hej jest Jazzy? -Zapytałam uśmiechając się
-Nie ma -Zmierzył mnie wzrokiem i też się uśmiechnął
-Ach szkoda, możesz jej powiedzieć żeby się ze mną skontaktowała jak wróci? - Odeszłam kawałek
-Może mogę - Wyszczerzył rząd bialutkich zębów i odepchnął się żeby być bliżej mnie siedział na tym motorze z rękami w kieszeni
-Ok dzięki to pa - Już chciałam się odwrócić ale złapał za moją koszulkę i przyciągnął do siebie.
-Może się ze mną przejedziesz ?
-No nie wiem
-Wsiadaj nie bój się -Podał mi kask
-Ale ty nie masz kasku
-To co twoje bezpieczeństwo ważniejsze.
Usiadłam i objęłam go w pasie. Pędziliśmy przez naszą miejscowość nie za szybko za co w duchu mu dziękowałam. Zatrzymał się gdzieś za lasem na ogromnej polanie całej w różowych kwiatach było cudnie. Zeszłam z motoru i ściągnęłam kask
-Ładnie? -Zapytał stając obok mnie
-Cudnie - Mruknęłam - Skąd znasz takie miejsca?
-Kiedyś przejeżdżałem i postanowiłem kogoś tu zabrać
-Padło na mnie, dziękuje -Pocałowałam jego policzek
Leżeliśmy na trawie i gapiliśmy się w niebo
-Dlaczego uciekłaś? -Zapytał w końcu -Nie podobało ci się?
-Podobało bardzo było cudownie ale jakoś tak po prostu
-Myślałem że obudzę się koło ciebie a po tobie został tylko zapach na poduszce
-Sorki -Zaśmiałam się cicho
-Mhym -Mruknął i zawisł nade mną, delikatnie pocałował moje usta a później pogłębił.
-Justin -Lekko go odepchnęłam i przekręciłam głowę w bok żeby nie patrzeć na niego. Był zakłopotany
-Zrobiłem coś nie tak? -Zapytał siadając
-Nie ale po prostu możesz mi coś obiecać?
-Zależy co
-Nie zakochasz się we mnie - Spojrzałam na niego a on się zaśmiał
-Obiecuje -Znów zachichotał -Ale to ty raczej uważaj i nie zakochuj się we mnie -Powiedział dumnie
-Nom -Szepnęłam i odwróciłam od niego głowę
-Bo chyba się we mnie nie zakochałaś nie? -Zapytał poważnie
-Mhy -Mruknęłam
-Zakochałaś się we mnie? -Choć na niego nie patrzyłam wiem że jego oczy powiększyły się.
-Nawet jakby to co -Wzruszyłam ramionami
-Ty możesz a ja nie? -Zapytał
-Tak właśnie - Odpowiedziałam i wstałam -Możemy już jechać? - Znów zrobiło mi się słabo
-Jesteś blada wszystko dobrze? -Złapał mnie za dłoń
-Trochę mi słabo proszę zawieź mnie już do domu
-Jasne
Usiadłam za nim ale nie mogłam go objąć tak jak wcześniej nie miałam siły. Delikatnie położyłam ręce na jego brzuch ale po chwili leżały na jego udach byłam bezsilna. Nie ruszył z miejsca
-Kamila chodź tu do mnie -Powiedział łapiąc mnie za rękę
-Po co? -Mruknęłam
-Chodź -Powtórzył
Zeszłam i stanęłam obok niego. Złapał mnie jedną ręką w pasie i pociągnął tak ze siedziałam bokiem przed nim, nawet nie miałam siły się sprzeciwić oparłam głowę na jego obojczyku
-Co się dzieje? -Szepnął
-Jedź już
-Tak możesz mi spaść
Zeszłam i usiadła okrakiem, przodem do niego, przed nim i wtuliłam się w niego.
-Tak mogę? -Zapytałam a on tylko cmoknął mnie w czubek głowy i ruszył. Zatrzymał na swoim podwórku zeszłam i podziękowałam. Chciałam już iść ale mnie przytrzymał
-Odprowadzę cię -Powiedział zmartwiony. Przytaknęłam.
Stanęliśmy pod schodami do mojego domu
-Dziękuje -Uśmiechnęłam się i cmoknęłam jego policzek. Chciałam odejść ale pociągnął mnie za rękę i wpił się w moje usta, złapał mnie za uda i podniósł tak ze oplotłam nogami jego biodra. Oderwał się ode mnie i ostatni raz cmoknął moje usta
-Kochasz mnie? -Zapytał
-Część Justin -Cmoknęłam jego policzek i weszłam do domu. Kolejne dni mijały bardzo powoli i dość boleśnie. Od kilku dni leże w szpitalu nikt o tym nie wie oprócz moich rodziców i rodziny ale nie chciałam żeby mnie ktoś oprócz rodziców odwiedzał, nie lubię tego jak każdy ubolewa nad moją chorobą, każdy pogodził się już z tym na co jestem chora i są przygotowani. Leżałam właśnie i bawiłam się telefonem z dnia na dzień byłam coraz słabsza. Nagle drzwi się otworzyły a w nich Justin? Co on tu robi skąd wie że jestem w szpitalu? Podszedł powoli do mojego łóżka i usiadł na krzesełku.
-Hej -Cmoknął moje czoło
-Część - Zaczęłam się bawić moimi palcami
-Powiedz mi co się dzieje, dlaczego tu jesteś i kiedy wyjdziesz?
-Justin skąd widziałeś że tu jestem
-Twoi rodzice mi powiedzieli
-Ach no tak
-Powiesz mi? -Zapytał a ja się uśmiechnęłam, rozłożyłam delikatnie dłoń w jego stronę od razu ją złapał. Spojrzałam na niego i ścisnęłam jego dłoń.
-Jestem chora -Wyszeptałam
-Wyjdziesz z tego -Pogłaskał mnie po policzku i uśmiechnął pocieszające. Odwzajemniłam jego uśmiech i powiedziałam
-Mam białaczkę
-C..co? -Za jąkał się a w jego oczach pojawiły się świeczki. Pogłaskałam jego policzek
-Nie martw się -Powiedziałam uśmiechając się
-Powiedz proszę że da się coś zrobić -Pocałował moje kostki na dłoni
-Niestety - Schylił głowę i przytulił się do mojej dłoni. Poczułam jak robi się mokra -Proszę tylko nie płacz
-Dlaczego? -Wyszeptał -Dlaczego nie powiedziałaś wcześniej?
-Nie chciałam was martwić
-Boże....powiedz, że żartujesz, że to tylko głupie przeziębienie
-Nie mogę -Z mojego oka wypłynęła łza. Podniósł głowę miał czerwone oczy i mokre policzki, delikatnie starł łzę z mojego policzka i nachylił się nade mną. Całował z taką pasją jak jeszcze nigdy tak bez wątpienia kocham tego chłopaka. Oderwał się ode mnie i zaczął cmokać moje usta
-Pytałeś -cmoknął - Wczoraj -cmoknął -Czy -cmoknął -Cię Kocham -cmoknął i spojrzał prosto w moje oczy łzy płynęły po jego policzkach nigdy nie widziałam go w takim stanie -Tak Kocham Cię -Spuściłam głowę -Bardzo -Dokończyłam
-Teraz rozumiem dlaczego nie kazałaś się kochać
-Zasługujesz na kogoś lepszego, normalnego, zdrowego
-Przestań - Powiedział
-Przepraszam -Szepnęłam -Kocham cię tak bardzo -Powiedziałam i łzy zaczęły płynąć po moich policzkach -Nie powinnam była się zakochiwać tym bardziej dlatego że wiedziałam co mnie czeka ale ciebie nie da się nie kochać. - Ciągle patrzył prosto w moje oczy, łzy nie przestawał mu lecieć schylił się i scałował moje łzy aż dotarł do ust w których chwilę po tymy się zatopił. Objęłam go i przyciągnęłam bardziej, położył się obok mnie i przytulił, w jego objęciach czułam się jak mała dziewczynka.
-Moja Kamilcia - Wyszeptał i wtulił twarz w moje włosy
-Dlaczego to robisz -Zapytałam
-Co? -Spojrzał na mnie
-Czemu jesteś dla mnie taki miły?
-A byłem kiedyś nie miły?
-Nie ale często mnie całujesz
-Ogarnął moje włosy na bok i pocałował w skroń
-Wtedy gdy się kochaliśmy.... -Nie Dokończyłam bo mi przerwał
-Było cudownie i wiedz że nie zrobiłbym ci tego gdybym nie czuł do ciebie czegoś więcej niż przyjaźń, nie zrobiłbym ci tak jesteś dla mnie za bardzo ważna.
-Co masz na myśli?
-Jesteś mi bardzo bliską osobą nie mógłbym kochać się z tobą i cię zostawić później, chciałem czegoś więcej już od dłuższego czasu ja po prostu cię......- Przerwałam mu
-Ciii nie kończ -Złączyłam nasze usta i znów łzy mi się wylały mu też.
Rozmawialiśmy do późna powiedział że nie odejdzie ode mnie na krok. Cały czas mnie przytulał, całował ale też płakał było mi go tak cholernie szkoda. W nocy kiedy myślał że śpię głowę miał opartą o mój brzuch i płakał tak po prostu jak małe dziecko, moje serce pękało na milion kawałków za każdym razem kiedy z jego oczu wylewa się łzy co trochę czułam jego usta na moich i cichy szept
-Muszę jeszcze ci coś powiedzieć.
Muszę jeszcze wytrzymać i wysłuchać go. Rano obudziłam się on nie spał patrzył na mnie miał czerwone oczy lekko się uśmiechnął.
-Część kochanie -Szepnął i pocałował moje czoło
-Hej -Powiedziałam ale nie byłam pewna czy usłyszał ponieważ nie miałam siły głośniej. Z jego oczu znów popłynęły łzy
-Nie mecz się skarbie tylko mnie wysłuchaj -Pogłaskał mnie -Obiecałem ci coś kilka dni temu i muszę przeprosić bo obietnicy nie dotrzymałem -Uśmiechnął się blado -Kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem już wtedy mi się spodobałaś ale byłem pewny że nie mogę liczyć na nic więcej próbowałem się trzymać od ciebie jak najdalej ale nie potrafiłem i wtedy na tej imprezie to było świetne nie mogłem się oderwać od ciebie, a to co stało się później -Uśmiechnął się -Kocham Cię -Powiedział i wypił się w moje usta z jednej strony cieszyłam się ale z drugiej było mi przykro że go zostawiam.
-Obietnic się nie łamie -Szepnęłam i pogłaskałam go po policzku
-Nie panuje nad swoim sercem musisz wiedzieć że teraz moim sercem jesteś ty a gdy odejdziesz to moje serce również przestanie bić
-Nie mów tak
-Kocham Cię skarbie -Łzy spływały jak wodospad po jego policzkach
-Ją ciebie też, proszę pocałuj mnie ostatni raz. Od razu był bliżej i zatopił się w moich ustach wyszukałam jego dłoni i zacisnęłam ją.
-Kocham.....Cię -Szepnęłam w jego usta i mój uścisk zaczął się poluźniać a oczy zamykać.
-Ja ciebie też, nie długo się spotkamy kotku -Usłyszała tylko i ciemność
Punkt widzenia trzeciej osoby:
Dziewczyna odeszła w ramionach swojego ukochanego, kiedy ona przestała oddychać jego serce przestało bić. Pochowani zostali w tym samym miejscu a na płycie nagrobka widniał napis: "Ich już nie ma na tym świecie ale ich miłość jest nieśmiertelna"
 
°
Poczułam jak ból od głowy w dół pleców przeszywa moje ciało. Uchyliłam jedno oko bardzo powoli bo to bardzo bolało, ukazała mi się uśmiechnięta twarz mężczyzny w białym fartuszku. Powoli przeleciałam wzrokiem po pomieszczeniu same biało niebieskie ściany.
-Gdzie ja jestem? Co mi się stało? - Zdołałam wydukać
-Witaj Kamilo - Mężczyzna uśmiechnął się
-Kim pan jest? - Nie miałam pojęcia co się dzieje, w mojej głowie panowała pustka
-Jestem twoim lekarzem miałaś wypadek samochodowy - Popatrzył na mnie podejrzliwie
-Nic nie pamiętam - Zmarszczyłam czoło
-Dobrze odpoczywaj zaraz podamy ci środek używający i przejdziesz bardzo ważną operacje
-Dobrze - I odpłynęłam
°
Kolejny dzień wakacji, znów nuda i wkoło to samo. Wstaje, myje się, jem śniadania, idę na boisko, gram w kosza, wracam do domu, przebieram się, idę biegać i ćwiczyć, wracam, myje się, idę spać. Taki w skrócie plan mojego dnia. Są wakacje a ja zamiast się nimi cieszyć to żyje tak jakoś nudnie.
Wstałam o 10.00 i ubrałam krótkie jasne szorty poszarpane lekko na brzegach. O 11.00 miały przyjść po mnie Ruda i Szocik  moje najlepsze szalone przyjaciółki.
Tak więc o 11.30 stałyśmy przed bramą naszego kochanego boiska i kurde... Ktoś gra w kosza chłopcy.
-Co robimy? - Zapytała Ruda
-Przecież kosze nie są ich, nie przejmujcie się nimi gramy tak jak zawsze - Oczywiście nasz mały Szocik odważny i poszła przodem
Nie grałyśmy, stałyśmy i po prostu rzucałyśmy i żadna moja piłka nie wpadła do kosza. Nie mogłam się skupić
-Wnioskowałam ze moje życie nie ma jakiegoś szczególnego sensu - Mruknęłam rzucając piłkę tak ze nawet się od tablicy nie odbiła
-Co ty gadasz? - Dziewczyny zmarszczyły brwi
-No bo wkoło dzieje się to samo, nic się nie zmienia i to robi się już nudne - Podniosłam piłkę i już miałam rzucić ale dwie silne dłonie usadowiły się na moich
-Skup się na miejscu w które rzucasz - Zachrypnięty męski głos wymruczał do mojego ucha aż przeszły mnie ciarki.
Zrobiłam lekki zamach i bum trafiłam. Dopiero kiedy piłka spadła na ziemię ten ktoś za mną puścił moje dłonie co umożliwiło mi odwrócenie się przodem do niego. Kiedy to zrobiłam moje oczy spotkały się z bardzo ciemnymi i ślicznymi tęczówkami chłopaka którego widzę pierwszy raz
-Jestem Tommy - Podał mi dłoń którą od razu uścisnęłam
-Kamila - Uśmiechnęłam się
-Skoro twoje życie nie ma sensu to może ja mogę coś zmienić? - Uśmiechnął się i o matko wymiękam, znów poczułam ze policzki mnie palą. Spuściłam głowę
-Podsłuchiwałeś? - Uniosłam na niego wzrok
-Coś mi przemknęło przez uszy - Wzruszył ramionami uśmiechając się słodko
-Jasne - Pokiwałam głową
-Więc może plaża o 17.00?
-Może - Puściłam mu oczko
~*~
Leżałam na kocu i opalałam się dziewczyny z kolegami Tommy'ego skakały z mola. No właśnie co do Tommy'ego...nie przyszedł, trudno. Postanowiłam iść do wody. Wstałam i powoli podeszłam do brzegu, i zatoczyłam stopę, od razu przeszły mnie ciarki była naprawdę zimna. Szłam chwilę brzegiem i myślałam nad wszystkim, zdarzyło się nawet ze pomyślałam o Tommy'm. Nagle ktoś gwałtownie przytulił mnie od tyłu, mokrym i zimnym ciałem na co pisk wydobył się z moich ust.
-Część - Usłyszałam przy uchu a później jego usta na moim policzku
-Hej - Złapałam za jego ręce tak żeby mnie nie puszczał bo bym chyba zamarzła. Zaśmiał mi się do ucha
-Dlaczego jesteś sucha? - Czułam jego oddech na szyi
-Bo jest zimna woda? - Powiedziałam słodko
-Musisz wejść to będzie ci cieplej - Wziął mnie szybko na ręce tak że nawet nie zdążyłam zaprotestować
-Proszę nie - Objęłam jego szyję
-Po woli - Spojrzał mi w oczy na co poczułam się trochę skrępowana
Szedł nie za szybko ale i tak nie za bardzo chciałam tam wchodzić bo nie lubię zimna. Poczułam jak woda dotyka moich pośladków i nóg. Po chwili PLUM!!! Wylądowałam cała w wodzie
-Gnojku - Pisnęłam wynurzając się
-Oj księżniczko nie złość się - Zaczął się śmiać
-Foch - Odwróciłam się tyłem do niego i zaczęłam pływać
~*~
Następnego dnia nie grałyśmy bo dziewczyny musiały gdzieś jechać coś załatwić. Ja postanowiłam się przejść na łąkę za naszym jeziorkiem, uwielbiałam tam przebywać, można było się wyciszyć i myśleć o tym wszystkim.
Położyłam się na zieloniutkiej trawie i przymykając oczy myślałam o Tommy'm może i jest dupkiem ale potrafi być słodki i jest po prostu boski.
Usłyszałam kroki...i czemu miałam nadzieję że to on? Uchyliłam jedno oko i nie pomyliłam się to był on, położył się obok mnie bardzo blisko. Znów zamknęłam oczy i skierowałam twarz w stronę słońca. Nie odzywaliśmy się ale to nie było jakieś krępujące wręcz przeciwnie było miło. Delikatnie dłonią złapał mają i splótł nasze palce łapiąc mocno moją dłoń jakby bał się że mu ucieknę. Oparłam głowę o jego ramie i spojrzałam na niego, uśmiechnął się co ja bez problemu odwzajemniłam.
~*~
Postanowił nauczyć mnie jeździć na desce, zgodziłam się chociaż trochę się bałam bo nigdy mi to nie wychodziło.
Kiedy znaleźliśmy się na skate parku opanował mnie lekki niepokój
-Nie bój się - Złapał moją dłoń
-Ufam ci - Ścisnęłam bardziej jego rękę
-Postaw nogę tutaj - Wskazał na wyznaczone miejsce.
Po jakiś 20 minutach całkiem mi to szło. Zdecydowałam że usiądę na chwilę żeby odpocząć, przez ten czas Tommy śmigał po rampach. W pewnym momencie stracił równowagę i upadł na beton
-Tommy - Krzyknęłam wystraszona i pobiegłam do niego -Hej proszę otwórz oczy - Nie wytrzymam chyba jak mu się coś stanie -Misiu proszę - Kur** jak ja go właśnie nazwałam? Jestem kretynką
-Misiu? - Zapytał z lekkim uśmiechem na ustach
-O bosz żyjesz - Przytuliłam go
-Jeszcze nie zamierzam cię zostawiać - Uśmiechnął się
-Udawałeś? - Uderzyłam go w ramie
-Chciałem sprawdzić czy będziesz się martwić
-Wątpiłeś w to? - Usiadłam na nim okrakiem
-Może nie aż tak ale było warto udawać - Położył dłonie na moje plecy i zjeżdżał coraz niżej
-Ej ej ej nie przeginaj - Złapałam jego dłonie i ściągnęłam z moich bioder, wytkałam mu język i wstałam
-Co powiesz na imprezę dzisiaj? - Przytulił mnie
-O której? - Odwróciłam twarz w jego stronę
-Przyjadę po ciebie o 20.00 
-No dobrze
~*~
Ubrałam łososiową sukienkę do połowy ud, czarne szpilki, a na wierzch zarzuciłam czarną marynarkę. Włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone. Czekałam na Tommy'ego przed moim domem. Po jakiś 5 minutach zjawił się w swoim czarnym autku
-Cześć - Wysiadł i podszedł do drzwi od strony pasażera żeby mi otworzyć jaki dżentelmen. 
-Hej - Podeszłam do niego
-Wyglądasz ślicznie - Powiedział zanim wsiadłam
-Dziękuję ty też - Pocałowałam jego policzek 
Jechaliśmy przez lasy, a biorąc pod uwagę to że było już ciemno trochę się bała, że coś wyskoczy nam na drogę czy coś. Chciałam opuścić trochę oparcie fotela do tyłu, ale nie wyszło i poleciałam cała tak że leżałam, słyszałam jak Tommy się śmieje. Próbowałam podnieść je tak żeby było dobrze ale tym razem zatrzymało się tak że idealnie stanowiło kąt prosty. Próbowałam jeszcze kilka razy ale ciągle to samo. W końcu zrezygnowałam i założyłam ręce na piersi, a samochód zjechał na pobocze jakiegoś lasu. Spojrzałam na Tommy'ego ale on tylko się uśmiechał i wyszedł z samochodu, obszedł go dookoła i otworzył drzwi od mojej strony. Położył jedno kolano na moim siedzeniu obok mojego uda tak jakby chciał usiąść na mnie okrakiem
-Oprzyj się - Uśmiechnął się, a ja wykonałam jego polecenie
Powoli zaczął spuszczać siedzenie do tyłu tak że w końcu było mi wygodnie
-Dziękuje - Posłałam mu dziękujące spojrzenie 
Usiadł na moich kolanach okrakiem i odsunął się zakładając ręce na piersi i przyglądając się mi
-Mam coś na twarzy? - Trochę się speszyłam. Pokręcił przecząco głową i zamknął drzwi. Zmarszczyłam brwi patrząc na jego ruchy i dobra trochę się go teraz boję 
-Czy mogę? - Przejechał palcem po moim policzku i nachylił się. Przez chwile patrzył mi w oczy i przejechał językiem po swojej kuszącej wardze. Zanim zdążyłam dokładnie zbadać jego kolejny ruch...przywarł swoimi wargami do moich. 
-Chyba się zakochałem - Wyszeptał po czym znowu mnie pocałował 
°
Obudziłam się wokół było bardzo ciemno, rozejrzałam się dookoła żadnej żywej duszy. Próbowałam coś sobie przypomnieć..jak się tutaj znalazła, dlaczego w moim śnie był Justin Bieber i dlaczego w obydwóch tych snach powtarzały się te same osoby o których istnieniu pojęcia nie mam. Z tego bezskutecznego przypominania sobie wyrwał mnie mężczyzna wchodzący do mojej sali, zapalił małą lampkę a kiedy zorientował się że nie śpię kazał mi przymknąć oczy i zapalił światło. Powoli przyzwyczaiłam się do jasnego światła wypełniającego pokój w którym byłam
-Cześć Kamila
-Dzień dobry
-Jak się czujesz? - Zapytał siadając obok mnie na krzesełku i przeglądając jakieś papiery
-Chyba dobrze
-Boli cie coś?
-Trochę głowa i klatka piersiowa
-Tak będziesz czuła ból jeszcze przez kilka dni może nawet tygodni
-Powie mi pan co się stało - Zmarszczył brwi
-Nie wiesz dlaczego tutaj jesteś? Co się stało? Pamiętasz cokolwiek? - Złożył papiery i przyjrzał mi się uważnie 
-Nic kompletnie, totalna pustka - Wydawał się być skupiony
-Jak mają na imię twoi rodzice? - Zapytał. Niby takie banalne pytanie a nie potrafię na nie odpowiedzieć. 
-Nie wiem - Odpowiedziałam przestraszona 
-Jesteś zmęczona? - Zapytał 
-Nie bardzo
-Przyprowadzę tu twoich rodziców, musisz widzieć twoich bliskich to zaczniesz przypominać sobie wszystko. Miałaś wypadek samochodowy ktoś poluźnił hamulce w twoim samochodzie uderzyłaś w drzewo, leżałaś przez 12 dni w śpiączce, miałaś tętniaka którego przed kilkoma godzinami udało się usunąć. Jesteś bardzo silna pamiętaj nigdy nie przestawaj, to bardzo ważne gdy pacjent walczy, nigdy się nie poddawaj..również w życiu - Uśmiechnął się i wstał 
Wyszedł i wrócił po chwili z jakimś mężczyzną i kobietą, ona miała łzy w oczach a on ją obejmował
-Cześć kochanie - Kobieta pocałowała moje czoło a mężczyzna zrobił zaraz to samo 
-Umm - Przyglądałam się im i kurde
-Nie pamiętasz nas skarbie? - Zapytał mężczyzna
-Niestety - Pokręciłam głową
-Porozmawiajcie jeszcze chwilę i później niech przyjdzie jej chłopak jest z nim blisko więc szybko może pomóc jej przypomnieć sobie. Jutro każdy po trochu żeby wiedziała kto jest kim. Nie martwcie się odzyska pamięć w ciągu kilku tygodni a jeśli się bardzo postaracie to może nawet dni - Lekarz uśmiechnął się i wyszedł, poczułam się trochę niezręcznie siedzieli i tak patrzyli na mnie uśmiechnęłam się i zsunęłam trochę niżej na łóżku
-Jak się czujesz? - Usłyszałam głos kobiety
-Dobrze - Uśmiechnęłam się blado 
-Przeprowadziliśmy się tutaj rok temu jesteśmy w Kanadzie w Stratford mieszkaliśmy w Polsce. Uwielbiasz jeździć na motorach nie widzisz życia bez nich, grasz w koszykówkę, masz dwóch braci i siostrę którą często się opiekujesz ma na imię Julka a twoi bracia Tomek i Paweł. Uczysz tańczyć dzieci w ogromnym domu kultury tutaj. Masz chłopaka który jeździ na deskorolce i kocha cię a ty go ma na imię Tommy. Znasz Justina Biebera jest twoim dobrym znajomym albo nawet przyjacielem jakoś nigdy nie wnikaliśmy w wasze relacje ale powiedzielibyśmy że to twój przyjaciel - Ja znam Justina Biebera? Aha... -....kiedy się tutaj przeprowadziliśmy poznałaś Tobyego, Ryana, Davida, Chrisa i Patricka są twoimi najlepszymi przyjaciółmi razem z Klaudią i Patrycją... - Przypominali mi ciągle a ja myślałam o Tommym czy to ten sam co śnił mi się i co oznaczały te sny. Przynajmniej już wiem skąd Justin w jednym z moich snówm
-Tommy jak on wygląda - Przerwałam mężczyźnie w połowie zdania
-Zaraz sama zobaczysz 
-Przyjdzie tutaj? - Zmarszczyłam brwi
-On nie opuszczał tego szpitala nawet na krok, tylko wtedy gdy go naprawdę długo namawialiśmy na to by pojechał zjadł coś, przespał się. Nie chciał ale po namowach robił to i myślę że teraz w końcu porządnie się wyśpi, będzie mógł spać spokojnie jak chyba każdy z nas - Pogłaskała mnie po policzku
-Ktoś tu jest jeszcze oprócz was? - Uśmiechnęłam się
-Twoi przyjaciele tak jak mówiliśmy wcześniej Justin, Ryan, Toby, Patrick, David, Chris, Klaudia, Patrycja, Tomek, Paweł no i pewnie Tommy już wrócił i na pewno marzy o tym by cię zobaczyć - Jakoś ciepło mi się zrobiło i chyba się zarumieniłam -Powiemy mu żeby przyszedł - Przytaknęłam -Zobaczymy się rano skarbie kochamy cię, dobranoc - Wyszli trochę byłam skrępowana bo miał przyjść Tommy ''mój chłopak'' którego nie pamiętam i nie wiem jak mam się zachować. Podniosłam kołdrę do góry miałam na sobie jakąś koszule kurde była nie zapinana i byłam cała odkryta operowali mnie nago? Przykryłam się kołdrą pod samą szyję. Nagle drzwi się otworzyły a w nich na szczęście stanął lekarz
-Przyszedłem ci tylko zmienić kroplówkę
-Umm..a czy ja mogłabym się przebrać? - Zapytałam nie śmiało 
-Och tak tylko nie możesz przez najbliższe dwa tygodnie nosić stanika - Robił co miał tam robić nie zwracał na mnie szczególnej uwagi i w tym momencie dziękowałam mu za to
-Dlaczego? - Zmarszczyłam brwi
-Masz bardzo poobijaną klatkę piersiową a w okolicach lewej piersi miałaś wbity kawałek szkła dość głęboko, na szczęście rana nie jest duża ale musieliśmy to zszyć, a przez noszenie stanika mogłabyś naruszyć ta ranę i niepotrzebny kłopot by był wiem że dla dziewczyn w twoim wieku to trochę krępujące ale to dla twojego dobra, a jeśli chcesz wiedzieć czy będzie blizna to będzie ledwo widoczna. Nie masz się czym martwić. - Uśmiechnął się i podał mi torbę -Twoja mama mówiła że masz tutaj ciuchy. Jeżeli chcesz to zawołam kogoś żeby pomógł ci się ubrać
-Dam radę - Wzięłam torbę
-Więc za 10 minut wpuszczę tutaj twojego chłopaka. Dobrze?
-Tak. Dziękuje
Wyszedł a ja otworzyłam torbę i od razu w oczy rzuciła mi się piżama i bielizna. Ubrałam na siebie czarne majtki z koronką dookoła i na to króciutkie różowe spodenki i koszulka przez którą na szczęście nie odznaczały się piersi, może tylko trochę. Odłożyłam zapiętą torbę obok szafki nocnej i kładąc się czekałam na Tommy'ego. Zdążyłam jeszcze poprawić sobie łóżko i zamykając oczy położyłam się wygodnie, do moich myśli przyszło to wszystko co ''rodzice'' mi przypominali. Chciałabym pamiętać a nie potrafię to tak cholernie trudne. Usłyszałam otwieranie drzwi i lekko się spięłam, uchyliłam nie pewnie jedno oko, chłopak zbliżał się do mojego łóżka, uchyliłam wiec i drugie oko i przyglądałam mu się. To ten sam co mi się śnił a może nawet bardziej przystojny, tego chyba nie da się opisać. Był blady ale i tak bardzo przystojny i jeszcze te jego oczy, czy on jest taki blady przeze mnie? Czemu musiałam tak pokręcić wszystko
-Hej skarbie - Usiadł na krzesełku obok mnie i łapiąc za moją dłoń pocałował ją, na jego twarzy ciągle widniał uśmiech
-Em..cześć - Uśmiechnęłam się blado 
-Powiedzieli mi...że nie pamiętasz... - Powiedział nie pewnie
-To prawda... - Spuściłam głowę
-Nie wiedziałem że aż tak to zaboli - Pogłaskał moją dłoń
-Przepraszam - Spuściłam głowę 
-Nie przepraszaj - Uśmiech znów wstąpił na jego pełne usta
-Bo jakbym pamiętała wszystko byłoby wiele łatwiejsze i nie raniłabym nikogo - Zaczęłam bawić się palcami 
-Ej kotek nie martw się, zrobimy wszystko żeby przypomnieć ci - Zabijcie mnie ale przez tego 'kotka' jestem teraz cała czerwona. Usiadł na moim łóżku obok mnie nie puszczając mojej dłoni 
-Słyszałam że byłeś tu przez cały ten czas... - Chciałam jakoś przerwać tą niezręczną ciszę 
-Byłem i będę zawsze - Przyłożył moją dłoń do swoich miękkich ust i pocałował kilka razy. Ciekawe ile ze sobą jesteśmy, i czy się całowaliśmy czy coś. Jakim cudem takie ciacho jest ze mną?
-Jesteś bardzo przystojny - Wyrwało mi się, kurde to miało zostać w mojej głowię. Jęknęłam w myślach i zalałam się rumieńcem -Znaczy..ja.. - Usłyszałam jego cichy chichot 
-A ty jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek widziałem i jesteś moja pamiętaj - Uśmiech na jego ustach po prostu zarażał 
-Zgasisz światło? - Zapytałam
-Jasne - Zrobił o co poprosiłam i wrócił na krzesełko
-Kiedy miałam operacje, miałam sen i byłeś tam... - Zacięłam się. Pogłaskał mnie po dłoni którą trzymał więc postanowiłam kontynuować -Byłeś słodkim dupkiem na początku byłeś dobrym przyjacielem, a później zrozumiałam że się w tobie zakochałam. Pierwszy mi to powiedziałeś że ty we mnie...kiedy jechaliśmy na imprezę jeszcze jako przyjaciele, zatrzymałeś się na poboczu w...um..lesie żeby pomóc mi z fotelem i pocałowałeś mnie wtedy pierwszy raz i powiedziałeś to. - Dobrze że światło było zgaszone bo pewnie znów strzeliłam buraka. 
-Nasz historia była podobna i też był las - Zaśmiał się 
-Opowiedz mi - Przekręciłam się na bok przodem do niego 
Zaczął opowiadać i był chyba pierwszą osobą która mnie rozśmieszyła. Może to dziwne ale jakoś ufałam mu i cieszę się że to on jest moim chłopakiem. Chcę tylko jak najszybciej przypomnieć sobie wszystko i żyć jak wcześniej. Oczy zaczęły mi się kleić i ziewnęłam
-Prześpij się, jutro opowiem ci resztę - Powiedział przybliżając się do mnie
-A ty? Jedź do domu i wyśpij sie w końcu 
-Nie chcę mi się spać, chce być przy tobie
-Zrób to dla mnie - Powiedziałam cicho
-Jeszcze zdążę się wyspać skarbie
-Ale Tommy...
-Ciii śpij - Pocałował moje czoło 
-Dobranoc - Powiedziałam jeszcze i oczy mi sie zamknęły
-Dobranoc. Kocham Cię - Usłyszałam jeszcze i ogromny gorąc rozlał się po moim sercu 
~*~
Minęło już 15 dni i właśnie dzisiaj mogę wrócić do domu. Nie pamiętam jeszcze wszystkiego tak jakbym chciała ale mam już jakieś prześwity. Krepuje mnie jeszcze trochę przebywanie z niektórymi osobami w moim otoczeniu ale zaczynam się przyzwyczajać. 
-Jesteśmy na miejscu - Z zamyśleń wyrwał mnie głos mojej mamy
-Dobrze - Wysiadłam a chłód przeleciał moje ciało (bez skojarzeń) 
-Na górze jest twój pokój
-Mamo przypominasz mi to co pięć minut - Zaśmiałam się
-Tak, wiem - Przytuliła mnie mocno na co zachichotałam 
Weszłam do domu i byli tam wszyscy nawet Justin z Seleną już mnie ten widok nie dziwi pamiętam, pamiętam wszystko oprócz Tommy'ego nie mogę sobie przypomnieć nic z nim, ale ciągle mam nadzieję. Siedzieliśmy wszyscy razem i rozmawialiśmy o wszystkim, powiedzieli że zrobiliby imprezę powitalną ale przez to że moja głowa ciągle boli  nie zrobili ale chłopacy szeptali mi na ucho że i tak to nadrobimy. Ryan poprosił żebym dała mu telefon bo postanowili zacząć myśleć nad tym kto wysyła mi te anonimowe sms i podejrzewają że to ten ktoś spowodował wypadek. Bardziej upewniłam ich w tym mówiąc im o moim wypadku motorowym. Oczywiście wszystkiemu przysłuchiwał się Tommy i nie był zadowolony z tego że nic mu nie powiedziałam. Teraz gdy Tommy wszystko wie chłopacy są trochę spokojniejsi bo wiedzą że on będzie mnie pilnował. Nie mam pojęcia kiedy zwrócą mi telefon no ale na szczęście mam jeszcze internet. Podobno brat ojca Patricka ma syna który zna się na takich sprawach i spróbuje namierzyć telefon tego kogoś.O 20.00 wszyscy zaczęli się wszyscy zbierać 
-Wrócę za godzinkę skarbie - Tommy pocałował moje czoło 
-Dobrze - Wiem że jest mu przykro że nie czuje się przy nim tak komfortowo jak przy reszcie ale stara się tego nie pokazywać.
Wszyscy wyszli oprócz Justina i Seleny
-Moglibyśmy porozmawiać? - Podeszli do mnie
-Tak - Uśmiechnęłam się blado, bo wiem jaka była dla mnie kiedys z resztą ja byłam nie lepsza ale... Weszliśmy do mojego pokoju
-Posłuchaj mnie teraz i proszę nie przerywaj - Odezwała sie ona gdy ja siadłam 
-Słucham - Posłałam im półuśmiech
-Ja wiem że ty mnie nie cierpisz i różne te najgorsze rzeczy o mnie myślisz, ja myślałam o tobie to samo bo byłam zazdrosna o Justina, ale teraz chciałabym to wszystko naprawić bo wiem że to było głupie i dziecinne. Nie chce żebyś mnie unikała i źle o mnie myślała. Postanowiliśmy również zacząć z Justinem od nowa i chcielibyśmy żebyś nas zaakceptowała. - Wow no nie wierzę
-Mogę spróbować i życzę wam szczęścia - Tak jakoś dziwnie się poczułam jak powiedzieli że oni razem...ale odgoniłam to uczucie i uśmiechnęłam się 
-Cieszę się, to ważne dla nas - Złapała Justina za rękę I wydawałoby się że chciał tego uniknąć-My niestety musimy już iść ale trzymaj się i zdrowiej - Przytuliła mnie ee dobra to dziwne
-Wracaj do zdrowia księżniczko - Justin szepnął mi do ucha kiedy mnie przytulał. Złapałam jego koszulkę w pięści i odwzajemniłam, nie wiem dlaczego ale brawowało mi jego bliskości. -Do zobaczenia słoneczko - Pocałował mój policzek i wyszli. Dobra to było bardzo dziwne 
Wzięłam jakieś ubrania i poszłam do łazienki się umyć, jak to miło być w końcu w domciu. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic i umyłam swoje ciało relaksując się przy tym. Ostrożnie umyłam głowę uważając przy tym na ranę po operacji która już się zagoiła ale jeszcze muszę uważać. Wyszłam i wysuszyłam swoje ciało ręcznikiem a włosy suszarką. ubrana tak:
 
Zeszłam na dół na kolacje 
-Jak to miło widzieć cię znowu w domu - Julcia przytuliła mnie i wręczyła chyba z 10 obrazków które narysowała podczas mojej nieobecności. Opiekowała się nią Maria babcia Patrycji 
-Ja tez się cieszę że mogłam już wrócić
-Byłaś grzeczna to zasłużyłaś na to by cie wypuścili - Powiedział mój tata i wszyscy się zaśmialiśmy
-No napędziłaś nam stracha siostra - Paweł objął mnie ramieniem
-Nawet Tomek się martwił - Powiedziała mama
-Ta jasne - Prychnął wstając i zaczął chodzic po kuchni
-Kto mógłby czepiać się twoich hamulców? - Zapytał zatrzymując się przy mnie 
-Nie wiem - Wzruszyłam ramionami 
-Słuchaj młoda jak coś wiesz to powiedz przecież mogłaś zginąć - Krzyknął
-Więc jednak się martwisz? - Zapytałam a on machnął ręką i wyszedł z kuchni na co się zaśmiałam
-Żarty żartami ale wiesz że on ma rację. Nie zgłaszaliśmy tego ponieważ samochód nie jest nowiutki i dlatego mogło się coś zepsuć ale może być tez inne wyjście
-Wiem ale naprawdę nie mam pojęcia co się stało 
-No dobrze
-Tomek chodź jeść - Mama go zawołała i już po chwili był w kuchni
-Masz spoko chłopaka - Powiedział Paweł biorąc gryza pizzy, a Tomek mu przytaknął
-Szkoda tylko że ja nic nie pamiętam - Spuściłam głowę a mama potarła moje plecy
-Przypomnisz sobie - Pocieszali mnie
-Ale jak to możliwe że pamiętam wszystko oprócz niego i tego co jest pomiędzy nami
-Może za mało się staracie - Tomek poruszył śmiesznie brwiami 
-Znaczy? - Zmarszczyłam czoło
-No wiesz Kamila - Paweł zaczął poruszać dupą do przodu i do tyłu na krześle. Otworzyłam szeroko oczy a tata strzelił mu w łeb 
-Bosz z kim ja żyję - Jęknęłam uderzając dłonią w czoło czego od razu pożałowałam bo głowa zabolała. Tomek z Pawłem nie mogli przestać się śmiać ze swojej głupoty.
Zjedliśmy w ciszy i kiedy myślałam o tym kiedy przyjdzie Tommy czułam się jakoś nie komfortowo. Podniosłam głowę a wzrok wszystkich spoczywał na mnie
-Co? - Zmarszczyłam brwi zastanawiając się o co im chodzi 
-Kamila czy ty i Tommy już...? - Zapytała mama
-My co? - Spojrzałam na nich jak na idiotów
-Współżyliście? - Zakrztusiłam się w tym momencie własną śliną 
-Wychodzę - Powiedziałam wstając. Chciałam wstać ale tata złapał moje ramie uniemożliwiając mi to
-Odpowiedz - Powiedział
-Nie jennny - Czułam jak robię się czerwona i zastanawiałam się czy to ze wstydu czy ze złości
-A skąd wiesz skoro nic nie pamiętasz? - Paweł spojrzał na mnie podejrzliwie
-Nie pamiętam, ale tego jestem w 100% pewna  - Schowałam twarz w dłoniach
-Wierze jej - Powiedziała mama a tata jej przytaknął
-Więc teraz...mogę już iść do mojego pokoju? Jestem zmęczona. - Jęknęłam 
-Tak idź
Kiedy znalazłam się w pokoju skoczyłam na łóżko i schowałam twarz w poduszce. Wiecie co jest najgorsze? To że ja tak naprawdę nie wiem czy robiliśmy to czy nie. Leżałam i gapiłam się w sufit aż ktoś delikatnie zapukał w moje drzwi 
-Proszę - Powiedziałam
W drzwiach stał Tommy z ogromnym misiem:
 
Uśmiech sam uformował się na moich ustach 
-Hej laleczko - Usłyszałam jego śmiech 
-No cześć - Podeszłam do niego 
-Mam coś dla ciebie niestety za duży żeby go schować więc już wiesz misiu dla mojego misiaczka - Dał mi misia i pocałował mój policzek. Nie wiecie...on nie pocałował mnie jeszcze w usta i dlatego nie mam pojęcia jak on całuje. 
-Dziękuje - Przytuliłam go -Jest śliczny 
-Jeszcze to - Wyciągnął zza pleców bukiet czerwonych róż 
-Bardzo dziękuje - Powąchałam je i szybko poleciałam po wazon z wodą. Postawiłam je na biurku a misia posadziłam na fotelu. Chciałam się położyć ale Tommy przyciągnął mnie i przytulił do siebie bardzo mocno, lubię gdy to robi czuje się przy nim bezpieczna i jest bardzo miło
-Nie mam pojęcia dlaczego ale bardzo za tobą tęskniłam - Szepnęłam spoglądając na niego z dołu, tak był wyższy. Uśmiechnął się i założył kosmyk moich włosów za ucho po czym czule pocałował moje czoło..ja chcę w usta!!!! Uch co ten chłopak ze mną robi
Leżeliśmy przytuleni na moim łóżku, panowała między nami cisza, miła cisza ale postanowiłam ja przerwać chociaż nie chciałam tego robić
-Tommy? - Zaczęłam nie pewnie byłam przytulona do jego ramienia a nasze dłonie były splecione
-Hm? - Mruknął 
-Czy my...już...robiliśmy...to - Powiedziałam i czułam gorąco na moich policzkach
-Nie Kamila nie robiliśmy tego - Nie patrzył na mnie ale ja na niego tak na jego ustach widniał uśmiech - Całowaliśmy się tylko - Odwrócił głowę w moja stronę i patrzyliśmy tak sobie w oczy
-Przypomnij mi - Szepnęłam
Uśmiechając się delikatnie obrócił całe swoje ciało w moja stronę co zmusiło go do puszczenia mojej reki. Zawisł nade mną i dalej patrząc mi w oczy był coraz bliżej aż przyparł w końcu swoje boskie usta do moich. Położyłam ręce na jego plecy i zaczęłam odwzajemniać i tak jak myślałam, całował nieziemsko z reszta pamiętam przecież...uśmiechnęłam się. Oderwał się ode mnie i popatrzył mi w oczy
-Kocham Cię - Powiedzieliśmy w tym samym momencie po czym zaczęliśmy się śmiać i znów łącząc nasze usta w jedność
-Na nowo czy po staremu? - Zapytał
-I tak i tak - Przejechałam dłonią po jego policzku
-Pamiętasz - Zapytał z nadzieją
-Przypomniałeś mi misiaczku - Zaśmiałam się i przyciągnęłam go
-Tęskniłem - Wyszeptał
-Ja też - Przytuliłam się do niego mocno
W nocy obudziło mnie uderzenie w szybę. Otworzyłam oczy i śmiać mi się zachciało bo spałam na Tommy'm  mi było wygodnie ale mu? Chciałam wstać ale nie udało mi się to przez jego ręce którymi mnie oplatał w tali. I obudziłam go...biedak ja zawsze muszę coś schrzanić. Otworzył oczy i zmierzył mnie wzrokiem zatrzymując się na moich piersiach które pokryte były tylko białą koszulką na ramiączkach, która przypominam prześwitywała bo nie mogę nosić stanika. Przebrałam się wieczorem bo w tamtych ubraniach byłoby nie wygodnie, a um Tommy był w samych bokserkach. Dla nie potrzebnych konfrontacji drzwi zamknęłam na klucz. Zagryzł wargę i spojrzał na moją twarz i znów na dekolt 
-Dlaczego nie spisz? - Zaczął masować moje plecy
-Coś uderzyło w okno i się obudziłam - Świdrowałam wzrokiem po jego pięknej twarzy było widać przez świecący księżyc który świecił na wprost mojego okna.
-Sprawdzę co to - Puścił mnie więc zeszłam z niego i położyłam się na plecach 
Wstał i skierował się do okna uch jaki on ma zgrabny tyłeczek, zagryzłam wargę 
-Nic nie ma - Powiedział nachylając się bardziej, oparł się o parapet i spojrzał raz w jedna raz w druga stronę. Ja jestem nie normalna, przekręciłam głowę żeby mieć lepszy widok na jego zgrabny tyłeczek i zmusiłam się spojrzeć do góry dopiero wtedy gdy odwrócił się do mnie przodem, a ja zamiast widzieć jego zgrabną dupcie widziałam coś większego. Na jego twarzy był ogromny uśmiech 
-No nie śmiej się - Powiedziałam zakrywając twarz poduszką 
Poczułam jak łóżko się ugina a po mojej nodze przejechało kolano Tommy'ego. Wyrwał mi poduszkę z ręki i rzucił na bok, patrzył na mnie z pożądaniem w oczach z resztą mój wzrok nie mówił nic lepszego nie wiem co mnie wzięło, ale w sumie mam już 17 lat i zdarza mi się myśleć o no wiecie... Usta Tommy'ego zaatakowały moje całował jakby nie robił tego nie wiem jak długo i podobało mi się to , a po chwili jego język przejechał po mojej dolnej wardze prosząc o dostęp którego bez problemu mu udzieliłam. Jego język walczył o dominacje z moim a moje dłonie wylądowały na jego plecach. Z trudem łapaliśmy oddech w przerwie pomiędzy pocałunkiem. Podniecenie zaczęło brać górę, a usta Tommy'ego zaczęły muskać moją szczękę i dalej za uchem gdzie przygryzł moje czułe miejsce, jęknęłam mu do ucha i zauważyłam że uśmiecha się. Zaczął całować moją szyję zostawiając mokre ślady. Przyssał się do mojego obojczyka, zaczął go przygryzać i ssać na co znów jęknęłam i przejechałam paznokciami po jego plecach za co w zamian otrzymałam jęk z jego słodkich ust. Uśmiechnęłam się co nie umknęło jego uwadze, zjechał ręką do mojego pośladka i zaczął go lekko ściskać i powracając do moich ust wsunął swój język pomiędzy moje wargi rozkoszując się smakiem. Czułam jak w moje udo wbija się jego twardy kolega i jakoś tak z odruchu uniosłam biodra do góry na co nasze miejsca spotkały się i mocno do siebie przycisnęły, jęknęliśmy w tym samym czasie żeby nie było próbowaliśmy być jak najciszej a nie wiem czy nam to wychodziło mam taką nadzieję. Jego dłoń wsunęła się delikatnie pod moją koszulkę delikatnie masował mój brzuch był bardzo blisko moich piersi które już były twarde i bardzo dobrze było widać je przez koszulkę, zaczął całować mój dekolt kiedy jego dłoń miała spotkać się z moją piersią zesztywniałam, chyba nie byłam jeszcze gotowa
-Przepraszam - Wyszeptał i wyciągając dłoń spod mojej koszulki złapał moją twarz w swoje dłonie. Przekręcił nas tak że teraz to ja byłam górą. Całowałam jego szyję i zaczęłam zjeżdżać coraz niżej, zostawiając mokra ścieżkę na jego piersi po pocałunku. Podniosłam się do góry i złączyłam nasze usta razem, złapał moje pośladki i ścisnął je, jęknęliśmy razem i otwierając oczy nasz wzrok się spotkał
-Kocham Cię - Powiedział 
Przyssałam się do jego szyi i zaczęłam całować idealne miejsce które nie jest aż tak widoczne, zagryzłam skórę w tym miejscu i przyssałam się do niego. Kiedy skończyłam moje dzieło spojrzałam na niego, ciężko oddychał a kropelki potu spływały po lego szyi
-Ja ciebie też - Uśmiechnęłam się 
-Musze iść do łazienki - Powiedział łapiąc moje biodra. Przytaknęłam i zsunęłam się z jego ciała, przejeżdżając po jego już ustawionym członku 
-Kotku - Warknął i jęknął 
-Idź - Pocałowałam go ostatni raz 
Wstał i zapalając światło wszedł do łazienki. Znów coś uderzyło w okno szybko wstałam i podbiegłam do okna. Na chodniku stał koleś w czarnej bluzie taki jak kiedyś. Szybko zasłoniłam okna i oparłam się o ścianę. Postanowiłam zmienić bieliznę bo nie tylko Tommy się tu podniecił, czułam się trochę nie komfortowo w tych spoconych spodenkach i umm majtkach. Ściągnęłam szybko i to i to i wciągnęłam na siebie czarne majtki z koronki i inne spodenki. Złapałam wcześniejsze i w tym samym czasie z łazienki wyszedł Tommy. Wyminęłam go i weszłam do łazienki, wrzuciłam majtki i spodenki do kosza na pranie i stanęłam przy umywalce. Puściłam zimną wodę i umyłam dłonie i twarz bo było mi gorąco. Tommy stał oparty o futrynę drzwi i uśmiechał się 
-Poniosło nas - Podszedł do mnie
-Trochę - Zaśmiałam się i wytarłam w ręcznik
-Kocham Cię bardzo - Złapał moją twarz w obie dłonie i pocałował mnie
-Ja Ciebie też - Złapałam jego dłoń i wyszliśmy z łazienki, zgasiłam światło i położyliśmy się, nie przykrywałam nas już wystarczająco gorąco było
-Dlaczego zasłoniłaś okna - Szepnął głaszcząc moją głowę
-Był tutaj - Odpowiedziałam a jego mięśnie się spięły 
------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej:)
Chciałbym tylko uprzedzić że komentarze typu: ''dodawaj szybciej bo tracisz czytelników'' nie szczególnie motywują mnie do szybszego pisania. Mogłybyście zrozumieć że moje życie to nie tylko blog:)
Do następnego:***
Bardzo dziękuję że komentujecie i doceniacie to jak piszę 
ps.przepraszam jeśli pomyliłam imiona i za wszelkie błędy
KOMENTUJCIE!!!

6 komentarzy:

  1. Jeju jaki świetny i długi rozdział. Przy tym pierwszym śnie Kamili się popłakałam. Był taki wzruszający. Cudowny rozdział. Czekam na następny i weny życzę ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu, ryczałam jak dziecko! A w niektórych momentach się śmiałam:D Boski rozdział! Pisz dalej kochana ;*
    Xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Tsk samo jak kolezanki z gory. Ryczalaaam :( ten sen z Justinem byla taki wzruszajacy. Ale ten zTommym tez. :). Czekam na nastepny sis <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski po prostu boski nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  5. jeeej świetny <3 płakałam na tym śnie z Justinem jejku świetne, kochana kiedy będzie kolejny? :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam do mnie na NN, przepraszam za długą nieobecność. Wracam z wielką weną i ciekawszymi postami fanfiction-justinbieber-believe.blogspot.com + cudowny blog, wspaniały rozdział, super!!

    OdpowiedzUsuń