Strony

czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 44

Następnego dnia zjawiłam się trochę wcześniej w szpitalu bo Justin prosił żebym mu pomogła. Tak poprosił o pomoc. Normalnie mogę powiedzieć że jestem z niego dumna.
Weszłam do jego pokoju bez pukania i znowu go nie było, po chwili jednak wyszedł z łazienki nie sam, a w towarzystwie tej młodej wrednej pielęgniarki. Miał na sobie tylko bokserki jak wczoraj
-Hej - Uśmiechnęłam się
-Część słoneczko - Zbliżył się do mnie i cmoknął mój policzek
-Może pani wyjść? - Zapytała ta baba
-Słucham? - Justin okręcił się w jej stronę
-Muszę nałożyć maść - Uśmiechnęła się do niego i zamrugała
-Myślę że ona w niczym nie będzie przeszkadzała - Uśmiechnął się -A pozatym raczej nie byłoby problemem jakby to zrobił ktoś inny - Podszedł do niej -Mój kotek to zrobi - Z uśmiechem wziął od niej maść
-Od tego są pielęgniarki - Zacisnęła usta
-Miłe pielęgniarki. Gdybyś taka była pacjenci pewnie z chęcią przyjmowaliby twoją pomoc. - Wstałam -A pozatym - Owinęłam ręce wokół ciała Justina -Nie lubie gdy ktoś dotyka czegoś co należy do mnie.
Wściekła wyszła z pokoju a Justin obkręcił się w moich ramionach.
-Więc należę do ciebie? - Objął moją twarz dłońmi
-Czasami - Mrugnęłam
-Jestem całkowicie oddany tobie - Nachylił się nade mną -Piękna jak zawsze - I pocałował mój nos
Nie powiem, bo liczyłam na coś więcej, ale....
-Połóż się - Wyjęłam z jego dłoni maść.
Posłusznie wykonał moje polecenia i z jednej strony było mi go tak cholernie szkoda, a z drugiej chciało mi się śmiać kiedy zobaczyłam w jaki sposób wchodzi na łóżko i kładzie się na nim.
Podeszłam do niego.
-Mój biedaczek - Delikatnie pogłaskałam jego pierś i złożyłam tam pocałunek.
Patrzył na mnie z uśmiechem kiedy wycisnęłam trochę zawartości tubki na palce i zaczęłam jak najdelikatniej wcierać to w jego ciało. Nie uniknęłam jednak momentów w których wykrzywiał usta w grymasie, gdy dotykałam jego sinych żeber i barku.
Nie ważne jak bardzo go bolało ciągle trzymał owinięte ręce wokół mojego ciała i uśmiechał się.
-Bierzemy dzisiaj wózek? - Uśmiechnęłam się
-Nie - Energicznie pokręcił głową
Zaśmiałam się i pocałowałam jego czoło. Zaczęłam smarować najciemniejszy siniak na ramieniu i obojczyku.
-Podnieś się - Objęłam go w pasie i pomogłam usiąść.
Usiadłam bliżej niego żeby widzieć jego barki i plecy, które również delikatnie smarowałam. Objął mnie mocniej i oparł policzek o moje prawe ramie.
-Coś dzisiaj taki spokojny jesteś - Zakręciłam tubke i pomasowałam jego kark i oparłam swoją głowę o jego prawe ramie tak jakbyśmy się przytulali -Coś się stało? - Pocałowałam jego ramie. Cóż nie mogłam się powstrzymać ma tak cudownie delikatną skórę.
-Wszystko dobrze - Wymruczał mi do ucha.
-W takim razie powinniśmy już się zbierać. Pozwól że ja cię ubiore jesteś dzisiaj słaby i nie chce żebyś się przemęczał. Dobrze? - Spojrzałam na niego łapiąc jego twarz w dłonie.
-Będzie mi miło - Uśmiechnął się -Chociaż sam też dałbym radę, ale nie odmówie bo kocham twój dotyk.
Uśmiechnęłam się i wstałam, podeszłam do jego torby z czystymi ubraniami które jak zgaduje, przyniosła jego mama.
Wzięłam białą koszulkę którą kochałam widzieć na nim i szare luźne dresy, do tego białe stopki i czarną bluzę bo nie było dzisiaj jakos specjalnie ciepło.
Podeszłam do Justina i zaczęłam od założenia skarpetek, następne były spodnie i koszulka. Z uśmiechem śledził każdy mój ruch i przy każdej możliwej okazji obejmował mnie albo dotykał.
Pomogłam mu wstać i wsunęłam mu vansy na stopy, a później bluzę na ramiona.
-Ja bym jednak wzięła ten wózek - Pogładziłam jego boki
-Kamila - Jęknął
-Boję się o ciebie Justin - Oparłam czoło o jego klatkę piersiową
-Nie masz o co skarbie - Pogłaskał moje plecy
-Mam. Jesteś słaby dobrze o tym wiesz a przemęczając się pogorszysz sobie sytuację - Uniosłam głowę i spojrzałam na niego
-Popatrz ile tam jest ławek - Wskazał palcem na ogród -Od razu usiąde. Obiecuje - Zrobił słodki dziubek. -Możesz mnie nawet trzymać - Zaśmiał się
-I będę - Chwyciłam jego dłoń i wolnym krokiem wyszliśmy z pokoju.
Z jakieś 10 minut zajęła nam droga ze szpitala do ogródka, aż w końcu dotarliśmy do ławek gdzie wszyscy już byli, oprócz Pauli
-Hej - Mruknęłam do nich i usiadłam obok Justina który łapał głębokie wdechy -Wszystko w porządku? - Potarłam jego ramię
-Tak - Uśmiechnął się i złapał moją dłoń.
-Więc może ja zacznę - Odezwał się Patrick -Zdaje mi się że usłyszałaś wczoraj coś co nie było o tobie - Prychnęłam cicho -Chodziło o to że nie szukam dziewczyny, a Paulina nie interesuje mnie w taki sposób, lubie ją i jest naprawdę śliczna ale nic więcej, po prostu nie chce i już, a nie lubie gdy ktoś próbuje wybierać mi dziewczyny...
-Nie robię tego. Po prostu martwiłam się, chciałam żebyś był szczęśliwy
-Jestem szczęśliwy i jak najbardziej odpowiada mi to co mam
-Dobrze rozumiem, już nie będę wtrącała się w twoje życie i w życie was wszystkich. Po prostu przepraszam, chciałam dobrze, teraz jednak wiem że myliłam się i okazuje się że wogóle was nie znam, nic o was nie wiem. Przepraszam! - Złapałam się za głowę -Nie chciałam
-Kochana ale o czym ty mówisz - Ryan podszedł do mnie i złapał moją twarz w dłonie -Przecież gdyby nie ty to byśmy zginęli
-Mhm - Spuściłam głowę
-Wszystko ostatnio się pomiędzy nami spieprzyło a było tak dobrze przed wyścigami. Pamiętacie? - Wyprostował się -Nie chcielibyście do tego wrócić?! Cholera ja chce bo sam dłużej zwariuje. Chce żeby wszystko było tak samo. Jesteśmy jak rodzeństwo pamiętacie? - Wszyscy spojrzeliśmy na siebie
-Masz rację - Westchnął Patrick -To moja wina. Przepraszam - Podszedł do mnie -Wybaczysz mi? - Zapytał niepewnie
-Chyba powinnam - Wstałam słabo się uśmiechając
-Kocham cię wiesz? - Przytulił mnie
-Ja ciebie też - Mocniej się w niego wtuliłam
Po chwili dołączyła do nas reszta i zrobiliśmy grupowego misiaczka.
Usłyszałam chrząknięcie tak jak reszta i odsunęlismy się od siebie patrząc do tyłu
-Nie przejmujcie się mną. Popatrze sobie - Justin machnął ręką
-Stary mogłeś się przyłączyć - Powiedział Chris
-Och jasne może powiedz mi to jak nie będę miał złamanej ręki, obitych żeber i barku - Parsknął
-Nie spinaj się - Uniósł ręce w obronnym geście
Usiadłam obok Justina i złapałam jego dłoń
-Spokojnie - Oparłam brodę na jego ramieniu
-Czy to oznacza że będziemy oglądać filmy i jeść popcorn!? - Krzyknął Toby
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem
-Ty idioto już nigdy nie dostaniesz popcornu - Ryan poklepał go po plecach
-CO?!!! - Krzyknął aż z piskiem przez co zakryłam dłonią usta żeby nie wybuchnąć śmiechem jeszcze głośniej
-Jesteś uzależniony powinieneś iść na jakąś terapię
-Wsadz se w dupe tą terapię! - Oburzył się
-No i widzisz jak się zachowujesz - Mówił spokojnie
-Dobra spokój - Krzyknął Justin i lekko zakaszlał. Pogłaskałam go po klatce piersiowej, przez co posłał mi wdzięczny uśmiech.
-Gdzie Toby? - Zapytałam
Ryan wzruszył ramionami
-Biedny się obraził - Zrobiło mi się smutno
-Jak kocha to wróci - Szepnął Chris
-Wiecie - Zaczęła Patrycja -Ja bym poszła do domu, nie czuje się najlepiej - Usiadła na ławce i zgięła się w pół.
-Co ci jest?  - Zapytałam obkręcając się w jej stronę
-Nie wiem
-Kotku powinien cię zbadać lekarz - Chris ukucnął przed nią
-Nic mi nie będzie
-Chris ma rację - Wstałam -Chodźmy do szpitala
-Nie chce - Mruknęła
-Nie masz zbyt wiele do powiedzenia - Chris podniósł ją w stylu ślubnym i zaczął się kierować w stronę szpitala a ja z Klaudią za nimi
-Zaraz ale gdzie ty idziesz - Justin złapał mnie za dłoń
-No jak to gdzie? Muszę tam być
-Ale Kamila...
-Przecież wrócę - Zaśmiałam się -Pilnujcie go, ma się nie wysilać - Zagroziłam chłopakom
-Tak jest seksi pielęgniareczko - Powiedział Ryan a Patrick z Davidem wyszczerzyli zęby
-Nie słyszałam tego - Pomachałam ręką i oddaliłam się.
Dogoniłam ich przy drzwiach szpitala i razem weszliśmy do środka, od razu posadzono ją na wózku inwalidzkim i kazano czekać na lekarza.
-Ona nie może czekać - Krzyknął Chris
-Przestań - Bąknęła Patrycja
-Jesteś blada jak ściana, nie chce żebyś mi zemdlała - Warknął
Podszedł do nas lekarz
-Co się dzieje? - Spojrzał na Chrisa
-Od kilku dni ma zawroty głowy, boli ją brzuch i kilka razy wymitowała.
-Zabierzcie ją na sale - Powiedział do pielęgniarek, a one natychmiast wykonały jego polecenie
-Proszę tu zaczekać, wykonamy badania i wtedy potwierdze moje przypuszczenia. Chris pokiwał głową -Jest pan kimś z rodziny?
-Jestem narzeczonym - Powiedział bez większego zastanowienia
-Proszę mi powiedzieć czy narzeczona krwawiła ostatnimi dniami? - Wszyscy zmarszczyliśmy czoła
-Jezu... Nie wiem, ale raczej nie
-Dobrze. Proszę tu zaczekać
Zniknął za drzwiami gdzie zawieźli Patrycje. Usiedliśmy na krzesłach i czekaliśmy.
~*~
Po 30 minutach podszedł do nas ten sam lekarz, wstaliśmy wszyscy i czekaliśmy na relacje
-Co z nią? - Zapytał Chris
-No więc mam dla pana dwie wiadomości, dobrą i złą. Dobra jest taka, że nie wiem czy pan wiedział ale pańska narzeczona jest w ciąży - Oczy Chrisa powiększyły się kilkakrotnie, przytuliłam go od boku -W ciąży? - Zapytał z niedowierzaniem
-Tak
-A...a.. ta zła?
-No właśnie - Westchnął -Jej ciąża jest zagrożona, właściwie gdyby tutaj dzisiaj się nie zjawiła. - Zrobił na chwilę pauze -Byłoby duże prawdopodobieństwo poronienia - Chris aż usiadł -Dlatego musi być pod stałą opieką lekarzy
-Będzie - Powiedział szybko Chris
-Teraz jest już dobrze ponieważ podaliśmy odpowiednie leki więc jeżeli pan chce, może ją pan odwiedzić. Nie powinna się denerwować - Dodał i wycofał się -Przepraszam ale mam innych pacjentów.
Przytakneliśmy.
Chris wstał więc my zrobiłyśmy to samo
-Będę ojcem - Złapał się za głowę dalej w szoku
-Będziesz najlepszym ojcem - Poprawiłam go
-Idź do niej - Klaudia potarła uspokajająco jego ramie
Przełknął śline i ruszył do sali, przez szybę widziałam jak natychmiast przytula ją z całej siły.
Łza spłynęła po moim policzku
-Hej - Klaudia do mnie podeszła -Czemu płaczesz? - Złapała moje ramiona
-Cieszę się waszym szczęściem - Pociągnęłam nosem
Zaśmiała się cicho i przytuliła mnie.
-Co do szczęścia - Odsunęła się lekko -Powinnaś iść do Justina
Czułam jak się rumienie
-Przecież Justin to...przyjaciel
-Przyjaciel którego kochasz jak nie przyjaciela - Spuściłam głowę zawstydzona
-To ja jednak do niego pójdę - Z uśmiechem i rumieńcem poszłam w stronę wyjścia.
Czułam się trochę jak taki posłuszny piesek który biegnie do...swojego pana.
Justin stał do mnie tyłem i rozmawiał z chłopakami, nawet Toby był
-Justin prosiłam żebyś się nie przemęczał
Odwrócił się do mnie przodem z lekkim uśmiechem, w dłoni miał czerwoną różyczke.
Spojrzałam na niego pytająco kiedy zbliżył się do mnie i złapał moją dłoń.
-Posłuchaj - Pocałował wierzy mojej dłoni -Wiesz jak bardzo cię kocham i moje dalsze życie chce spędzić z tobą - Nie wyobrażacie sobie jakie było moje zaskoczenie na te słowa. Normalnie czułam się jakby miał mi się zaraz oświadczyć. Wzruszyłam się -Zostaniesz moją dziewczyną? - Widziałam jak przygryza wnętrze policzka ze zdenerwowania
-Justin - Szepnęłam -To.... Za szybko - Westchnęłam
-Ja - Spuścił głowę -Racja przepra...
-Żartowałam - Uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam go na tyle, na ile mogłam sobie pozwolić -Moja odpowiedź to tak - Jego usta wykrzywiły się w szerokim uśmiechu -I wiesz co? - Złapałam jego twarz -Też cię kocham Justin - Złączyłam nasze usta.
Mocno mnie objął i przytulił a chłopcy zaczęli klaskać
-Nie masz pojęcia jak się cieszę - Oparł swoje czoło o moje i potarł kciukami moja policzki -Moja księżniczka - Znów mnie pocałował   
_______________________________________________________________________
Przepraszam za błędy
Krótki, głupi....
Wiem
Przepraszam :( 
KOMENTUJCIE!!!
(odpowiadam chętnie na wszystkie pytania)

Mój ask:http://ask.fm/biebsie94
TT: https://twitter.com/Ania86972230
Drugi blog: http://you-can-make-me-fall-in-love.blogspot.com/

9 komentarzy:

  1. K***a Patrycja w ciąży, nie spodziewałam się tego. :D Żeby było z jej ciąża wszystko dobrze bo normalnie zwariuje chyba. Justin i Kamila to takie słodziaki. Czekam na następny <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebiste jeszcze raz napiszesz mmi pod rozdziałem w stylu chujowe to cie powiesze .Mama powinna dac ci szlaban za okłamywanie ludzi xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu kocham twoje ff <3 czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hah jezu kiedyś czułam (jakieś przedwczoraj xd) że cie rozgryzłam:) a ty mi z taką słodką niespodzianką wyskakujesz xd wruć do pisanian z chęcią przeczytam co tam jeszcze wymyślisz ;) zaskocz mnie xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam w kilka godzin wszystkie rozdziały i chcę ich więcej *,* nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;) ~ Jula

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudownie piszesz i co ty gadasz rozdział jest bardzo ciekawy.
    Czekam na nn :*- Roni

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej
    Właśnie skończyłam czytać Twojego bloga i jestem pod dużym wrażeniem!
    Porównując pierwszy rozdział do tego, widać, jak dojrzałaś, a Twój język się rozbudował
    Co tu dużo mówić, zauważalny progres!
    Bardzo mi się podoba to, co piszesz i w jaki sposób to robisz!
    Naprawdę masz talent!
    Nie wiem, czy to już koniec, czy dalej będziesz pisać tutaj, ale wiedz, że to jest właśnie to, co powinnaś robić!
    Ja sama zaczynam pisać i wiem, że trudno się wybić w ogromie tak wielu świetnych blogów, ale Tobie się to udało i osobiście chciałabym mieć tylu czytelników, co Ty!

    Co do samego rozdziału... Kurczę, dobrze, że w końcu to przyznała! Znaczy, że kocha Justina!!

    Myślę, że Patrick zakochał się w Kamili
    Takie mam przeczucia

    Co do poprzednich rozdziałów, jezu płakałam jak się dowiedziałam, że Tommy nie żyje!!
    Płakałam jak głupia bo go po prostu uwielbiałam, aaaaaaaaa
    Niech on wróci do żywych, eh:(((
    Mam nadzieję, że dalej bedziesz pisać i nie zaniechasz tego, bo naprawdę masz talent i nie możesz w to wątpić!
    Pozdrawiam i życzę weny, Martyna<3

    Zapraszam Cię też na swojego bloga -
    three-months.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń