sobota, 4 stycznia 2014

Rozdzial 22

Ju..Justin ja...ja nie mogę. Odepchnęłam go od siebie
-Przepraszam nie powinienem. Spuścił glowę
 -Nie zrozum mnie źle wiesz ze....
-Wiem przepraszam -Możemy spróbować jeszcze raz jako przyjaciele? spytałam nie pewnie
 -Dobrze. Przytulił mnie I w tym momencie przebiegł lekarz wpadł do sali Patricka a za nim kilka pielęgniarek i ten młody lekarz z którym rozmawiałam o stanie chłopaka. Poderwałam się szybko i podbiegłam do szyby. Nie wiedzialam co sie dzieje zabrali go razem z jego lozkiem do innej sali chciałam iść za nimi ale drzwi ba korytarz zamknela mi pielegniarka mowiac ze tam nie mozna wchodzic. Czulam jak lzy znow leca mi strumieniem po policzkach odwróciłam się w stronę Justina który był zaraz za mna i od razu zostalam przycisnieta do jego torsu. Plakalam w jego ramie i nagle normalnie nie wiadomo skad pojawiła się we mnie wściekłość a wiecie dlaczego? Dlatego ze Patrick jest w stanie krytycznym a chlopakow tu nie ma ok moze ich to ruszylo ale pomysleliby choć na chwile o nim a nie ciągle o sobie. Odepchnelam od siebie Justina a on spojzal na mnie zdezorientowany wyciagnelam swoj telefon i zadzwonilam do Tobyego nie wiem dlaczego akurat do niego ale tak jakos wyszlo nacisnelam zielona słuchawkę i czekalam az odbierze chodzilam wsciekla w kolko widzialam tylko jak Justin przygląda mi się -Halo! Burknal Toby do dluchawki
 -Gdzie do kurwy nedzy jestescie?! Wrzasnelam tak ze po pustym korytarzu rozeszlo sie echo
 -O Kamila to ty... Powiedzial spokojnie
-Tak kurwa ja pytam ostatni raz gdzie do chuja jestescie?
-Uspokuj sie co ci jest
-Co mi kurwa jest? Zakpilam. -Moze to ze nasz przyjaciel jest w stanie krytycznym a wy tylko o swoich dupach myslicie nie interesuje was jego stan co sie z nim dzieje albo wiem nie macie odwagi tu przyjsc jestescie totalnymi kretynami! Krzyknelam ostatni raz a w sluchawce uslyszalam glucha cisze. Lzy poplynely mi znow po policzkach. Rozlaczylam i zrezygnowana zsunelam sie po scianie podciagnelam kolana pod brode i oparlam na nich czolo. Po chwili poczulam dwie cieple dlonie na moich podnioslam glowe do gory zeby spotkac te karmelowe kule
-Ja bede z toba nie zostawie cie tu samej. Usmiechnal sie blado do mnie a ja natychmiast wtulilam sie w jego klatke. Siedzialam tak wtulona w niego na zimnych kafelkach az wciagnal mnie do siebie na kolana
-Przeziebisz sie. Powiedzial ciagnac mnie blizej siebie
-Teraz to ty sie przeziebisz. Zasmialam sie
-Nie szkodzi. Usmiechnal sie i cmoknal moj policzek
-Dzieki ze jestes. Oparlam swoje czolo o jego
-Bede jak tylko bedziesz chciala
-Zawsze. Usmiechnelam sie
Siedzielismy tak dos dlugi czas a z tamtej sali nikt nie wychodzil nie pojawil sie takze zaden z chlopakow
-Sluchaj moze jedz do domu przespij sie zjedz cos ja tu poczekam zostane
-Nie nie chce
-Kamila prosze
-Justin...
-Nie kloc sie
-Ale ja...
-Jedz..
-No dobrze ale zaraz wroce
-Nie musisz sie spieszyc
-Ok
Wyszlam ze szpitala i skierowalam sie w strone do mojego domu akurat zaczal padac deszcz no pieknie pomyslalam i szlam dalej do domu mialam jakies 15 minut a deszcz padal coraz mocniej buty mialam cale w blocie. Lalo tak ze nic widac nie bylo nagle ktos zaczal trabic odwrocilam glowe i zobaczylam Matta otworzyl okno
-Wsiadaj szybko
-Jeszcze kawalek nie bede siadala bo cala mokra jestem
-No i co z tego wsiadaj szybko
-Matti
-Bo po ciebie wyjde!
-Nie wyglupiaj sie jedz
W tym momencie szyba zostala zamknieta a samochod ruszyl odetchnelam z ulga myslac ze odposcil no ale sie pomylilam zatrzymal samochod troche dalej i wysiadl z niego. Zatrzymalam sie zeby patrzec na jego poczynania podszedl do mnie i wzial mnie na rece
-Matti co ty, postaw mnie. Pisnelam
-Ostrzegalem. Powiedzial smiejac sie
-Jestes szalony wiesz?
-Dla ciebie zawsze. Posadzil mnie na siedzeniu pasażera i zapial pas. Zaczelam sie z niego smiac
-Przecie nie jestem kaleka dam sobie rade
-Albo znow mi zwiejesz. Odsunal sie i cmoknal moj nos. Wsiadl od strony kierowcy i ruszyl
-Gdzie bylas. Spytal spogladajac na mnie
-W szpitalu
-Po co w szpitalu?
-Przeciez Patrick jest w szpitalu
-Co czemu co mu sie stalo?
-No nie wiem mial jakis atak i jest w stanie krytycznym
-Bedzie dobrze. Poglaskal mnie po udzie i kolanie. Sledzilam kazdy ruch jego reki przyblizylam sie troche na siedzeniu i oparlam glowe o jego ramie. Zatrzymal sie pod moim domem
-Wejdziesz? Zapytalam
-Jasne. Usmiechnal sie
Ruszylismy do mojego domu otworzylam drzwi i od razu rzucilam torebke na szafke buty wyladowaly w lazience musze je wyszorowac stanelam przed lusterkiem -Cholera. Burknelam zauwazajac ze moja bluzka byla przyklejona do mojego ciala i przeswitywal przez nia moj stanik. Spojzalam na Matta stal oparty o framuge drzwi juz bez butow
-Nie mogles powiedziec ze wszystko mi widac?!
-Mi sie tak podoba. Puscil mi oczko na co ja sie lekko zarumienilam
-Ide wziac prysznic i sie przebrac rozgosc sie
-Oki. Usmiechnal sie
Ruszylam schodami na gore po chwili bylam juz w nim wybralam ciuchy i ruszylam do mojej lazienki szybko zrzucilam z siebie ciuchy i weszlam pod prysznic. Puscilam ciepla wode od razu bylo mi lepiej umylam swoje cialo i wlosy po czym wyszlam z kabiny owinelam sie czerwonym recznikiem i stanelam przy lusterku wygladalam okropnie podkrazone oczy spuchniete i do tego sine pewnie od zmeczenia umylam dokladnie twarz i wytarlam cialo. Ubralam czysta bielizne a pozniej ciuchy





Wysuszylam wlosy i uczesalam po czym wyszlam z lazienki oczy mi sie same zamykaly i idac w strone drzwi potknelam sie o noge lozka. Upadlam na nie i od razu wtulilam sie w moja podusie po chwili czulam ze odplywam.
Oczami Matta
Siedzialem w salonie juz 20 minut postanowilem sprawdzic czy wszystko z nia ok ruszylem wiedz na gore i po cichu otworzylem drzwi do jej pokoju lezala za swoim lozku wtulona w poduszke usmiech sam wkradl sie na moje usta podszedlem do niej i przykrylem ja. Stalem jeszcze chwile przygladajac sie jej az postanowilem zrobic jej cos do jedzenia bo pewnie dawno nic nie jadla. Pocalowalem jej czolo na co on wydala z siebie slodkie mrukniecia i wyszedlem cicho z jej pokoju. Ruszylem do kuchni postanowilem na tosty i nalesniki po jakis 2 godzinkach wszystko bylo gotowe wlozylem wiedz do lodowki a sam udalem sie do salonu. Przeskakiwalem kanalami az zatrzymalem jakis mecz dopiero sie zaczal zamowilem sobie pizze i czekalem az ksiezniczka sie obudzi i przyjedzie dostawca. Po 15 minutach uslyszalem dzwonek do drzwi wiedz pobieglem otworzyc. Odebralem pizze i usiadlem przed tv. Ogladalem mecz do konca bylo juz po polnocy nie wiedzialem czy zostac czy jechac. W koncu uslyszalem kroki na schodach usmiechnalem sie i odwrocilem glowe w tamtym kierunku a po chwili obok mnie na kanape padla Kamilka
-Jak sie spalo? Zapytalem jak ona kladla glowe na moje uda
-Bardzo dobrze mmm. Mruknela
-Jestes taka slodka. Zachichotala przeczesalem palcami jej wlosy
-Czemu mnie nie obudziles mialam jechac do szpitala. Jeknela odwracajac glowe w strone mijego brzucha po czym sie w niego wtulila
-Spalas tak slodko nie moglem ci tego zrobic
-Mogles. Wymruczala
-Zostawilem ci pizze, nalesniki i tosty chodz do kuchni odgrzeje zjesz i dopiero bedziesz mogla tam jechac
-Chcesz zebym wybuchnela?
-Nie chce zebys zyla. Zasmialem sie
-Nie jestem glodna. Wlasnie w tym momencie z jej brzucha wydostal sie glosny dzwiek braku jedzena. Ona zaczela sie smiac
-Och czyzby? Powiedzialem biorac ja na rece w stylu slubnym i idac z nia do kuchni. Posadzilem ja na grzesle i odgrzalem jej jedzenie. W momencie kiedy ona pochlaniala nalesniki ja zrobilem jej herbate postawilem ja przed nia. Zjadla i wypila wszystko usmiechnalem sie kiedy ona wstawala juz od stolu
-Dziekuje. Powiedziala przytulajac mnie
-Drobiazg
Zlapala za talerz i szklanke i wstawila do zlewu
-Ide jeszcze na chwile do pokoju musze sie pomalowac. Wytknela mi jezyk
-Moge isc z toba. Jeknalem
-Jasne. Zasniala sie
W drodze na gore gdy szla przedemna podziwialem jej zgrabny tylek poruszala nim w tak seksowny sposob ze mialem ochote zlapac ja za niego. Potrzasnalem glowa wyrzucajac te mysli na bok. Kiedy ona zniknela w lazience ja rozgladalem sie po jej pokoju wszedzie rozne zdjecia jej, jej rodzicow, siostry a nawet chlopakow. Zlapalem jedno w dlon byla na nim mala moze z 9 lat siedziala na malym plastikowym motorku usmiechnalem sie.
-Mialam 8 lat rodzice nie posadziliby mnie na prawdziwym. Zasmiala sie za moimi plecami odlozylem zdjecie na miejsce i odwrocilem sie w jej strone. Patrzyla na mnie tymi zielonymi kuleczkami a ja rozplywalem sie. Wplatalem dlon w jej wlosy odgarniajac je na bok z jej twarzy
-Mialas 8 lat i bylas piekna. Dalej jestes cudowna jeszcze piekniejsza. Lekki rumieniec pojawil sie na jej twarzy. Chyba nawet jakbys miala te 8 lat zakochalbym sie w Tobie
-C..co? Wydukala -Zakochales sie we mnie?
-Jestes cudowna. Przyblizylem sie do niej tak ze stykalismy sie cialami delikatnie musnalem jej usta. Na poczatku nie odwzajemniala mojego pocalunku ale po jakims czasie zaczela co bardzo mi sie spodobalo delikatnie jezykiem przejechałem po jej dolnej wardze proszac o dostep ktory bez wachania mi udzielila. Moj jezyk piescil jej podniebienie co chwila obijajac sie o jej jezyk. Wplatala rece w moje wlosy ciagnac delikatnie za koncowki na co jeknalem w jej usta a ona sie delikatnie usmiechnela. Moje rece delikatnie masowaly jej plecy az dotarly do tylka ktory lekko scisnalem tym razem jek wydobyl sie z jej ust. Zlapalem za jej uda i unioslem do gory jej cialo od razu owinela nogi wokoj moich bioder. Delikatnie polozylem ja na lozku wisialem nad nia i calowalem z pasja a jej ręce bładziły po moich plecach




To bylo to czego pragnalem od czasu kiedy ja poznalem zatopienie sie w jej delikatnych ustach. Po chwili oderwalismy sie od siebie a na jej policzkach widnialy lekkie zaczerwienienia cmoknalem ja jeszcze raz.
-Powinnismy jechac. Mruknela mi do ucha
-Jasne. Usmiechnalem sie do niej
Zeszlismy na dol ubralismy buty i ruszylismy do samochodu na szczescie przestalo padac. W drodze do szpitala nie odzywalismy sie ale nie byla to niezreczba cisza wrecz przeciwnie bylo milo zlapalem jej dlon i pocalowalem kostki na co ona sie usmiechnela. Szlismy ciemnym korytarzem az dotarlismy pod drzwi siedzieli tam wszyscy chlopcy wraz z Justinem?
-Kinga jestes. Usmiechnal sie wstajac
-No jestem i co u Patricka?
Ze mna przywital sie normalnie
-No wlasnie bo on ma......
 ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Hej:) No i jednak napisałam nie wiem co sądzicie prosze wyraźcie swoją opinię co sądzicie o tym blogu i ogólnie jak rozdział i czy podoba wam się jak pisze:) Przepraszam za te wszystkie błedy ale nie sprawdzany rozdział

6 komentarzy:

  1. Zajebisty *.* Nie przestawaj go pisać, pisz dalej, rób to co kochasz ;* Życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny! Czekam na następny . ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo jak akcja ;D! No to ładnie się porobiło czekawi mnie kogo ona wybierze ? I co z ich przyjacielem. Pozdro *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest super!!! Aaaaaaaale slodko z Matt'em :D ^^ Szkoda ze z Jusem sa tylko przyjaciolmi no ale...mam nadzieje ze NA CHWILE sa tymi przyjaciolmi xd :D
    Ciesze sie ze napisalas :D
    Zycze weny kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Bisty :) , Czekam na kolejny :)
    Zapraszam do mnie : http://justinililly.blogspot.com/ ( dopiero zaczynam )

    OdpowiedzUsuń